[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gapowaty, niezgrabny wielkolud omiękkim sercu, który się jąkał.Najtwardszy chłopak, jakiego Myron znał.Todd był dla niegotym, kim dla George a Lennie w Myszach i ludziach.Todd nie przegrywał pojedynków.Nigdy.Nikt się do niego nie zbliżał.Był za silny.Podczas meczu w ostatniej klasie Aaron tak podciął Myrona, że o mało nie zrobił mukrzywdy.Todd nie zdzierżył, rzucił się i wtedy Aaron go zniszczył.Myron chciał pomócprzyjacielowi, ale Aaron strząsnął go z siebie niczym płatek łupieżu, a potem, cały czaswpatrując się w niego, nie patrząc na słabnącą ofiarę, metodycznie walił w Todda jak wbęben.Zbił go bez litości.Zamienił jego twarz w krwawą miazgę.Todd spędził czterymiesiące w szpitalu.Przez blisko rok chodził z zadrutowaną szczęką. Ej! Aaron wskazał na fotos na ścianie. To Woody Allen z tą, jak jej tam. Diane Keaton. O właśnie, z Dianę Keaton. Masz do mnie jakiś interes? spytał Myron.Aaron odwrócił się do niego.Jego błyszczący wygolony tors j niemal oślepiał. Jakbyś zgadł.Ja do ciebie, a ty do mnie. Tak? Reprezentuję twojego konkurenta.Weszliście w mały spór.Mój klient pragnie załatwićsprawę pokojowo. Przerzuciłeś się na prawo? Aaron się uśmiechnął. Coś ty. Aha. Chodzi o pewnego młodzieńca, Chaza Landreaux.Ostatnio podpisał kontrakt z twojąfirmą, RepSport MB. Sam to wymyśliłem. Słucham? RepSport MB.Sam wymyśliłem tę nazwę.Aaron ponowił uśmiech.Szeroki i zębaty. Z tym kontraktem jest problem. Jaki? Taki, że pan Landreaux podpisał również kontrakt z Tru Pro Enterprises RoyaO Connora.Podpisał go wcześniej! Problem leży więc w tym, że twój kontrakt jest nieważny. Może niech tę sprawę rozstrzygnie sąd.Aaron westchnął głęboko. Zdaniem mojego klienta w interesie nas wszystkie lepiej nie mieszać do tego prawa. Jejku, a to ci niespodzianka.I co proponuje twój klient? Pan O Connor jest skłonny zapłacić ci za stracony czas. Aaskawca. No. A jeżeli odmówię? Mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie. A jeżeli dojdzie?Aaron westchnął, wstał i oparł ręce na biurku. Niestety, znikniesz. Załatwisz to jak David Copperfield? Jak grabarz.Myron przyłożył dłoń do piersi. Och! Ach! Och!Aaron znów się roześmiał, tym razem niewesoło. Wiem o twoim pokazie taekwondo w garażu.Miałeś do czynienia z głupimmięśniakiem.Nie ze mną.Byłem zawodowym bokserem.Mam czarny pas dżudo i jestemarcymistrzem aikido.Zabijam ludzi. Imponujące curriculum vitae. Powiem wprost, Myron.Zadrzesz z nami, to cię zabiję. Trzęsę się jak osika.Myron wcale nie był tak pewny siebie, jak by wskazywał ów sarkazm, za nic jednak niechciał okazać, że się boi.Skurwiele tacy jak Aaron byli jak psy.Atakowali, gdy wyczulistrach.Aaron zaśmiał się jeszcze raz.Było mu dziś do śmiechu.Albo był rozbawiony, albonawdychał się gazu rozweselającego. Ostrzegam po raz ostatni zaznaczył. Albo Landreaux dotrzyma warunkówkontraktu z O Connorem, albo obu was zeżrą robaki.Najpierw grożą ci zrobieniem z twarzy owsianki.A potem, że rzucą cię na pożarcierobakom. Lubię cię, Myron.Naprawdę nie chcę, by spotkało cię coś złego.Sam rozumiesz& & interes to interes. Otóż to.W drzwiach pojawiła się Esperanza.Aaron wyszczerzył się do niej jak rekin. No, no powiedział i mrugnął do niej jak najgrubsza ryba.Aż dziw, co ją powstrzymało od natychmiastowego wyskoczenia z ciuchów. Rozmowa na drugiej linii oznajmiła. Pilnie tego wysłuchaj, Myron poradził Aaron, uśmiechając się po raz ostatni.Doceń powagę sytuacji.I pamiętaj o robakach. O robakach.Nie zapomnę.Aaron mrugnął do Esperanzy, posłał jej całusa i wyszedł. Uroczy powiedziała. Kto dzwoni? Chaz Landreaux.Myron nałożył słuchawkę. Halo. Skurwiele byli u mojej mamy! wykrzyczał Chaz. Zagrozili, że obetną mi jaja ipoślą jej w pudełku! Mojej matce! Powiedzieli to mojej matce!Myron bezwiednie zacisnął dłoń w pięść. Zajmę się tym rzekł wolno. Więcej tego nie zrobią.Zabawa się skończyła.Nadszedł czas działania.Czas, by powiedzieć Winowi o Royu O Connorze.Win uśmiechnął się jak dzieciak, który w śnieżny dzień i słucha radia z nadzieją, że możezanikną szkoły. Roy O Connor powiedział. Obiecaj, że go nie uszkodzisz.Win przymknął rozmarzone oczy.Być może skinął głową, ale Myron nie był tego pewien.13U Baumgarta na Palisades Avenue.Ich ulubiony lokal.Peter Chin powitał ich w drzwiach, z oczami rozszerzonymi ze zdziwienia i zachwytu nawidok Jessiki. Panna Culver! Cudownie znów panią widzieć. Miło mi, Peter. Piękna jak zawsze.Ozdoba naszej restauracji. Cześć, Peter powiedział Myron.Zajęty wyłącznie Jessiką, Chin zbył jego pozdrowienie machnięciem ręki.Niezareagowałby nawet na krokodyla, obgryzającego mu nogę. Zmizerniała pani powiedział. W Waszyngtonie nie dają tak dobrze jeść. Dziwne.Sądziłem, że ona jest przy kości wtrącił Myron.Jessica przeszyła go wzrokiem. Już nie żyjesz! powiedziała.W Englewood w stanie New Jersey lokal U Baumgarta był instytucją.Przez pięćdziesiątlat mieściły się tu delikatesy, znane z wyśmienitych lodów i deserów.Po nabyciu ich osiemlat temu Peter Chin utrzymał tę tradycję, ale dodał do niej najwykwintniejszą lekką kuchnięchińską w stanie.Połączenie to okazało się przebojem.Najczęściej zamawiano kaczkę poPekińsku, makaron z olejem sezamowym, koktajl czekoladowy, frytki, a na deser lody Czekoladowa śmierć.Kiedy Myron i Jessica mieszkali razem, jedli U Baumgarta conajmniej w tygodniu.Myron nadal bywał tu raz na tydzień.Zwykle z Winem i Esperanzą.Czasem sam.Z żadnąkobietą nie umawiał się na randki U Baumgarta.Peter poprowadził ich obok bufetu i posadził na kanapce pod dużym obrazem.Nowoczesnym.Był to portret Cher albo Barbary Bush.A może obu.Bardzo enigmatyczny.Usiedli naprzeciwko siebie w milczeniu, przytłoczeni ciężarem chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Gapowaty, niezgrabny wielkolud omiękkim sercu, który się jąkał.Najtwardszy chłopak, jakiego Myron znał.Todd był dla niegotym, kim dla George a Lennie w Myszach i ludziach.Todd nie przegrywał pojedynków.Nigdy.Nikt się do niego nie zbliżał.Był za silny.Podczas meczu w ostatniej klasie Aaron tak podciął Myrona, że o mało nie zrobił mukrzywdy.Todd nie zdzierżył, rzucił się i wtedy Aaron go zniszczył.Myron chciał pomócprzyjacielowi, ale Aaron strząsnął go z siebie niczym płatek łupieżu, a potem, cały czaswpatrując się w niego, nie patrząc na słabnącą ofiarę, metodycznie walił w Todda jak wbęben.Zbił go bez litości.Zamienił jego twarz w krwawą miazgę.Todd spędził czterymiesiące w szpitalu.Przez blisko rok chodził z zadrutowaną szczęką. Ej! Aaron wskazał na fotos na ścianie. To Woody Allen z tą, jak jej tam. Diane Keaton. O właśnie, z Dianę Keaton. Masz do mnie jakiś interes? spytał Myron.Aaron odwrócił się do niego.Jego błyszczący wygolony tors j niemal oślepiał. Jakbyś zgadł.Ja do ciebie, a ty do mnie. Tak? Reprezentuję twojego konkurenta.Weszliście w mały spór.Mój klient pragnie załatwićsprawę pokojowo. Przerzuciłeś się na prawo? Aaron się uśmiechnął. Coś ty. Aha. Chodzi o pewnego młodzieńca, Chaza Landreaux.Ostatnio podpisał kontrakt z twojąfirmą, RepSport MB. Sam to wymyśliłem. Słucham? RepSport MB.Sam wymyśliłem tę nazwę.Aaron ponowił uśmiech.Szeroki i zębaty. Z tym kontraktem jest problem. Jaki? Taki, że pan Landreaux podpisał również kontrakt z Tru Pro Enterprises RoyaO Connora.Podpisał go wcześniej! Problem leży więc w tym, że twój kontrakt jest nieważny. Może niech tę sprawę rozstrzygnie sąd.Aaron westchnął głęboko. Zdaniem mojego klienta w interesie nas wszystkie lepiej nie mieszać do tego prawa. Jejku, a to ci niespodzianka.I co proponuje twój klient? Pan O Connor jest skłonny zapłacić ci za stracony czas. Aaskawca. No. A jeżeli odmówię? Mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie. A jeżeli dojdzie?Aaron westchnął, wstał i oparł ręce na biurku. Niestety, znikniesz. Załatwisz to jak David Copperfield? Jak grabarz.Myron przyłożył dłoń do piersi. Och! Ach! Och!Aaron znów się roześmiał, tym razem niewesoło. Wiem o twoim pokazie taekwondo w garażu.Miałeś do czynienia z głupimmięśniakiem.Nie ze mną.Byłem zawodowym bokserem.Mam czarny pas dżudo i jestemarcymistrzem aikido.Zabijam ludzi. Imponujące curriculum vitae. Powiem wprost, Myron.Zadrzesz z nami, to cię zabiję. Trzęsę się jak osika.Myron wcale nie był tak pewny siebie, jak by wskazywał ów sarkazm, za nic jednak niechciał okazać, że się boi.Skurwiele tacy jak Aaron byli jak psy.Atakowali, gdy wyczulistrach.Aaron zaśmiał się jeszcze raz.Było mu dziś do śmiechu.Albo był rozbawiony, albonawdychał się gazu rozweselającego. Ostrzegam po raz ostatni zaznaczył. Albo Landreaux dotrzyma warunkówkontraktu z O Connorem, albo obu was zeżrą robaki.Najpierw grożą ci zrobieniem z twarzy owsianki.A potem, że rzucą cię na pożarcierobakom. Lubię cię, Myron.Naprawdę nie chcę, by spotkało cię coś złego.Sam rozumiesz& & interes to interes. Otóż to.W drzwiach pojawiła się Esperanza.Aaron wyszczerzył się do niej jak rekin. No, no powiedział i mrugnął do niej jak najgrubsza ryba.Aż dziw, co ją powstrzymało od natychmiastowego wyskoczenia z ciuchów. Rozmowa na drugiej linii oznajmiła. Pilnie tego wysłuchaj, Myron poradził Aaron, uśmiechając się po raz ostatni.Doceń powagę sytuacji.I pamiętaj o robakach. O robakach.Nie zapomnę.Aaron mrugnął do Esperanzy, posłał jej całusa i wyszedł. Uroczy powiedziała. Kto dzwoni? Chaz Landreaux.Myron nałożył słuchawkę. Halo. Skurwiele byli u mojej mamy! wykrzyczał Chaz. Zagrozili, że obetną mi jaja ipoślą jej w pudełku! Mojej matce! Powiedzieli to mojej matce!Myron bezwiednie zacisnął dłoń w pięść. Zajmę się tym rzekł wolno. Więcej tego nie zrobią.Zabawa się skończyła.Nadszedł czas działania.Czas, by powiedzieć Winowi o Royu O Connorze.Win uśmiechnął się jak dzieciak, który w śnieżny dzień i słucha radia z nadzieją, że możezanikną szkoły. Roy O Connor powiedział. Obiecaj, że go nie uszkodzisz.Win przymknął rozmarzone oczy.Być może skinął głową, ale Myron nie był tego pewien.13U Baumgarta na Palisades Avenue.Ich ulubiony lokal.Peter Chin powitał ich w drzwiach, z oczami rozszerzonymi ze zdziwienia i zachwytu nawidok Jessiki. Panna Culver! Cudownie znów panią widzieć. Miło mi, Peter. Piękna jak zawsze.Ozdoba naszej restauracji. Cześć, Peter powiedział Myron.Zajęty wyłącznie Jessiką, Chin zbył jego pozdrowienie machnięciem ręki.Niezareagowałby nawet na krokodyla, obgryzającego mu nogę. Zmizerniała pani powiedział. W Waszyngtonie nie dają tak dobrze jeść. Dziwne.Sądziłem, że ona jest przy kości wtrącił Myron.Jessica przeszyła go wzrokiem. Już nie żyjesz! powiedziała.W Englewood w stanie New Jersey lokal U Baumgarta był instytucją.Przez pięćdziesiątlat mieściły się tu delikatesy, znane z wyśmienitych lodów i deserów.Po nabyciu ich osiemlat temu Peter Chin utrzymał tę tradycję, ale dodał do niej najwykwintniejszą lekką kuchnięchińską w stanie.Połączenie to okazało się przebojem.Najczęściej zamawiano kaczkę poPekińsku, makaron z olejem sezamowym, koktajl czekoladowy, frytki, a na deser lody Czekoladowa śmierć.Kiedy Myron i Jessica mieszkali razem, jedli U Baumgarta conajmniej w tygodniu.Myron nadal bywał tu raz na tydzień.Zwykle z Winem i Esperanzą.Czasem sam.Z żadnąkobietą nie umawiał się na randki U Baumgarta.Peter poprowadził ich obok bufetu i posadził na kanapce pod dużym obrazem.Nowoczesnym.Był to portret Cher albo Barbary Bush.A może obu.Bardzo enigmatyczny.Usiedli naprzeciwko siebie w milczeniu, przytłoczeni ciężarem chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]