[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To także zdziwiłotylko niewielu żołnierzy.Ogólnie akceptowano bowiem, żeprzedstawicielem armii przy Federalnej Agencji Lotniczej jestoficer rekrutujący kadry dla linii lotniczej CIA, Air America, iże ma on jeszcze inne związki z CIA.Wojskowy L-26 o numerze rejestracyjnym 209 znajdowałsię na wysokości dziesięciu tysięcy stóp nad Eufaulą, kiedypilot sięgnął po mikrofon.- Cairns, tu wojskowy Dwa Zero Dziewięć.- Dwa Zero Dziewięć, tu Cairns - natychmiastodpowiedziała mu wieża.- Cairns, Dwa Zero Dziewięć odbywa lot z widocznościąziemi, wysokość dziesięć tysięcy nad Eufaulą.Spodziewam siędotrzeć do Cairns za dziesięć minut.Poproszę o zgodę nalądowanie.- Dwa Zero Dziewięć, tu Cairns, mamy cię na radarze.Utrzymuj obecny kierunek.Obniż pułap do dwóch tysięcy.Zgłoś się za pięć minut.Wysokościomierz trzy zero zero zero.Prędkość wiatru bez znaczenia.- Cairns, tu Dwa Zero Dziewięć, zrozumiałem, dwatysiące, trzy zero zero zero.Kod sześć na pokładzie.Potrzebujemy transportu naziemnego po lądowaniu.%7ładnychhonorów.Na pokładzie L-26 o numerze rejestracyjnym 209znajdowało się urządzenie znane jako transponder.Był tonajnowszy wynalazek.Dzięki niemu kontrolerzy ruchulotniczego byli informowani, jakiego rodzaju samolot sięzbliża i jaki jest jego kod wywoławczy.Dwa Zero Dziewięć powiedział wieży, że na pokładzieznajduje się pełen pułkownik (kod sześć) i że na powitaniepotrzebny jest samochód sztabowy.Po pułkownikach nikt sięnie spodziewa, że będą stali przy samolocie i czekali naautobus albo na jakiś inny przygodny pojazd.Słowa żadnychhonorów" oznaczały z kolei, że samochód jest jedyną potrzebąpułkownika; nie chce on, żeby oficer dyżurny lotniskaoficjalnie witał go w Centrum Lotnictwa Wojskowego.- Posłuchaj, Dwa Zero Dziewięć - odezwała się wieża.-Jak się nazywa twój kod sześć?Pilot L-26 miał na kurtce mundurowej, wiszącej teraz zajego plecami, srebrne orły pełnego pułkownika, a takżeskrzyżowane chorągiewki Korpusu Aączności oraz imponującerzędy baretek orderowych: zwyczajnych w stylu tam byłem" ipięć naprawdę wartościowych, w tym Distinguished ServiceCross i Distinguished Flying Cross oraz odznakęspadochronową, Bojową Odznakę Piechoty, a także dwiesrebrne odznaki dowodzące umiejętności strzeleckich z broniręcznej.Pułkownik Richard C.Fulbright był przekonany, że skorowszystkie je otrzymał, ma pełne prawo je eksponować.Był wysokim, gibkim oficerem, o rumianej twarzy iinteligentnych oczach.Błysnął zębami w uśmiechu,spoglądając ze zdziwieniem na mężczyznę siedzącego w foteludrugiego pilota.Ten także był pełnym pułkownikiem.Jegokurtka mundurowa, zawieszona na wieszaku w kabinie, miałaskrzyżowane karabiny piechoty, odznakę spadochroniarza orazBojową Odznakę Piechoty; nie było jednak na niej baretekorderowych.Pułkownik Sanford T.Felter dał gestem do zrozumienia, żepułkownik Richard C.Fulbright powinien jako kod sześćzidentyfikować samego siebie.- Chryste - westchnął pułkownik - gdybym pana nie znał,pomyślałbym, że jest pan co najmniej szpiegiem.-Włączyłmikrofon.- Cairns, tutaj Dwa Zero Dziewięć.Fulbright.Nazywam się Fulbright.F-U-L-B-R- I -- G - H -T.- Myślę, pułkowniku - powiedział Felter z uśmiechem -żepowinien pan był raczej mówić Foxtrot, Uncle, Love i takdalej.- Pieprzyć ich - odparł pułkownik Fulbright wesoło.-Zdajepan sobie sprawę, że właśnie zrujnowaliśmy BobowiBellmonowi dzień?- Bob cię kocha, Dick - stwierdził Felter i roześmiał się.-Wszyscy to wiedzą.- Cairns do Dwa Zero Dziewięć.Pułkowniku Fulbright,transport będzie na pana czekał zaraz po wylądowaniu.- Dwa Zero Dziewięć do Cairns, przyjąłem.Przechodzęprzez osiem tysięcy.Standardową procedurą operacyjną wieży w Cairns byłoprzekazywanie przez telefon informacji o lądowaniu każdegopułkownika lub oficera jeszcze wyższego stopniem do biuragenerała dowodzącego Fort Rucker, a zasadniczo bezpośredniojego adiutantowi.Teraz również tak uczyniono.Kapitan John C.Oliver, przystojny, młody oficer wojskpancernych, który ostatnio wrócił z Wietnamu, adiutantgenerała majora Roberta F.Bellmona, wszedł do jego gabinetui odczekał, aż generał podniesie na niego wzrok znad jakichśpapierów sztabowych - grubej sterty kartek zapisanych namaszynie i spiętych metalowym spinaczem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.To także zdziwiłotylko niewielu żołnierzy.Ogólnie akceptowano bowiem, żeprzedstawicielem armii przy Federalnej Agencji Lotniczej jestoficer rekrutujący kadry dla linii lotniczej CIA, Air America, iże ma on jeszcze inne związki z CIA.Wojskowy L-26 o numerze rejestracyjnym 209 znajdowałsię na wysokości dziesięciu tysięcy stóp nad Eufaulą, kiedypilot sięgnął po mikrofon.- Cairns, tu wojskowy Dwa Zero Dziewięć.- Dwa Zero Dziewięć, tu Cairns - natychmiastodpowiedziała mu wieża.- Cairns, Dwa Zero Dziewięć odbywa lot z widocznościąziemi, wysokość dziesięć tysięcy nad Eufaulą.Spodziewam siędotrzeć do Cairns za dziesięć minut.Poproszę o zgodę nalądowanie.- Dwa Zero Dziewięć, tu Cairns, mamy cię na radarze.Utrzymuj obecny kierunek.Obniż pułap do dwóch tysięcy.Zgłoś się za pięć minut.Wysokościomierz trzy zero zero zero.Prędkość wiatru bez znaczenia.- Cairns, tu Dwa Zero Dziewięć, zrozumiałem, dwatysiące, trzy zero zero zero.Kod sześć na pokładzie.Potrzebujemy transportu naziemnego po lądowaniu.%7ładnychhonorów.Na pokładzie L-26 o numerze rejestracyjnym 209znajdowało się urządzenie znane jako transponder.Był tonajnowszy wynalazek.Dzięki niemu kontrolerzy ruchulotniczego byli informowani, jakiego rodzaju samolot sięzbliża i jaki jest jego kod wywoławczy.Dwa Zero Dziewięć powiedział wieży, że na pokładzieznajduje się pełen pułkownik (kod sześć) i że na powitaniepotrzebny jest samochód sztabowy.Po pułkownikach nikt sięnie spodziewa, że będą stali przy samolocie i czekali naautobus albo na jakiś inny przygodny pojazd.Słowa żadnychhonorów" oznaczały z kolei, że samochód jest jedyną potrzebąpułkownika; nie chce on, żeby oficer dyżurny lotniskaoficjalnie witał go w Centrum Lotnictwa Wojskowego.- Posłuchaj, Dwa Zero Dziewięć - odezwała się wieża.-Jak się nazywa twój kod sześć?Pilot L-26 miał na kurtce mundurowej, wiszącej teraz zajego plecami, srebrne orły pełnego pułkownika, a takżeskrzyżowane chorągiewki Korpusu Aączności oraz imponującerzędy baretek orderowych: zwyczajnych w stylu tam byłem" ipięć naprawdę wartościowych, w tym Distinguished ServiceCross i Distinguished Flying Cross oraz odznakęspadochronową, Bojową Odznakę Piechoty, a także dwiesrebrne odznaki dowodzące umiejętności strzeleckich z broniręcznej.Pułkownik Richard C.Fulbright był przekonany, że skorowszystkie je otrzymał, ma pełne prawo je eksponować.Był wysokim, gibkim oficerem, o rumianej twarzy iinteligentnych oczach.Błysnął zębami w uśmiechu,spoglądając ze zdziwieniem na mężczyznę siedzącego w foteludrugiego pilota.Ten także był pełnym pułkownikiem.Jegokurtka mundurowa, zawieszona na wieszaku w kabinie, miałaskrzyżowane karabiny piechoty, odznakę spadochroniarza orazBojową Odznakę Piechoty; nie było jednak na niej baretekorderowych.Pułkownik Sanford T.Felter dał gestem do zrozumienia, żepułkownik Richard C.Fulbright powinien jako kod sześćzidentyfikować samego siebie.- Chryste - westchnął pułkownik - gdybym pana nie znał,pomyślałbym, że jest pan co najmniej szpiegiem.-Włączyłmikrofon.- Cairns, tutaj Dwa Zero Dziewięć.Fulbright.Nazywam się Fulbright.F-U-L-B-R- I -- G - H -T.- Myślę, pułkowniku - powiedział Felter z uśmiechem -żepowinien pan był raczej mówić Foxtrot, Uncle, Love i takdalej.- Pieprzyć ich - odparł pułkownik Fulbright wesoło.-Zdajepan sobie sprawę, że właśnie zrujnowaliśmy BobowiBellmonowi dzień?- Bob cię kocha, Dick - stwierdził Felter i roześmiał się.-Wszyscy to wiedzą.- Cairns do Dwa Zero Dziewięć.Pułkowniku Fulbright,transport będzie na pana czekał zaraz po wylądowaniu.- Dwa Zero Dziewięć do Cairns, przyjąłem.Przechodzęprzez osiem tysięcy.Standardową procedurą operacyjną wieży w Cairns byłoprzekazywanie przez telefon informacji o lądowaniu każdegopułkownika lub oficera jeszcze wyższego stopniem do biuragenerała dowodzącego Fort Rucker, a zasadniczo bezpośredniojego adiutantowi.Teraz również tak uczyniono.Kapitan John C.Oliver, przystojny, młody oficer wojskpancernych, który ostatnio wrócił z Wietnamu, adiutantgenerała majora Roberta F.Bellmona, wszedł do jego gabinetui odczekał, aż generał podniesie na niego wzrok znad jakichśpapierów sztabowych - grubej sterty kartek zapisanych namaszynie i spiętych metalowym spinaczem [ Pobierz całość w formacie PDF ]