[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A Rollie? Nie mo\emy pogrzebać jego szans na nagrodę Akademii Filmowej -stwierdził, uśmiechając się nieznacznie.- Bylibyśmy bez serca, rozczarowując go teraz.Dobrze, przyrzekam, będę się porządnie zachowywać, pod warunkiem, \e ty mi te\ cośprzyrzekniesz.Zagrasz to tak, \ebyśmy mogli ju\ z tym skończyć i ubrać się wreszcie.Niepodoba mi się sposób, w jaki Lois na mnie patrzy.Chuck powiedział mi, \e nie mógł się jejpozbyć ostatniego wieczora.Denerwuje mnie paradowanie w pi\amie przed spragnionymimiłości kobietami.- Jesteś dopiero co po ślubie, Joe, dlatego jesteś bezpieczny - przypomniała muMandy, pomagając umieścić tacę z powrotem na kolanach.- Zauwa\yłam jednak, \e onapatrzy na Rollie'ego.Jak myślisz, czy nasz kelner bardzo chce się dostać do telewizji? - Na pewno nie a\ tak bardzo.No, mo\e byśmy ju\ zakończyli ten show.Daj mi buzi,na szczęście.Mandy odsunęła się odrobinę, nareszcie czując się wystarczająco zrelaksowana, bytrochę po\artować.- Pod warunkiem, \e przyrzekniesz nie zniszczyć mi makija\u.- Mamy tu tysiąc czterysta siedemdziesiąt dwa automaty do gry.Nazywa się toMiastem Automatów i wybraliśmy nawet swego burmistrza, choć jest to funkcja wyłączniehonorowa.To ten pan w smokingu i kapeluszu.- Młoda, atrakcyjna kobieta oprowadzaławłaśnie nowo\eńców i towarzyszącą im ekipę telewizyjną po siedzibie hazardu.- Spójrz, Joe - zauwa\yła Mandy, czytając ulotkę, którą wzięła w drodze do kasyna -Miasto Automatów jest tak du\e, \e trzeba je było podzielić na ulice.To niewiarygodne.Josh spojrzał na rozradowaną Mandy, czując się w części odpowiedzialny za jejrozpromienioną twarz.Na pewno przyczynił się do tego delikatny, ale bardzo czułypocałunek, tu\ przed tym, jak wezwali ponownie Lois, by dokończyła zdjęcia.On pierwszy,choć nie bez wysiłku, oderwał się od niej, zostawiając Mandy z przymkniętymi powiekami irozmarzonym uśmiechem.Samo filmowanie poszło ju\ potem jak z płatka.Odrzucili zgodnie zaproszenieChucka na wspólny lunch, a zamiast tego wybrali się z Rollie'm na hamburgery do hotelowejrestauracji.Czas upłynął im szybko przy bezmyślnej paplaninie kelnera i Josh stwierdził zezdumieniem, \e czeka ju\ na kręcenie scen w kasynie.Wziął od niej broszurę i niespiesznie ją kartkował, podziwiając wielopoziomowe ulicew Mieście Automatów.- Piszą tu, \e gdzieś w pobli\u Alei Wygranych jest Owocowy Rynek z \yrandolami wkształcie śliwek, wiśni, mandarynek i.- Arbuzów! - wykrzyknęła, wybuchając śmiechem Mandy, która czytała mu przezramię.- To muszę zobaczyć.Nie ma nic lepszego na świecie ni\ nasze amerykańskietendencje do przesady.Zwieczniki w kształcie arbuzów i automaty do gry, co za kombinacja.Lois zgodziła się, \e Owocowy Rynek wygląda na idealne miejsce do nakręceniazaplanowanej przez nią sceny i wkrótce oboje stali przed dwoma automatami do gry,zaopatrzeni w pokazny stosik \etonów.- Uwa\aj, \ebyś nie nabawiła się tenisowego łokcia od ciągnięcia za tę rączkę -szepnął Josh w momencie, kiedy Chuck starał się powstrzymać jakiegoś przechodnia, by niewchodził Herbowi w kadr. - To idiotyczne - poskar\yła się Mandy, wrzucając \etony jeden po drugim.- Najpierwpozbywasz się pieniędzy, a potem obserwujesz, jak wirujące obrazki mieszają się w sałatkęowocową.Nie rozumiem, jak ludzie mogą uczciwie twierdzić, \e sprawia im to przyjemność.- Jak wspomniała wcześniej nasza urocza przewodniczka, jeden facet wygrał tu ponaddwa miliony dolarów.Zapewniam cię, \e byłabyś te\ zadowolona, a mnie na pewnosprawiłoby to przyjemność.Mandy obróciła się rozbawiona do Josha.- Dwa miliony dolarów? - spytała, z trudem łapiąc oddech.- Grając w taki sposób? Toohydne.- O tak - zgodził się Josh, wkładając pięć \etonów naraz.- Ten krzyk, błysk świateł iwycie syren, burmistrz w swym błyszczącym smokingu składający gratulacje, uściski odzupełnie obcych ludzi i zdjęcia do gazet.To rzeczywiście paskudne.Mandy odpłaciła mu stosowną miną i odparła ironicznie:- Nie mówię przecie\, \e zrezygnowałabym z dwóch milionów dolarów.Nie jestemidiotką.Ale mało kto wygrywa tyle pieniędzy.A to co takiego?Uwagę jej zwrócił dzwonek i \ółte światło w automacie, informujące o wygranej.Potem dał się słyszeć brzęk spadających monet, a tacka na dole zaczęła się powoli napełniać.- Wielkie nieba! - wykrzyknęła ogarnięta nagłym podnieceniem.- Wygrałam, samzobacz, \e wygrałam.Czy to nie cudowne?Mówiąc to, zaczęła zbierać monety trzęsącymi się z emocji palcami.- Rety, nawet ich nie policzyłam.Ciekawe, ile wygrałam.- Nie tyle, ile byś mogła, gdybyś nie wrzucała za ka\dym razem tylko po jednym\etonie.Popatrz na mnie.- Mandy jednak nie słyszała wcale, co do niej mówił, wrzucająckolejne \etony do automatu.- Czekaj, nie teraz.Czuję, \e jestem na fali.- Pochylała się do przodu, by lepiejwidzieć wirujące owoce.- No dalej, arbuzy, ustawcie się jak nale\y.Mandy musi sobie kupićnowe buty.- O nowych butach mówi się przy grze w kości - poprawił ją Josh, widząc, \e Mandyzaczyna ponosić.- Obojętnie, co by to było.Widzę, \e zazdrość cię z\era - odparła z ironią w głosie.-Mówisz tak, bo sam jeszcze nie wygrałeś.Jeśli myślisz, \e podzielę się z tobą moimi\etonami, to jesteś w błędzie.Lepiej więc sam zacznij grać, mo\e dopisze ci szczęście.-Uśmiechnęła się do niego radośnie i wrzuciła kolejne \etony do automatu.- Wydawało mi się, \e mówiłaś, jaki to hazard jest nudny, \e tylko głupcy tracą tak czas, a ty sama byś nigdy nie zagrała.- Josh wyraznie dra\nił się z nią.- Ale to tylko takigłupi \art.- Cha, cha, ale śmieszne.A ty będziesz chodził i powtarzał:  A nie mówiłem? Totylko dowód na to, jak bardzo mo\na się pomylić w ocenie innych.Hej! Popatrz, znowuwygrałam! Czy myślisz, \e zmieści mi się wszystko do jednego pojemnika?Mandy i Josh grali w automaty na Owocowym Rynku, dopóki Lois nie zadecydowała,\e ma ju\ dosyć dobrych ujęć i przerwała filmowanie.- Mandy - ponaglał Josh, widząc, \e ta najwyrazniej nie zauwa\yła przerwania zdjęć.-Mo\esz ju\ przestać udawać zainteresowanie, kamera jest wyłączona.Mandy.Mandy?Ale Mandy albo wcale nie słuchała, albo nie okazywała tego po sobie.Cała byłaskupiona na wrzucaniu \etonów w nadziei wielkiej wygranej.Wygrała znów, potem przegraławszystko i teraz była gdzieś na zero.Spodziewała się, \e jeszcze tylko chwilka i trzy melonyustawią się obok siebie, spełniając jej marzenia.- Połknęła bakcyl - stwierdził Chuck, wyłączając dodatkowe oświetlenie.- Podka\dym pozorem trzymaj ją z dala od tego miejsca, bo wsiąknie tu na dobre.Pomachał technikowi na po\egnanie, po czym wziął delikatnie Mandy pod rękę.- Mamy jeszcze trochę czasu na parę gemów w tenisa - zasugerował delikatnie.Tenisbowiem był jednym z tuzina innych rzeczy, które Mandy podsuwała wcześniej Lois, byleunikać filmowania młodej pary podczas gry w kasynie.- Tenis? - Mandy zmarszczyła z niesmakiem nos.- Jak wpadłeś na tak idiotycznypomysł? Kto by chciał uganiać się w taki upał za jakąś głupią piłką? Nie, chcę zostać wkasynie.W końcu nie widzieliśmy nawet połowy.- Sugerujesz więc, \ebyśmy przeszli się po kasynie? - spytał sceptycznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl