[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ku zaskoczeniu Fiedi to, że pracujena kolei, nawet się Kawaryczowi podobało.Myślał, że teść uzna to zajęcie za babskie, atymczasem Keke pochwalił Olega Abramowicza, że tak przewidująco zdecydował, żeby synzdobył zawód o tak pewnej przyszłości, jak praca w kolejnictwie. Magistrala przeżyje nas wszystkich  powiedział i natychmiast zaproponował, by małySiergiej też wyuczył się na prowodnika. Czas szybko leci  mruczał, kiedy Fiedia podrzucałsyna do góry i całował jego białe policzki; chłopiec był beniaminkiem i przedmiotem dumycałej rodziny.Elwira wyglądała bardzo ładnie.Stała się stuprocentową kobietą.Nosiła teraz dłuższewłosy i była szersza w biodrach.To już nie ta podobna do chłopca, zaczytana licealistka, którąFiedia spotkał dwa lata temu w pociągu  i naprawdę mu się to podobało.Zlub wzięli pospiesznie podczas jednej z bytności we Władywostoku, gdy Elwirastwierdziła, że jest w ciąży, ale dopiero teraz wszyscy mogli wspólnie to uczcić.Elwira iTamara podawały do stołu, Fiedia  mimo tak miłego przyjęcia  czuł się jakoś nieswojo, aKawarycz nieustannie powtarzał, jak bardzo mu przykro, że nie ma z nimi ojca Fiedi.DecyzjaOlega, żeby Fiedia został prowodnikiem, naprawdę zrobiła na nim wrażenie, podobnie jak naTamarze fakt, że Oleg Abramowicz swojego syna od małego wychowywał sam.Wątpiła, byKawarycz był do czegoś takiego zdolny.Fiedia czuł się nieswojo, ponieważ myślał o tym, co mówił mu Izykił.Ze Kawaryczowieto buraczarze kolaboranci, a Tamara w dodatku swą własną matkę wypędziła na stare lata zCharynia z powrotem do Czewapiki.Nie wiedział jednak, czy wszystko to nie jest kłamstwemstarca pragnącego oczernić znienawidzonych Kawaryczów.Bał się, żeby z tym niewyskoczyć, kiedy razem z gospodarzami upije się i nie będzie dostatecznie nad sobąpanować.Ostatecznie wszystko wyszło inaczej.Fiedia został członkiem rodziny, wobec czegojeszcze tego popołudnia, zanim zaczęto pić i Fiedia mógł zrobić jakąś niestosowną uwagę,Kawarycz zakomenderował, by pójść na uczastok  i wszyscy oprócz Fiedi od razu wiedzieli,co teraz nastąpi.Elwira o swym bracie nikomu nie mówiła i gdy Erske kiedyś, dawno temu spytał, czy marodzeństwo, odpowiedziała bez wahania, że nie, tak dobrze już nauczyła się to ukrywać.Obura przecież już dawno żadnym jej rodzonym bratem nie był.Z ludzi uważających się za coś lepszego uczastok miał teraz w Charyniu prawie każdy.Była to jedna z rzeczy, które tych lepszych charyniaków zrównywały z mieszkańcamiwielkich miast, co napawało ich dumą.Bo ich wieś nie była tak całkiem wsią, zabitą dechami wiochą, skoro z chałupy co najmniej dwa razy na tydzień, oczywiście z wyjątkiem zimy,chodziło się do jeszcze jednej wsi, wsi kartoflanych pól oraz zagonów kopru i pietruszki,której ci lepsi nie chcieli mieć koło domu, do strefy ogrodzonych płotami uczastków, gdzieuprawiano warzywa, przynoszone stamtąd lub nawet przywożone do domu samochodem.Uczastki znajdowały się po drugiej stronie Charynia niż Czewapika, po części przypadkowo,po części zaś  żeby z nich tyle nie kradziono.Przelezienie przez płot jednak nie sprawiłobyWaśce i Dimie trudności i zbiory wszystkich tych warzyw zależały od dobrej woli innych, odtego, czy pozwolą im dojrzeć.Latem Tamara chodziła tam często, by  jak sama mówiła  odpoczywać.Mądrość tęzawdzięczała takim czasopismom jak  Liza czy  Chwilka dla Ciebie , których starszenumery Myszkina kupowała po obniżonej cenie do swojego sklepu.Ponadczasowe porady niestarzeją się i Tamara doczytała się tam, że uprawianie własnych warzyw to forma relaksujakby stworzona dla kobiet.Wzięła sobie tę poradę do serca, chodziła odpoczywać i harowałaprzy tym jak koń, od stóp do głów wysmarowana maścią przeciw komarom.O ile jednak innecharynianki chodziły na uczastki przede wszystkim po to, żeby okopywać rośliny, plewićchwasty i dzwigać konewki z wodą, Kawaryczowie chodzili tam głównie do Obury.Swójkawałek ziemi ornej i zagony mieli kawałek dalej niż inni, z drewnianą szopą z narzędziami ize swym synem.Obura urodził się, gdy Elwira miała osiem lat.Tamara zorientowała się, że jest w ciąży iprzyjęła to jako zrządzenie losu.Od kilku lat, od czasu gdy w Charyniu zbudowanocerkiewkę, chodziła do niej chętnie wraz z Kawaryczem, ale dzieci za żadnebłogosławieństwo boże nigdy nie uważała.Były czymś, co wypada mieć, podobnie jakmieszkanie, pralkę i odbiornik radiowy, to oczywiste, ale nie czymś, nad czym miałaby sięrozpływać w czułościach.Choć tego nie wiedziała, była to jedna z cech odziedziczonychprzez nią po matce.Idiotka latała po wsi, a Tamary pilnowała ta czy owa z sąsiadek.StaraKawaryczowa siedziała wprawdzie w domu, ale nigdy nie zwracała się do Elwiry jakimśzdrobniałym, dziecięcym imieniem; owszem, przyjemnie było czasem ją pokołysać, a gdyzaczęła mówić, te jej nieporadne próby były zabawne, poza tym jednak odciągała matkę odzajęć domowych i robiła bałagan.Gdy urodził się Obura, dobre było przynajmniej, że to nienastępna dziewczynka, choć świat by się od tego nie zawalił.Tamara przyjęła to ze spokojem,ale Kawarycz cieszył się, a jej było z tego powodu miło, zresztą co tam, z dwójką dzieciwiększość kobiet jakoś sobie radzi.Idiotka w owym czasie nie latała już po wsi, mieszkali wedwoje z Welorem.Dogadzała mu, może w rekompensacie za tych wszystkich mężczyzn,których kusiła w młodości  a ponadto starała się być dobrą babcią Elwiry.Oburą najbardziejcieszyła się właśnie ona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl