[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ray wróciÅ‚ do hotelu z facetem, który przywiózÅ‚Landowe'a.Carlson nie byÅ‚ zadowolony z jegodecyzji, ale Ray miaÅ‚ to w nosie.WyjechaÅ‚ z hotelowego parkingu i skrÄ™ciÅ‚ w WestEnd.Biuro znajdowaÅ‚o siÄ™ w przeciwnym kierunku,ale musiaÅ‚ ochÅ‚onąć, odzyskać spokój.WiÄ™c jechaÅ‚.Przed siebie.I może nigdy nie przestanie.Wyjedzie z miasta.Ze stanu.Od dawna miaÅ‚ takiplan, wiÄ™c czemu nie zrealizować go wÅ‚aÅ›nie teraz?ByÅ‚o chÅ‚odno, ale sÅ‚oÅ„ce uparcie przebijaÅ‚o siÄ™przez chmury.WszÄ™dzie kwitÅ‚y wiosenne kwiaty,jakby plamy koloru mogÅ‚y ożywić beton wielkiegomiasta.Dziesięć minut pózniej dojechaÅ‚ do rozstajów.SkrÄ™ciÅ‚ na autostradÄ™ numer 100, która przechodziw drogÄ™ do Natchez.Jednak najpierw czekaÅ‚a gopodróż przez Belleyue, krainÄ™ apartamentów idomków klasy Å›redniej.KrainÄ™ mężów, żon idzieci.Nie jego dzieci.KrainÄ™ Nancy i Petera.Odrobina cierpienia dobrze mu zrobi.CoÅ› jeszcze czekaÅ‚o przy setce.Przed oczamistanęła mu twarz Gil-lian, ale odepchnÄ…Å‚ od siebieto wspomnienie.To już nie jego sprawa.ChcÄ…c odpÄ™dzić od siebie myÅ›li o niej i pozostaÅ‚ychkobietach jego życia, skrÄ™ciÅ‚ na parking przedmaÅ‚ym centrum handlowym i zatrzymaÅ‚ siÄ™ przedkawiarniÄ… Starbucks.Niestety, jego szczęściezrobiÅ‚o sobie tego dnia wolne.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ w półkroku.Po drugiej stronie parkingu Nancy uginaÅ‚asiÄ™ pod ciężarem zakupów i dzieciaka.Wielkibrzuch utrudniaÅ‚ jej wÄ™drówkÄ™.Ray znieruchomiaÅ‚.Cholera.Zostać czy odjechać?Pytanie jego życia.Już miaÅ‚ siÄ™ odwrócić, ale zanim ostatecznie siÄ™zdecydowaÅ‚, Nancy podniosÅ‚a wzrok i gozobaczyÅ‚a.Patrzyli sobie prosto w oczy.PodniosÅ‚a rÄ™kÄ™ z pakunkiem i pomachaÅ‚anieÅ›miaÅ‚o.- Cześć, Ray.Co u ciebie? Wagary?PrawdopodobieÅ„stwo, że na niÄ… wpadnie, byÅ‚obliskie zeru.- Mniej wiÄ™cej.- PodszedÅ‚ do niej zabraÅ‚ kilkapakunków.- Wszystko w porzÄ…dku? - zapytaÅ‚, niewiedzÄ…c, co innego powiedzieć.- Tak.Ciemne wÅ‚osy miaÅ‚a zebrane w koÅ„ski ogon, natwarzy nie byÅ‚o najmniejszego Å›ladu makijażu.Wstylu sprzÄ…taczki, jak zwykÅ‚a mawiać.ZazwyczajdodawaÅ‚a jeszcze: Ale jeÅ›li zrobisz pranie, chÄ™tniezrobiÄ™ siÄ™ na bóstwo".Dlaczego pamiÄ™ta takie drobiazgi? Do szaÅ‚udoprowadzaÅ‚a go Å›wiadomość, że szczegóły z ichżycia nadal chodzÄ… mu po gÅ‚owie.- Kto to? - MaÅ‚y chÅ‚opczyk, którego prowadziÅ‚a zarÄ™kÄ™, przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™ ciekawie.MiaÅ‚ jasne wÅ‚osyojca i zielone oczy Nancy.Ray udawaÅ‚, że niepoczuÅ‚ ukÅ‚ucia żalu.- To jest Ray - odparÅ‚a.- Przywitaj siÄ™.Ale chÅ‚opczyk tylko siÄ™ na niego gapiÅ‚, tak że RaypoczuÅ‚ siÄ™ jak zwierzak w zoo.- Dobrze wyglÄ…dasz.- ZupeÅ‚nie nie wiedziaÅ‚, copowiedzieć.RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™.- Nieprawda.- PoklepaÅ‚a siÄ™ po wielkim brzuchu imrugnęła konspiracyjnie.- Jeszcze czterytygodnie.- Podobno blizniaki?Skinęła gÅ‚owÄ….ZachichotaÅ‚a mimo woli.- Wyobrażasz to sobie?Powiedzieć, że ciężarna promienieje, to banaÅ‚, alenie znajdowaÅ‚ lepszego sÅ‚owa, by opisać jejwyglÄ…d.- Gratulacje.- DziÄ™ki.- Wydajesz siÄ™.- odchrzÄ…knÄ…Å‚, jakby sÅ‚owa niechciaÅ‚y mu przejść przez gardÅ‚o.- Bardzoszczęśliwa.ZamyÅ›liÅ‚a siÄ™, a potem uÅ›miechnęła szeroko.- Bo jestem.Patrzyli na siebie i niezrÄ™czna chwila siÄ™przedÅ‚użaÅ‚a.Czy powinien wspomnieć ojej ojcu? Otym, że widziaÅ‚ siÄ™ z Jimmym? Nancy nieprzepadaÅ‚a za ojcem, a ponieważ spotkanie Raya zJimmym nie przebiegaÅ‚o w zbyt przyjacielskiejatmosferze, uznaÅ‚, że bÄ™dzie to równie krÄ™pujÄ…cejak milczenie.- Czas na nas - powiedziaÅ‚a w koÅ„cu.SpojrzaÅ‚a naniego wyczekujÄ…co.- Och.- Ray poczuÅ‚ siÄ™ jak kretyn.- ProszÄ™.-OddaÅ‚ jej sprawunki.- Do zobaczenia.- PomachaÅ‚a mu.- Pa.- OdmachaÅ‚, choć wiedziaÅ‚, że ponownespotkanie jest maÅ‚o prawdopodobne.WszedÅ‚ do kawiarni i zamówiÅ‚ kawÄ™.JakbypotrzebowaÅ‚ jeszcze wiÄ™cej kwasu.WypiÅ‚ jÄ… duszkiem.Pieprzyć to.Co z tego, że z nimNancy nigdy nie byÅ‚a tak szczęśliwa? Teraz jejszczęście to problem Petera.Ray nie potrafiuszczęśliwiać.Nawet jego matka byÅ‚a wieczniesmutna - aż do ostatniej chwili, gdy wjechaÅ‚asamochodem na drzewo.Nigdy nie udaÅ‚omu siÄ™ wywoÅ‚ać uÅ›miechu na jej twarzy.ZabraÅ‚ resztkÄ™ kawy do samochodu, wyjechaÅ‚ zparkingu i skrÄ™ciÅ‚ w lewo.Ale tym razem wiedziaÅ‚,że nadkÅ‚ada drogi.Autostrada numer 100 byÅ‚a kiedyÅ› wiejskÄ… drogÄ…prowadzÄ…cÄ… przez rolniczÄ… krainÄ™.Przyjeżdżali tuczasem z Nancy do Loveless Café na smażonegokurczaka.OpowiadaÅ‚a wtedy, że gdy byÅ‚adzieckiem, miejsce, w którym zatrzymaÅ‚ siÄ™ nakawÄ™, byÅ‚o ostatnim bastionem cywilizacji.DalejbyÅ‚y już tylko pola i farmy.ZastanawiaÅ‚ siÄ™, co tamuprawiano.TytoÅ„? A może hodowano krowy? Albokonie?Teraz i tak nie miaÅ‚o to już znaczenia.WiÄ™kszośćfarm zniknęła bez Å›ladu, a wzdÅ‚uż asfaltu wyrosÅ‚ychodniki.Tam, gdzie dawniej rozciÄ…gaÅ‚y siÄ™ pola,teraz kusiÅ‚y centra handlowe.DwadzieÅ›cia lat temunadal znajdowaÅ‚by siÄ™ na wsi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ray wróciÅ‚ do hotelu z facetem, który przywiózÅ‚Landowe'a.Carlson nie byÅ‚ zadowolony z jegodecyzji, ale Ray miaÅ‚ to w nosie.WyjechaÅ‚ z hotelowego parkingu i skrÄ™ciÅ‚ w WestEnd.Biuro znajdowaÅ‚o siÄ™ w przeciwnym kierunku,ale musiaÅ‚ ochÅ‚onąć, odzyskać spokój.WiÄ™c jechaÅ‚.Przed siebie.I może nigdy nie przestanie.Wyjedzie z miasta.Ze stanu.Od dawna miaÅ‚ takiplan, wiÄ™c czemu nie zrealizować go wÅ‚aÅ›nie teraz?ByÅ‚o chÅ‚odno, ale sÅ‚oÅ„ce uparcie przebijaÅ‚o siÄ™przez chmury.WszÄ™dzie kwitÅ‚y wiosenne kwiaty,jakby plamy koloru mogÅ‚y ożywić beton wielkiegomiasta.Dziesięć minut pózniej dojechaÅ‚ do rozstajów.SkrÄ™ciÅ‚ na autostradÄ™ numer 100, która przechodziw drogÄ™ do Natchez.Jednak najpierw czekaÅ‚a gopodróż przez Belleyue, krainÄ™ apartamentów idomków klasy Å›redniej.KrainÄ™ mężów, żon idzieci.Nie jego dzieci.KrainÄ™ Nancy i Petera.Odrobina cierpienia dobrze mu zrobi.CoÅ› jeszcze czekaÅ‚o przy setce.Przed oczamistanęła mu twarz Gil-lian, ale odepchnÄ…Å‚ od siebieto wspomnienie.To już nie jego sprawa.ChcÄ…c odpÄ™dzić od siebie myÅ›li o niej i pozostaÅ‚ychkobietach jego życia, skrÄ™ciÅ‚ na parking przedmaÅ‚ym centrum handlowym i zatrzymaÅ‚ siÄ™ przedkawiarniÄ… Starbucks.Niestety, jego szczęściezrobiÅ‚o sobie tego dnia wolne.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ w półkroku.Po drugiej stronie parkingu Nancy uginaÅ‚asiÄ™ pod ciężarem zakupów i dzieciaka.Wielkibrzuch utrudniaÅ‚ jej wÄ™drówkÄ™.Ray znieruchomiaÅ‚.Cholera.Zostać czy odjechać?Pytanie jego życia.Już miaÅ‚ siÄ™ odwrócić, ale zanim ostatecznie siÄ™zdecydowaÅ‚, Nancy podniosÅ‚a wzrok i gozobaczyÅ‚a.Patrzyli sobie prosto w oczy.PodniosÅ‚a rÄ™kÄ™ z pakunkiem i pomachaÅ‚anieÅ›miaÅ‚o.- Cześć, Ray.Co u ciebie? Wagary?PrawdopodobieÅ„stwo, że na niÄ… wpadnie, byÅ‚obliskie zeru.- Mniej wiÄ™cej.- PodszedÅ‚ do niej zabraÅ‚ kilkapakunków.- Wszystko w porzÄ…dku? - zapytaÅ‚, niewiedzÄ…c, co innego powiedzieć.- Tak.Ciemne wÅ‚osy miaÅ‚a zebrane w koÅ„ski ogon, natwarzy nie byÅ‚o najmniejszego Å›ladu makijażu.Wstylu sprzÄ…taczki, jak zwykÅ‚a mawiać.ZazwyczajdodawaÅ‚a jeszcze: Ale jeÅ›li zrobisz pranie, chÄ™tniezrobiÄ™ siÄ™ na bóstwo".Dlaczego pamiÄ™ta takie drobiazgi? Do szaÅ‚udoprowadzaÅ‚a go Å›wiadomość, że szczegóły z ichżycia nadal chodzÄ… mu po gÅ‚owie.- Kto to? - MaÅ‚y chÅ‚opczyk, którego prowadziÅ‚a zarÄ™kÄ™, przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™ ciekawie.MiaÅ‚ jasne wÅ‚osyojca i zielone oczy Nancy.Ray udawaÅ‚, że niepoczuÅ‚ ukÅ‚ucia żalu.- To jest Ray - odparÅ‚a.- Przywitaj siÄ™.Ale chÅ‚opczyk tylko siÄ™ na niego gapiÅ‚, tak że RaypoczuÅ‚ siÄ™ jak zwierzak w zoo.- Dobrze wyglÄ…dasz.- ZupeÅ‚nie nie wiedziaÅ‚, copowiedzieć.RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™.- Nieprawda.- PoklepaÅ‚a siÄ™ po wielkim brzuchu imrugnęła konspiracyjnie.- Jeszcze czterytygodnie.- Podobno blizniaki?Skinęła gÅ‚owÄ….ZachichotaÅ‚a mimo woli.- Wyobrażasz to sobie?Powiedzieć, że ciężarna promienieje, to banaÅ‚, alenie znajdowaÅ‚ lepszego sÅ‚owa, by opisać jejwyglÄ…d.- Gratulacje.- DziÄ™ki.- Wydajesz siÄ™.- odchrzÄ…knÄ…Å‚, jakby sÅ‚owa niechciaÅ‚y mu przejść przez gardÅ‚o.- Bardzoszczęśliwa.ZamyÅ›liÅ‚a siÄ™, a potem uÅ›miechnęła szeroko.- Bo jestem.Patrzyli na siebie i niezrÄ™czna chwila siÄ™przedÅ‚użaÅ‚a.Czy powinien wspomnieć ojej ojcu? Otym, że widziaÅ‚ siÄ™ z Jimmym? Nancy nieprzepadaÅ‚a za ojcem, a ponieważ spotkanie Raya zJimmym nie przebiegaÅ‚o w zbyt przyjacielskiejatmosferze, uznaÅ‚, że bÄ™dzie to równie krÄ™pujÄ…cejak milczenie.- Czas na nas - powiedziaÅ‚a w koÅ„cu.SpojrzaÅ‚a naniego wyczekujÄ…co.- Och.- Ray poczuÅ‚ siÄ™ jak kretyn.- ProszÄ™.-OddaÅ‚ jej sprawunki.- Do zobaczenia.- PomachaÅ‚a mu.- Pa.- OdmachaÅ‚, choć wiedziaÅ‚, że ponownespotkanie jest maÅ‚o prawdopodobne.WszedÅ‚ do kawiarni i zamówiÅ‚ kawÄ™.JakbypotrzebowaÅ‚ jeszcze wiÄ™cej kwasu.WypiÅ‚ jÄ… duszkiem.Pieprzyć to.Co z tego, że z nimNancy nigdy nie byÅ‚a tak szczęśliwa? Teraz jejszczęście to problem Petera.Ray nie potrafiuszczęśliwiać.Nawet jego matka byÅ‚a wieczniesmutna - aż do ostatniej chwili, gdy wjechaÅ‚asamochodem na drzewo.Nigdy nie udaÅ‚omu siÄ™ wywoÅ‚ać uÅ›miechu na jej twarzy.ZabraÅ‚ resztkÄ™ kawy do samochodu, wyjechaÅ‚ zparkingu i skrÄ™ciÅ‚ w lewo.Ale tym razem wiedziaÅ‚,że nadkÅ‚ada drogi.Autostrada numer 100 byÅ‚a kiedyÅ› wiejskÄ… drogÄ…prowadzÄ…cÄ… przez rolniczÄ… krainÄ™.Przyjeżdżali tuczasem z Nancy do Loveless Café na smażonegokurczaka.OpowiadaÅ‚a wtedy, że gdy byÅ‚adzieckiem, miejsce, w którym zatrzymaÅ‚ siÄ™ nakawÄ™, byÅ‚o ostatnim bastionem cywilizacji.DalejbyÅ‚y już tylko pola i farmy.ZastanawiaÅ‚ siÄ™, co tamuprawiano.TytoÅ„? A może hodowano krowy? Albokonie?Teraz i tak nie miaÅ‚o to już znaczenia.WiÄ™kszośćfarm zniknęła bez Å›ladu, a wzdÅ‚uż asfaltu wyrosÅ‚ychodniki.Tam, gdzie dawniej rozciÄ…gaÅ‚y siÄ™ pola,teraz kusiÅ‚y centra handlowe.DwadzieÅ›cia lat temunadal znajdowaÅ‚by siÄ™ na wsi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]