[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie ma za co, proszÄ™ pana odparÅ‚ Leo z wÅ‚oskim akcentem. Winston bardzo ciÄ™ ceni.PracowaliÅ›cie razem w Interpolu? Tak. Od jak dawna jesteÅ› na swoim? ParÄ™ lat.Leo nie byÅ‚ zbyt rozmowny.Malachaiowi to nie przeszkadzaÅ‚o.ZależaÅ‚o mu nie na rozmowie, lecz na ustaleniu faktów. UdaÅ‚o ci siÄ™ dowiedzieć czegoÅ› nowego? Owszem.CzegoÅ› wiÄ™cej, niż przekazaÅ‚em Winstonowi dziÅ› rano.Malachai miaÅ‚ nadziejÄ™, że wiedzÄ… już, gdzie jest Robbie. L Etoile? Nie.Policja nadal go szuka i& Czyli co nowego? przerwaÅ‚ mu Malachai. Wiadomo już, kim byÅ‚ zmarÅ‚y mężczyzna znaleziony w perfumeriina Rue des Saints-Pères.To nie żaden reporter, lecz uznany muzykjazzowy. UdawaÅ‚ dziennikarza? Dlaczego? WyglÄ…da na to, że zajmowaÅ‚ siÄ™ jeszcze czymÅ› innym.Malachai zrozumiaÅ‚ aluzjÄ™. Dla kogo pracowaÅ‚? Dla tutejszej chiÅ„skiej mafii.Ciekawe.WczeÅ›niej tego wieczoru Colin Field podjÄ…Å‚ tematchiÅ„skiego zakazu reinkarnacji bez zezwolenia. To dla nas bardzo zÅ‚a wiadomość powiedziaÅ‚ Malachai, bardziejdo siebie niż do agenta. Czyli że wiedzÄ…, co znalazÅ‚ L Etoile.Nie bÄ™dÄ…szczÄ™dzić kosztów, żeby to przechwycić.===a1JjVGVQMgQ2BWcGN1NgUzEAMgY+X2YDNAI7DzoKbF4=RozdziaÅ‚ trzydziesty ósmyPiÄ…tek, 27 maja, godzina 8.30Boy hotelowy dostarczyÅ‚ wiadomość od Malachaia Samuelsa dosiedziby Domu L Etoile nastÄ™pnego ranka, gdy Jac i Griffin wÅ‚aÅ›niewychodzili.OdebraÅ‚a kopertÄ™, otworzyÅ‚a i zerknęła na list.W citroenieRobbiego, wyjeżdżajÄ…c z dziedziÅ„ca na Rue des Saints-Pères, przekazaÅ‚aGriffinowi treść listu. Samuels twierdzi, że naczynie to oryginaÅ‚ i że zapach jestautentyczny.To bÅ‚yskotliwy naukowiec, ale& Stanowimy dosyć żaÅ‚osny,zdesperowany gatunek, nie sÄ…dzisz? Bo szukamy czegoÅ›, w co moglibyÅ›my wierzyć?Skinęła gÅ‚owÄ…. Mitologia to coÅ›, co nazywamy cudzÄ… religiÄ…. Ach tak, twój stary znajomy Joseph Campbell.ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™, lecz zabrzmiaÅ‚o to jak przyznanie siÄ™ do porażki. Nadzieja umiera ostatnia rzuciÅ‚ Griffin z goryczÄ….ByÅ‚ pochmurny poranek, nieco chÅ‚odny jak na koniec maja.Melancholijny.Ale melancholia pasowaÅ‚a do Paryża.Miasto przystrajaÅ‚osiÄ™ w szarość nieba z niefrasobliwoÅ›ciÄ… modnej Francuzki.Jac opuÅ›ciÅ‚aszybÄ™.W powietrzu unosiÅ‚ siÄ™ zapach pobliskiej rzeki, spalin, bukietówróż sprzed kwiaciarni na rogu i Å›wieżego pieczywa z piekarni na koÅ„cuulicy.Niczym różne instrumenty współtworzÄ…ce symfoniÄ™ dzwiÄ™ków, teposzczególne wonie tworzyÅ‚y niepowtarzalny zapach, niespotykanyw żadnym innym mieÅ›cie a nawet w tym mieÅ›cie o innej porze dnia. Jedzie za nami ciemnoniebieski samochód.Od chwili, gdywyjechaliÅ›my z domu powiedziaÅ‚ Griffin. Policja? Niemożliwe, żeby zachowywali siÄ™ w sposób tak oczywisty.Nic siÄ™nie martw.Mamy ponad godzinÄ™, żeby dojechać do sklepu, który jestpięć minut drogi stÄ…d.Zgubimy ich.Na skrzyżowaniu samochód pojechaÅ‚ prosto, podczas gdy Jac skrÄ™ciÅ‚aw lewo. W porzÄ…dku, mamy ich z gÅ‚owy stwierdziÅ‚ Griffin. Nie widzÄ™,żeby ktoÅ› jeszcze nas Å›ledziÅ‚.Przynajmniej nie w tej chwili.ObjedzdokoÅ‚a ten budynek.Spokojnie i powoli. SkÄ…d wiesz, jak zgubić ogon? Głównie z filmów wyÅ›wietlanych w samolotach i z książek, któreczytam, kiedy jadÄ™ na wykopaliska.Zawsze postanawiam sobie, żezabiorÄ™ ze sobÄ… te recenzowane w New York Timesie , ale wolÄ™ peÅ‚nenapiÄ™cia thrillery, nic na to nie poradzÄ™.JeÅ›li moi ulubieni autorzytrafnie opisujÄ… podobne sytuacje, to znaczy, że nam siÄ™ udaÅ‚o.JeÅ›li nie&No cóż& No to mnie pocieszyÅ‚eÅ›. Wyobrażam sobie.Przez nastÄ™pne pięć minut jechali w milczeniu.W koÅ„cu Griffin znówsiÄ™ odezwaÅ‚. Może byÅ‚ wiÄ™cej niż jeden samochód.Mogli wezwać posiÅ‚ki.KogoÅ›,kto namierzyÅ‚by nas w innym miejscu.Ale nie widzÄ™, żeby ktoÅ› namsiedziaÅ‚ na ogonie. Na ogonie.Jak to dramatycznie brzmi. Masz tylko mnie.Nie czepiaj siÄ™, dobrze?PokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…. Griffin?KÄ…tem oka dostrzegÅ‚a, że siÄ™ odwróciÅ‚. MyÅ›lisz, że z Robbiem wszystko w porzÄ…dku? Jest zaradny.Sprytny.A co wiÄ™cej, wierzy w to, co robi.JeÅ›liktokolwiek może przeżyć tylko dziÄ™ki silnej woli, to Robbie na pewno.Gdy przejechali jeszcze kilka przecznic, zaproponowaÅ‚, żebyzatrzymali siÄ™ na Å›niadanie. Do otwarcia sklepów mamy jeszcze co najmniej godzinÄ™.ZnajdzjakieÅ› miejsce, gdzie moglibyÅ›my usiąść i przez okno obserwować ulicÄ™.Jac skrÄ™ciÅ‚a w lewo, potem w prawo i zaparkowaÅ‚a przed kawiarniÄ….ZajÄ™li stolik przy oknie z widokiem na szeroki bulwar.Zamówili cafés au lait i croissanty.Nie rozmawiali zbyt wiele.PilikawÄ™, pogryzajÄ…c maÅ›lane rogaliki.Chociaż żadne z nich nienapomknęło o wydarzeniach minionej nocy, Jac miaÅ‚a wrażenie, że tentemat wisi w powietrzu.Nie wiedziaÅ‚a, czy to, co siÄ™ staÅ‚o, dotyczyÅ‚o jeji Griffina, czy też po prostu chciaÅ‚a zapomnieć o koszmarze obecnejsytuacji.MusiaÅ‚a to wyjaÅ›nić.Ale dopiero kiedy wróci Robbie.CaÅ‚yi zdrowy. Mam jakieÅ› dwieÅ›cie euro odezwaÅ‚ siÄ™ Griffin. To powinnowystarczyć na nasze zakupy.W razie czego masz gotówkÄ™? KartÄ™ kredytowÄ…. Nie powinniÅ›my pÅ‚acić kartÄ….Aatwo namierzyć takÄ… transakcjÄ™. Kiedy już wszystko kupimy, jak wniesiemy to do domu, niewzbudzajÄ…c podejrzeÅ„ policji, że coÅ› planujemy?Griffin upiÅ‚ Å‚yk kawy. Czy Malachai podaÅ‚ ci w liÅ›cie numer telefonu?Jac wydobyÅ‚a list z torebki i podaÅ‚a mu.Griffin wyjÄ…Å‚ z kieszeni komórkÄ™ i wybraÅ‚ numer. Malachai, mówi Griffin.Jestem z Jac.Musisz nam pomóc.*Półtorej godziny pózniej Jac podjechaÅ‚a pod Dom L Etoile i otworzyÅ‚abramÄ™ na dziedziniec.JeÅ›li ktoÅ› jÄ… obserwowaÅ‚, zobaczyÅ‚, żezaparkowaÅ‚a, a z samochodu wysiadÅ‚y trzy osoby.Jac.Griffin.I Malachai Samuels z walizkÄ….Gość, który przyjechaÅ‚w odwiedziny.WziÄ…Å‚ taksówkÄ™ z hotelu i spotkaÅ‚ siÄ™ z nimi w sklepie z artykuÅ‚amisportowymi, gdzie do jego pustej walizki schowali zakupy.W domu Griffin nastawiÅ‚ muzykÄ™ i zaniósÅ‚ walizkÄ™ do kuchni. Zaraz wracam powiedziaÅ‚. MuszÄ™ zadzwonić do Elsie.PeÅ‚niÄ™funkcjÄ™ jej budzika. Robisz to co rano? spytaÅ‚a Jac. Bez wzglÄ™du na to, gdzie jestem odparÅ‚ Griffin, wychodzÄ…c dosalonu. Dobry z niego czÅ‚owiek stwierdziÅ‚ Malachai. Robbie maszczęście, że trafiÅ‚ mu siÄ™ taki przyjaciel.Jac pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ….BaÅ‚a siÄ™ odezwać.WzruszyÅ‚o jÄ… przywiÄ…zanieGriffina do córki.OtworzyÅ‚a walizkÄ™ i z pomocÄ… Malachaia wyÅ‚adowaÅ‚a na stół sprzÄ™tdo eksploracji jaskiÅ„. DziÄ™kujÄ™ powiedziaÅ‚a. Zwietnie siÄ™ spisaÅ‚eÅ›. CaÅ‚a przyjemność po mojej stronie.Po to tu przyjechaÅ‚em.%7Å‚ebypomóc, jeÅ›li bÄ™dÄ™ mógÅ‚.Jac wzięła kask i nożyczkami kuchennymi obcięła metkÄ™. To szmat drogi.Z tego, co mówiÅ‚ mi Griffin, nie sÄ…dzÄ™, żebyÅ›przekonaÅ‚ Robbiego do sprzedaży naczynia. ZebraÅ‚em ponad ćwierć miliona dolarów.PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. Możliwe, że Robbie kogoÅ› otruÅ‚.ZabiÅ‚.PieniÄ…dze nie sprawiÄ…, żezmieni zdanie. Westchnęła. To jakiÅ› obÅ‚Ä™d.OdkÄ…d byliÅ›my dziećmi,zawsze ryzykowaÅ‚ dla swoich ideałów.Omal nie zginÄ…Å‚, kiedy pojechaÅ‚do Tybetu w samym Å›rodku powstania, żeby pomagać mnichomratować ich relikwie.Ale tym razem& Ma przekonanie do tego, co robi. W kwestiach bez żadnego znaczenia.Jak skorupy glinianegonaczynia z wymyÅ›lonej legendy rodzinnej.Mity to metafory. Naczynie jest autentyczne.Reinkarnacja to fakt.Malachai byÅ‚ gotów siÄ™ spierać.Jac nie. I za to warto zginąć? spytaÅ‚a. Wszystko, dla czego warto żyć, jest warte, by dla tego umrzeć.UsÅ‚yszaÅ‚a w jego gÅ‚osie tÄ™sknotÄ™ i zawahaÅ‚a siÄ™ przez chwilÄ™, zanimodpowiedziaÅ‚a. Mówisz jak on. AÄ…czy nas ta sama wiara. Nigdy nie sÄ…dziÅ‚am, że jesteÅ› romantykiem. Nie dziwi mnie to.PoznaÅ‚em ciÄ™ znacznie lepiej niż ty mnie. W ogóle ciÄ™ nie poznaÅ‚am [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Nie ma za co, proszÄ™ pana odparÅ‚ Leo z wÅ‚oskim akcentem. Winston bardzo ciÄ™ ceni.PracowaliÅ›cie razem w Interpolu? Tak. Od jak dawna jesteÅ› na swoim? ParÄ™ lat.Leo nie byÅ‚ zbyt rozmowny.Malachaiowi to nie przeszkadzaÅ‚o.ZależaÅ‚o mu nie na rozmowie, lecz na ustaleniu faktów. UdaÅ‚o ci siÄ™ dowiedzieć czegoÅ› nowego? Owszem.CzegoÅ› wiÄ™cej, niż przekazaÅ‚em Winstonowi dziÅ› rano.Malachai miaÅ‚ nadziejÄ™, że wiedzÄ… już, gdzie jest Robbie. L Etoile? Nie.Policja nadal go szuka i& Czyli co nowego? przerwaÅ‚ mu Malachai. Wiadomo już, kim byÅ‚ zmarÅ‚y mężczyzna znaleziony w perfumeriina Rue des Saints-Pères.To nie żaden reporter, lecz uznany muzykjazzowy. UdawaÅ‚ dziennikarza? Dlaczego? WyglÄ…da na to, że zajmowaÅ‚ siÄ™ jeszcze czymÅ› innym.Malachai zrozumiaÅ‚ aluzjÄ™. Dla kogo pracowaÅ‚? Dla tutejszej chiÅ„skiej mafii.Ciekawe.WczeÅ›niej tego wieczoru Colin Field podjÄ…Å‚ tematchiÅ„skiego zakazu reinkarnacji bez zezwolenia. To dla nas bardzo zÅ‚a wiadomość powiedziaÅ‚ Malachai, bardziejdo siebie niż do agenta. Czyli że wiedzÄ…, co znalazÅ‚ L Etoile.Nie bÄ™dÄ…szczÄ™dzić kosztów, żeby to przechwycić.===a1JjVGVQMgQ2BWcGN1NgUzEAMgY+X2YDNAI7DzoKbF4=RozdziaÅ‚ trzydziesty ósmyPiÄ…tek, 27 maja, godzina 8.30Boy hotelowy dostarczyÅ‚ wiadomość od Malachaia Samuelsa dosiedziby Domu L Etoile nastÄ™pnego ranka, gdy Jac i Griffin wÅ‚aÅ›niewychodzili.OdebraÅ‚a kopertÄ™, otworzyÅ‚a i zerknęła na list.W citroenieRobbiego, wyjeżdżajÄ…c z dziedziÅ„ca na Rue des Saints-Pères, przekazaÅ‚aGriffinowi treść listu. Samuels twierdzi, że naczynie to oryginaÅ‚ i że zapach jestautentyczny.To bÅ‚yskotliwy naukowiec, ale& Stanowimy dosyć żaÅ‚osny,zdesperowany gatunek, nie sÄ…dzisz? Bo szukamy czegoÅ›, w co moglibyÅ›my wierzyć?Skinęła gÅ‚owÄ…. Mitologia to coÅ›, co nazywamy cudzÄ… religiÄ…. Ach tak, twój stary znajomy Joseph Campbell.ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™, lecz zabrzmiaÅ‚o to jak przyznanie siÄ™ do porażki. Nadzieja umiera ostatnia rzuciÅ‚ Griffin z goryczÄ….ByÅ‚ pochmurny poranek, nieco chÅ‚odny jak na koniec maja.Melancholijny.Ale melancholia pasowaÅ‚a do Paryża.Miasto przystrajaÅ‚osiÄ™ w szarość nieba z niefrasobliwoÅ›ciÄ… modnej Francuzki.Jac opuÅ›ciÅ‚aszybÄ™.W powietrzu unosiÅ‚ siÄ™ zapach pobliskiej rzeki, spalin, bukietówróż sprzed kwiaciarni na rogu i Å›wieżego pieczywa z piekarni na koÅ„cuulicy.Niczym różne instrumenty współtworzÄ…ce symfoniÄ™ dzwiÄ™ków, teposzczególne wonie tworzyÅ‚y niepowtarzalny zapach, niespotykanyw żadnym innym mieÅ›cie a nawet w tym mieÅ›cie o innej porze dnia. Jedzie za nami ciemnoniebieski samochód.Od chwili, gdywyjechaliÅ›my z domu powiedziaÅ‚ Griffin. Policja? Niemożliwe, żeby zachowywali siÄ™ w sposób tak oczywisty.Nic siÄ™nie martw.Mamy ponad godzinÄ™, żeby dojechać do sklepu, który jestpięć minut drogi stÄ…d.Zgubimy ich.Na skrzyżowaniu samochód pojechaÅ‚ prosto, podczas gdy Jac skrÄ™ciÅ‚aw lewo. W porzÄ…dku, mamy ich z gÅ‚owy stwierdziÅ‚ Griffin. Nie widzÄ™,żeby ktoÅ› jeszcze nas Å›ledziÅ‚.Przynajmniej nie w tej chwili.ObjedzdokoÅ‚a ten budynek.Spokojnie i powoli. SkÄ…d wiesz, jak zgubić ogon? Głównie z filmów wyÅ›wietlanych w samolotach i z książek, któreczytam, kiedy jadÄ™ na wykopaliska.Zawsze postanawiam sobie, żezabiorÄ™ ze sobÄ… te recenzowane w New York Timesie , ale wolÄ™ peÅ‚nenapiÄ™cia thrillery, nic na to nie poradzÄ™.JeÅ›li moi ulubieni autorzytrafnie opisujÄ… podobne sytuacje, to znaczy, że nam siÄ™ udaÅ‚o.JeÅ›li nie&No cóż& No to mnie pocieszyÅ‚eÅ›. Wyobrażam sobie.Przez nastÄ™pne pięć minut jechali w milczeniu.W koÅ„cu Griffin znówsiÄ™ odezwaÅ‚. Może byÅ‚ wiÄ™cej niż jeden samochód.Mogli wezwać posiÅ‚ki.KogoÅ›,kto namierzyÅ‚by nas w innym miejscu.Ale nie widzÄ™, żeby ktoÅ› namsiedziaÅ‚ na ogonie. Na ogonie.Jak to dramatycznie brzmi. Masz tylko mnie.Nie czepiaj siÄ™, dobrze?PokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…. Griffin?KÄ…tem oka dostrzegÅ‚a, że siÄ™ odwróciÅ‚. MyÅ›lisz, że z Robbiem wszystko w porzÄ…dku? Jest zaradny.Sprytny.A co wiÄ™cej, wierzy w to, co robi.JeÅ›liktokolwiek może przeżyć tylko dziÄ™ki silnej woli, to Robbie na pewno.Gdy przejechali jeszcze kilka przecznic, zaproponowaÅ‚, żebyzatrzymali siÄ™ na Å›niadanie. Do otwarcia sklepów mamy jeszcze co najmniej godzinÄ™.ZnajdzjakieÅ› miejsce, gdzie moglibyÅ›my usiąść i przez okno obserwować ulicÄ™.Jac skrÄ™ciÅ‚a w lewo, potem w prawo i zaparkowaÅ‚a przed kawiarniÄ….ZajÄ™li stolik przy oknie z widokiem na szeroki bulwar.Zamówili cafés au lait i croissanty.Nie rozmawiali zbyt wiele.PilikawÄ™, pogryzajÄ…c maÅ›lane rogaliki.Chociaż żadne z nich nienapomknęło o wydarzeniach minionej nocy, Jac miaÅ‚a wrażenie, że tentemat wisi w powietrzu.Nie wiedziaÅ‚a, czy to, co siÄ™ staÅ‚o, dotyczyÅ‚o jeji Griffina, czy też po prostu chciaÅ‚a zapomnieć o koszmarze obecnejsytuacji.MusiaÅ‚a to wyjaÅ›nić.Ale dopiero kiedy wróci Robbie.CaÅ‚yi zdrowy. Mam jakieÅ› dwieÅ›cie euro odezwaÅ‚ siÄ™ Griffin. To powinnowystarczyć na nasze zakupy.W razie czego masz gotówkÄ™? KartÄ™ kredytowÄ…. Nie powinniÅ›my pÅ‚acić kartÄ….Aatwo namierzyć takÄ… transakcjÄ™. Kiedy już wszystko kupimy, jak wniesiemy to do domu, niewzbudzajÄ…c podejrzeÅ„ policji, że coÅ› planujemy?Griffin upiÅ‚ Å‚yk kawy. Czy Malachai podaÅ‚ ci w liÅ›cie numer telefonu?Jac wydobyÅ‚a list z torebki i podaÅ‚a mu.Griffin wyjÄ…Å‚ z kieszeni komórkÄ™ i wybraÅ‚ numer. Malachai, mówi Griffin.Jestem z Jac.Musisz nam pomóc.*Półtorej godziny pózniej Jac podjechaÅ‚a pod Dom L Etoile i otworzyÅ‚abramÄ™ na dziedziniec.JeÅ›li ktoÅ› jÄ… obserwowaÅ‚, zobaczyÅ‚, żezaparkowaÅ‚a, a z samochodu wysiadÅ‚y trzy osoby.Jac.Griffin.I Malachai Samuels z walizkÄ….Gość, który przyjechaÅ‚w odwiedziny.WziÄ…Å‚ taksówkÄ™ z hotelu i spotkaÅ‚ siÄ™ z nimi w sklepie z artykuÅ‚amisportowymi, gdzie do jego pustej walizki schowali zakupy.W domu Griffin nastawiÅ‚ muzykÄ™ i zaniósÅ‚ walizkÄ™ do kuchni. Zaraz wracam powiedziaÅ‚. MuszÄ™ zadzwonić do Elsie.PeÅ‚niÄ™funkcjÄ™ jej budzika. Robisz to co rano? spytaÅ‚a Jac. Bez wzglÄ™du na to, gdzie jestem odparÅ‚ Griffin, wychodzÄ…c dosalonu. Dobry z niego czÅ‚owiek stwierdziÅ‚ Malachai. Robbie maszczęście, że trafiÅ‚ mu siÄ™ taki przyjaciel.Jac pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ….BaÅ‚a siÄ™ odezwać.WzruszyÅ‚o jÄ… przywiÄ…zanieGriffina do córki.OtworzyÅ‚a walizkÄ™ i z pomocÄ… Malachaia wyÅ‚adowaÅ‚a na stół sprzÄ™tdo eksploracji jaskiÅ„. DziÄ™kujÄ™ powiedziaÅ‚a. Zwietnie siÄ™ spisaÅ‚eÅ›. CaÅ‚a przyjemność po mojej stronie.Po to tu przyjechaÅ‚em.%7Å‚ebypomóc, jeÅ›li bÄ™dÄ™ mógÅ‚.Jac wzięła kask i nożyczkami kuchennymi obcięła metkÄ™. To szmat drogi.Z tego, co mówiÅ‚ mi Griffin, nie sÄ…dzÄ™, żebyÅ›przekonaÅ‚ Robbiego do sprzedaży naczynia. ZebraÅ‚em ponad ćwierć miliona dolarów.PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. Możliwe, że Robbie kogoÅ› otruÅ‚.ZabiÅ‚.PieniÄ…dze nie sprawiÄ…, żezmieni zdanie. Westchnęła. To jakiÅ› obÅ‚Ä™d.OdkÄ…d byliÅ›my dziećmi,zawsze ryzykowaÅ‚ dla swoich ideałów.Omal nie zginÄ…Å‚, kiedy pojechaÅ‚do Tybetu w samym Å›rodku powstania, żeby pomagać mnichomratować ich relikwie.Ale tym razem& Ma przekonanie do tego, co robi. W kwestiach bez żadnego znaczenia.Jak skorupy glinianegonaczynia z wymyÅ›lonej legendy rodzinnej.Mity to metafory. Naczynie jest autentyczne.Reinkarnacja to fakt.Malachai byÅ‚ gotów siÄ™ spierać.Jac nie. I za to warto zginąć? spytaÅ‚a. Wszystko, dla czego warto żyć, jest warte, by dla tego umrzeć.UsÅ‚yszaÅ‚a w jego gÅ‚osie tÄ™sknotÄ™ i zawahaÅ‚a siÄ™ przez chwilÄ™, zanimodpowiedziaÅ‚a. Mówisz jak on. AÄ…czy nas ta sama wiara. Nigdy nie sÄ…dziÅ‚am, że jesteÅ› romantykiem. Nie dziwi mnie to.PoznaÅ‚em ciÄ™ znacznie lepiej niż ty mnie. W ogóle ciÄ™ nie poznaÅ‚am [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]