[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uchylił się przed pierwszym machnięciem łapy, o włos uniknął zębów prawej głowy izdołał naciąć pierś bestii.Drugie zamachnięcie łapy posłało go w powietrze poprzezcmentarz.Uderzył mocno w ziemię, turlając się i ślizgając na mokrym asfalcie aż uderzyłw nagrobek.Ten rozbił się od siły zderzenia.Ból, przeszywający i rozpalający dobiałości, rozszedł się po jego plecach.Jego lewa łopatka otarła się o żebra gdy się unosił.Zazgrzytał zębami i pchnął ramię dłonią, przywracając je siłą na pozycję.Krótkiepotrząśnięcie głową i jego zmysły po raz kolejny działały bez zarzutu.Ból zacząłustępować, wysyłane przez niego sygnały przygłuszone przez jego pragnienie przemocy.Stanął na nogi i posłał Cerberusowi niezadowolone spojrzenie.Idąc, poruszałramionami, przysłuchując się jak kości na jego plecach ustawiały się na miejscu.Fuknął zrozdrażnienia.Zatrzymał się, podniósł miecz z mokrej trawy i spojrzał wrogo na bestię.Obserwowała go.Zdał sobie sprawę, że ignoruje Lilith.Jego brwi uniosły się do góry, gdy zdał sobie sprawę dlaczego.Lilith nie była przeznaczona dla Piekła.Może atakowało tylko tych, którzy doniego przynależeli albo tych, którzy próbowali go zabić.Jak dotąd, Lilith nie strzeliła wCerberusa.Strzeliła w niego.Kliknięcie kuszy powiedziało mu, że miała właśnie naprawić ten błąd.- Lilith, nie! uniósł rękę w jej stronę.Lecz było za pózno.Strzała leciała,przebijając się przez ciężki deszcz.Wszystko zamilkło na ułamek sekundy nim bełtzagrzebał się głęboko w lewym boku Cerberusa.Wszystkie trzy głowy odwróciły się powoli by zmierzyć spojrzeniem Lilith.Cofnęła się o krok, jej palce poruszyły się na kuszy.Lincoln wyczuwał jej zdenerwowanienawet z tej odległości.Jej serce waliło jak grzmot.Biegł, zdesperowany by dotrzeć do niej nim zrobi to Cerberus.Wszystkoporuszało się w zwolnionym tempie, jak gdyby powietrze zamieniło się w smołę,utrudniając mu ruch.Cerberus uniósł łapę.Serce ścisnęło mu się w piersi.Lilith była takkrucha.Jeżeli Cerberus ją uderzy, to ją złamie.- Nie! biegł jak się dało najszybciej z ręką wyciągniętą przed sobą.Za wolno.Zawolno.Aapa dotknęła Lilith.Jej oczy zamknęły się, tak samo jak i usta, gdy stwór uderzyłw jej brzuch.Jej kończyny poleciały do przodu, ciało zgięło się w pół.Włosy przykryłytwarz.Jej krzyk wypełnił mu uszy.Jej ból odbił się w jego żyłach.Leciała z wyciągniętymi rękami kilka metrów nad ziemią.Biegł, szybciej niż kiedykolwiek, z zamiarem powstrzymania jej upadku.Przeskoczył nad Cerberusem, odbił się od jego grzbietu i uderzył w ziemię nieprzerywając biegu.Miecz wypadł mu z rąk.Spojrzał ukosem na Lilith, znajdowała się najego wysokości.Odwrócił się, złapał ją w ramiona i trzasnął w nagrobek.Czas ponownie przyspieszył.Trzymał ją na rękach, jego zmysły sięgały do niej by sprawdzić obrażenia podczasgdy oczy skanowały jej ciało.Oczy miała zamknięte, ściśnięte przez strach.Dotknął jejpoliczka na co się wzdrygnęła i zwinęła w kulkę.- Lilith wyszeptał, delikatnie głaszcząc jej policzek.Jedno oko otworzyło się i spojrzało na niego.Uśmiechnął się i odsunął włosy z jej twarzy. W porządku?Otworzyła drugie oko i rozejrzała się, w zamroczeniu skanując otoczenie.Zmarszczyła brwi widząc mokrą trawę, po czym spojrzała na miejsce gdzie czekałCerberus, aż do miejsca gdzie znajdowali się teraz.Zmarszczone brwi zwróciły się w jego stronę.- Złapałeś mnie.Jego uśmiech poszerzył się i musnął jej policzek wierzchem dłoni.Oczywiście, żeją złapał.Nigdy nie pozwoli by cokolwiek się jej stało, nie jeżeli posiadał moc by topowstrzymać.- Możesz stać? spytał, jego palce wciąż bawiły się przy jej policzku.Zmysłymówiły mu, że nie była w zbyt wielkim cierpieniu.Przytaknęła.Pomógł się jej wyprostować po czym wziął jej rękę, gdy mu ją zaproponowała,stawiając go na nogi.- Utrzymuj dystans powiedział i popatrzył na nią chwilę dłużej, prosto w oczy, ipobiegł z powrotem do Cerberusa.Zwolnił do truchtu, a następnie zwykłego chodu, gdy zgiął się by podnieść swójmiecz.Wpatrywał się w Cerberusa, prosto w oczy jego środkowej głowy.- Nie mieszaj jej do tego.Nie jest dla ciebie. zacisnął rękę na mieczu. To mniechcesz.Wyczuł jak serce Lilith zatrzepotało i poczuł ciepło, jakie wywołał w jej wnętrzuwypowiadając te słowa.Może było coś w tej rycerskości.Wyglądało na to, że na niądziała.Jedyne co musi zrobić by go kochała to użyć swojego ciała jako tarczy, zabrać ból istawić czoło niemożliwym do przebycia przeciwieństwom by ją chronić.Niewielka to cena.Cerberus okrążał go.Odzwierciedlał ruchy bestii, zmuszając ją do wycofania się.Nie zbliży się do Lilith.Odciągając go od niej dalej i dalej, skupiając zmysły na tu i teraz, analizującstwora by przewidzieć jego ruchy nim jakiekolwiek wykona.Oczy zwęziły się patrząc naniego.Grzmot rozbrzmiał w oddali.Grzmot odbił się echem w jego krwi.Wzywał do niego, żądając przemocy winnejjego gatunkowi.%7łądając by się jej poddał.Zrobił to dobrowolnie, zamykając oczy gdypragnienie zabijania przepływało przez jego ciało.Z Lilith znajdującą się z dala od walki,mógł stracić kontrolę bez obawy zranienia jej przez przypadek.Otworzyło czy, ich czerwień skupiona na celu.Zapach krwi wypełnił jego zmysły,gryzący smród demoniej krwi.Nim skończy, wykąpie w niej świat.Uśmiechnął się z pogardą i wybił się do przodu, w tym samym czasie zamachującsię mieczem.Ten przeciął twarz lewej głowy, tnąc przez oczy, oślepiając.Warknęło ikłapnęło zębami.Było jednak zbyt wolne.Lincoln podszedł z drugiej strony, wabiąc odwróceniem się plecami do Lilith.Musi utrzymać uwagę bestii z dala od nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Uchylił się przed pierwszym machnięciem łapy, o włos uniknął zębów prawej głowy izdołał naciąć pierś bestii.Drugie zamachnięcie łapy posłało go w powietrze poprzezcmentarz.Uderzył mocno w ziemię, turlając się i ślizgając na mokrym asfalcie aż uderzyłw nagrobek.Ten rozbił się od siły zderzenia.Ból, przeszywający i rozpalający dobiałości, rozszedł się po jego plecach.Jego lewa łopatka otarła się o żebra gdy się unosił.Zazgrzytał zębami i pchnął ramię dłonią, przywracając je siłą na pozycję.Krótkiepotrząśnięcie głową i jego zmysły po raz kolejny działały bez zarzutu.Ból zacząłustępować, wysyłane przez niego sygnały przygłuszone przez jego pragnienie przemocy.Stanął na nogi i posłał Cerberusowi niezadowolone spojrzenie.Idąc, poruszałramionami, przysłuchując się jak kości na jego plecach ustawiały się na miejscu.Fuknął zrozdrażnienia.Zatrzymał się, podniósł miecz z mokrej trawy i spojrzał wrogo na bestię.Obserwowała go.Zdał sobie sprawę, że ignoruje Lilith.Jego brwi uniosły się do góry, gdy zdał sobie sprawę dlaczego.Lilith nie była przeznaczona dla Piekła.Może atakowało tylko tych, którzy doniego przynależeli albo tych, którzy próbowali go zabić.Jak dotąd, Lilith nie strzeliła wCerberusa.Strzeliła w niego.Kliknięcie kuszy powiedziało mu, że miała właśnie naprawić ten błąd.- Lilith, nie! uniósł rękę w jej stronę.Lecz było za pózno.Strzała leciała,przebijając się przez ciężki deszcz.Wszystko zamilkło na ułamek sekundy nim bełtzagrzebał się głęboko w lewym boku Cerberusa.Wszystkie trzy głowy odwróciły się powoli by zmierzyć spojrzeniem Lilith.Cofnęła się o krok, jej palce poruszyły się na kuszy.Lincoln wyczuwał jej zdenerwowanienawet z tej odległości.Jej serce waliło jak grzmot.Biegł, zdesperowany by dotrzeć do niej nim zrobi to Cerberus.Wszystkoporuszało się w zwolnionym tempie, jak gdyby powietrze zamieniło się w smołę,utrudniając mu ruch.Cerberus uniósł łapę.Serce ścisnęło mu się w piersi.Lilith była takkrucha.Jeżeli Cerberus ją uderzy, to ją złamie.- Nie! biegł jak się dało najszybciej z ręką wyciągniętą przed sobą.Za wolno.Zawolno.Aapa dotknęła Lilith.Jej oczy zamknęły się, tak samo jak i usta, gdy stwór uderzyłw jej brzuch.Jej kończyny poleciały do przodu, ciało zgięło się w pół.Włosy przykryłytwarz.Jej krzyk wypełnił mu uszy.Jej ból odbił się w jego żyłach.Leciała z wyciągniętymi rękami kilka metrów nad ziemią.Biegł, szybciej niż kiedykolwiek, z zamiarem powstrzymania jej upadku.Przeskoczył nad Cerberusem, odbił się od jego grzbietu i uderzył w ziemię nieprzerywając biegu.Miecz wypadł mu z rąk.Spojrzał ukosem na Lilith, znajdowała się najego wysokości.Odwrócił się, złapał ją w ramiona i trzasnął w nagrobek.Czas ponownie przyspieszył.Trzymał ją na rękach, jego zmysły sięgały do niej by sprawdzić obrażenia podczasgdy oczy skanowały jej ciało.Oczy miała zamknięte, ściśnięte przez strach.Dotknął jejpoliczka na co się wzdrygnęła i zwinęła w kulkę.- Lilith wyszeptał, delikatnie głaszcząc jej policzek.Jedno oko otworzyło się i spojrzało na niego.Uśmiechnął się i odsunął włosy z jej twarzy. W porządku?Otworzyła drugie oko i rozejrzała się, w zamroczeniu skanując otoczenie.Zmarszczyła brwi widząc mokrą trawę, po czym spojrzała na miejsce gdzie czekałCerberus, aż do miejsca gdzie znajdowali się teraz.Zmarszczone brwi zwróciły się w jego stronę.- Złapałeś mnie.Jego uśmiech poszerzył się i musnął jej policzek wierzchem dłoni.Oczywiście, żeją złapał.Nigdy nie pozwoli by cokolwiek się jej stało, nie jeżeli posiadał moc by topowstrzymać.- Możesz stać? spytał, jego palce wciąż bawiły się przy jej policzku.Zmysłymówiły mu, że nie była w zbyt wielkim cierpieniu.Przytaknęła.Pomógł się jej wyprostować po czym wziął jej rękę, gdy mu ją zaproponowała,stawiając go na nogi.- Utrzymuj dystans powiedział i popatrzył na nią chwilę dłużej, prosto w oczy, ipobiegł z powrotem do Cerberusa.Zwolnił do truchtu, a następnie zwykłego chodu, gdy zgiął się by podnieść swójmiecz.Wpatrywał się w Cerberusa, prosto w oczy jego środkowej głowy.- Nie mieszaj jej do tego.Nie jest dla ciebie. zacisnął rękę na mieczu. To mniechcesz.Wyczuł jak serce Lilith zatrzepotało i poczuł ciepło, jakie wywołał w jej wnętrzuwypowiadając te słowa.Może było coś w tej rycerskości.Wyglądało na to, że na niądziała.Jedyne co musi zrobić by go kochała to użyć swojego ciała jako tarczy, zabrać ból istawić czoło niemożliwym do przebycia przeciwieństwom by ją chronić.Niewielka to cena.Cerberus okrążał go.Odzwierciedlał ruchy bestii, zmuszając ją do wycofania się.Nie zbliży się do Lilith.Odciągając go od niej dalej i dalej, skupiając zmysły na tu i teraz, analizującstwora by przewidzieć jego ruchy nim jakiekolwiek wykona.Oczy zwęziły się patrząc naniego.Grzmot rozbrzmiał w oddali.Grzmot odbił się echem w jego krwi.Wzywał do niego, żądając przemocy winnejjego gatunkowi.%7łądając by się jej poddał.Zrobił to dobrowolnie, zamykając oczy gdypragnienie zabijania przepływało przez jego ciało.Z Lilith znajdującą się z dala od walki,mógł stracić kontrolę bez obawy zranienia jej przez przypadek.Otworzyło czy, ich czerwień skupiona na celu.Zapach krwi wypełnił jego zmysły,gryzący smród demoniej krwi.Nim skończy, wykąpie w niej świat.Uśmiechnął się z pogardą i wybił się do przodu, w tym samym czasie zamachującsię mieczem.Ten przeciął twarz lewej głowy, tnąc przez oczy, oślepiając.Warknęło ikłapnęło zębami.Było jednak zbyt wolne.Lincoln podszedł z drugiej strony, wabiąc odwróceniem się plecami do Lilith.Musi utrzymać uwagę bestii z dala od nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]