[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już miała otwierać drzwi, gdy usłyszała tętent.Wiedziała, że to Ole wrócił.Kajsa aż zapiszczała z radości i pobiegła do niego.Amalieuśmiechnęła się, gdy Ole zeskoczył z konia i chwycił małą na ręce, wołając:- Moja córeczka!- Jak ci poszło u Erika Bordiego? - zapytała Amalie, podchodząc bliżej.- Dobrze, ale trudno pojąć tego człowieka.Wspominałem ci, że Erik życzy sobie oglę-dzin zwłok, pamiętasz?- Co takiego? - Na samą myśl o tym, że miałaby zeznawać publicznie i wyjaśniać, że za-strzeliła Bragego, by ratować męża, robiło jej się słabo.L RT- Rozmyślił się! Zrozumiał w końcu, że musiałaś zabić Bragego, postawiona przed wy-borem: on albo ja.- Czemu zmienił zdanie?- Nie wiem, ale Erik jest trochę dziwny.- Dla nas to dobrze, Ole.Przynajmniej uniknę spotkania z ludzmi we wsi.Oni już wszy-scy wiedzą, że Johannes nie żyje, a ja nie mam siły znosić ich spojrzeń.- Rozumiem, Amalie.- Dziękuję, Ole.- Widziałem odjeżdżającą Helgę.Cicho się tu teraz zrobi.Poczciwa z niej kobiecina.Bardzo ją polubiłem.Dlaczego wyjechała?- Potrzebuje spokoju, no i stęskniła się za Furulią.- Rozumiem, ale chyba było jej tu dobrze?Kajsa wyrywała się, Amalie chwyciła ją więc, uspokajając:- Już kochanie, idziemy.Ole wziął dziewczynkę na ręce i razem wrócili do domu.Rozdział 4Sofie omiotła spojrzeniem sąsiadujący z zagrodą gęsty sosnowy las, przez który trudnoprzedostać się konno, i popatrzyła na dzieciaki.Hasały na podwórzu i bawiły się w chowanego.Nieco dalej pośród koni mignął jej Ludvig.Wiatr rozwiewał mu włosy i wyglądało to tak, jak-by nad jego głową utworzyła się chmura.Przystojny chłopak z tego Ludviga! Teraz, gdy poznali się bliżej i przestał się do niej od-nosić niegrzecznie, zapanowały między nimi przyjazne stosunki.Adama widywała rzadko, gdyż zazwyczaj pochłaniała go praca w gospodarstwie.Dachbył gotowy i deszcz nie zalewał już kuchni.Babka trzymała Adama krótko.W taborze to onadecydowała o wszystkim.Wiedziała najlepiej, jak się odnosić zarówno do dorosłych, jak i dodzieci.Powinnam się cieszyć, że znalazłam się wśród Cyganów, pomyślała Sofie.Mimo to czę-sto dopadała ją melancholia.Tęskniła za Norwegią, za rodziną i poczuciem bezpieczeństwa.Poza tym miała dość głodu.W zagrodzie brakowało jedzenia, kobiety wysyłano więc do mia-sta, by żebrały o żywność dla dzieci.W Sofie budziło to silną niechęć.L RTLubiła wędrować z taborem, ale tu czuła się jak w pułapce i odnosiła wrażenie, że się du-si.Znów popatrzyła na Ludviga, który wskoczył na konia.Lubiła jego silne dłonie i częstowyobrażała sobie, jak ją pieszczą.Przymknęła na moment oczy i przeniknął ją dreszcz.Przedtrzema dniami zrozumiała, że go kocha.Adam przestał być dla niej taki ważny.Jej uczuciawzględem niego uległy ochłodzeniu.A przecież kiedyś świata poza nim nie widziała.Poza tym Adam jest wciąż zajęty, rozmyślała Sofie.Pewnie go już nie obchodzę.Odczuwała jednak niepokój, wiedząc, że Ludvig jest bratem Mai, dziewczyny, którą po-zbawiła życia.Póki co postanowiła się tym nie zadręczać.Ostatecznie nie wie, czy Ludvig od-wzajemnia jej uczucia, chociaż ma taką nadzieję, bo dla niego gotowa jest uczynić wszystko.Stał się jej obsesją.Zniła o nim co noc i wyobrażała sobie, że są razemSofie westchnęła i odeszła od okna.Babka Adama przyrządzała posiłek, a Sofie obiecałajej pomóc.Właściwie nie musiałabym, pomyślała, przecież dziś są moje szesnaste urodziny.Kiedy przybyła do Tangen, miała prawie trzynaście lat.Jak ten czas szybko zleciał! Jestjuż dorosłą kobietą, mimo że jeszcze nie przystąpiła do konfirmacji.Ale jakie to ma znaczenie?Poprzedniego dnia wspomniała Adamowi, że ckni jej się za tym, by wyruszyć z taboremw drogę, że dusi się tutaj.Wyśmiał ją tylko i zniknął w jednym z wozów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Już miała otwierać drzwi, gdy usłyszała tętent.Wiedziała, że to Ole wrócił.Kajsa aż zapiszczała z radości i pobiegła do niego.Amalieuśmiechnęła się, gdy Ole zeskoczył z konia i chwycił małą na ręce, wołając:- Moja córeczka!- Jak ci poszło u Erika Bordiego? - zapytała Amalie, podchodząc bliżej.- Dobrze, ale trudno pojąć tego człowieka.Wspominałem ci, że Erik życzy sobie oglę-dzin zwłok, pamiętasz?- Co takiego? - Na samą myśl o tym, że miałaby zeznawać publicznie i wyjaśniać, że za-strzeliła Bragego, by ratować męża, robiło jej się słabo.L RT- Rozmyślił się! Zrozumiał w końcu, że musiałaś zabić Bragego, postawiona przed wy-borem: on albo ja.- Czemu zmienił zdanie?- Nie wiem, ale Erik jest trochę dziwny.- Dla nas to dobrze, Ole.Przynajmniej uniknę spotkania z ludzmi we wsi.Oni już wszy-scy wiedzą, że Johannes nie żyje, a ja nie mam siły znosić ich spojrzeń.- Rozumiem, Amalie.- Dziękuję, Ole.- Widziałem odjeżdżającą Helgę.Cicho się tu teraz zrobi.Poczciwa z niej kobiecina.Bardzo ją polubiłem.Dlaczego wyjechała?- Potrzebuje spokoju, no i stęskniła się za Furulią.- Rozumiem, ale chyba było jej tu dobrze?Kajsa wyrywała się, Amalie chwyciła ją więc, uspokajając:- Już kochanie, idziemy.Ole wziął dziewczynkę na ręce i razem wrócili do domu.Rozdział 4Sofie omiotła spojrzeniem sąsiadujący z zagrodą gęsty sosnowy las, przez który trudnoprzedostać się konno, i popatrzyła na dzieciaki.Hasały na podwórzu i bawiły się w chowanego.Nieco dalej pośród koni mignął jej Ludvig.Wiatr rozwiewał mu włosy i wyglądało to tak, jak-by nad jego głową utworzyła się chmura.Przystojny chłopak z tego Ludviga! Teraz, gdy poznali się bliżej i przestał się do niej od-nosić niegrzecznie, zapanowały między nimi przyjazne stosunki.Adama widywała rzadko, gdyż zazwyczaj pochłaniała go praca w gospodarstwie.Dachbył gotowy i deszcz nie zalewał już kuchni.Babka trzymała Adama krótko.W taborze to onadecydowała o wszystkim.Wiedziała najlepiej, jak się odnosić zarówno do dorosłych, jak i dodzieci.Powinnam się cieszyć, że znalazłam się wśród Cyganów, pomyślała Sofie.Mimo to czę-sto dopadała ją melancholia.Tęskniła za Norwegią, za rodziną i poczuciem bezpieczeństwa.Poza tym miała dość głodu.W zagrodzie brakowało jedzenia, kobiety wysyłano więc do mia-sta, by żebrały o żywność dla dzieci.W Sofie budziło to silną niechęć.L RTLubiła wędrować z taborem, ale tu czuła się jak w pułapce i odnosiła wrażenie, że się du-si.Znów popatrzyła na Ludviga, który wskoczył na konia.Lubiła jego silne dłonie i częstowyobrażała sobie, jak ją pieszczą.Przymknęła na moment oczy i przeniknął ją dreszcz.Przedtrzema dniami zrozumiała, że go kocha.Adam przestał być dla niej taki ważny.Jej uczuciawzględem niego uległy ochłodzeniu.A przecież kiedyś świata poza nim nie widziała.Poza tym Adam jest wciąż zajęty, rozmyślała Sofie.Pewnie go już nie obchodzę.Odczuwała jednak niepokój, wiedząc, że Ludvig jest bratem Mai, dziewczyny, którą po-zbawiła życia.Póki co postanowiła się tym nie zadręczać.Ostatecznie nie wie, czy Ludvig od-wzajemnia jej uczucia, chociaż ma taką nadzieję, bo dla niego gotowa jest uczynić wszystko.Stał się jej obsesją.Zniła o nim co noc i wyobrażała sobie, że są razemSofie westchnęła i odeszła od okna.Babka Adama przyrządzała posiłek, a Sofie obiecałajej pomóc.Właściwie nie musiałabym, pomyślała, przecież dziś są moje szesnaste urodziny.Kiedy przybyła do Tangen, miała prawie trzynaście lat.Jak ten czas szybko zleciał! Jestjuż dorosłą kobietą, mimo że jeszcze nie przystąpiła do konfirmacji.Ale jakie to ma znaczenie?Poprzedniego dnia wspomniała Adamowi, że ckni jej się za tym, by wyruszyć z taboremw drogę, że dusi się tutaj.Wyśmiał ją tylko i zniknął w jednym z wozów [ Pobierz całość w formacie PDF ]