[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I koniecznie nazwij go katolickim, nawet jak będziesz czciłDzidzilelę albo betonowy wrak Tu-154.%7ładen inny nie przechodzi.Widzisz ich?  Wróbel rozgląda się po sali i chociaż musi zadzieraćgłowę, i tak na wszystkich patrzy z góry. Ci ludzie nie znają innegoalfabetu niż ten od A jak amen do Z jak zmartwychwstanie.Tu nawetateiści mylą logikę z katechizmem.I klepią, co im proboszcz albo  Wyborcza wklepali.Innej drogi nie ma: albo zostajesz kapłanemi wygrywasz, albo politykiem.Czyli nikim. Dosyć rekolekcji, potrzebuję twojej pomocy. Do usług, pani podkomisarz. Wróbel kłania się z przesadnąuniżonością, w którą Sy nie wierzy, podobnie jakw żadną inną deklarację tego gnoma.Nie to, żeby była wobec niegouprzedzona.Zbyt dobrze jednak zna życiowe przewrotki Wróbla,żeby ufać jego słowom i gestom. Szukam kogoś. Zabił, zgwałcił, ukradł, zdefraudował? Bo wiesz, teatr to jednakazyl& Nie bój się, chcę tylko pogadać.Maciej Nowak.Znasz? No pewnie, dyrektor Teatru Narodowego.Po co ci on? Muszę z nim natychmiast porozmawiać.Powinien gdzieś tu być. Nie w tę stronę patrzysz.Na widowni go nie znajdziesz.On tugra. Gra? U was? Wiem, wiem, ciota z czerwonym podniebieniem, najgorszy typ,ale my, jak widzisz, przed nikim nie zamykamy drzwi.Tu nie maselekcji jak w jakichś gejowskich klubach.A jak publiczność urąga,to nawet lepiej.Męczennik musi się ciągle ćwiczyć w pokorze.Możedla Nowaka to perwersyjna zabawa, ale myśmy zgłupieli dlaChrystusa i z tej głupoty wierzymy w nawrócenie grzeszników.Deklaracja Wróbla brzmi niezbyt szczerze, więc Sy łatwo ją sobietłumaczy na prawdziwsze:  Idee biletów nie sprzedają, tylko gwiazdyi skandale, a Nowak to gwiazda i skandal w jednym. Znajdę go za kulisami? Zaczekaj, jeszcze trochę i będziesz mieć go tutaj.Publiczność z prawej strony stoi i klaskaniem ma już obrzękłeprawice.Po lewej trwa festiwal gwizdów, pohukiwań i moralnegooburzenia na kolejną wyrachowaną zachętę do wojny domowej,a w tym czasie Wróbel ciągnie wykład o pedalskim spiskutrzymającym w garści polskie teatry.Tymczasem techniczni wtaczająna pomost szubienicę.Pod nią staje opięty sutanną ksiądz, a kilkorowidzów z krzyżami i różańcami w rękach próbuje wyrwaćnieszczęśnika z rąk carskich oprawców odzianych dla wzmocnienia efektu w mundury czerwonoarmistów.%7łeby nie polec pod ciosamipubliczności, porzucają rolę katów i uciekają za kulisy.Dlategobohater powstania styczniowego ksiądz Brzóska, by nie trzeba byłozmieniać podręczników historii, sam zarzuca sobie pętle na szyję,wdrapuje się na stołek, po czym odpycha go, zwisa i tańczy nasznurze. W teatrze to się wali w bęben, a nie rzępoli na skrzypkach. Co mówiłeś? %7łe jak chcesz przekrzyczeć tych lewaków, tych pieszczoszkówłże-elity, którzy zagarnęli teatry i dotacje, to musisz mieć na scenieprawdziwą krew, prawdziwy pot i prawdziwą spermę, jeśli trzeba.Oni mają swoje racje, ale to my mamy nieograniczony abonamentemdostęp do prawdy.Tylko że przychodzą takie Strzępkodemirskiei zgarniają wszystko. Ktoś próbował ich zabić.Nie słyszałeś? Kogo? Domie Złoty!  Twarz Wróbla blednie i zwisa bezwładniena kościach policzkowych.Być może to lęk.Albo poczucie winy.Albo groza.Albo wszystko naraz. Nie pogrywaj ze mną. A dlaczego nie? Dwa ciała z rozłupanymi głowami, krew naparkiecie.Spodobałoby ci się.Prawdziwi męczennicy, tylko opcjanie ta. No wkręcasz mnie.Nie, Sy, ty na serio.Nie lubię szkodników,ale żeby ich na śmierć? Wiesz kto? Wiem.Oczy Wróbla zmieniają się w dwa neonowe znaki zapytania,a reszta twarzy w ikonę świętej ulgi. Piotr Aoniewski. Boże, on tu u mnie grał Popiełuszkę, ale jak on grał,zmartwychwstanie mi tu Popiełuszki robił.Tylko dzisiaj musię terminy pokrywały. Mówił coś więcej?  Sy chwyta klapy kraciastej marynarkiWróbla.Dostatecznie mocno, żeby oznajmić tym gestem: nie kręć,kurduplu, bo jak cię wyrwę z ziemi, to długo na nią nie wrócisz. Powiedział, że ma rólkę w Królu-Duchu. Tak powiedział? Jesteś pewien?  A ja mu na to, że to wieczór raczej na Dziady.To on się wkurzyłi coś zaczął krzyczeć, że trzeba odciąć naród od heretyckich bredni. Zaczekaj. Wzrok Sy zawiesza się na pomoście. Co to mabyć? Matka Makryna.Nie słyszałaś?Słyszała.Przeorysza klasztoru bazylianek w Mińsku, męczennicakarmiona przez złego biskupa solonymi śledziami bez popitki.%7łebyła oszustką, a jej opowieści o gwałtach, spławianiu w przeręblui gnaniu w kajdanach na mrozie okazały się zwykłą konfabulacją, nieprzeszkodziło Wróblowi w ukazaniu ich z całą oślizgłądosłownością. Nie o nią mi chodzi.To znaczy o nią.Aktorkę. To żadna aktora, tylko transkrólowa miasta stołecznego.Piękniesię u nas przegina, co?Matka Makryna z opuchniętą twarzą Divy Dlo właśnie wychodzina pomost w towarzystwie Piusa IX, o czym informuje napiswyświetlony nad jego głową.Papież idzie przed Makryną, ale to onabłogosławi tłumom.Doskonale się prezentują na wybiegu.Onaw białym habicie w rozmiarze XXL, on w kapie i z tiarą na głowiewyglądają jak na planie u Felliniego.Na ich widok zrywają sięoklaski i gwizdy, ale oklasków jest więcej, więc Makrynaw sekwencję krzyży kreślonych prawicą wplata całusy rozdawanelewicą.Coraz mniej w niej pokory, coraz więcej hiperkokoty,Violetty Villas golgoty polskiej.Nagle stopy Divy Dlo plączą sięw fałdach habitu.Ląduje twarzą na deskach.Kiedy unosi wzrok,napotyka spojrzenie Sy.Nieruchomieje na sekundę.To dość czasu,żeby podjąć decyzję.Zrywa się z podłogi, podwija habit i ruszasprintem w stronę kulisy. Stój. Sy rzuca się między rzędy krzeseł i próbuje się przedrzećna pomost [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl