[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mrugnął do mnie.Kilka minut pózniej towarzystwo się rozeszło.Mieliśmy się spotkać ponownie za niedługi czas, przykolacji, i na myśl o tym stłumiłam jęk.Cóż, Reeve mnie ostrzegał, myślałam, idąc za mamą po schodach, by w pokoju odpocząć przed kolacją.Wkońcu będziemy tu tylko kilka tygodni, tyle mogę wytrzymać.Muszę.Niestety.Rozdział szóstyJako że zasady zachowania przy stole zezwalały lady Sophii na rozmowę jedynie z osobami siedzącymi poobu jej bokach, kolacja przebiegała w znacznie spokojniejszej atmosferze niż podwieczorek.Reeve siedziałpo prawej stronie ciotki, ale zamiast być przedmiotem jej kąśliwych uwag, zdawał się skutecznie czarować jąswoimi uwodzicielskimi uśmiechami.Przypomniałam sobie jej komentarz, że ma słabość do łobuziaków.W takim razie Reeve jak znalazł,pomyślałam kwaśno.Mama i ja siedziałyśmy po obu stronach lorda Bradforda, który opowiadał nam o rozrywkach, za-planowanych na czas naszej wizyty.Miał się odbyć wieczorek taneczny z udziałem miejscowej szlachty,kilka wycieczek do interesujących miejsc w okolicy i duży letni festyn organizowany przez okolicznychmieszkańców.Reeve prawdopodobnie stwierdziłby, że propozycje lorda Bradforda są przerazliwie nudne,ale dla mnie program ten brzmiał dość obiecująco.- Wydawało mi się, że ma pan dwóch synów, milordzie - spytałam lorda Bradforda, kiedy podano namdeser.Przez jego twarz przemknął wyraz niepokoju.- Tak - odpowiedział.- Robert jest w tej chwili w odwiedzinach u swoich znajomych w hrabstwie EastAnglia, ale niedługo wróci do domu, panno Woodly.Jak się pani domyśla, chciałby poznać narzeczonąswojego kuzyna.Uśmiechnęłam się, ale nic nie powiedziałam.Ten wyraz niepokoju na jego twarzy wcale nie dodał mi otuchy.Po obiedzie panie zmuszone były podążyć za lady Sophią do salonu, aby panowie mogli delektować sięporto.Reeve przewrócił oczami, kiedy go mijałam i musiałam zdławić chichot.Lady Sophia byłaby oburzona, słysząc z ust przyszłej hrabiny Cambridge taki niegodny dzwięk.Zajęłyśmy swoje miejsca w salonie.Lady Sophia ponownie usiadła na kanapie, a my wszystkie jak najdalejod niej, w granicach uprzejmości.Wtedy wsiadła na mamę.- Rozumiem, że była pani zatrudniona przez świętej pamięci lorda Lynly jako guwernantka dla jego syna,pani Woodly - powiedziała.Mama zbladła.- Zgadza się, lady Sophio - odparła.- Hmm, musiała pani być dość młoda.To dziwne, że takie bezbronne dziewczę zgodziło się pracować dlawdowca.Miała na myśli, że nie tylko było to dziwne, ale też nieprzyzwoite.- Nie było w tym nic dziwnego, lady Sophio - powiedziała mama.- Lord Lynly potrzebował guwernantki, aja miałam kwalifikacje i szukałam pracy.Bardzo się lubiliśmy z jego synem.Z pewnością nie ma w tym nicdziwnego.- To dość dziwne, że w końcu panią poślubił, temu pani nie zaprzeczy - kontynuowała starsza pani,delektując się swoimi słowami.- Zrobił to też, jak słyszałam, wbrew woli własnej rodziny.- Nie sądzę, żeby kwestia mojego małżeństwa była pani sprawą, lady Sophio - odparła mama z godnością.Brawo mamo, pomyślałam.- Jeśli pani córka ma poślubić Reeve a, to jak najbardziej jest to moja sprawa - oznajmiła lady Sophia.Miała ze sobą laskę zakończoną srebrną nasadką i zaczęta nią władczo stukać w podłogę.- Na przykład, jeślijest pani wdową po lordzie Lynly, to dlaczego mieszka pani w chatce? Dlaczego pani córka nie ma posagu?Dlaczego używa pani nazwiska Woodly, a nie tytułu lady Lynly? %7łądam odpowiedzi na te pytania.Mam dotego prawo jako ciotka Cambridge a.Mama była już blada jak ściana.A ja byłam wściekła.- Jeśli chce pani znać odpowiedzi na te pytania, to niech pani spyta Reeve a, lady Sophio - wtrąciłam się.-On wie o nas wszystko.I jeśli jemu nic w naszej historii nie przeszkadza, to nie powinno przeszkadzaćrównież pani.- Ma pani czelność mówić mi, co mam robić, paniusiu? - starsza pani odwróciła się w moją stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Mrugnął do mnie.Kilka minut pózniej towarzystwo się rozeszło.Mieliśmy się spotkać ponownie za niedługi czas, przykolacji, i na myśl o tym stłumiłam jęk.Cóż, Reeve mnie ostrzegał, myślałam, idąc za mamą po schodach, by w pokoju odpocząć przed kolacją.Wkońcu będziemy tu tylko kilka tygodni, tyle mogę wytrzymać.Muszę.Niestety.Rozdział szóstyJako że zasady zachowania przy stole zezwalały lady Sophii na rozmowę jedynie z osobami siedzącymi poobu jej bokach, kolacja przebiegała w znacznie spokojniejszej atmosferze niż podwieczorek.Reeve siedziałpo prawej stronie ciotki, ale zamiast być przedmiotem jej kąśliwych uwag, zdawał się skutecznie czarować jąswoimi uwodzicielskimi uśmiechami.Przypomniałam sobie jej komentarz, że ma słabość do łobuziaków.W takim razie Reeve jak znalazł,pomyślałam kwaśno.Mama i ja siedziałyśmy po obu stronach lorda Bradforda, który opowiadał nam o rozrywkach, za-planowanych na czas naszej wizyty.Miał się odbyć wieczorek taneczny z udziałem miejscowej szlachty,kilka wycieczek do interesujących miejsc w okolicy i duży letni festyn organizowany przez okolicznychmieszkańców.Reeve prawdopodobnie stwierdziłby, że propozycje lorda Bradforda są przerazliwie nudne,ale dla mnie program ten brzmiał dość obiecująco.- Wydawało mi się, że ma pan dwóch synów, milordzie - spytałam lorda Bradforda, kiedy podano namdeser.Przez jego twarz przemknął wyraz niepokoju.- Tak - odpowiedział.- Robert jest w tej chwili w odwiedzinach u swoich znajomych w hrabstwie EastAnglia, ale niedługo wróci do domu, panno Woodly.Jak się pani domyśla, chciałby poznać narzeczonąswojego kuzyna.Uśmiechnęłam się, ale nic nie powiedziałam.Ten wyraz niepokoju na jego twarzy wcale nie dodał mi otuchy.Po obiedzie panie zmuszone były podążyć za lady Sophią do salonu, aby panowie mogli delektować sięporto.Reeve przewrócił oczami, kiedy go mijałam i musiałam zdławić chichot.Lady Sophia byłaby oburzona, słysząc z ust przyszłej hrabiny Cambridge taki niegodny dzwięk.Zajęłyśmy swoje miejsca w salonie.Lady Sophia ponownie usiadła na kanapie, a my wszystkie jak najdalejod niej, w granicach uprzejmości.Wtedy wsiadła na mamę.- Rozumiem, że była pani zatrudniona przez świętej pamięci lorda Lynly jako guwernantka dla jego syna,pani Woodly - powiedziała.Mama zbladła.- Zgadza się, lady Sophio - odparła.- Hmm, musiała pani być dość młoda.To dziwne, że takie bezbronne dziewczę zgodziło się pracować dlawdowca.Miała na myśli, że nie tylko było to dziwne, ale też nieprzyzwoite.- Nie było w tym nic dziwnego, lady Sophio - powiedziała mama.- Lord Lynly potrzebował guwernantki, aja miałam kwalifikacje i szukałam pracy.Bardzo się lubiliśmy z jego synem.Z pewnością nie ma w tym nicdziwnego.- To dość dziwne, że w końcu panią poślubił, temu pani nie zaprzeczy - kontynuowała starsza pani,delektując się swoimi słowami.- Zrobił to też, jak słyszałam, wbrew woli własnej rodziny.- Nie sądzę, żeby kwestia mojego małżeństwa była pani sprawą, lady Sophio - odparła mama z godnością.Brawo mamo, pomyślałam.- Jeśli pani córka ma poślubić Reeve a, to jak najbardziej jest to moja sprawa - oznajmiła lady Sophia.Miała ze sobą laskę zakończoną srebrną nasadką i zaczęta nią władczo stukać w podłogę.- Na przykład, jeślijest pani wdową po lordzie Lynly, to dlaczego mieszka pani w chatce? Dlaczego pani córka nie ma posagu?Dlaczego używa pani nazwiska Woodly, a nie tytułu lady Lynly? %7łądam odpowiedzi na te pytania.Mam dotego prawo jako ciotka Cambridge a.Mama była już blada jak ściana.A ja byłam wściekła.- Jeśli chce pani znać odpowiedzi na te pytania, to niech pani spyta Reeve a, lady Sophio - wtrąciłam się.-On wie o nas wszystko.I jeśli jemu nic w naszej historii nie przeszkadza, to nie powinno przeszkadzaćrównież pani.- Ma pani czelność mówić mi, co mam robić, paniusiu? - starsza pani odwróciła się w moją stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]