[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A więc wstępne kroki są poczynione.Pozycje wyjściowe ustalone.Negocjatorom amerykańskim przewodzić będzie Adler.Cook zostanie jego zastępcą.Na czele delegacji drugiej strony stanie ambasador japoński, jego zastępcą zostanie Seidżi Nagumo.Negocjacje odbywać się będą według wielce skomplikowanych i równie gustownie wystylizowanych reguł jak w teatrze Kabuki.Przy stole obrad obie strony będą zachowywać się dostojnie i sztywno – udając tylko negocjacje.Właściwej akcji należy oczekiwać w czasie przerw na kawę lub herbatę, kiedy to członkowie obu delegacji będą mogli spokojnie ze sobą porozmawiać.Umożliwi to Chrisowi i Seidżi dyskretną wymianę informacji, co pozwoli zapanować nad przebiegiem negocjacji i nie dopuścić, aby ta kretyńska sytuacja uległa pogorszeniu.Słyszał nieustannie wewnętrzny głos wypominający mu, że za udzielone informacje czekają go pieniądze.No tak, ale Seidżi także będzie mu udzielał informacji, a w istocie chodziło przecież o to, aby dojść do porozumienia i oszczędzić życie ludzi, którzy zginęliby w wypadku zbrojnego konfliktu.Czy to nie wystarczająca odpowiedź wewnętrznemu głosowi? Przecież podstawowym celem dyplomacji jest utrzymanie pokoju, a to zawsze oznacza ocalenie żyć ludzkich, rozpatrując problem w skali globalnej.Lekarze ocalają życia ludzkie jeszcze skuteczniej i otrzymują za to pieniądze.I nikt im nie wypomina zarabianych pieniędzy, w odróżnieniu od różnych bałwanów w Departamencie Stanu.Cóż miałoby czynić lekarzy wyjątkiem?Chodzi przecież o przywrócenie pokoju, psiakrew! Pieniądze nie mają tu znaczenia.To jest sprawa drugorzędna.A ponieważ jest drugorzędna, to może te pieniądze wziąć.Zasłużył na nie.Oczywiście, że zasłużył, doszedł do ostatecznego wniosku i z tą myślą zasnął.* * *Siedząc na swym krześle w pobliżu stanowisk remontowych Sanchez widział, że mechanicy sprawnie pracują.Założyli i dopasowali dwa łożyska na końcówkę wału napędowego i wstrzymali oddechy, otwierając szerzej przepustnice silnika numer jeden.Daje jedenaście węzłów, prawie dwanaście.Dość, by wystartować, polecieć do Pearl Harbor, zabrać potrzebne części i wrócić z grupą specjalistów, którzy zejdą do maszynowni i pomogą głównemu mechanikowi ocenić sytuację.Jako dowódca Sanchez dowie się, co sądzą, kiedy będą razem spożywali lunch.Sanchez mógł polecieć na ląd z pierwszą grupą myśliwców, ale jego miejsce było tu.„Enterprise” został daleko z tyłu pod osłoną samolotów P-3, które operowały z Midway.Poza tym wywiad Marynarki coraz bardziej był pewny, że w okolicy nie ma wrogich sił.Sanchez zaczynał temu wierzyć.I jeszcze jedno: samolot ZOP zrzucił tyle pław hydrolokacyjnych, że cały ten akwen stał się zbyt ryzykowny dla przeciwnika.Cała załoga była już na nogach.Ludzie wydawali się zaskoczeni i bardzo źli.Wstali wcześnie, ponieważ mieli wcześnie przybyć do Pearl Harbor.Odetchnęli z ulgą, gdy przekonali się, że niebezpieczeństwo zmalało.Byli zagubieni, ponieważ nie wiedzieli, co się dzieje.Byli źli, bo ich okręt został uszkodzony.Usłyszeli, że stracono dwa okręty podwodne, ale chociaż góra usiłowała ukryć, co się właściwie stało z tymi jednostkami, żadna tajemnica długo nie przetrwa w środowisku marynarzy.Radiowcy wysyłali i odbierali depesze oraz meldunki, gońcy je roznosili, stewardzi słyszeli rozmowy oficerów.„Johnnie Reb” miał na pokładzie prawie sześć tysięcy ludzi.To prawda, że fakty często tonęły w powodzi plotek, ale wcześniej czy później prawda wychodziła na jaw.I gdy wyjdzie, wszystkich ogarnia szewska pasja.Takie są prawa życia na okręcie.Bez względu na to, jak bardzo załogi lotniskowców pogardzają pustogłowcami na lądzie, bez względu na rywalizacje, wszyscy byli ostatecznie braćmi (i obecnie siostrami) w jednej wielkiej rodzinie, wobec której obowiązuje lojalność.I kogoś należy ukarać.No tak, ale jakie otrzymają teraz rozkazy? Na liczne pytania skierowane do dowódcy Floty Pacyfiku nie otrzymano żadnej odpowiedzi.Trzecia Grupa Bojowa Lotniskowców admirała Dubro nie otrzymała polecenia powrotu, i to całym pędem, jak należało – na Zachodni Pacyfik.To już zupełnie nie miało sensu.Jest ostatecznie wojna czy nie? – zapytał Sanchez zachodzącego słońca.* * *–Powiedz, skąd się tego dowiedziałeś? – spytał Mogataru Koga.Były premier miał na sobie kimono.Rzecz wyjątkowa.No, bo teraz po raz pierwszy od trzydziestu lat był człowiekiem wolnego czasu.Odpoczywał.Gdy otrzymał telefon, natychmiast zaprosił rozmówcę do siebie i teraz słuchał w wielkim skupieniu.Kimura patrzył w ziemię.–Mam rozliczne kontakty, Koga-san.Na moim stanowisku muszę utrzymywać stosunki z licznymi osobami.–Podobnie jak i ja.Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziano?–Nawet w łonie rządu istniała konspiracja.–Nie mówisz mi wszystkiego.– Kimurę zaskoczyło, że Koga to wie, i nie przyszło mu do głowy, że po odpowiedź wystarczy spojrzeć w lustro.Spędził całe popołudnie za biurkiem udając, że pracuje.Przerzucał jedynie papierki.Teraz nie przypominał sobie nawet jednego dokumentu.Tylko to pytanie: co robić? I dalsze: komu się zwierzyć, kogo poprosić o rade?–Mam informacje ze źródła, którego nie mogę zdradzić, Koga-san.– Chwilowo łaskawym skinieniem głowy gospodarz akceptował tę odpowiedź.–Powiadasz więc, że Japonia zbrojnie napadła na Stany Zjednoczone i że posiada broń nuklearną?Skinienie głowy i Hai!–Wiedziałem, że Goto to głupiec, ale nie sądziłem, że i szaleniec.– Koga zastanawiał się przez chwilę nad własnymi słowami.– Nie, jemu jest brak wyobraźni szaleńca.To był zawsze pies Yamaty, prawda?–Raizo Yamata był zawsze jego… jego…–Mentorem? – podsunął Koga uszczypliwie.– To byłoby za łagodne określenie.– Prychnął i odwrócił głowę, znajdując nowe ujście dla gniewu.Właśnie temu chciałeś zapobiec, człowieku, pomyślał.Ale ci nie wyszło.–Goto często zasięga jego rady, to prawda…–Więc co teraz? – zapytał stary człowiek, który nagle wydał się zupełnie zagubiony.Mógł jednak przewidzieć odpowiedź Kimury:–Nie mam pojęcia.Sprawa mnie przerasta.Jestem jedynie urzędnikiem.Nie ustanawiam polityki ani jej reguł.Ale boję się o nas wszystkich.I nie wiem, co robić.Koga zdobył się na ironiczny uśmieszek i nalał herbaty gościowi.–To samo mógłbym powiedzieć i ja, Kimura-san.Ale nie odpowiedziałeś na moje poprzednie pytanie, a raczej obserwację.Ja również posiadam liczne kontakty.Ja też dowiedziałem się o akcji podjętej przeciwko amerykańskiej Marynarce w ubiegłym tygodniu.Dowiedziałem się po fakcie.Ale nigdzie nic nie słyszałem o broni nuklearnej.– Jakby chłód wdarł się nagle do pokoju po wypowiedzeniu tych ostatnich dwu słów.Kimura się nawet dziwił, że sędziwy polityk może dalej mówić tak pewnym głosem.–Nasz ambasador w Waszyngtonie powiedział o tym Amerykanom, a jeden z moich przyjaciół w Ministerstwie Spraw Zagranicznych…–Ja mam również przyjaciół w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – powiedział Koga, popijając herbatę.–Nic więcej nie mogę powiedzieć – odparł Kimura.Padło pytanie wypowiedziane niespodziewanie łagodnym głosem:–Rozmawiałeś z Amerykanami?–Nie.– Kimura zaprzeczył ruchem głowy.* * *Normalnie rozpoczynał dzień o szóstej.Ale to niewiele załatwiało.Paul Robberton przyniósł gazety i zajął się parzeniem kawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl