[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie byłkapitanem, choć na takiego wyglądał - postawny, z gęstą brodą, o potężnych ramionach iłagodnym usposobieniu, emanujący pewnością i siłą.Miał brata blizniaka, Hollisa, któryróżnił się od niego tylko tym, że się golił.%7łona Ario, Leigh, pochodziła z Jaxonów, byłakrewną Petera i Theo, co czyniło ich kuzynami.Wieczorami, gdy Ario nie stał na warcie,siadywał w świetle reflektorów w Słonecznym Miejscu i grał na gitarze, śpiewając piosenkize starego śpiewnika, który zostawili budowniczowie, lub szedł do Schronu i śpiewałdzieciom szykującym się do snu zabawne piosenki o śwince Ednie, która lubiła tarzać się wbłocie i przez cały dzień objadała się koniczyną.Ponieważ Ario miał w Schronie małedziecko - dziewczynkę o imieniu Dora - uważano, że odsłuży jeszcze kilka lat na murze, apózniej znajdzie sobie bezpieczniejsze zajęcie.Ario sam przyznał, że zabicie wirola było dziełem przypadku.Każdy mógł tej nocypełnić służbę na szóstej platformie.Soo lubiła przesuwać ludzi z miejsca na miejsce, więcnikt nie wiedział, gdzie przyjdzie mu pełnić nocną wartę.Mimo to Peter był przekonany, żechodziło o coś więcej niż szczęście, nawet jeśli skromność nie pozwalała Ario tego przyznać.Tamtej nocy kilku strażników zamarło ze strachu, a Peter, który nigdy nie widział wirola z takbliska - choć ubił ich wielu za dnia - nie był pewny, czy sam by się nie przeląkł.Jeśli był wtym wszystkim jakiś element przypadku, dobrze się stało, że padło na Ario Wilsona.Po nocnym incydencie Ario stał przy bramie, wśród tych, którzy mieli pojechać doelektrowni, aby wymienić załogą i uzupełnić zapasy.Oddział składał się jak zwykle z sześciuludzi - dwóch strażników z przodu, dwóch z tyłu oraz dwóch techników, których nazywano francuzami , od klucza francuskiego, odpowiedzialnych za konserwację turbin powietrznychdostarczających energię reflektorom.Trzeci muł, a właściwie mulica, ciągnęła mały wóz zzaopatrzeniem, głównie żywnością i wodą, a także narzędziami i skórzanymi workami zesmarem.Smar wytwarzano z mieszaniny mąki kukurydzianej i owczego łoju.Wóz otoczyłachmura much zwabionych zapachem. Czekając na poranny dzwon, dwaj francuzi, Rey Ramirez i Finn Darrell, sprawdzaliładunek, a strażnicy czekali na koniach.Theo, jako dowódca, zajął miejsce z przodu, obokPetera.Z tyłu jechali Ario iMausami Patal.Mausami pochodziła z jednej z Pierwszych Rodzin.Jej ojciec, Sanjay, był głowąDomu, lecz ostatniego lata wyszła za Galena Straussa, więc teraz nosiła jego nazwisko.Peternie potrafił pojąć, dlaczego wybrała akurat Galena? Gość wydawał się sympatyczny, leczbyło w nim coś niewyraznego, jakby jakaś ważna cecha nie zdążyła się do końcaukształtować.Jakby Galen Strauss był własną niedoróbką.Może chodziło o to, że odwracałoczy, gdy ktoś do niego mówił (wszyscy wiedzieli, że ma słaby wzrok), lub o jego nieobecnywyraz twarzy.Niezależnie od tego wydawało się, że jest ostatnią osobą, którą wybierzeMausami.Choć Theo nigdy o tym nie wspomniał, Peter podejrzewał, że jego brat chciał się znią ożenić - Theo i Mausami trafili do Schronu tego samego roku i w tym samym roku goopuścili, by uczyć się na strażników.Wiadomość o tym, że Mausami wyszła za Galena,bardzo go zasmuciła.Przez całe dnie chodził z nadąsaną miną i do nikogo się nie odzywał.Kiedy Peter poruszył ten temat, Theo wydusił, że jest mu to obojętne, że pewnie za długozwlekał z poproszeniem jej o rękę.Chciał, żeby Maus była szczęśliwa.Jeśli uszczęśliwi jąGalen, niech i tak będzie.Theo nie lubił rozmawiać o takich sprawach, nawet z bratem, więcPeter musiał mu uwierzyć na słowo, choć zauważył, że Theo, gdy to mówił, odwrócił wzrok.Theo był małomówny, jak ojciec - porozumiewał się z innymi za pomocąpojedynczych słów i milczenia.Po wielu dniach Peter próbował przypomnieć sobie tamtenporanek przy bramie.Czy jego brat wydawał się inny? Czy wiedział, jak ojciec, że wyjeżdżaostatni raz? Nie przypominał sobie niczego takiego.Tamtego ranka wszystko odbyło się jakzwykle, rutynowa wymiana załogi, Theo z charakterystyczną niecierpliwością wiercił się wsiodle, bawiąc się wodzami.Koń kręcił się pod nim niespokojnie, czekając na dzwięk dzwonu.Peter pogrążył sięw zadumie - choć dopiero pózniej w pełni pojął znaczenie swoich przemyśleń - kiedy ujrzałAlicię idącą ku nim od strony zbrojowni.Sądził, że zatrzyma się przed koniem Theo i obajkapitanowie odbędą naradę, omówią wydarzenia ostatniej nocy i obławę na resztę bandy, leczstało się inaczej.Alicia nie podeszła do Theo, lecz udała się na koniec kolumny.- Nawet o tym nie myśl, Maus - powiedziała ostro.- Nigdzie nie pojedziesz.Mausami rozejrzała się, wykonując gest zdziwienia, który Peter uznał za nieszczery.Wszyscy mówili, że dziewczyna ma szczęście, bo odziedziczyła urodę po matce - miaładelikatną owalną twarz ibujne czarne włosy, które spływały na ramiona ciemną falą.Potrafiłaudzwignąć więcej niż niejedna kobieta i wydawało się, że jest zbudowana z samych mięśni. - O co chodzi? Jak to?Alicia oparła dłonie na szczupłych biodrach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl