[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Idz, idz Henryku rzekł James Starr idziemy za tobą.Otwór rozerwany dynamitem był zupełnie wystarczającym na przejściejednego człowieka.Henryk z pochodnią w ręku skoczył w otwór bez wahania i zniknął wciemnościach.James Starr, Szymon Ford i Magdalena stanęli nieruchomo, czekając.Upłynęła minuta, która im się wydała wiekiem.Henryk nie powracał, aninie wołał.James Starr zbliżył się do przejścia, ale nie ujrzał nawet blasku lampy,która oświecać miała ciemne zagłębienie.Czy Henryk nie znalazł gruntu pod nogami? Czy może wpadł w jakąśczeluść lub przepaść, z której głos do nich dochodzić nie mógł.Stary nadsztygar nie słuchając więcej, miał już wejść do otworu, gdy nagleukazało się najpierw słabe światło, które się wkrótce wzmocniło i głosHenryka dał się słyszeć. Chodzcie, panie Starr! chodzcie ojcze! Droga do Nowej Aberfoyleotwarta.Rozdział IXNowa Aberfoyle.Gdyby z pomocą siły jakiejś nadludzkiej, inżynierowie mogli unieść razemna grubość tysiąca stóp cały kawał tej skorupy ziemskiej, która podtrzymujemnóstwo jezior, rzek, odnóg i gruntów nadbrzeżnych hrabstwa Stirling,Dumbarton i Renfrew, znalezliby pod tą ogromną pokrywą wklęśnięcieniezmierne, podobne do sławnej groty Mammoutha, w stanie Kentucky.Wklęśnięcie to tworzyło się z setek tysięcy otworów i komórek, różnychform i wielkości.Rzekłbyś, że to ul olbrzymi z mnóstwem piętrowych celek,rozrzuconych kapryśnie na szerokiej skale, który zamiast pszczół, mógłbypomieścić wszystkich ichtyozaurów, megateryumów i pterodaktylów epokigeologicznej!Cały labirynt galeryi, niektóre wyższe od najwyższych sklepieńkatedralnych, inne podobne do zwężonych i krętych korytarzy kościelnych,jedne idące horyzontalnie, drugie pionowo w różne strony, łączyły wszystkiete wklęśnięcia i pozostawiały wolną komunikacyę pomiędzy niemi.Słupy podtrzymujące te sklepienia, których linia gęsta przypominaławszystkie style, grube mury, ciężko osiadłe pomiędzy galeryami, korytarzenawet, na tem piętrze drugorzędnych pokładów, zlepione były z gliny i skałłupkowych.Ale wśród tych warstw nieużytych i silnie z sobą ściśniętych,biegły ogromne żyły węgla tak, jakby krew czarna tej dziwnej kopalni lała sięustawicznie wśród niedościgłej sieci.Pokłady te rozciągały się na czterdzieścimil od północy do południa, a podchodziły aż pod kanał Północny.Wielkośćtego basenu nie mogła być oznaczoną aż po dokonanych sondowaniach, alemogła przewyższać wielkość pokładów węglowych w Cardiff, księstwie Walii ihrabstwie Northumberland.Trzeba dodać, że eksploatacya tej kopalni miała być bardzo ułatwiona,ponieważ przez dziwne urządzenie drugorzędnych gruntów, przezwstrzymanie materyi mineralnych w epoce geologicznej, gdy cała ta masatężała, natura już tworzyła galerye i tunele w Nowej Aberfoyele.Tak jest, natura sama! Z początku możnaby sądzić, że odkryto kopalnię,której eksploatacya została zaniechana przed wiekami.Ale tak nie było.Nieporzuconoby takich skarbów.Termity ludzkie nigdy nie napoczęły tej częścipodziemia Szkocyi, a natura sama wszystkie te rzeczy ułożyła.Alepowtarzamy, ani groty epoki egipskiej, ani katakumby epoki rzymskiej niemogły się z nią równać, chyba sławne groty Mammoutha, które mającdługości przeszło mil dwadzieścia, liczą 226 chodników, jedenaście jezior,siedem rzek, osiem katarakt, trzydzieści dwie studnie niezgłębione ipięćdziesiąt siedem wieżyc, z których niejedna zawieszona jest na wysokości450 stóp.Na podobieństwo tych grot, Nowa Aberfoyle była nie dziełem ludzi, aledziełem Stwórcy.Takiem było to nowe dominium niesłychanie bogate i rozległe, a któregoodkrycie należało w zupełności do starego nadsztygara.Dziesięć lat pobytu wdawnej kopalni, rzadka wytrwałość w poszukiwaniach i wiara zupełna,podtrzymywana przez szczególny instynkt górnika, osiągnęły pomyślnyrezultat.Dlaczegóż sondowania pod kierunkiem Jamesa Starr dokonywane,podczas ostatnich lat eksploatacyi, zatrzymały się właśnie w tem miejscu nasamej granicy nowej kopalni? Było to dziełem wypadku, który zwykle dużąodgrywa rolę przy tego rodzaju poszukiwaniach.Bądz co bądz, istniał w tem miejscu pod gruntem Szkocyi rodzaj hrabstwapodziemnego, które mogłoby być zamieszkałe, gdyby promienie słonecznedoń dochodziły, lub w braku tychże, jakie sztuczne światło.Woda, zlokalizowana w pewnych zbiornikach, tworzyła szerokie stawy, anawet jeziora większe od jeziora Katrine, leżącego właśnie nad niemi.Zapewne te jeziora nie miały ruchu właściwego wodom, nie płynęły, nieodbijały w swych toniach jakich starych zamczysk gotyckich.Ani brzozy, ani dęby nie pochylały się nad ich brzegami, góry nie rzucałydługich cieni na ich powierzchnie, parowce nie przerzynały ich wód, żadneświatło się w nich nie odbijało, słońce nie ogrzewało swymi jasnymipromieniami; księżyc nigdy nie wschodził na ich widnokręgu.A jednak te głębokie jeziora, których powierzchni żaden najlżejszypodmuch nie poruszał, nie byłyby bez uroku przy świetle jakiejś gwiazdyelektrycznej, a połączone siecią kanałów, dopełniały geografii tej osobliwejmiejscowości.Podziemie to, aczkolwiek niezdatne do wszelkiej produkcyi roślinnej,mogło było jednak służyć za mieszkanie dla całego plemienia.I kto wie, czy wtych ustroniach, o wiecznie jednej i tej samej temperaturze, w głębi tychkopalni Aberfoyle, tak jak w Newcastle, Alloa i Cardiff, skoro zupełniewyczerpane zostaną, biedna klasa ludności Zjednoczonego Królestwa nieznajdzie kiedyś pomieszczenia?Rozdział XDroga i powrót.Na dzwięk głosu Henryka, James Starr, Magdalena i Szymon Fordprzeszli przez wąskie przejście utworzone w ścianie ze sztolni Dochart doNowej Aberfoyle.Znalezli się na samym początku dosyć szerokiej galeryi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Idz, idz Henryku rzekł James Starr idziemy za tobą.Otwór rozerwany dynamitem był zupełnie wystarczającym na przejściejednego człowieka.Henryk z pochodnią w ręku skoczył w otwór bez wahania i zniknął wciemnościach.James Starr, Szymon Ford i Magdalena stanęli nieruchomo, czekając.Upłynęła minuta, która im się wydała wiekiem.Henryk nie powracał, aninie wołał.James Starr zbliżył się do przejścia, ale nie ujrzał nawet blasku lampy,która oświecać miała ciemne zagłębienie.Czy Henryk nie znalazł gruntu pod nogami? Czy może wpadł w jakąśczeluść lub przepaść, z której głos do nich dochodzić nie mógł.Stary nadsztygar nie słuchając więcej, miał już wejść do otworu, gdy nagleukazało się najpierw słabe światło, które się wkrótce wzmocniło i głosHenryka dał się słyszeć. Chodzcie, panie Starr! chodzcie ojcze! Droga do Nowej Aberfoyleotwarta.Rozdział IXNowa Aberfoyle.Gdyby z pomocą siły jakiejś nadludzkiej, inżynierowie mogli unieść razemna grubość tysiąca stóp cały kawał tej skorupy ziemskiej, która podtrzymujemnóstwo jezior, rzek, odnóg i gruntów nadbrzeżnych hrabstwa Stirling,Dumbarton i Renfrew, znalezliby pod tą ogromną pokrywą wklęśnięcieniezmierne, podobne do sławnej groty Mammoutha, w stanie Kentucky.Wklęśnięcie to tworzyło się z setek tysięcy otworów i komórek, różnychform i wielkości.Rzekłbyś, że to ul olbrzymi z mnóstwem piętrowych celek,rozrzuconych kapryśnie na szerokiej skale, który zamiast pszczół, mógłbypomieścić wszystkich ichtyozaurów, megateryumów i pterodaktylów epokigeologicznej!Cały labirynt galeryi, niektóre wyższe od najwyższych sklepieńkatedralnych, inne podobne do zwężonych i krętych korytarzy kościelnych,jedne idące horyzontalnie, drugie pionowo w różne strony, łączyły wszystkiete wklęśnięcia i pozostawiały wolną komunikacyę pomiędzy niemi.Słupy podtrzymujące te sklepienia, których linia gęsta przypominaławszystkie style, grube mury, ciężko osiadłe pomiędzy galeryami, korytarzenawet, na tem piętrze drugorzędnych pokładów, zlepione były z gliny i skałłupkowych.Ale wśród tych warstw nieużytych i silnie z sobą ściśniętych,biegły ogromne żyły węgla tak, jakby krew czarna tej dziwnej kopalni lała sięustawicznie wśród niedościgłej sieci.Pokłady te rozciągały się na czterdzieścimil od północy do południa, a podchodziły aż pod kanał Północny.Wielkośćtego basenu nie mogła być oznaczoną aż po dokonanych sondowaniach, alemogła przewyższać wielkość pokładów węglowych w Cardiff, księstwie Walii ihrabstwie Northumberland.Trzeba dodać, że eksploatacya tej kopalni miała być bardzo ułatwiona,ponieważ przez dziwne urządzenie drugorzędnych gruntów, przezwstrzymanie materyi mineralnych w epoce geologicznej, gdy cała ta masatężała, natura już tworzyła galerye i tunele w Nowej Aberfoyele.Tak jest, natura sama! Z początku możnaby sądzić, że odkryto kopalnię,której eksploatacya została zaniechana przed wiekami.Ale tak nie było.Nieporzuconoby takich skarbów.Termity ludzkie nigdy nie napoczęły tej częścipodziemia Szkocyi, a natura sama wszystkie te rzeczy ułożyła.Alepowtarzamy, ani groty epoki egipskiej, ani katakumby epoki rzymskiej niemogły się z nią równać, chyba sławne groty Mammoutha, które mającdługości przeszło mil dwadzieścia, liczą 226 chodników, jedenaście jezior,siedem rzek, osiem katarakt, trzydzieści dwie studnie niezgłębione ipięćdziesiąt siedem wieżyc, z których niejedna zawieszona jest na wysokości450 stóp.Na podobieństwo tych grot, Nowa Aberfoyle była nie dziełem ludzi, aledziełem Stwórcy.Takiem było to nowe dominium niesłychanie bogate i rozległe, a któregoodkrycie należało w zupełności do starego nadsztygara.Dziesięć lat pobytu wdawnej kopalni, rzadka wytrwałość w poszukiwaniach i wiara zupełna,podtrzymywana przez szczególny instynkt górnika, osiągnęły pomyślnyrezultat.Dlaczegóż sondowania pod kierunkiem Jamesa Starr dokonywane,podczas ostatnich lat eksploatacyi, zatrzymały się właśnie w tem miejscu nasamej granicy nowej kopalni? Było to dziełem wypadku, który zwykle dużąodgrywa rolę przy tego rodzaju poszukiwaniach.Bądz co bądz, istniał w tem miejscu pod gruntem Szkocyi rodzaj hrabstwapodziemnego, które mogłoby być zamieszkałe, gdyby promienie słonecznedoń dochodziły, lub w braku tychże, jakie sztuczne światło.Woda, zlokalizowana w pewnych zbiornikach, tworzyła szerokie stawy, anawet jeziora większe od jeziora Katrine, leżącego właśnie nad niemi.Zapewne te jeziora nie miały ruchu właściwego wodom, nie płynęły, nieodbijały w swych toniach jakich starych zamczysk gotyckich.Ani brzozy, ani dęby nie pochylały się nad ich brzegami, góry nie rzucałydługich cieni na ich powierzchnie, parowce nie przerzynały ich wód, żadneświatło się w nich nie odbijało, słońce nie ogrzewało swymi jasnymipromieniami; księżyc nigdy nie wschodził na ich widnokręgu.A jednak te głębokie jeziora, których powierzchni żaden najlżejszypodmuch nie poruszał, nie byłyby bez uroku przy świetle jakiejś gwiazdyelektrycznej, a połączone siecią kanałów, dopełniały geografii tej osobliwejmiejscowości.Podziemie to, aczkolwiek niezdatne do wszelkiej produkcyi roślinnej,mogło było jednak służyć za mieszkanie dla całego plemienia.I kto wie, czy wtych ustroniach, o wiecznie jednej i tej samej temperaturze, w głębi tychkopalni Aberfoyle, tak jak w Newcastle, Alloa i Cardiff, skoro zupełniewyczerpane zostaną, biedna klasa ludności Zjednoczonego Królestwa nieznajdzie kiedyś pomieszczenia?Rozdział XDroga i powrót.Na dzwięk głosu Henryka, James Starr, Magdalena i Szymon Fordprzeszli przez wąskie przejście utworzone w ścianie ze sztolni Dochart doNowej Aberfoyle.Znalezli się na samym początku dosyć szerokiej galeryi [ Pobierz całość w formacie PDF ]