[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale w domu opiekuna wszystko było przewidzianem ostrożnie, a najmniejszypozór zbliżenia byłby ściągnął posądzenia i nielitościwe z raju wygnanie.Obojetak to dobrze rozumieli i tak się tego lękali, iż największe czując ku sobiewspółczucie stali zdala, obojętni z obawy, aby podejrzenie nalżejsze, ostatniegoim dobra nie wydarło.Rozmowa wśród pełnego salonu wieczorem, na przechadzce, w ogrodzie, przyfortepianie Tildy; spojrzenia, pół słowa całą były zdobyczą.Ale i to takstanowiło wiele!.Ojciec ani przypuszczał nawet ażeby ubogie chłopię śmiało pomyśleć omilionowej dziedziczce, która mogła marzyć o jakim małym Rotschildziku.Zresztą jezli się jej domyślał lekceważył może tę dziecinną miłość eteryczną,którą uważał za nieszkodliwą zabawkę młodemu wiekowi właściwą, a żadnychza sobą skutków nie mogącą pociągnąć.Guwernantka Angielka trochę przywiędła już panna, która lubiła się bawić wmiłostki platoniczne i miała sama nieco słabości do młodego chłopaka,spodziewając się go mnóstwem talentów swych oczarować  nie zrażała wcale;brała ona jego zbliżanie się na własny rachunek, starała się go pociągnąć,  onz tego dla widzenia i rozmowy z piękną Tildą korzystał.Opiekun dostrzegłszy strategii Angielki, bo miał na to oko wprawne bardzo,ponieważ sam ku niej nie czuł żadnego pociągu, nie wziął bynajmniej za złemłodemu chłopcu że korzystał ze słabostki Miss.napomniał tylko żartobliwieaby zgorszenia jawnego nie było.Szło o przyzwoitość, o skutki jak najmniej. Wydawało mu się bardzo naturalnem iż chłopiec męzki swój zawódrozpoczynał.Tu przerwał mowę Jakób, jakby mu zabrakło wątku, Włoszka podsunęła sorbet,milczeli wszyscy, po chwili począł głosem cichszym znużony. Niech każdy z was, słuchacze moi, przypomni sobie dni pierwszej młodości ipierwszy kwiat tej wiosny życia.pierwszą swą miłość. Wyobrazcie sobie tęstęsknioną istotę której kazano czołgać się po ziemi, ulatającą ku niebiosomrozwiniętemi skrzydły, nieśmiało, bojazliwie, roskosznie zarazem i boleśnie.Tilda gdy już zwątpiła była o życiu, ujrzała przed sobą promieniejącą jegojutrzenkę.(Godziż się nawet domówić że miłość ta była dziecinnie czystą,cudownie, anielsko eteryczną.Młodzieniec czcił ją jak bóstwo, ona widziała wnim zesłańca, co jej kraje nadziemskie zwiastował.Otoż i koniec powieści.jedno uczucie ciche, niewyjawione, w sobie zamknięte.Chodzili tak poogródku i starczyło im dwóch słów by byli długo szczęśliwi, widzieli się raz wednie z daleka, we wzroku swym czerpiąc do życia siły.Nigdy nawet ten wyraz miłość, ust im nie pokalał, była to nie namiętność młodzieńcza ale dziewicze,braterskie uczucie, instynktowe, nie wymarzone w głowie, ale wywołane sercjednako byjących potrzebą.I mieli chwile rajskie milczenia jak poemat wymównego, rozmowy pół-słowyniezrozumiałe dla nikogo, szczęścia wieki w uśmiechu, pamiątki najdroższe wrzuconym kwiatku  wszystko co wiek pózniejszy dzieciństwem nazywa,czego się zeschłe serce zapiera, z czego rozum obumarły szydzi.Miłość taniewidomą przeszła dla świata, pozostała najzupełniejszą tajemnicą i ani ojciec,ani podejrzliwa guwernantka nie domyślali się jej wcale.Ojciec nawetznajdował czasem że córka była nazbyt nieśmiałą i zimną dla wychowańcadomu, a Miss.wyśmiewała niezgrabstwo chłopaka gdy drżący zbliżał się dokuzynki. Brak teoryi czy praktyki  nie wiem  pocieszał ją tem że Januszw jej towarzystwie nierównie był ożywionym bardziej i śmielszym.Tak dramatten sercowy, bez przyszłości i nadziei przeszedł dla nich obojga jak sen u drzwiraju.Jednego poranka, mylę się jednego popołudnia ojciec oznajmił córce dośćobojętnie, aby się przybrała staranniej, gdyż dnia tego spodziewał się na obiadgości.Na chwilkę przed obiadem, który zawsze by wał bardzo wykwintny,ukazał się w salonie czło wiek młody, bardzo przystojny, widocznie jak najlepiej wychowany, wybornie umiejący się znaleść w towarzystwie, któregoojciec zaprezentował córce jako pana Henryka Segel.Są przeczucia; ten Antinous o czarnych palą cych oczach, o słodkim uśmiechuwarg różowych, tak miły, tak dowcipny, śmiały, pewien siebie, taknadskakujący, tak grzeczny  przestraszył Tildę.Są wstręty niewytłumaczone chyba fizyologicznie lub psychologicznie uczuła ku niemu jakąś instynktową dziwną, gwałtowną odrazę.choć nie mogłamu nic zarzucić.Był ideałem młodego mężczyzny, okazało się nawet że lubił iznał dobrze muzykę.a po cichu szeptano że ogromny miał majątek. Trzeciego dnia potem bez żadnych pytań i przygotowań ojciec zapowiedziałcórce, nie badając wcale jej zdania, że pan Henryk Segel jest jej narzeczonym.Ojciec powiedział to winszując jej tylko że mu się bardzo podobała, żartując żesię szalenie w niej zakochał, ale takim tonem że biedna najmniejszej nawetuwagi zrobić nie mogła; rzecz była rozstrzygnięta, postanowiona, skończona.Był w istocie tak przyzwoitym młodzieńcem, że wszelkie sprzeciwienie się z jejstrony wydałoby się niedarowanem dziwactwem, kazano jej to uważać zaszczęście.Nie odpowiedziała więc słowa, pobladła tylko i zamilkła.Powinszowania zewszech stron sypały się gradem.Tilda cierpiała straszliwie, wstręt jej byłnieprzezwyciężony, wzrok zbolały mówił Jakóbowi. A! przepraszam, omyłka, przerwał Iwaś  wszakże podobno nazywał sięJanuszem.Jakób zaczerwieniał i pobladł, zmięszał się, wątek opowiadania był przerwany,chwycił szklankę, poniósł ją do ust, postawił, potarł czoło.nie wiedział już comówić dalej. Tak jest, tak jest, wyjąkał nareszcie, omyliłem się.tak jest.wzrok jejmówił.Ale prawdziwie nie wiem co plotę.A! tak, przepraszam, powracam dorzeczy i kończę wprędce. Nie spiesz się pan, cicho szepnęła Włoszka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl