[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nasze zastrzeżenia dotyczyły w równej mierze sprawyCzechosłowacji, jak Rosji Sowieckiej.Sądziliśmy wreszcie, że gdyby wizyta gen.Zmigłego miała skończyć się tylko na platonicznej manifestacji, należy jej unikać.Sytuacja taktyczna była raczej trudna.Gen.Zmigły przyjął już właściwie zaproszeniefrancuskie bez dostatecznego omówienia spraw konkretnych.Pozostało określenieterminu i charakteru wizyty.Trzeba więc było uzależnić zdecydowanie tych sprawformalno-praktycznych od uprzedniego ogólnego omówię-nią naszego programu zestroną francuską.Minister Beck porozumiał się po powrocie do Warszawy z gen.Zmigłym i już w pierwszej połowie lipca mogliśmy przystąpić do wykonania planuułożonego w Genewie.Główny ciężar rozmów przygotowawczych spadł na gen.Stachiewicza i na mnie.40W Paryżu czekała mnie ciekawa i dość znacząca niespodzianka.W jednej z pierwszychmoich rozmów z ministrem Delbos wspomniałem, iż rząd mój wita z zadowolenieminicjatywę ambasadora Noela ożywienia naszych stosunków sojuszniczych przez wizytęgen.Zmigłego we Francji.Minister Delbos odpowiedział mi podobnym ogólnikiem i niezdradzał chęci przejścia do dyskusji merytorycznej.Zrozumiałem, że rząd francuskichce widocznie prowadzić nadal tę sprawę wprost w Warszawie.Dałem więc spokój i wtrakcie pierwszych wizyt-nie mówiłem z nikim z ministrów francuskich o projekciepodróży gen.Zmigłego.Byłem spokojny, że jeśli są jeszcze zamiary grania na naszychstosunkach wewnętrznych, spotkają się [one] z należytym przyjęciem w Warszawie.W kilka dni pózniej rewizytował mnie ambasador sowiecki p.[Władimir] Potiomkin.Kumojemu zdziwieniu oświadczył na wstępie, iż rozmawiał parokrotnie i szczegółowozarówno z ministrem Delbos, jak z premierem Blumem0 projekcie przyjazdu gen.Zmigłego do Francji, że projekt ten pochwala, że możemyliczyć na otrzymanie kredytów zbrojeniowych, ale będziemy musieli przyjąć nowezobowiązania co do całości naszej polityki, w szczególności zaś w stosunku doCzechosłowacji i niektórych innych sąsiadów.Tonem protekcjonalnym, zarówno wstosunku do premiera Bluma i ministra Delbos, jak w stosunku do mnie, dodał, iż jestspokojny, że wszystko to da się zrobić.Zmieniłem temat rozmowy.Kulisy inicjatywambasadora Noela znacznie się rozszerzyły.Obok chęci grania na stosunkachosobistych między ministrem Beckiem a gen.Zmigłym zamajaczył w nich PaktWschodni ministra Barthou, proponowany teraz przez ambasadora sowieckiego wzamian za franki francuskie, przy wojskach niemieckich w Nadrenii i rozruchachkomunistycznych we Francji.20Niedyskrecja ambasadora Potiomkina wpłynęła hamująco na rozmowy prowadzone wWarszawie.Po stronie francuskiej zrozumiano widocznie, że coś się psuje.W początkusierpnia odwiedził gen.Zmigłego francuski attache wojskowy1 oświadczył mu, że gen.Gamelin jest gotów przybyć w każdej chwili do Warszawy -prywatnie, półoficjalnie lub oficjalnie - w celu omówienia spraw związanych zprzyjazdem gen.Zmigłego do Francji.Propozycję oczywiście przyjęto i gen.Gamelinprzybył do Warszawy dn.12 sierpnia.Nadaliśmy jego odwiedzinom charakter oficjalny izgotowaliśmy mu przyjęcie odpowiadające jego randze szefa sojuszniczej armiifrancuskiej.Podczas pobytu gen.Gamelin w Polsce spisano protokoły dotyczące ogólnychzagadnień współdziałania wojskowego na wypadek konfliktu.Powołano się w nich natekst sojuszu z r.1921, co było naszym życzeniem.Omówiono ogólnikowo sprawękredytów wojskowych i wymieniono z naszej strony sumy.Okazało się, żepełnomocnictwa gen.Gamelin są w tej dziedzinie bardzo ograniczone i że może ontylko przedstawić swemu rządowi nasze żądania.Gen.Gamelin nie poruszył żadnychspraw politycznych, nie tylko jednak zobaczył nasze wojska, którymi był zachwycony,ale spostrzegł zapewne, że możliwość grania na naszych wewnętrznych stosunkach ianimozjach osobistych jest co najmniej proble-41matyczna.Paryż był nieco zaskoczony manifestacyjnie serdecznym i gorącymprzyjęciem okazanym w Polsce gen.Gamelin.Zdawano sobie sprawę, że mogliśmywybrać zupełnie inny sposób zorganizowania tej wizyty - zostawiono nam przecież w tejdziedzinie zupełną swobodę.21Co do nas, informacje, które przywiozłem z Francji, były raczej niepokojące -mówiły oneo pogłębiającym się rozprzężeniu w życiu politycznym i społecznym oraz w przemyśle ifinansach francuskich.Wskazywały na to, że wszyscy dyplomaci przebywającyznacznie dawniej ode mnie w Paryżu oceniają najbliższą przyszłość pesymistycznie i żeliczą się z poważnym osłabieniem Francji.Po wizycie gen.Gamelin w Warszawie mogłem przystąpić do konkretnych przygotowańw Paryżu.Czasu było mało: gen.Zmigły miał przybyć do Francji dn.30 sierpnia.Zestrony francuskiej były dwie tendencje: chęć zgotowania gen.Zmigłemu przyjęciaprzekraczającego normalny protokół i niechęć sprecyzowa-nia stanowiska w sprawiekredytów wojskowych.Spraw politycznych nikt ze mną nie poruszał.Mogłem więcprzeprowadzić z premierem i z zainteresowany-mi ministrami tylko wstępne rozmowy.Najbardziej zdecydowany opór okazywało, oczywiście, Ministerstwo Skarbu - tammusiałem oświadczyć, że jeśliby chciano udzielić nam tylko kredytu materiałowego, niebędziemy mogli go przyjąć.W chwili gdy gen.Zmigły przyjeżdżał do Paryża, nic prawienie było konkretnie załatwione, osobiście jednak byłem spokojny, że swój celosiągniemy.Liczyłem na to, że rząd francuski cofnie się przed ostateczną odmową, bonie będzie chciał powiększać swych kłopotów hiszpańskich przez kwasy w stosunkachz Polską.Byłem natomiast pewien, że my nie odstąpimy od naszego programu [.]22.Na parę dni przed przybyciem gen.Zmigłego do Paryża nastąpił przyjazdStpiczyńskiego z dość liczną ekipą prasowców, któremu to przyjazdowi p.Mac-kiewicznadaje przesadne znaczenie.Stpiczyński był moim przyjacielem osobistym.Trawionygruzlicą i gorączką, żył w ostatnich tygodniach w chorobliwym niepokoju o powodzeniepodróży gen.Zmigłego do Francji.Podejrzewał i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, iAmbasadę o chęć zbagatelizowania tej wizyty, oczywiście najzupełniej bezpodstawnie.W przedśmiertnym podnieceniu wyjechał do Paryża, by czymś pomóc, czegoś jeszczedokonać.Na parę dni przedtem mówił mi, że za nic na świecie nie umrze w sanatorium.Trzeciego dnia pobytu w Paryżu umarł w hotelu ze spokojnym pewnie sumieniem, iż doostatniego tchnienia chciał służyć Polsce.Prasowcy, którzy towarzyszyliStpiczyńskiemu, rozjechali się - to wszystko.Drugiego dnia po przyjezdzie gen.Zmigłego do Paryża zaszedł dość charakterystycznyincydent.Mieliśmy być na śniadaniu u ministra obrony p [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nasze zastrzeżenia dotyczyły w równej mierze sprawyCzechosłowacji, jak Rosji Sowieckiej.Sądziliśmy wreszcie, że gdyby wizyta gen.Zmigłego miała skończyć się tylko na platonicznej manifestacji, należy jej unikać.Sytuacja taktyczna była raczej trudna.Gen.Zmigły przyjął już właściwie zaproszeniefrancuskie bez dostatecznego omówienia spraw konkretnych.Pozostało określenieterminu i charakteru wizyty.Trzeba więc było uzależnić zdecydowanie tych sprawformalno-praktycznych od uprzedniego ogólnego omówię-nią naszego programu zestroną francuską.Minister Beck porozumiał się po powrocie do Warszawy z gen.Zmigłym i już w pierwszej połowie lipca mogliśmy przystąpić do wykonania planuułożonego w Genewie.Główny ciężar rozmów przygotowawczych spadł na gen.Stachiewicza i na mnie.40W Paryżu czekała mnie ciekawa i dość znacząca niespodzianka.W jednej z pierwszychmoich rozmów z ministrem Delbos wspomniałem, iż rząd mój wita z zadowolenieminicjatywę ambasadora Noela ożywienia naszych stosunków sojuszniczych przez wizytęgen.Zmigłego we Francji.Minister Delbos odpowiedział mi podobnym ogólnikiem i niezdradzał chęci przejścia do dyskusji merytorycznej.Zrozumiałem, że rząd francuskichce widocznie prowadzić nadal tę sprawę wprost w Warszawie.Dałem więc spokój i wtrakcie pierwszych wizyt-nie mówiłem z nikim z ministrów francuskich o projekciepodróży gen.Zmigłego.Byłem spokojny, że jeśli są jeszcze zamiary grania na naszychstosunkach wewnętrznych, spotkają się [one] z należytym przyjęciem w Warszawie.W kilka dni pózniej rewizytował mnie ambasador sowiecki p.[Władimir] Potiomkin.Kumojemu zdziwieniu oświadczył na wstępie, iż rozmawiał parokrotnie i szczegółowozarówno z ministrem Delbos, jak z premierem Blumem0 projekcie przyjazdu gen.Zmigłego do Francji, że projekt ten pochwala, że możemyliczyć na otrzymanie kredytów zbrojeniowych, ale będziemy musieli przyjąć nowezobowiązania co do całości naszej polityki, w szczególności zaś w stosunku doCzechosłowacji i niektórych innych sąsiadów.Tonem protekcjonalnym, zarówno wstosunku do premiera Bluma i ministra Delbos, jak w stosunku do mnie, dodał, iż jestspokojny, że wszystko to da się zrobić.Zmieniłem temat rozmowy.Kulisy inicjatywambasadora Noela znacznie się rozszerzyły.Obok chęci grania na stosunkachosobistych między ministrem Beckiem a gen.Zmigłym zamajaczył w nich PaktWschodni ministra Barthou, proponowany teraz przez ambasadora sowieckiego wzamian za franki francuskie, przy wojskach niemieckich w Nadrenii i rozruchachkomunistycznych we Francji.20Niedyskrecja ambasadora Potiomkina wpłynęła hamująco na rozmowy prowadzone wWarszawie.Po stronie francuskiej zrozumiano widocznie, że coś się psuje.W początkusierpnia odwiedził gen.Zmigłego francuski attache wojskowy1 oświadczył mu, że gen.Gamelin jest gotów przybyć w każdej chwili do Warszawy -prywatnie, półoficjalnie lub oficjalnie - w celu omówienia spraw związanych zprzyjazdem gen.Zmigłego do Francji.Propozycję oczywiście przyjęto i gen.Gamelinprzybył do Warszawy dn.12 sierpnia.Nadaliśmy jego odwiedzinom charakter oficjalny izgotowaliśmy mu przyjęcie odpowiadające jego randze szefa sojuszniczej armiifrancuskiej.Podczas pobytu gen.Gamelin w Polsce spisano protokoły dotyczące ogólnychzagadnień współdziałania wojskowego na wypadek konfliktu.Powołano się w nich natekst sojuszu z r.1921, co było naszym życzeniem.Omówiono ogólnikowo sprawękredytów wojskowych i wymieniono z naszej strony sumy.Okazało się, żepełnomocnictwa gen.Gamelin są w tej dziedzinie bardzo ograniczone i że może ontylko przedstawić swemu rządowi nasze żądania.Gen.Gamelin nie poruszył żadnychspraw politycznych, nie tylko jednak zobaczył nasze wojska, którymi był zachwycony,ale spostrzegł zapewne, że możliwość grania na naszych wewnętrznych stosunkach ianimozjach osobistych jest co najmniej proble-41matyczna.Paryż był nieco zaskoczony manifestacyjnie serdecznym i gorącymprzyjęciem okazanym w Polsce gen.Gamelin.Zdawano sobie sprawę, że mogliśmywybrać zupełnie inny sposób zorganizowania tej wizyty - zostawiono nam przecież w tejdziedzinie zupełną swobodę.21Co do nas, informacje, które przywiozłem z Francji, były raczej niepokojące -mówiły oneo pogłębiającym się rozprzężeniu w życiu politycznym i społecznym oraz w przemyśle ifinansach francuskich.Wskazywały na to, że wszyscy dyplomaci przebywającyznacznie dawniej ode mnie w Paryżu oceniają najbliższą przyszłość pesymistycznie i żeliczą się z poważnym osłabieniem Francji.Po wizycie gen.Gamelin w Warszawie mogłem przystąpić do konkretnych przygotowańw Paryżu.Czasu było mało: gen.Zmigły miał przybyć do Francji dn.30 sierpnia.Zestrony francuskiej były dwie tendencje: chęć zgotowania gen.Zmigłemu przyjęciaprzekraczającego normalny protokół i niechęć sprecyzowa-nia stanowiska w sprawiekredytów wojskowych.Spraw politycznych nikt ze mną nie poruszał.Mogłem więcprzeprowadzić z premierem i z zainteresowany-mi ministrami tylko wstępne rozmowy.Najbardziej zdecydowany opór okazywało, oczywiście, Ministerstwo Skarbu - tammusiałem oświadczyć, że jeśliby chciano udzielić nam tylko kredytu materiałowego, niebędziemy mogli go przyjąć.W chwili gdy gen.Zmigły przyjeżdżał do Paryża, nic prawienie było konkretnie załatwione, osobiście jednak byłem spokojny, że swój celosiągniemy.Liczyłem na to, że rząd francuski cofnie się przed ostateczną odmową, bonie będzie chciał powiększać swych kłopotów hiszpańskich przez kwasy w stosunkachz Polską.Byłem natomiast pewien, że my nie odstąpimy od naszego programu [.]22.Na parę dni przed przybyciem gen.Zmigłego do Paryża nastąpił przyjazdStpiczyńskiego z dość liczną ekipą prasowców, któremu to przyjazdowi p.Mac-kiewicznadaje przesadne znaczenie.Stpiczyński był moim przyjacielem osobistym.Trawionygruzlicą i gorączką, żył w ostatnich tygodniach w chorobliwym niepokoju o powodzeniepodróży gen.Zmigłego do Francji.Podejrzewał i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, iAmbasadę o chęć zbagatelizowania tej wizyty, oczywiście najzupełniej bezpodstawnie.W przedśmiertnym podnieceniu wyjechał do Paryża, by czymś pomóc, czegoś jeszczedokonać.Na parę dni przedtem mówił mi, że za nic na świecie nie umrze w sanatorium.Trzeciego dnia pobytu w Paryżu umarł w hotelu ze spokojnym pewnie sumieniem, iż doostatniego tchnienia chciał służyć Polsce.Prasowcy, którzy towarzyszyliStpiczyńskiemu, rozjechali się - to wszystko.Drugiego dnia po przyjezdzie gen.Zmigłego do Paryża zaszedł dość charakterystycznyincydent.Mieliśmy być na śniadaniu u ministra obrony p [ Pobierz całość w formacie PDF ]