[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.CzuÅ‚a, że coÅ› groznego, niebezpiecznego, co zwykle trzymaÅ‚ na uwiÄ™zi, teraz wyrwaÅ‚o siÄ™ nawolność.Jak tej pierwszej nocy w szaÅ‚asie.To dlatego chciaÅ‚a wówczas wyjść.Teraz nie mogÅ‚a tego zrobić.- OkazaÅ‚o siÄ™, że wcale nie jestem jeszcze gotowa - powie¬dziaÅ‚a.- Może nigdy nie bÄ™dziesz gotowa.To nieuniknione.Już teraz.Anna czuÅ‚a siÄ™ straszliwie bez¬bronna na tej niewielkiej przestrzenibalkonu, ale nawet bezmiar nieba i morza nie pozwoliÅ‚by jej siÄ™ ukryć.- Wejdz do komnaty, Anno.- MówiÅ‚ cicho, ale wyczuÅ‚a w jego gÅ‚osie stanowczość.SpojrzaÅ‚a na drzwi.Nie byÅ‚o w nich Morvana.WyprostowaÅ‚a siÄ™ i ruszyÅ‚a naprzód.WÅ›liznęła siÄ™ do Å›rodka i zamknęła za sobÄ… drzwi.Morvan staÅ‚ przy palenisku i wpatrywaÅ‚ siÄ™ wpÅ‚omienie.CzekajÄ…c na niÄ…, zapaliÅ‚ Å›wiece po obu stronach łóżka i rozsunÄ…Å‚ zasÅ‚ony.AnnazmarszczyÅ‚a czoÅ‚o.Przecież powinien zdawać sobie sprawÄ™, że w ciemnoÅ›ci byÅ‚oby mu Å‚atwiej.- DoszÅ‚am do wniosku, że nie masz racji, Morvanie.Nie musimy tego robić.SfaÅ‚szujemy dowód, aja zÅ‚ożę ci uroczystÄ… przysiÄ™gÄ™, że nigdy nie wyjawiÄ™ prawdy.OdwróciÅ‚ siÄ™, by spojrzeć na jej twarz.OpuÅ›ciÅ‚ powieki, ale nie zdoÅ‚aÅ‚ ukryć bÅ‚ysku w oczach.Milczenie staÅ‚o siÄ™ przy¬tÅ‚aczajÄ…ce.Z Morvana emanowaÅ‚a jakaÅ› siÅ‚a, wobec której Annie znajwyższym trudem udawaÅ‚o siÄ™ wytrzymać jego wzrok.- Niezbyt dobrze mnie znasz, skoro sÄ…dzisz, że mógÅ‚bym przystać na podobnÄ… propozycjÄ™ - odparÅ‚.-Ceremonia Å›lubna i weselne obyczaje wytrÄ…ciÅ‚y ciÄ™ z równowagi, to wszystko.Podejdz do ognia.Rozgrzej siÄ™ i napij siÄ™ trochÄ™ wina.NapeÅ‚niÅ‚ puchar i przyniósÅ‚ go do paleniska.Anna nie odważyÅ‚a siÄ™ nawet drgnąć.- PrzestaÅ„ siÄ™ zachowywać, jakbyÅ› byÅ‚a przerażonym i nie¬tkniÄ™tym maÅ‚ym dzieckiem, którewydano za mąż, Anno.Chodz tu.Przytyk i rozkaz odniosÅ‚y skutek.PodeszÅ‚a do Morvana, wzięła kielich i opadÅ‚a na jedyne wkomnacie krzesÅ‚o.WypiÅ‚a duży Å‚yk wina.- SÄ…dziÅ‚am, że nie zmuszasz kobiet siÅ‚Ä….- Pewnie dlatego, że nigdy nie musiaÅ‚em tego robić.Na przykÅ‚ad ty zawsze byÅ‚aÅ› gotowa mi siÄ™oddać, ilekroć ciÄ™ dotknÄ…Å‚em.I znów tak bÄ™dzie.To buÅ„czuczne przypomnienie wÅ‚adzy, jakÄ… nad niÄ… ma, sprawiÅ‚o, że Anna spojrzaÅ‚a na niego.PatrzyÅ‚a z irytacjÄ…, nawet kiedy zaczęła czuć mrowienie w zdradzieckim ciele.On wy¬korzystywaÅ‚to niewidzialne oddziaÅ‚ywanie, kiedy tylko ze¬chciaÅ‚, teraz także roztaczaÅ‚ je wokół siebie, by jÄ…omotać.- Nie próbuj z tym walczyć, Anno.OstrzegaÅ‚em ciÄ™ już tam, na dole, żebyÅ› nie próbowaÅ‚a.Ta nocmoże siÄ™ skoÅ„czyć tylko w jeden sposób.To nie Reading i nie zostawiÄ™ ci wyboru.JesteÅ› moja iwezmÄ™ ciÄ™.Serce dziewczyny zaczęło bić jak szalone, byÅ‚a zażenowana, nagle wpadÅ‚a w panikÄ™.Gdy do niejpodszedÅ‚, jego bliskość wzmogÅ‚a jeszcze niepokój.Uporczywie wpatrywaÅ‚a siÄ™ w pu¬char.- W takim razie zgaÅ› Å›wiece - poprosiÅ‚a.- I postaraj siÄ™, żebyÅ›my jak najszybciej mieli to już zasobÄ….PoczuÅ‚a, że wyciÄ…gnÄ…Å‚ do niej rÄ™kÄ™, jeszcze zanim dotknÄ…Å‚ jej wÅ‚osów.- Nie należę do mężczyzn, którzy starajÄ… siÄ™ robić to szybko.MógÅ‚bym sprawić ci wiÄ™kszy ból, niżto konieczne.I wolÄ™, żeby paliÅ‚y siÄ™ Å›wiece.PragnÄ™ ciÄ™ widzieć i chcÄ™, żebyÅ› ty mnie widziaÅ‚a.ChcÄ™, żebyÅ› zapamiÄ™taÅ‚a mężczyznÄ™, który ciÄ™ zdobyÅ‚.Powoli gÅ‚askaÅ‚ jej wÅ‚osy.Anna poczuÅ‚a mrowienie na gÅ‚owie i karku.A wiÄ™c tak ma siÄ™ to odbyć.ChciaÅ‚ po¬wtarzać kÅ‚amstwa, które zaczÄ…Å‚ jej mówić w tej wÅ‚aÅ›nie komnacie.BÄ™dzie udawaÅ‚pożądanie, a ona ma udawać, że w nie wierzy.Ale Anna nie chciaÅ‚a brać udziaÅ‚u w tej farsie.NiezamierzaÅ‚a dopuÅ›cić, by jej prawdziwa namiÄ™tność do tego mężczyzny zostaÅ‚a wykorzystana douwiarygodnienia oszustwa.OkazaÅ‚o siÄ™ jednak, że to, czego pragnie jej mózg, nijak siÄ™ ma do potrzeb jej ciaÅ‚a.Palce Morvanaprzesunęły siÄ™ po jej szyi, wzdÅ‚uż brzegu koszuli i zaczęły powoli zsuwać okrycie z ramion.AnnazadrżaÅ‚a, a wÄ™zeÅ‚ w jej brzuchu zaczÄ…Å‚ siÄ™ nagle sam rozwiÄ…zywać, ustÄ™pujÄ…c miejsca czemuÅ›innemu, nieodpartemu.Morvan rozdzieliÅ‚ jej wÅ‚osy, pochyliÅ‚ siÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚ od¬sÅ‚oniÄ™ty kark.Zamknęła oczy, gdyprzeszyÅ‚ jÄ… rozkoszny dreszcz.Rozkoszy towarzyszyÅ‚o jednak zakÅ‚opotanie i gÅ‚Ä™bokie poczuciezagrożenia.ZerwaÅ‚a siÄ™ z krzesÅ‚a i rzuciÅ‚a rozpaczliwe spojrzenie na ogieÅ„ w palenisku.- Nie masz dokÄ…d uciekać, Anno.Wracaj do mnie.We mnie nie ma niczego strasznego.Wszystko w nim jest straszne.Stanęła twarzÄ… w twarz z Morvanem.BÄ™dzie caÅ‚kowicie szczera.To przynajmniej oszczÄ™dzi jejniepÅ‚ynÄ…cych z serca uwodzicielskich sztuczek.- Nie bojÄ™ siÄ™.Po prostu stwierdziÅ‚am, że niezbyt odpowiada mi ta rola.Wiem, że kÅ‚amaÅ‚eÅ› wtedy wReading.%7Å‚e nie powiedziaÅ‚eÅ› prawdy, tÅ‚umaczÄ…c, dlaczego siÄ™ wycofaÅ‚eÅ›.Za¬wsze zdawaÅ‚am sobiesprawÄ™, że nie należę do kobiet, których mężczyzni pożądajÄ….Nawet ty pod koniec nie mogÅ‚eÅ› siÄ™przemóc.Na twarzy Morvana odmalowaÅ‚o siÄ™ najpierw zaskoczenie, po chwili rozbawienie, wreszcie siÄ™zamyÅ›liÅ‚.- A wiÄ™c to o to chodzi - powiedziaÅ‚.- Nie mogÄ™ od¬powiadać za innych mężczyzn, ale japragnÄ…Å‚em ciÄ™ od pierw¬szego dnia, kiedy ciÄ™ spotkaÅ‚em.I to pożądanie doprowadzaÅ‚o mnie doszaleÅ„stwa.Nieważne, czy mi wierzysz.Wkrótce ci to udowodniÄ™.Nie musiaÅ‚, bo odczytaÅ‚a prawdÄ™ w jego oczach.Szybko siÄ™ odwróciÅ‚a, bo mimo dzielÄ…cej ichodlegÅ‚oÅ›ci, odczuÅ‚a peÅ‚en pożądania wzrok Morvana niemal jak fizyczne uderzenie.Silne dÅ‚onie objęły jej taliÄ™.StaÅ‚ tuż za niÄ….CzuÅ‚a na plecach ciepÅ‚o jego ciaÅ‚a, sÅ‚yszaÅ‚a biciewÅ‚asnego serca, które zaczęło walić zbyt gÅ‚oÅ›no i zbyt mocno.- OszukiwaÅ‚aÅ› samÄ… siebie, Anno, a to do ciebie niepodob¬ne - szepnÄ…Å‚ jej wprost do ucha.- Możew pierwszej chwili, tamtej nocy, rzeczywiÅ›cie tak pomyÅ›laÅ‚aÅ›, ale pózniej zdawaÅ‚aÅ› już sobiesprawÄ™, że powiedziaÅ‚em prawdÄ™, że wycofaÅ‚em siÄ™ z powodu danego ci sÅ‚owa.Twoje sercewiedziaÅ‚o.Tylko Å‚atwiej ci byÅ‚o iść do klasztoru, wierzÄ…c w najgorsze.Tak myÅ›lÄ™.CaÅ‚owaÅ‚ wÅ‚osy dziewczyny, potem pochyliÅ‚ siÄ™ i dotknÄ…Å‚ ustami jej karku.PróbowaÅ‚a walczyć zczymÅ›, co narastaÅ‚o w gÅ‚Ä™bi brzucha, z bolesnÄ… pustkÄ… miÄ™dzy udami i z szokujÄ…cym odkryciem, żeMorvan ma racjÄ™.- MyÅ›lÄ™, że ta noc bÄ™dzie dla ciebie zaskakujÄ…ca także pod innym wzglÄ™dem - mruknÄ…Å‚.- Twójdzisiejszy lÄ™k to nie jest termalna obawa, prawda? Nie boisz siÄ™ bólu przy utracie dziewictwa, nieboisz siÄ™, że wezmie ciÄ™ mężczyzna.Przeraża ciÄ™ perspektywa, że oddasz mi siÄ™ jak zwyczajnakobieta.PÅ‚omienie ognia nagle urosÅ‚y i zaczęły taÅ„czyć wokół Anny, jakby zwielokrotnione, odbite wsetkach zwierciadeÅ‚ z polerowanego metalu.A przecież jedynym zwierciadÅ‚em w tej kom¬naciebyÅ‚a przerażajÄ…ca wiedza Morvana o niej.Nawet kiedy rozpaczliwie szukaÅ‚a w myÅ›lach argumentu,by mu zaprzeczyć, echo jego ostatnich słów dzwiÄ™czaÅ‚o jej w uszach, odbijaÅ‚o siÄ™ w gÅ‚Ä™bi serca.Obcy.Aatwiej byÅ‚oby z obcym.Bez oddania siÄ™.Bez utraty siebie.Bez poddania siÄ™ czyjejÅ› wÅ‚adzy.- Ale dzisiaj mi siÄ™ oddasz - powiedziaÅ‚ miÄ™kko.- To siÄ™ okaże bardzo proste, bo w gÅ‚Ä™bi duszy jużdawno dokonaÅ‚aÅ› wyboru.CoÅ› w niej próbowaÅ‚o siÄ™ jeszcze buntować, ale w tym momencie Morvan dotknÄ…Å‚ jej poprzezkoszulÄ™ i gwaÅ‚towne emocje zmiażdżyÅ‚y resztki oporu dziewczyny.PrzesuwaÅ‚ rÄ™ce wzdÅ‚uż ciaÅ‚a Anny, zsuwajÄ…c koszulÄ™, aż upadÅ‚a u ich stóp [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.CzuÅ‚a, że coÅ› groznego, niebezpiecznego, co zwykle trzymaÅ‚ na uwiÄ™zi, teraz wyrwaÅ‚o siÄ™ nawolność.Jak tej pierwszej nocy w szaÅ‚asie.To dlatego chciaÅ‚a wówczas wyjść.Teraz nie mogÅ‚a tego zrobić.- OkazaÅ‚o siÄ™, że wcale nie jestem jeszcze gotowa - powie¬dziaÅ‚a.- Może nigdy nie bÄ™dziesz gotowa.To nieuniknione.Już teraz.Anna czuÅ‚a siÄ™ straszliwie bez¬bronna na tej niewielkiej przestrzenibalkonu, ale nawet bezmiar nieba i morza nie pozwoliÅ‚by jej siÄ™ ukryć.- Wejdz do komnaty, Anno.- MówiÅ‚ cicho, ale wyczuÅ‚a w jego gÅ‚osie stanowczość.SpojrzaÅ‚a na drzwi.Nie byÅ‚o w nich Morvana.WyprostowaÅ‚a siÄ™ i ruszyÅ‚a naprzód.WÅ›liznęła siÄ™ do Å›rodka i zamknęła za sobÄ… drzwi.Morvan staÅ‚ przy palenisku i wpatrywaÅ‚ siÄ™ wpÅ‚omienie.CzekajÄ…c na niÄ…, zapaliÅ‚ Å›wiece po obu stronach łóżka i rozsunÄ…Å‚ zasÅ‚ony.AnnazmarszczyÅ‚a czoÅ‚o.Przecież powinien zdawać sobie sprawÄ™, że w ciemnoÅ›ci byÅ‚oby mu Å‚atwiej.- DoszÅ‚am do wniosku, że nie masz racji, Morvanie.Nie musimy tego robić.SfaÅ‚szujemy dowód, aja zÅ‚ożę ci uroczystÄ… przysiÄ™gÄ™, że nigdy nie wyjawiÄ™ prawdy.OdwróciÅ‚ siÄ™, by spojrzeć na jej twarz.OpuÅ›ciÅ‚ powieki, ale nie zdoÅ‚aÅ‚ ukryć bÅ‚ysku w oczach.Milczenie staÅ‚o siÄ™ przy¬tÅ‚aczajÄ…ce.Z Morvana emanowaÅ‚a jakaÅ› siÅ‚a, wobec której Annie znajwyższym trudem udawaÅ‚o siÄ™ wytrzymać jego wzrok.- Niezbyt dobrze mnie znasz, skoro sÄ…dzisz, że mógÅ‚bym przystać na podobnÄ… propozycjÄ™ - odparÅ‚.-Ceremonia Å›lubna i weselne obyczaje wytrÄ…ciÅ‚y ciÄ™ z równowagi, to wszystko.Podejdz do ognia.Rozgrzej siÄ™ i napij siÄ™ trochÄ™ wina.NapeÅ‚niÅ‚ puchar i przyniósÅ‚ go do paleniska.Anna nie odważyÅ‚a siÄ™ nawet drgnąć.- PrzestaÅ„ siÄ™ zachowywać, jakbyÅ› byÅ‚a przerażonym i nie¬tkniÄ™tym maÅ‚ym dzieckiem, którewydano za mąż, Anno.Chodz tu.Przytyk i rozkaz odniosÅ‚y skutek.PodeszÅ‚a do Morvana, wzięła kielich i opadÅ‚a na jedyne wkomnacie krzesÅ‚o.WypiÅ‚a duży Å‚yk wina.- SÄ…dziÅ‚am, że nie zmuszasz kobiet siÅ‚Ä….- Pewnie dlatego, że nigdy nie musiaÅ‚em tego robić.Na przykÅ‚ad ty zawsze byÅ‚aÅ› gotowa mi siÄ™oddać, ilekroć ciÄ™ dotknÄ…Å‚em.I znów tak bÄ™dzie.To buÅ„czuczne przypomnienie wÅ‚adzy, jakÄ… nad niÄ… ma, sprawiÅ‚o, że Anna spojrzaÅ‚a na niego.PatrzyÅ‚a z irytacjÄ…, nawet kiedy zaczęła czuć mrowienie w zdradzieckim ciele.On wy¬korzystywaÅ‚to niewidzialne oddziaÅ‚ywanie, kiedy tylko ze¬chciaÅ‚, teraz także roztaczaÅ‚ je wokół siebie, by jÄ…omotać.- Nie próbuj z tym walczyć, Anno.OstrzegaÅ‚em ciÄ™ już tam, na dole, żebyÅ› nie próbowaÅ‚a.Ta nocmoże siÄ™ skoÅ„czyć tylko w jeden sposób.To nie Reading i nie zostawiÄ™ ci wyboru.JesteÅ› moja iwezmÄ™ ciÄ™.Serce dziewczyny zaczęło bić jak szalone, byÅ‚a zażenowana, nagle wpadÅ‚a w panikÄ™.Gdy do niejpodszedÅ‚, jego bliskość wzmogÅ‚a jeszcze niepokój.Uporczywie wpatrywaÅ‚a siÄ™ w pu¬char.- W takim razie zgaÅ› Å›wiece - poprosiÅ‚a.- I postaraj siÄ™, żebyÅ›my jak najszybciej mieli to już zasobÄ….PoczuÅ‚a, że wyciÄ…gnÄ…Å‚ do niej rÄ™kÄ™, jeszcze zanim dotknÄ…Å‚ jej wÅ‚osów.- Nie należę do mężczyzn, którzy starajÄ… siÄ™ robić to szybko.MógÅ‚bym sprawić ci wiÄ™kszy ból, niżto konieczne.I wolÄ™, żeby paliÅ‚y siÄ™ Å›wiece.PragnÄ™ ciÄ™ widzieć i chcÄ™, żebyÅ› ty mnie widziaÅ‚a.ChcÄ™, żebyÅ› zapamiÄ™taÅ‚a mężczyznÄ™, który ciÄ™ zdobyÅ‚.Powoli gÅ‚askaÅ‚ jej wÅ‚osy.Anna poczuÅ‚a mrowienie na gÅ‚owie i karku.A wiÄ™c tak ma siÄ™ to odbyć.ChciaÅ‚ po¬wtarzać kÅ‚amstwa, które zaczÄ…Å‚ jej mówić w tej wÅ‚aÅ›nie komnacie.BÄ™dzie udawaÅ‚pożądanie, a ona ma udawać, że w nie wierzy.Ale Anna nie chciaÅ‚a brać udziaÅ‚u w tej farsie.NiezamierzaÅ‚a dopuÅ›cić, by jej prawdziwa namiÄ™tność do tego mężczyzny zostaÅ‚a wykorzystana douwiarygodnienia oszustwa.OkazaÅ‚o siÄ™ jednak, że to, czego pragnie jej mózg, nijak siÄ™ ma do potrzeb jej ciaÅ‚a.Palce Morvanaprzesunęły siÄ™ po jej szyi, wzdÅ‚uż brzegu koszuli i zaczęły powoli zsuwać okrycie z ramion.AnnazadrżaÅ‚a, a wÄ™zeÅ‚ w jej brzuchu zaczÄ…Å‚ siÄ™ nagle sam rozwiÄ…zywać, ustÄ™pujÄ…c miejsca czemuÅ›innemu, nieodpartemu.Morvan rozdzieliÅ‚ jej wÅ‚osy, pochyliÅ‚ siÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚ od¬sÅ‚oniÄ™ty kark.Zamknęła oczy, gdyprzeszyÅ‚ jÄ… rozkoszny dreszcz.Rozkoszy towarzyszyÅ‚o jednak zakÅ‚opotanie i gÅ‚Ä™bokie poczuciezagrożenia.ZerwaÅ‚a siÄ™ z krzesÅ‚a i rzuciÅ‚a rozpaczliwe spojrzenie na ogieÅ„ w palenisku.- Nie masz dokÄ…d uciekać, Anno.Wracaj do mnie.We mnie nie ma niczego strasznego.Wszystko w nim jest straszne.Stanęła twarzÄ… w twarz z Morvanem.BÄ™dzie caÅ‚kowicie szczera.To przynajmniej oszczÄ™dzi jejniepÅ‚ynÄ…cych z serca uwodzicielskich sztuczek.- Nie bojÄ™ siÄ™.Po prostu stwierdziÅ‚am, że niezbyt odpowiada mi ta rola.Wiem, że kÅ‚amaÅ‚eÅ› wtedy wReading.%7Å‚e nie powiedziaÅ‚eÅ› prawdy, tÅ‚umaczÄ…c, dlaczego siÄ™ wycofaÅ‚eÅ›.Za¬wsze zdawaÅ‚am sobiesprawÄ™, że nie należę do kobiet, których mężczyzni pożądajÄ….Nawet ty pod koniec nie mogÅ‚eÅ› siÄ™przemóc.Na twarzy Morvana odmalowaÅ‚o siÄ™ najpierw zaskoczenie, po chwili rozbawienie, wreszcie siÄ™zamyÅ›liÅ‚.- A wiÄ™c to o to chodzi - powiedziaÅ‚.- Nie mogÄ™ od¬powiadać za innych mężczyzn, ale japragnÄ…Å‚em ciÄ™ od pierw¬szego dnia, kiedy ciÄ™ spotkaÅ‚em.I to pożądanie doprowadzaÅ‚o mnie doszaleÅ„stwa.Nieważne, czy mi wierzysz.Wkrótce ci to udowodniÄ™.Nie musiaÅ‚, bo odczytaÅ‚a prawdÄ™ w jego oczach.Szybko siÄ™ odwróciÅ‚a, bo mimo dzielÄ…cej ichodlegÅ‚oÅ›ci, odczuÅ‚a peÅ‚en pożądania wzrok Morvana niemal jak fizyczne uderzenie.Silne dÅ‚onie objęły jej taliÄ™.StaÅ‚ tuż za niÄ….CzuÅ‚a na plecach ciepÅ‚o jego ciaÅ‚a, sÅ‚yszaÅ‚a biciewÅ‚asnego serca, które zaczęło walić zbyt gÅ‚oÅ›no i zbyt mocno.- OszukiwaÅ‚aÅ› samÄ… siebie, Anno, a to do ciebie niepodob¬ne - szepnÄ…Å‚ jej wprost do ucha.- Możew pierwszej chwili, tamtej nocy, rzeczywiÅ›cie tak pomyÅ›laÅ‚aÅ›, ale pózniej zdawaÅ‚aÅ› już sobiesprawÄ™, że powiedziaÅ‚em prawdÄ™, że wycofaÅ‚em siÄ™ z powodu danego ci sÅ‚owa.Twoje sercewiedziaÅ‚o.Tylko Å‚atwiej ci byÅ‚o iść do klasztoru, wierzÄ…c w najgorsze.Tak myÅ›lÄ™.CaÅ‚owaÅ‚ wÅ‚osy dziewczyny, potem pochyliÅ‚ siÄ™ i dotknÄ…Å‚ ustami jej karku.PróbowaÅ‚a walczyć zczymÅ›, co narastaÅ‚o w gÅ‚Ä™bi brzucha, z bolesnÄ… pustkÄ… miÄ™dzy udami i z szokujÄ…cym odkryciem, żeMorvan ma racjÄ™.- MyÅ›lÄ™, że ta noc bÄ™dzie dla ciebie zaskakujÄ…ca także pod innym wzglÄ™dem - mruknÄ…Å‚.- Twójdzisiejszy lÄ™k to nie jest termalna obawa, prawda? Nie boisz siÄ™ bólu przy utracie dziewictwa, nieboisz siÄ™, że wezmie ciÄ™ mężczyzna.Przeraża ciÄ™ perspektywa, że oddasz mi siÄ™ jak zwyczajnakobieta.PÅ‚omienie ognia nagle urosÅ‚y i zaczęły taÅ„czyć wokół Anny, jakby zwielokrotnione, odbite wsetkach zwierciadeÅ‚ z polerowanego metalu.A przecież jedynym zwierciadÅ‚em w tej kom¬naciebyÅ‚a przerażajÄ…ca wiedza Morvana o niej.Nawet kiedy rozpaczliwie szukaÅ‚a w myÅ›lach argumentu,by mu zaprzeczyć, echo jego ostatnich słów dzwiÄ™czaÅ‚o jej w uszach, odbijaÅ‚o siÄ™ w gÅ‚Ä™bi serca.Obcy.Aatwiej byÅ‚oby z obcym.Bez oddania siÄ™.Bez utraty siebie.Bez poddania siÄ™ czyjejÅ› wÅ‚adzy.- Ale dzisiaj mi siÄ™ oddasz - powiedziaÅ‚ miÄ™kko.- To siÄ™ okaże bardzo proste, bo w gÅ‚Ä™bi duszy jużdawno dokonaÅ‚aÅ› wyboru.CoÅ› w niej próbowaÅ‚o siÄ™ jeszcze buntować, ale w tym momencie Morvan dotknÄ…Å‚ jej poprzezkoszulÄ™ i gwaÅ‚towne emocje zmiażdżyÅ‚y resztki oporu dziewczyny.PrzesuwaÅ‚ rÄ™ce wzdÅ‚uż ciaÅ‚a Anny, zsuwajÄ…c koszulÄ™, aż upadÅ‚a u ich stóp [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]