[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazywała go patykiem.Wyglądało na to, \e walczy na straconej pozycji.Chłopak jak patyk.Następne pytanie.- Czy zna pani szczegóły tamtej próby samobójczej, jakiebyły jej powody?Grit Adigar skinęła powoli głową, zastrzegła jednak: - Wiem tylko tyle, ileopowiedziała mi Cora.To nie zdarzyło się tutaj.Powiedziała, \e rzuciła siępod samochód.Nie podała powodu.Nie musiała.Był całkiem jasny.Niepogodziła się ze śmiercią Magdaleny.ROZDZIAA 10Gdy padło to imię, Rudolf Grovian poczuł nieprzyjemne kłucie z tyługłowy oraz niepohamowaną wściekłość na Margret Rosch.Zbawiciel ipokutująca Magdalena! Grit Adigar niemal pół godziny opowiadała bezprzerwy o sinym zawiniątku, biedzie, blaszanym kuble, oparzeniach na dło-niach, poranionych kolanach, mokrych prześcieradłach i wyschłej duszy.Samo przysłuchiwanie się było udręką.Przez cały czas miał uczucie,jakby w następnej chwili miał coś zrozumieć, dostrzec jakiś związek, októrym do tej pory nie miał pojęcia, \e w ogóle istnieje.Którego nie chciałdostrzec, bo miał posmak szaleństwa.Widząc gderającą Elsbeth przy stole,trudno sobie było wyobrazić, \eby pod jej kuratelą wyrosło choćby na wpółnormalne dziecko.Związek się nie pojawiał.Zrozumiał tylko jedno: dlaczego Cora Benderdo tej pory nie wspomniała o siostrze.Poniewa\ z jej śmiercią wiązało siębrzemię winy, którego w \aden sposób nie dało się wymazać.Winna jeszczeprzed narodzeniem.Bo wyciągnęła z łona matki wszystkie siły.Mógłby własnoręcznie przetrącić kark tej \ałosnej postaci.Gdy takślęczała nad talerzem, był przekonany, \e to na niej cią\yła odpowiedzialnośćza śmierć Georga Frankenberga, nie bezpośrednio, ale to nie zdejmowało anigrama winy z tych kościstych ramion.Grit Adigar opisała samodzielne, ciche, zamknięte w sobie dziecko imłodą, zbuntowaną dziewczynę, która z jednej strony we wzruszający sposóbdbała o chorą siostrę, a z dru-241giej - szukała drogi do własnej wolności.Sobotnie wieczory z Horstim w Aladynie".Osławiony lokal.Chodziły plotki, \e przed laty oferowano tam nie tylkomuzykę, tańce i napoje.Aatwo było tak\e dostać narkotyki. Aladyn" przestałistnieć dobre cztery lata temu.Teraz była to tylko miła, czysta restauracja, wktórej mo\na było dobrze zjeść za rozsądną cenę.- Czy Cora była uzale\niona od narkotyków? - spytał.- Dopóki tu mieszkała, nie - odparła Grit Adigar pewnym tonem.- Byłazbyt odpowiedzialna.A pózniej, chce pan usłyszeć szczerą odpowiedz?Z zało\enia takiej właśnie chciał.Grit Adigar powiedziała: - Nie sądzę.Zawsze uwa\ałam, \e jej ramiona przemawiają raczej przeciwko temu ni\ za.Musiały to być ropiejące rany.Nie miałam nigdy do czynienia z ćpunami, alechciałabym zobaczyć takiego, który kłuje się we wrzody.Wolą wtedy daćsobie w nogę czy w coś innego, ciągle się o tym słyszy.Zapytałam ją, a onaodparła: te\ w to nie wierzę, Grit, ale nie wierzę w wiele rzeczy, a jednak sięzdarzają.Nie byłoby nic dziwnego, gdybym ćpała.Po tym dramacie tutaj.Według Grit Adigar dramat ten wydarzył się w sierpniu przed pięciomalaty.Nie brała w nim osobiście udziału, tamtej soboty udała się z wizytą doznajomych i wróciła dopiero pózno w nocy.Dlatego podkreśliła, \e mo\eopowiedzieć jedynie o swych przypuszczeniach.Były to jednakprzypuszczenia, które brzmiały prawdopodobnie.W kwietniu lekarze stwierdzili, \e Magdalena naprawdę umiera.Wpołowie maja jej stan się pogorszył.Cora nie opuszczała domu, nie chodziłanawet po zakupy.Wilhelm musiał się tym zajmować.Dzień i noc Corasiedziała przy łó\ku siostry.W tym czasie Grit Adigar widziała kilkakrotnie Horstiego, gdy włóczył siępo ulicy, aby znalezć się przynajmniej242w pobli\u Cory lub umo\liwić jej spojrzenie na miłość swego \ycia.Istniała więc sprzeczność z tym, co Margret Rosch opowiedziała na tematobu telefonów brata.Grit Adigar szybko się z nią uporała.- Margret musiałaWilhelma nie zrozumieć.Złe towarzystwo! Na pewno tego tak nie ujął.Anawet jeśli, to nie miał na myśli Horstiego, a raczej Magdalenę.Wilhelm nieumiał się z nią dogadać - a ona z nim.Nie było z nią łatwo \yć.Kiedyczłowiek jest śmiertelnie chory, nie oznacza to, \e brak mu własnej woli.Magdalena ją miała, mo\e mi pan wierzyć.Grit Adigar uśmiechnęła się blado i opowiadała dalej o tamtychmiesiącach.Ostatnie chwile Magdaleny przeciągały się.Jak to często bywa ześmiertelnie chorymi, tu\ przed końcem ponownie rozkwitła, zdawała sięzdrowieć.W sierpniu Cora zaryzykowała.Wilhelm i Elsbeth pojechali doHamburga, a ona wyszła wieczorem z wiernym Horstim.Nie było jejzaledwie kilka godzin.Gdy wróciła, siostra nie \yła.Grit Adigar podniosła się.- Proszę pójść ze mną, chcę panu coś pokazać.-Wpatrzona w talerz Elsbeth została w kuchni.Grit wyszła na korytarz iwspięła się po wąskich schodach.Na górze znajdowały się tylko trzy parydrzwi.Otworzyła jedne z nich.Za nimi znajdował się spartańsko urządzony pokój.Dwa łó\ka i nocnystolik, nic więcej.Na stoliku stał mały budzik, którego wskazówka stanęłamiędzy czwartą a piątą.Obok le\ał walkman ze słuchawkami, za nim stoskaset.A przed kasetami fotografia w srebrnych ramkach.Było to amatorskie zdjęcie.Przedstawiało dwie młode dziewczynysiedzące razem na łó\ku.Włosy obu sięgały a\ do srebrnych ramek.U jednejbyły jasnoblond, u drugiej rudobrązowe.Rudolf Grovian wziął fotografię do ręki i przyjrzał się jej.Zwrócił uwagęprzede wszystkim na otoczoną rudo-243brązowymi włosami twarz Cory.Nigdy nie widział jej z takim uśmiechem.Wyglądała powa\nie, zatroskana i miła.Ramieniem obejmowała siostrę.AMagdalena.- Bardzo ładne dziewczyny - powiedział.- Aadne były obie - zgodziła się Grit Adigar.- Ale o Magdalenie to zamało powiedziane.Była prawdziwą pięknością, z takich co doprowadzająmę\czyzn do obłędu.Czasami myślałam, \e natura wynagrodziła jejwszystkie wewnętrzne braki wyglądem zewnętrznym lub przez te właśniebraki ocaliła jakiegoś mę\czyznę od ruiny.Westchnęła, wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się za\enowana.-Człowiekowi dziwne myśli przychodzą do głowy, gdy przypatruje się takiejosobie z bliska.Podobnie musiała wyglądać Elsbeth jako młoda kobieta.Nicdziwnego, \e straciła rozum przy tym dziecku.Cora bardziej przypominaWilhelma.Magdalena była \ywą kopią matki.- Zupełnie nie widać po niej choroby - stwierdził.Grit Adigar ponownie się uśmiechnęła.- Niesamowite,prawda? Praca serca była do tego stopnia zmieniona, \e całe ciało spuchło.Wdodatku przestały działać nerki.A wyglądała kwitnąco.Tylko blada cerawskazywała, \e coś z nią było nie tak.Zanim pozwoliły mi zrobić zdjęcie,Cora musiała przez pół godziny męczyć się z kosmetykami.Magdalena niechciała się dać sfotografować.Była bardzo pró\na i zgodziła się dopierowtedy, gdy Cora ją umalowała.To jej jedyne zdjęcie.Zrobiłam je napoczątku kwietnia, na dwa dni przedtem, zanim po raz ostatni zabrano ją doEppendorf.Wtedy myśleliśmy, \e ma się lepiej ni\ kiedykolwiek.Przytyła.Jej twarz się zaokrągliła, nogi przestały wyglądać jak patyki.Dopiero pózniejdowiedzieliśmy się, \e była to tylko woda.Odstawił zdjęcie i obrócił się.Naddrugim łó\kiem umocowano półkę, na której piętrzył się stos ksią\ek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nazywała go patykiem.Wyglądało na to, \e walczy na straconej pozycji.Chłopak jak patyk.Następne pytanie.- Czy zna pani szczegóły tamtej próby samobójczej, jakiebyły jej powody?Grit Adigar skinęła powoli głową, zastrzegła jednak: - Wiem tylko tyle, ileopowiedziała mi Cora.To nie zdarzyło się tutaj.Powiedziała, \e rzuciła siępod samochód.Nie podała powodu.Nie musiała.Był całkiem jasny.Niepogodziła się ze śmiercią Magdaleny.ROZDZIAA 10Gdy padło to imię, Rudolf Grovian poczuł nieprzyjemne kłucie z tyługłowy oraz niepohamowaną wściekłość na Margret Rosch.Zbawiciel ipokutująca Magdalena! Grit Adigar niemal pół godziny opowiadała bezprzerwy o sinym zawiniątku, biedzie, blaszanym kuble, oparzeniach na dło-niach, poranionych kolanach, mokrych prześcieradłach i wyschłej duszy.Samo przysłuchiwanie się było udręką.Przez cały czas miał uczucie,jakby w następnej chwili miał coś zrozumieć, dostrzec jakiś związek, októrym do tej pory nie miał pojęcia, \e w ogóle istnieje.Którego nie chciałdostrzec, bo miał posmak szaleństwa.Widząc gderającą Elsbeth przy stole,trudno sobie było wyobrazić, \eby pod jej kuratelą wyrosło choćby na wpółnormalne dziecko.Związek się nie pojawiał.Zrozumiał tylko jedno: dlaczego Cora Benderdo tej pory nie wspomniała o siostrze.Poniewa\ z jej śmiercią wiązało siębrzemię winy, którego w \aden sposób nie dało się wymazać.Winna jeszczeprzed narodzeniem.Bo wyciągnęła z łona matki wszystkie siły.Mógłby własnoręcznie przetrącić kark tej \ałosnej postaci.Gdy takślęczała nad talerzem, był przekonany, \e to na niej cią\yła odpowiedzialnośćza śmierć Georga Frankenberga, nie bezpośrednio, ale to nie zdejmowało anigrama winy z tych kościstych ramion.Grit Adigar opisała samodzielne, ciche, zamknięte w sobie dziecko imłodą, zbuntowaną dziewczynę, która z jednej strony we wzruszający sposóbdbała o chorą siostrę, a z dru-241giej - szukała drogi do własnej wolności.Sobotnie wieczory z Horstim w Aladynie".Osławiony lokal.Chodziły plotki, \e przed laty oferowano tam nie tylkomuzykę, tańce i napoje.Aatwo było tak\e dostać narkotyki. Aladyn" przestałistnieć dobre cztery lata temu.Teraz była to tylko miła, czysta restauracja, wktórej mo\na było dobrze zjeść za rozsądną cenę.- Czy Cora była uzale\niona od narkotyków? - spytał.- Dopóki tu mieszkała, nie - odparła Grit Adigar pewnym tonem.- Byłazbyt odpowiedzialna.A pózniej, chce pan usłyszeć szczerą odpowiedz?Z zało\enia takiej właśnie chciał.Grit Adigar powiedziała: - Nie sądzę.Zawsze uwa\ałam, \e jej ramiona przemawiają raczej przeciwko temu ni\ za.Musiały to być ropiejące rany.Nie miałam nigdy do czynienia z ćpunami, alechciałabym zobaczyć takiego, który kłuje się we wrzody.Wolą wtedy daćsobie w nogę czy w coś innego, ciągle się o tym słyszy.Zapytałam ją, a onaodparła: te\ w to nie wierzę, Grit, ale nie wierzę w wiele rzeczy, a jednak sięzdarzają.Nie byłoby nic dziwnego, gdybym ćpała.Po tym dramacie tutaj.Według Grit Adigar dramat ten wydarzył się w sierpniu przed pięciomalaty.Nie brała w nim osobiście udziału, tamtej soboty udała się z wizytą doznajomych i wróciła dopiero pózno w nocy.Dlatego podkreśliła, \e mo\eopowiedzieć jedynie o swych przypuszczeniach.Były to jednakprzypuszczenia, które brzmiały prawdopodobnie.W kwietniu lekarze stwierdzili, \e Magdalena naprawdę umiera.Wpołowie maja jej stan się pogorszył.Cora nie opuszczała domu, nie chodziłanawet po zakupy.Wilhelm musiał się tym zajmować.Dzień i noc Corasiedziała przy łó\ku siostry.W tym czasie Grit Adigar widziała kilkakrotnie Horstiego, gdy włóczył siępo ulicy, aby znalezć się przynajmniej242w pobli\u Cory lub umo\liwić jej spojrzenie na miłość swego \ycia.Istniała więc sprzeczność z tym, co Margret Rosch opowiedziała na tematobu telefonów brata.Grit Adigar szybko się z nią uporała.- Margret musiałaWilhelma nie zrozumieć.Złe towarzystwo! Na pewno tego tak nie ujął.Anawet jeśli, to nie miał na myśli Horstiego, a raczej Magdalenę.Wilhelm nieumiał się z nią dogadać - a ona z nim.Nie było z nią łatwo \yć.Kiedyczłowiek jest śmiertelnie chory, nie oznacza to, \e brak mu własnej woli.Magdalena ją miała, mo\e mi pan wierzyć.Grit Adigar uśmiechnęła się blado i opowiadała dalej o tamtychmiesiącach.Ostatnie chwile Magdaleny przeciągały się.Jak to często bywa ześmiertelnie chorymi, tu\ przed końcem ponownie rozkwitła, zdawała sięzdrowieć.W sierpniu Cora zaryzykowała.Wilhelm i Elsbeth pojechali doHamburga, a ona wyszła wieczorem z wiernym Horstim.Nie było jejzaledwie kilka godzin.Gdy wróciła, siostra nie \yła.Grit Adigar podniosła się.- Proszę pójść ze mną, chcę panu coś pokazać.-Wpatrzona w talerz Elsbeth została w kuchni.Grit wyszła na korytarz iwspięła się po wąskich schodach.Na górze znajdowały się tylko trzy parydrzwi.Otworzyła jedne z nich.Za nimi znajdował się spartańsko urządzony pokój.Dwa łó\ka i nocnystolik, nic więcej.Na stoliku stał mały budzik, którego wskazówka stanęłamiędzy czwartą a piątą.Obok le\ał walkman ze słuchawkami, za nim stoskaset.A przed kasetami fotografia w srebrnych ramkach.Było to amatorskie zdjęcie.Przedstawiało dwie młode dziewczynysiedzące razem na łó\ku.Włosy obu sięgały a\ do srebrnych ramek.U jednejbyły jasnoblond, u drugiej rudobrązowe.Rudolf Grovian wziął fotografię do ręki i przyjrzał się jej.Zwrócił uwagęprzede wszystkim na otoczoną rudo-243brązowymi włosami twarz Cory.Nigdy nie widział jej z takim uśmiechem.Wyglądała powa\nie, zatroskana i miła.Ramieniem obejmowała siostrę.AMagdalena.- Bardzo ładne dziewczyny - powiedział.- Aadne były obie - zgodziła się Grit Adigar.- Ale o Magdalenie to zamało powiedziane.Była prawdziwą pięknością, z takich co doprowadzająmę\czyzn do obłędu.Czasami myślałam, \e natura wynagrodziła jejwszystkie wewnętrzne braki wyglądem zewnętrznym lub przez te właśniebraki ocaliła jakiegoś mę\czyznę od ruiny.Westchnęła, wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się za\enowana.-Człowiekowi dziwne myśli przychodzą do głowy, gdy przypatruje się takiejosobie z bliska.Podobnie musiała wyglądać Elsbeth jako młoda kobieta.Nicdziwnego, \e straciła rozum przy tym dziecku.Cora bardziej przypominaWilhelma.Magdalena była \ywą kopią matki.- Zupełnie nie widać po niej choroby - stwierdził.Grit Adigar ponownie się uśmiechnęła.- Niesamowite,prawda? Praca serca była do tego stopnia zmieniona, \e całe ciało spuchło.Wdodatku przestały działać nerki.A wyglądała kwitnąco.Tylko blada cerawskazywała, \e coś z nią było nie tak.Zanim pozwoliły mi zrobić zdjęcie,Cora musiała przez pół godziny męczyć się z kosmetykami.Magdalena niechciała się dać sfotografować.Była bardzo pró\na i zgodziła się dopierowtedy, gdy Cora ją umalowała.To jej jedyne zdjęcie.Zrobiłam je napoczątku kwietnia, na dwa dni przedtem, zanim po raz ostatni zabrano ją doEppendorf.Wtedy myśleliśmy, \e ma się lepiej ni\ kiedykolwiek.Przytyła.Jej twarz się zaokrągliła, nogi przestały wyglądać jak patyki.Dopiero pózniejdowiedzieliśmy się, \e była to tylko woda.Odstawił zdjęcie i obrócił się.Naddrugim łó\kiem umocowano półkę, na której piętrzył się stos ksią\ek [ Pobierz całość w formacie PDF ]