[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedyś spytałem go, co symbolizują te plakaty, a on obrzucił mnie tymszczególnym, zaskoczonym spojrzeniem.- Cóż, chyba to samo, co dla innych więzniów - odparł.Wolność.Patrzysz na tepiękne kobiety i czujesz się tak, jakbyś prawie.nie całkiem, ale prawie.mógł zrobićkrok i znalezć się obok nich.Być wolnym.Sądzę, że dlatego zawsze najbardziejpodobała mi się Raquel Welch.Nie chodziło tylko o nią, ale o tę plażę w tle.Wyglądało na to, że znajdowała się gdzieś w Meksyku.W jakimś spokojnym miejscu,gdzie człowiek może słyszeć własne myśli.Nigdy nie czułeś czegoś podobnego, Rudy?Nie miałeś wrażenia, że możesz wejść w ten obrazek?Odparłem, że nigdy tak tego nie odbierałem.- Może kiedyś zrozumiesz, co mam na myśli - rzekł i miał rację.Po latachpojąłem, o czym mówił.a wtedy od razu przypomniałem sobie Normadena, którytwierdził, że w celi Andy'ego zawsze było zimno.Pod koniec marca lub na początku kwietnia tysiąc dziewięćset sześćdziesiątegotrzeciego Andy'emu przytrafiła się okropna rzecz.Mówiłem wam, że zawsze miał coś,czego innym więzniom - włącznie ze mną - brakowało.Nazwijcie to opanowaniem lubwewnętrznym spokojem albo stałą i niezmąconą wiarą, że pewnego dnia ten koszmarsię skończy.Jakkolwiek zechcecie to nazwać, Andy Dufresne zawsze wyglądał nazrównoważonego.Nigdy nie popadał w tę ponurą desperację, jaką po pewnym czasieokazują wszyscy skazani na dożywocie; nie tracił nadziei.Aż do tej zimy tysiącdziewięćset sześćdziesiątego trzeciego.Mieliśmy już innego dyrektora, który nazywał się Samuel Norton.Doskonalenadawałby się na przedsiębiorcę pogrzebowego.O ile wiem, nikt nigdy nie widziałnawet cienia uśmiechu na jego twarzy.Mógł się pochwalić odznaczeniem zatrzydziestoletnią działalność na rzecz kościoła baptystów w Eliot.Najważniejsząinnowacją, jaką wprowadził, obejmując nadzór nad naszą szczęśliwą rodziną, było to,że dopilnował, by każdy więzień otrzymał Nowy Testament.Na biurku trzymał małątabliczkę z tekowego drewna, na której złotymi literami wypisano CHRYSTUS JESTMOIM ZBAWC.Na ścianie powiesił makatkę z wyhaftowanym przez żonę napisem:DZIEC SDU NADEJDZIE NIEBAWEM.To ostatnie hasło nie przysporzyło mupopularności.Uważaliśmy, że dzień sądu już nastąpił, i jako pierwsi byliśmy gotowiprzyznać, że nie ukryje nas skała ani uschnięte drzewo nie da nam schronienia.Nakażdą okazję miał gotowy cytat z Biblii, ten pan Norton, a ilekroć spotkacie kogośtakiego jak on, dobrze wam radzę uśmiechać się i zasłaniać rękami jaja.Rzadziej niż za czasów Grega Stammasa odnoszono kogoś na izbę chorych i - oile wiem - ustały ciche pogrzeby, lecz bynajmniej nie oznaczało to, że Sam Norton niewierzył w celowość karania.Karcer był zawsze pełny.Ludzie tracili zęby nie w wynikupobicia, ale tygodni spędzanych o chlebie i wodzie.Zaczęto mówić o tym jako oziarnku i garnku, na przykład Znów czeka mnie miarka ziarnka bez garnka, chłopcy.Ten facet był najgorszym hipokrytą, jakiego widziałem na tym stanowisku.Nielegalne interesy, o których wam mówiłem kwitły w najlepsze, ale Sam Nortonwprowadził kilka swoich pomysłów.Andy wiedział o wszystkim, a ponieważ do tejpory staliśmy się bardzo dobrymi przyjaciółmi, powiedział mi o niektórych.Kiedy onich mówił, na jego twarzy rozbawienie mieszało się z niesmakiem, jakby opowiadałmi o jakimś paskudnym, drapieżnym insekcie, który ze względu na swą brzydotę iżarłoczność jest bardziej komiczny niż straszny.To dyrektor Norton wprowadził program wewnątrz-zewnątrz , o którymmogliście czytać szesnaście lub siedemnaście lat temu; opisano go nawet w Newsweeku.W opinii prasy wydawał się prawdziwym postępem w dziedziniereedukacji i rehabilitacji.Więzniowie ścinający drzewa, więzniowie naprawiającymosty i drogi, więzniowie kopcujący ziemniaki.Norton nazwał to wewnątrz-zewnątrz i niemal każdy klub rotariański oraz zawodowy zapraszał go z odczytem,szczególnie od czasu gdy Newsweek zamieścił jego zdjęcie.Więzniowie nazywali to rozbojem w biały dzień , ale o ile wiem, żaden z nich nigdy nie został poproszony owyjaśnienie tej nazwy członkom klubu rotariańskiego ani żadnego innego.Norton miał swój udział w każdej operacji mimo kościelnego orderu i całejreszty; od wyrębu drzew przez kopanie rowów przeciwpowodziowych powykonywanie przepustów pod autostradami - zawsze zgarniał śmietankę.Robił to nasto różnych sposobów - na płacach, materiałach, czym chcecie.Jednak zgarniał szmaltakże w inny sposób.Firmy budowlane w naszym okręgu śmiertelnie obawiały sięprogramu Nortona, gdyż praca więzniów jest pracą niewolniczą i nie można z niąkonkurować.Tak więc Sam Norton, ze swoimi Bibliami i kościelnym orderem,podczas swoich szesnastoletnich rządów w Shawshank odebrał pod stołem wielegrubych kopert.A kiedy już wziął kopertę, mógł przebić ofertę, nie wejść do przetargulub stwierdzić, że jego więzniowie są zajęci gdzie indziej.Zawsze dziwiłem się, że nieznaleziono Nortona w bagażniku thunderbirda zaparkowanego gdzieś przyautostradzie w Massachusetts, z rękami związanymi z tyłu i sześcioma kulami wgłowie.W każdym razie, jak głosi stara piosenka, O mój Boże, ile tu szmalu! , Nortonmusiał być zwolennikiem starej purytańskiej zasady, że ludzi, których Bóg obdarzaswą łaską, najlepiej poznać po stanie ich kont bankowych.Andy Dufresne, jako cichy wspólnik, był jego prawą ręką.Więzienna bibliotekabyła ukochanym dzieckiem Andy'ego.Norton wiedział o tym i wykorzystywał to.Andymówił, że jednym z ulubionych powiedzonek dyrektora było Ręka rękę myje.Takwięc Andy udzielał dobrych rad i pożytecznych wskazówek.Nie jestem pewien, czy toon opracował dla Nortona program wewnątrz-zewnątrz , ale jestem przekonany, żeprał pieniądze tego bogobojnego skurwysyna.Dawał dobre rady, podsuwałwskazówki, pieniądze płynęły i.sukinsyn! Biblioteka dostawała nowy kompletksiążek z serii Zrób to sam , nowe wydanie Encyklopedii Groliera, podręcznikiprzygotowujące do zaocznych studiów magisterskich.A ponadto więcej Erle'aStanleya Gardnera i Louisa L'Amoura.Jestem przekonany, że stało się to, co się stało, dlatego, że Norton nie chciałstracić świetnego pomocnika.Pójdę dalej: także dlatego, że obawiał się tego, do czegomogłoby dojść - co ujawniłby Andy, gdyby opuścił więzienie stanowe Shawshank.Składałem tę historię w ciągu kilku lat, kawałek po kawałku; niektóre faktywyciągnąłem z Andy'ego, ale nie wszystkie.Nigdy nie chciał rozmawiać o tym okresieswego życia i nie mogę go o to winić.Pozbierałem fragmenty relacji chyba z pół tuzinaróżnych zródeł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Kiedyś spytałem go, co symbolizują te plakaty, a on obrzucił mnie tymszczególnym, zaskoczonym spojrzeniem.- Cóż, chyba to samo, co dla innych więzniów - odparł.Wolność.Patrzysz na tepiękne kobiety i czujesz się tak, jakbyś prawie.nie całkiem, ale prawie.mógł zrobićkrok i znalezć się obok nich.Być wolnym.Sądzę, że dlatego zawsze najbardziejpodobała mi się Raquel Welch.Nie chodziło tylko o nią, ale o tę plażę w tle.Wyglądało na to, że znajdowała się gdzieś w Meksyku.W jakimś spokojnym miejscu,gdzie człowiek może słyszeć własne myśli.Nigdy nie czułeś czegoś podobnego, Rudy?Nie miałeś wrażenia, że możesz wejść w ten obrazek?Odparłem, że nigdy tak tego nie odbierałem.- Może kiedyś zrozumiesz, co mam na myśli - rzekł i miał rację.Po latachpojąłem, o czym mówił.a wtedy od razu przypomniałem sobie Normadena, którytwierdził, że w celi Andy'ego zawsze było zimno.Pod koniec marca lub na początku kwietnia tysiąc dziewięćset sześćdziesiątegotrzeciego Andy'emu przytrafiła się okropna rzecz.Mówiłem wam, że zawsze miał coś,czego innym więzniom - włącznie ze mną - brakowało.Nazwijcie to opanowaniem lubwewnętrznym spokojem albo stałą i niezmąconą wiarą, że pewnego dnia ten koszmarsię skończy.Jakkolwiek zechcecie to nazwać, Andy Dufresne zawsze wyglądał nazrównoważonego.Nigdy nie popadał w tę ponurą desperację, jaką po pewnym czasieokazują wszyscy skazani na dożywocie; nie tracił nadziei.Aż do tej zimy tysiącdziewięćset sześćdziesiątego trzeciego.Mieliśmy już innego dyrektora, który nazywał się Samuel Norton.Doskonalenadawałby się na przedsiębiorcę pogrzebowego.O ile wiem, nikt nigdy nie widziałnawet cienia uśmiechu na jego twarzy.Mógł się pochwalić odznaczeniem zatrzydziestoletnią działalność na rzecz kościoła baptystów w Eliot.Najważniejsząinnowacją, jaką wprowadził, obejmując nadzór nad naszą szczęśliwą rodziną, było to,że dopilnował, by każdy więzień otrzymał Nowy Testament.Na biurku trzymał małątabliczkę z tekowego drewna, na której złotymi literami wypisano CHRYSTUS JESTMOIM ZBAWC.Na ścianie powiesił makatkę z wyhaftowanym przez żonę napisem:DZIEC SDU NADEJDZIE NIEBAWEM.To ostatnie hasło nie przysporzyło mupopularności.Uważaliśmy, że dzień sądu już nastąpił, i jako pierwsi byliśmy gotowiprzyznać, że nie ukryje nas skała ani uschnięte drzewo nie da nam schronienia.Nakażdą okazję miał gotowy cytat z Biblii, ten pan Norton, a ilekroć spotkacie kogośtakiego jak on, dobrze wam radzę uśmiechać się i zasłaniać rękami jaja.Rzadziej niż za czasów Grega Stammasa odnoszono kogoś na izbę chorych i - oile wiem - ustały ciche pogrzeby, lecz bynajmniej nie oznaczało to, że Sam Norton niewierzył w celowość karania.Karcer był zawsze pełny.Ludzie tracili zęby nie w wynikupobicia, ale tygodni spędzanych o chlebie i wodzie.Zaczęto mówić o tym jako oziarnku i garnku, na przykład Znów czeka mnie miarka ziarnka bez garnka, chłopcy.Ten facet był najgorszym hipokrytą, jakiego widziałem na tym stanowisku.Nielegalne interesy, o których wam mówiłem kwitły w najlepsze, ale Sam Nortonwprowadził kilka swoich pomysłów.Andy wiedział o wszystkim, a ponieważ do tejpory staliśmy się bardzo dobrymi przyjaciółmi, powiedział mi o niektórych.Kiedy onich mówił, na jego twarzy rozbawienie mieszało się z niesmakiem, jakby opowiadałmi o jakimś paskudnym, drapieżnym insekcie, który ze względu na swą brzydotę iżarłoczność jest bardziej komiczny niż straszny.To dyrektor Norton wprowadził program wewnątrz-zewnątrz , o którymmogliście czytać szesnaście lub siedemnaście lat temu; opisano go nawet w Newsweeku.W opinii prasy wydawał się prawdziwym postępem w dziedziniereedukacji i rehabilitacji.Więzniowie ścinający drzewa, więzniowie naprawiającymosty i drogi, więzniowie kopcujący ziemniaki.Norton nazwał to wewnątrz-zewnątrz i niemal każdy klub rotariański oraz zawodowy zapraszał go z odczytem,szczególnie od czasu gdy Newsweek zamieścił jego zdjęcie.Więzniowie nazywali to rozbojem w biały dzień , ale o ile wiem, żaden z nich nigdy nie został poproszony owyjaśnienie tej nazwy członkom klubu rotariańskiego ani żadnego innego.Norton miał swój udział w każdej operacji mimo kościelnego orderu i całejreszty; od wyrębu drzew przez kopanie rowów przeciwpowodziowych powykonywanie przepustów pod autostradami - zawsze zgarniał śmietankę.Robił to nasto różnych sposobów - na płacach, materiałach, czym chcecie.Jednak zgarniał szmaltakże w inny sposób.Firmy budowlane w naszym okręgu śmiertelnie obawiały sięprogramu Nortona, gdyż praca więzniów jest pracą niewolniczą i nie można z niąkonkurować.Tak więc Sam Norton, ze swoimi Bibliami i kościelnym orderem,podczas swoich szesnastoletnich rządów w Shawshank odebrał pod stołem wielegrubych kopert.A kiedy już wziął kopertę, mógł przebić ofertę, nie wejść do przetargulub stwierdzić, że jego więzniowie są zajęci gdzie indziej.Zawsze dziwiłem się, że nieznaleziono Nortona w bagażniku thunderbirda zaparkowanego gdzieś przyautostradzie w Massachusetts, z rękami związanymi z tyłu i sześcioma kulami wgłowie.W każdym razie, jak głosi stara piosenka, O mój Boże, ile tu szmalu! , Nortonmusiał być zwolennikiem starej purytańskiej zasady, że ludzi, których Bóg obdarzaswą łaską, najlepiej poznać po stanie ich kont bankowych.Andy Dufresne, jako cichy wspólnik, był jego prawą ręką.Więzienna bibliotekabyła ukochanym dzieckiem Andy'ego.Norton wiedział o tym i wykorzystywał to.Andymówił, że jednym z ulubionych powiedzonek dyrektora było Ręka rękę myje.Takwięc Andy udzielał dobrych rad i pożytecznych wskazówek.Nie jestem pewien, czy toon opracował dla Nortona program wewnątrz-zewnątrz , ale jestem przekonany, żeprał pieniądze tego bogobojnego skurwysyna.Dawał dobre rady, podsuwałwskazówki, pieniądze płynęły i.sukinsyn! Biblioteka dostawała nowy kompletksiążek z serii Zrób to sam , nowe wydanie Encyklopedii Groliera, podręcznikiprzygotowujące do zaocznych studiów magisterskich.A ponadto więcej Erle'aStanleya Gardnera i Louisa L'Amoura.Jestem przekonany, że stało się to, co się stało, dlatego, że Norton nie chciałstracić świetnego pomocnika.Pójdę dalej: także dlatego, że obawiał się tego, do czegomogłoby dojść - co ujawniłby Andy, gdyby opuścił więzienie stanowe Shawshank.Składałem tę historię w ciągu kilku lat, kawałek po kawałku; niektóre faktywyciągnąłem z Andy'ego, ale nie wszystkie.Nigdy nie chciał rozmawiać o tym okresieswego życia i nie mogę go o to winić.Pozbierałem fragmenty relacji chyba z pół tuzinaróżnych zródeł [ Pobierz całość w formacie PDF ]