[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nakarku poczuÅ‚a jego usta.- MÅ‚ode dziewczÄ™ta bywajÄ… bardzo romantyczne, ma chéreLally.- Ja zupeÅ‚nie taka nie jestem.I pomyÅ›laÅ‚am, że mógÅ‚byÅ› pomóc mi stać siÄ™mniej mÅ‚odÄ… i trochÄ™ mniej angielskÄ….RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Z przyjemnoÅ›ciÄ….Znów pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w kark.ByÅ‚ o gÅ‚owÄ™ wyższy - Lally, gdy ledwieprzekroczyÅ‚a pięć stóp, przestaÅ‚a rosnąć.WidziaÅ‚a ich odbicie w lustrze po drugiejstronie pokoju: jego rÄ™ce na jej ramionach, pochylonÄ… nad niÄ… gÅ‚owÄ™, krótkÄ…,ciemnosiwÄ… brodÄ™, dziwnie kontrastujÄ…cÄ… z bielÄ… jej skóry.UniosÅ‚a dÅ‚oÅ„ i siÄ™gnęłakoÅ„ców swych wÅ‚osów.- Uważasz, że tak mi Å‚adnie?Marcel popatrzyÅ‚ w lustro i przez chwilÄ™ zastanawiaÅ‚ siÄ™.Lally sprawiÅ‚oprzyjemność, że nie usÅ‚yszaÅ‚a od razu zdawkowego komplementu.- PowinnaÅ› obciąć je jeszcze krócej.O tak.- UniósÅ‚ w dÅ‚oniach jej wÅ‚osy.Teraz siÄ™gaÅ‚y ledwie koÅ›ci policzkowych.- Kolor tej sukienki jest wÅ‚aÅ›ciwy - wkrótkich rÄ™kawach wyglÄ…dasz dobrze, ale dekolt jest trochÄ™ za skromny.SRPowiedziaÅ‚bym, że kobieta tak mÅ‚oda jak ty powinna nosić sukienki proste.alepani, mademoiselle Blythe.- ZmarszczyÅ‚ czoÅ‚o i zaczÄ…Å‚ rozpinać guziki na plecachLally.- Ty nigdy nie bÄ™dziesz piÄ™kna, ale masz w sobie coÅ› takiego, co czyni ciÄ™bardziej interesujÄ…cÄ… od niejednej piÄ™knoÅ›ci.Taka z ciebie niegrzecznadziewczynka, trochÄ™.- Dekadencka - dokoÅ„czyÅ‚a Lally z uÅ›miechem.BÅ‚yszczÄ…ca, lawendowa mgieÅ‚ka opadÅ‚a na podÅ‚ogÄ™.Lally popatrzyÅ‚a na swojebiaÅ‚e, mocno zaokrÄ…glone ciaÅ‚o, na rysujÄ…ce siÄ™ pod koszulkÄ… brzuch i piersi ipomyÅ›laÅ‚a, że lata wygnania na pensji pozostawiÅ‚y na niej trudny do usuniÄ™cia Å›lad.- SkrzywiÅ‚aÅ› siÄ™, Lally, dlaczego? - zapytaÅ‚ Marcel.ZwróciÅ‚a twarz w jego stronÄ™.- Bo musiaÅ‚am wyjechać do szkoÅ‚y - okropne miejsce.I to jedzenie, brr.-Przesunęła dÅ‚oÅ„mi po ciele.Marcel potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Nie podobasz siÄ™ sobie, bo nie wyglÄ…dasz jak chÅ‚opiec, jak wszystkieangielskie dziewczyny.JesteÅ› niemÄ…dra, Lally Blythe.Kobieta nie powinnaprzypominać chÅ‚opca.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.Jego dÅ‚onie powÄ™drowaÅ‚y za rÄ™kami Lally, powoli, odramion przez piersi do talii, do brzucha.Gdy ujÄ…Å‚ jej poÅ›ladki, zatrzymaÅ‚ siÄ™.UniosÅ‚aku niemu twarz, on pocaÅ‚owaÅ‚ jej usta.Zamknęła oczy i w jakimÅ› rozkosznymwybryku wyobrazni zobaczyÅ‚a, jak caÅ‚ujÄ… siÄ™ z Danielem Gillorym, usÅ‚yszaÅ‚a kropledeszczu bijÄ…ce o Å›ciany komórki.UniosÅ‚a powieki, i w lustrze ujrzaÅ‚a swoje odbicie:jej ciaÅ‚o w jedwabnej halce tuliÅ‚o siÄ™ do Marcela, dÅ‚oÅ„ wpeÅ‚zaÅ‚a pomiÄ™dzy jej uda.Westchnęła.ZaprowadziÅ‚ jÄ… do łóżka.ZdjÄ…Å‚ z niej bieliznÄ™ i poÅ„czochy, caÅ‚owaÅ‚ i pieÅ›ciÅ‚, ażjuż nie mogÅ‚a dÅ‚użej czekać.Pod dotykiem jego dÅ‚oni krzyczaÅ‚a z rozkoszy.WtedyuwolniÅ‚ jÄ… od niechcianego dziewictwa.Powoli, ostrożnie podniecaÅ‚, a potem wszedÅ‚w niÄ… tak delikatnie, że prawie nie poczuÅ‚a bólu.Pózniej ramionami oplótÅ‚ jej ciaÅ‚o i zasnÄ…Å‚.Lally ukradkiem wÅ‚ożyÅ‚a kciuk doSRust i possaÅ‚a, znajdujÄ…c w tym geÅ›cie otuchÄ™.OtworzyÅ‚a oczy i popatrzyÅ‚a nafotografiÄ™ na toaletce.To najlepsze ze wszystkiego, kochać siÄ™ z mężem innejkobiety, w jej łóżku, pomyÅ›laÅ‚a.Podczas każdego wolnego weekendu Daniel jezdziÅ‚ do Drakesden i pracowaÅ‚przy remoncie domu, porzÄ…dkowaÅ‚ dziaÅ‚kÄ™.NaprawiÅ‚ okiennice i drzwi, odczyÅ›ciÅ‚ ipomalowaÅ‚, co tylko mógÅ‚, powymieniaÅ‚ przegniÅ‚e deski.UprzÄ…tnÄ…Å‚ z obydwupokojów stosy Å›mieci, efekt wielu lat zaniedbaÅ„.SzczególnÄ… przyjemność sprawiÅ‚omu wyburzenie tego, co zostaÅ‚o z przybudówki, niegdyÅ› kuzni.Na koniec wznieciÅ‚ognisko, by spÅ‚onęły pamiÄ…tki upokorzeÅ„.MiaÅ‚ ochotÄ™ plÄ…sać wokół pÅ‚omieniniczym poganin.Tyle że po dÅ‚ugim dniu pracy znów zaczÄ…Å‚ utykać.Nie miaÅ‚ dośćsiÅ‚, by chodzić, nie mówiÄ…c już o taÅ„cu.ZabraÅ‚ siÄ™ za chwasty gÄ™sto porastajÄ…ce dziaÅ‚kÄ™.Na grzÄ…dce, na której jegomatka sadziÅ‚a kapustÄ™ i selery, rozpleniÅ‚y siÄ™ czerwone maki.PomiÄ™dzy nimi rosÅ‚ydorodne osty i dumnie unosiÅ‚y ku niebu spiczaste, szarozielone główki.WÅ›ródbujnych chwastów wznosiÅ‚y siÄ™ na podobieÅ„stwo opuszczonych bastionów chlewik,studnia i kurnik.Daniel naostrzyÅ‚ kosÄ™, którÄ… znalazÅ‚ w ruinach przybudówki, izabraÅ‚ siÄ™ do pracy.Pod koniec lipca oczyÅ›ciÅ‚ pole z chwastów i zaczÄ…Å‚ przygotowywać je poduprawÄ™.CzÄ™sto, w drodze powrotnej na stacjÄ™ w Ely, przystawaÅ‚ nad brzegiemkanaÅ‚u, odwracaÅ‚ siÄ™ i patrzyÅ‚ na ziemiÄ™, która kiedyÅ› należaÅ‚a do Blythe'ów, a teraz,jeÅ›li starczy mu siÅ‚ i szczęścia, wkrótce dostanie siÄ™ jemu.SpoglÄ…daÅ‚ na wÄ…ski pasciÄ…gnÄ…cy siÄ™ pomiÄ™dzy jego dziaÅ‚kÄ… a kanaÅ‚em i dalej, gdzie rozszerzaÅ‚ siÄ™ wszerokÄ…, pÅ‚askÄ… Å‚Ä…kÄ™.Daniel miaÅ‚ pewność, że szczęście go nie opuÅ›ci, w tym rokujego życie odmieni siÄ™ caÅ‚kowicie.OdwlekaÅ‚ chwilÄ™ zabrania Fay do Drakesden.W soboty pracowaÅ‚a w sklepie,a poza tym chciaÅ‚, by na jej przybycie wszystko byÅ‚o gotowe.Praca przez siedemdni w tygodniu wyczerpywaÅ‚a, ale Daniel nie narzekaÅ‚.Termin Å›lubu wyznaczyli nawrzesieÅ„ - jakie miaÅ‚o wiÄ™c znaczenie, że wieczorem bywaÅ‚ zbyt zmÄ™czony, by jeśćSRkolacjÄ™? Każdej nocy marzyÅ‚ o Drakesden.i o Fay.Wyobraznia podsuwaÅ‚a muobraz: na tle wysokiej kukurydzy trzyma w ramionach ukochanÄ… kobietÄ™.Tam, pozamiastem, mógÅ‚ swobodnie oddychać z dala od puÅ‚apki Å›cian i dachów.Jedyneograniczenie to zawieszone, gdzieÅ› hen, bÅ‚Ä™kitne niebo.Nareszcie byÅ‚ wolny.Gdyby nie nieustanne dolegliwoÅ›ci i niepokój o przyszÅ‚ość, ThomasinespÄ™dziÅ‚aby bardzo przyjemny tydzieÅ„ po Å›wiÄ™cie Bastylii [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nakarku poczuÅ‚a jego usta.- MÅ‚ode dziewczÄ™ta bywajÄ… bardzo romantyczne, ma chéreLally.- Ja zupeÅ‚nie taka nie jestem.I pomyÅ›laÅ‚am, że mógÅ‚byÅ› pomóc mi stać siÄ™mniej mÅ‚odÄ… i trochÄ™ mniej angielskÄ….RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Z przyjemnoÅ›ciÄ….Znów pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w kark.ByÅ‚ o gÅ‚owÄ™ wyższy - Lally, gdy ledwieprzekroczyÅ‚a pięć stóp, przestaÅ‚a rosnąć.WidziaÅ‚a ich odbicie w lustrze po drugiejstronie pokoju: jego rÄ™ce na jej ramionach, pochylonÄ… nad niÄ… gÅ‚owÄ™, krótkÄ…,ciemnosiwÄ… brodÄ™, dziwnie kontrastujÄ…cÄ… z bielÄ… jej skóry.UniosÅ‚a dÅ‚oÅ„ i siÄ™gnęłakoÅ„ców swych wÅ‚osów.- Uważasz, że tak mi Å‚adnie?Marcel popatrzyÅ‚ w lustro i przez chwilÄ™ zastanawiaÅ‚ siÄ™.Lally sprawiÅ‚oprzyjemność, że nie usÅ‚yszaÅ‚a od razu zdawkowego komplementu.- PowinnaÅ› obciąć je jeszcze krócej.O tak.- UniósÅ‚ w dÅ‚oniach jej wÅ‚osy.Teraz siÄ™gaÅ‚y ledwie koÅ›ci policzkowych.- Kolor tej sukienki jest wÅ‚aÅ›ciwy - wkrótkich rÄ™kawach wyglÄ…dasz dobrze, ale dekolt jest trochÄ™ za skromny.SRPowiedziaÅ‚bym, że kobieta tak mÅ‚oda jak ty powinna nosić sukienki proste.alepani, mademoiselle Blythe.- ZmarszczyÅ‚ czoÅ‚o i zaczÄ…Å‚ rozpinać guziki na plecachLally.- Ty nigdy nie bÄ™dziesz piÄ™kna, ale masz w sobie coÅ› takiego, co czyni ciÄ™bardziej interesujÄ…cÄ… od niejednej piÄ™knoÅ›ci.Taka z ciebie niegrzecznadziewczynka, trochÄ™.- Dekadencka - dokoÅ„czyÅ‚a Lally z uÅ›miechem.BÅ‚yszczÄ…ca, lawendowa mgieÅ‚ka opadÅ‚a na podÅ‚ogÄ™.Lally popatrzyÅ‚a na swojebiaÅ‚e, mocno zaokrÄ…glone ciaÅ‚o, na rysujÄ…ce siÄ™ pod koszulkÄ… brzuch i piersi ipomyÅ›laÅ‚a, że lata wygnania na pensji pozostawiÅ‚y na niej trudny do usuniÄ™cia Å›lad.- SkrzywiÅ‚aÅ› siÄ™, Lally, dlaczego? - zapytaÅ‚ Marcel.ZwróciÅ‚a twarz w jego stronÄ™.- Bo musiaÅ‚am wyjechać do szkoÅ‚y - okropne miejsce.I to jedzenie, brr.-Przesunęła dÅ‚oÅ„mi po ciele.Marcel potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Nie podobasz siÄ™ sobie, bo nie wyglÄ…dasz jak chÅ‚opiec, jak wszystkieangielskie dziewczyny.JesteÅ› niemÄ…dra, Lally Blythe.Kobieta nie powinnaprzypominać chÅ‚opca.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.Jego dÅ‚onie powÄ™drowaÅ‚y za rÄ™kami Lally, powoli, odramion przez piersi do talii, do brzucha.Gdy ujÄ…Å‚ jej poÅ›ladki, zatrzymaÅ‚ siÄ™.UniosÅ‚aku niemu twarz, on pocaÅ‚owaÅ‚ jej usta.Zamknęła oczy i w jakimÅ› rozkosznymwybryku wyobrazni zobaczyÅ‚a, jak caÅ‚ujÄ… siÄ™ z Danielem Gillorym, usÅ‚yszaÅ‚a kropledeszczu bijÄ…ce o Å›ciany komórki.UniosÅ‚a powieki, i w lustrze ujrzaÅ‚a swoje odbicie:jej ciaÅ‚o w jedwabnej halce tuliÅ‚o siÄ™ do Marcela, dÅ‚oÅ„ wpeÅ‚zaÅ‚a pomiÄ™dzy jej uda.Westchnęła.ZaprowadziÅ‚ jÄ… do łóżka.ZdjÄ…Å‚ z niej bieliznÄ™ i poÅ„czochy, caÅ‚owaÅ‚ i pieÅ›ciÅ‚, ażjuż nie mogÅ‚a dÅ‚użej czekać.Pod dotykiem jego dÅ‚oni krzyczaÅ‚a z rozkoszy.WtedyuwolniÅ‚ jÄ… od niechcianego dziewictwa.Powoli, ostrożnie podniecaÅ‚, a potem wszedÅ‚w niÄ… tak delikatnie, że prawie nie poczuÅ‚a bólu.Pózniej ramionami oplótÅ‚ jej ciaÅ‚o i zasnÄ…Å‚.Lally ukradkiem wÅ‚ożyÅ‚a kciuk doSRust i possaÅ‚a, znajdujÄ…c w tym geÅ›cie otuchÄ™.OtworzyÅ‚a oczy i popatrzyÅ‚a nafotografiÄ™ na toaletce.To najlepsze ze wszystkiego, kochać siÄ™ z mężem innejkobiety, w jej łóżku, pomyÅ›laÅ‚a.Podczas każdego wolnego weekendu Daniel jezdziÅ‚ do Drakesden i pracowaÅ‚przy remoncie domu, porzÄ…dkowaÅ‚ dziaÅ‚kÄ™.NaprawiÅ‚ okiennice i drzwi, odczyÅ›ciÅ‚ ipomalowaÅ‚, co tylko mógÅ‚, powymieniaÅ‚ przegniÅ‚e deski.UprzÄ…tnÄ…Å‚ z obydwupokojów stosy Å›mieci, efekt wielu lat zaniedbaÅ„.SzczególnÄ… przyjemność sprawiÅ‚omu wyburzenie tego, co zostaÅ‚o z przybudówki, niegdyÅ› kuzni.Na koniec wznieciÅ‚ognisko, by spÅ‚onęły pamiÄ…tki upokorzeÅ„.MiaÅ‚ ochotÄ™ plÄ…sać wokół pÅ‚omieniniczym poganin.Tyle że po dÅ‚ugim dniu pracy znów zaczÄ…Å‚ utykać.Nie miaÅ‚ dośćsiÅ‚, by chodzić, nie mówiÄ…c już o taÅ„cu.ZabraÅ‚ siÄ™ za chwasty gÄ™sto porastajÄ…ce dziaÅ‚kÄ™.Na grzÄ…dce, na której jegomatka sadziÅ‚a kapustÄ™ i selery, rozpleniÅ‚y siÄ™ czerwone maki.PomiÄ™dzy nimi rosÅ‚ydorodne osty i dumnie unosiÅ‚y ku niebu spiczaste, szarozielone główki.WÅ›ródbujnych chwastów wznosiÅ‚y siÄ™ na podobieÅ„stwo opuszczonych bastionów chlewik,studnia i kurnik.Daniel naostrzyÅ‚ kosÄ™, którÄ… znalazÅ‚ w ruinach przybudówki, izabraÅ‚ siÄ™ do pracy.Pod koniec lipca oczyÅ›ciÅ‚ pole z chwastów i zaczÄ…Å‚ przygotowywać je poduprawÄ™.CzÄ™sto, w drodze powrotnej na stacjÄ™ w Ely, przystawaÅ‚ nad brzegiemkanaÅ‚u, odwracaÅ‚ siÄ™ i patrzyÅ‚ na ziemiÄ™, która kiedyÅ› należaÅ‚a do Blythe'ów, a teraz,jeÅ›li starczy mu siÅ‚ i szczęścia, wkrótce dostanie siÄ™ jemu.SpoglÄ…daÅ‚ na wÄ…ski pasciÄ…gnÄ…cy siÄ™ pomiÄ™dzy jego dziaÅ‚kÄ… a kanaÅ‚em i dalej, gdzie rozszerzaÅ‚ siÄ™ wszerokÄ…, pÅ‚askÄ… Å‚Ä…kÄ™.Daniel miaÅ‚ pewność, że szczęście go nie opuÅ›ci, w tym rokujego życie odmieni siÄ™ caÅ‚kowicie.OdwlekaÅ‚ chwilÄ™ zabrania Fay do Drakesden.W soboty pracowaÅ‚a w sklepie,a poza tym chciaÅ‚, by na jej przybycie wszystko byÅ‚o gotowe.Praca przez siedemdni w tygodniu wyczerpywaÅ‚a, ale Daniel nie narzekaÅ‚.Termin Å›lubu wyznaczyli nawrzesieÅ„ - jakie miaÅ‚o wiÄ™c znaczenie, że wieczorem bywaÅ‚ zbyt zmÄ™czony, by jeśćSRkolacjÄ™? Każdej nocy marzyÅ‚ o Drakesden.i o Fay.Wyobraznia podsuwaÅ‚a muobraz: na tle wysokiej kukurydzy trzyma w ramionach ukochanÄ… kobietÄ™.Tam, pozamiastem, mógÅ‚ swobodnie oddychać z dala od puÅ‚apki Å›cian i dachów.Jedyneograniczenie to zawieszone, gdzieÅ› hen, bÅ‚Ä™kitne niebo.Nareszcie byÅ‚ wolny.Gdyby nie nieustanne dolegliwoÅ›ci i niepokój o przyszÅ‚ość, ThomasinespÄ™dziÅ‚aby bardzo przyjemny tydzieÅ„ po Å›wiÄ™cie Bastylii [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]