[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie próbował nawet rozglądać się za kartką papieru i długopisem.W tym domuzwisałyby pewnie z żyrandola.Wyciągnął z kieszeni resztkę ołówka i stary kupontotalizatora; był namiętnym graczem.Jeszcze jedna rzecz, o której nie mówił Ann.I nigdy nie powie.- To miło z twojej strony, Bill.Chodzi o przyjęcie urodzinowe Lauren.Urządzam je zaR Sdwa tygodnie i chciałam się upewnić, czy Stella i Pete przyjdą.Byli w zeszłym roku i dwalata temu, ale nie wiem, czy znajdą czas teraz, z nowym domem i tymi wszystkimi pracamiremontowymi.Matka Lauren! Bill poczuł się o wiele pewniej, wiedząc nareszcie, z kim rozmawia.- Powiem im, żeby oddzwonił i, jak wrócą.- Cudownie! - Maureen zawahała się przez chwilę.- Coś mi przyszło do głowy.Wiesz,o czym myślę?Bill nie wiedział.To Ann była od myślenia.Od był od zarabiania, od zaopatrywania,od dawania.Ten ścisły podział ról w ich małżeństwie bardzo mu odpowiadał.- O czym, Maureen?- Myślę o tym, ile razy Lauren mówiła, jacy byliście dla niej dobrzy od samegopoczątku, kiedy was poznała.Bill przypomniał sobie coś jeszcze.To była ta matka, która przez całe lata nie chciałaznać córki.Ann wzięła Lauren pod swoje skrzydła, wysłuchiwała jej zwierzeń,komplementowała ją, okazywała zainteresowanie jej poczynaniom.- Jesteś tam, Bill? - zaniepokoiła się Maureen.Bill nie umiał jednocześnie rozmyślać i70rozmawiać.- Przepraszam cię, Maureen, byłem w innym świecie.- No więc, właśnie pomyślałam sobie, że Lauren bardzo by się ucieszyła, gdybyście wyteż przyszli.Miałaby wspaniałą niespodziankę.Uwielbia was oboje, a ja chciałabym, żeby teurodziny były dla niej czymś ekstra wyjątkowym.- Co było prawdą, ale z drugiej stronywidziała też korzyść z dodatkowych gości, którzy mogli przyczynić się do rozładowanianapięcia przy spotkaniu Lauren z Eddiem.- Bardzo miła propozycja, Maureen.Za dwa tygodnie, powiadasz?- Tak.Chcę zrobić prawdziwe przyjęcie.Będzie też jej nowy chłopak, Chris, i napewno miło mu będzie widzieć ją otoczoną ludźmi, którzy ją kochają.- Wobec tego przyjdziemy, Maureen.Ann z pewnością będzie zachwycona, żewreszcie ciebie pozna.Oboje bardzo lubimy Lauren.Zrobimy wszystko, żeby widzieć jąszczęśliwą.- Cóż, jeśli wszystko dobrze pójdzie, powinna wkrótce być szczęśliwa - powiedziałaMaureen enigmatycznie i pożegnała się.Ann nie była zachwycona.Wręcz przeciwnie.- Mam badania dwa dni przed tym przyjęciem.Nie wiem, jak się będę czuła.- Skąd miałem to wiedzieć? Nie jestem Duchem Świętym.Ta kwestia zapoczątkowała kolejną typową kłótnię małżeńską, która zaczyna się odwymówki męża, że mu czegoś nie powiedziano, a kończy nieodmiennie na pretensjach żony.Przerwało ją dopiero nadejście Stelli i Pete'a.Z ulgą spostrzegł i, że nieporozumienie między R Ssynem a synową zostało zażegnane.Bill przekazał im wiadomość od Maureen.- To wspaniale! - wykrzyknęła Stella.- Zupełnie wyleciało mi z głowy, że Maureenwyprawia Lauren urodziny.Miło jest czasem wziąć udział w przyjęciu, prawda, Pete?Jak cholera, pomyślał Pete ponuro.- Zapomniałaś już o przyjęciu, jakie sami ledwo wydaliśmy? Ja nie.Będziemy jespłacać przez następnych parę miesięcy.Stella jęknęła.- Nie bądź takim ponurakiem.Trochę rozrywki dobrze nam zrobi.I twoim rodzicomteż - dodała, wiedząc, że to przeważy szalę, zwłaszcza po tym jak wspomniała mu o ichwcześniejszej sprzeczce.Skoro już to powiedziała, nie pozostawało mu nic innego, jak zmilczeć.To nie byłodpowiedni moment do zwracania jej uwagi, że za dwa tygodnie mogą nie mieć nastroju dozabawy.Na dzień przed urodzinami Lauren miał wyznaczone spotkanie z zarządem nowejspółki, która przejmowała jego firmę.Wtedy się dowie, czy utrzyma pracę.- Zobaczycie, będziemy się cudownie bawić! - oznajmiła Stella radośnie.Pozostała trójka przyjęła to ze sceptycyzmem.71Rozdział 8Chris miał zły dzień.Zrezygnował już z zostawiania wiadomości na sekretarceautomatycznej, i nie wiedział, co dalej.Przypominał sobie niejasno, że Lauren mówiła coś owyjeździe w przyszłym tygodniu - może postanowiła pojechać dzisiaj.Szkoda że niepomyślał, aby wziąć numer jej telefonu komórkowego.Mógł by zadzwonić z tym do Stelli,ale przy jego pechu telefon na pewno odebrałby jego nowy „najlepszy kumpel" Pete imusiałby rozmawiać o tym, czy Tottenham zagra w rozstawieniu 4-4-2, czy 5-2-3 lub najakiś równie męski temat.Postanowił więc zaczekać do przyszłej soboty i znów spróbować.Nie podejrzewał, abyLauren specjalnie nie odbierała jego telefonów.Podczas ich wspólnego wieczoru byłanastawiona przyjacielsko i wyraźnie dążyła do oczyszczenia atmosfery, zanim do akcjiwkroczyła jej ekscentryczna matka, zapraszając go na przyjęcie urodzinowe córki.Nawet dlakogoś tak niedomyślnego jak on było jasne, że chodziło o przyjęcie urodzinowe.To znaczy,że Lauren musiała powiedzieć w kuchni coś, co kazało matce wierzyć, że chce się z nimznów zobaczyć.On sam miał mieszane uczucia.Myśląc o Lauren, trudno mu było zapomnieć, żenieopatrznie wciągnęła go w szereg niewygodnych sytuacji.I gdyby mógł cofnąć czas,pewno wolałby w ogóle jej nie poznawać.Nie musiałby przynajmniej iść w sobotę na mecz.Ale z drugiej strony, miała w sobie jakiś nieodparty wdzięk Jakąś bezbronność, z którejsobie sama nie zdawała sprawy.Trochę jak Beth.Tak, zdecydował.Chcę się z nią ponownieR Sspotkać.O ile uda mi się ją złapać, dopowiedział sobie z przekąsem Raz jeszcze przebiegł wmyśli cały spędzony z nią wieczór i nie dopatrzył się żadnych przewinień ze swojej strony.Więc nie miała powodu go unikać.Biedaczek, nie wiedział, że to, co zrobił lub nie zrobił, nie miało żadnego znaczenia.Jak zawsze.Ważne było to, czego Lauren dopatrzyła się w jegopostępowaniu i co sprowokowało ją do zrzucenia całej winy na matkę.I ucieczki do Lake Di-strict [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl