[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I że ona też by chętnie pojechała, a jej koleżanki to jeżdżąsame, a mężów i dzieci zostawiają w domu, a ona taka niejest.I powiedziała jeszcze, że jak wujek się ożeni, to też musię ukróci, więc teraz musi korzystać z życia.On będzie korzystać z tego życia w Liverpoolu.Powiedział, że już ma bilety na samolot.Ja jeszcze nigdy nie leciałem samolotem,a ciocia? Tato powiedział, że jak będę miał tyle lat co wujek,to też na pewno polecę.A ciocia ma tyle lat co wujek?Wujek obiecał, że mi przywiezie z tego Liverpoolu klubowyszalik.Tam jest taki klub piłkarski, Liverpool FC, a drugiEverton, ale słabszy.Ale ja i tak wolę Barcelonę, a ciocia?Ale do Liverpoolu mógłbym polecieć, jeszcze nigdy nie widziałem meczu na prawdziwym stadionie.Tatuś obiecał, żemnie zabierze na mecz, jak będzie u nas EURO, ale mamapowiedziała, że wykluczone, bo napadną na nas pseudoki-bice.A czy ciocia nie boi się latać samolotami? Bo gdybyciocia się jednak bała, to ja bym chętnie z wujkiem poleciał.Muzyki to bym słuchać nie musiał, ale stadion chciałbymzobaczyć.A ciocia też lubi tych Beatlesów co wujek? Wujekkiedyś powiedział, że lubi ich najbardziej na świecie, aleteraz powiedział, że najbardziej na świecie lubi ciocię. Stop, stop, Kacprze, czy możesz mówić trochę wolniej i nie przeskakiwać z tematu na temat? - Miałam wrażenie, że śnię.Zwłaszcza że w tym samym momencie moimoczom ukazał się ten potworny chomik usiłujący wydostaćsię z kieszeni bluzy Kacpra.Oczy jak paciorki i wąsiki byłyte same.Wzdrygnęłam się na wypadek, gdybym musiała gojednak odczarować za pomocą pocałunku.287Kacper usiłował wepchnąć zwierzątko z powrotem dokieszeni.- Ciocia to mówi zupełnie tak jak pani Kasia z zerówki.Pafnucy, siedz grzecznie, ja wiem, że się za mną stęskniłeśi chętnie byś sobie pobiegał, ale jesteśmy u cioci Ali i tu niemożesz biegać, bo ciocia ma tu dużo różnych ważnych papierów, które mógłbyś pogryzć.Oswajam go wyjaśnił.- Zresztą musimy już niedługo iść, bo powiedziałemmamie, że wychodzę tylko na chwilę.Mama zabiera mniedo fryzjera, bo mówi, że zarosłem jak małpa, ale to nieprawda.Małpy są zarośnięte dużo bardziej i nie tylko nagłowie.A potem przyjdzie wujek i na pewno do cioci teżprzyjdzie, bo nam mówił.- Posłuchaj, Kacprze, czy mógłbyś z łaski swojej powtórzyć to, co wcześniej powiedziałeś?- Ale o czym? Podrapał się po głowie.- Ojej, zapomniałem, że nie miałem nic mówić.Tylko już z tegowszystkiego zapomniałem, o czym miałem nie mówić.W razie czego to ciocia nic nie wie, dobrze? To będzie naszatajemnica.- Ale ja nadal nic nie wiem powiedziałam zgodniez prawdą.- Kacprze, skoro już zacząłeś, to mów, tylkojakoś bardziej składnie, bo nic nie rozumiem.Ale Kacper tylko położył sobie palec na usta, po razkolejny wepchnął chomika do kieszeni, poczęstował sięczekoladkami, które dostałam od pani Rozalii, i pobiegł dowyjścia.- Do zobaczenia wieczorem! - krzyknął od drzwi.- Tylko sza! Ja nic nie mówiłem.Wujek nie wie, że wszystkosłyszałem.Nie podsłuchiwałem, przysięgam, Hania możepowiedzieć, zresztą ona też słyszała.288- Ale co?Ale Kacper już był za drzwiami.Nie wiem, jak długosiedziałam bez ruchu, odtwarzając w myślach to, co powiedział.Niestety, wciąż brakowało mi jakiegoś elementutej układanki.39.Za drzwiami stał facet z kwiatami.Sądząc po rozmiarach bukietu, róż było co najmniej dwadzieścia.Bladoróżowych.Właściwie bladoróżowopomarańczowych.Takich jeszcze nigdy nie dostałam.Róże lubię, i owszem,każde, tyle że facet miał być inny.No, może jeszcze nie mójosobisty, ale niedługo.Mógłby nawet mieć tę śmieszną czapeczkę z napisem Pizzeria Italiana".Wtedy nie byłobywątpliwości.Nawet wskazane, żeby miał.I pizzę pod pachą,choć nie lubię pizzy.Ostatecznie mogliby ją zjeść Kacperz Hanią.Ten facet był mi absolutnie nieznany.Dość niski,szpakowaty, z jednodniowym zarostem.Kogoś mi przypominał.Obok stała pokazna walizka.W pierwszej chwili pomyślałam, że może to kolejny sublokator.W niczym nieprzypominał Piotra, na którego czekałam od dobrej godziny.Piotr przysłał mi SMS-a, że będzie u mnie o szóstej.Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że chce się odpłacićpięknym za nadobne i że specjalnie każe mi czekać przynajmniej tyle samo, ile on czekał na mnie.Przez tę godzinęzdążyłam wyczytać w Internecie wszystko na temat słoni. Dobry wieczór.Nazywam się Leopold Podsiadło przedstawił się nieznajomy, a nawet złożył na mojejdłoni staromodny pocałunek, co trochę mnie zażenowało.289- Szukam pani Rozalii Podsiadło.To moja matka.Stukałem, ale nikogo nie ma.Czy pani się nie orientuje, gdziemoże być? Czy może jest jeszcze w szpitalu?- Witam.Bardzo się cieszę, że pan przyjechał.Pani Rozalia czuje się dobrze, jest już w domu.Z tego co wiem,miała wyjść na spacer ze swoją znajomą, panią Bogusią.Lekarz zalecił jej ruch.Powinny zaraz wrócić.Przechowałam pana Leopolda i walizkę przez pół godziny.Zaproponowałam mu herbatę, której jednak niechciał, żeby nie robić kłopotu (choć zapewniałam, że tożaden kłopot), nawet wstawiłam jego kwiaty dla matki dowazonu, żeby nie zwiędły.I tylko co rusz zerkałam naścienny zegar nad komodą.Na kuchennym blacie czekałojuż wino zakupione specjalnie dla uczczenia mojego sukcesu.A może jeszcze czegoś, co dopiero miało nadejść,a co było już bardzo blisko, a teraz znowu się oddalało.Czyżby znowu nie było nam dane się spotkać? A tak się starałam, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik.Nie znałamsię za bardzo na winach, ale sprzedawca w monopolowymmi doradził: Jeśli na specjalną okazję, to polecam kata-lońską Cavę" - i przyniósł mi butelkę podobną do szampana.Trochę się skrzywiłam, bo nie lubię szampana. Proszę mi wierzyć.Mało kto jeszcze je zna.Klasa szampana, a cena symboliczna.Subtelny smak, przepiękny kolor,bąbelków w sam raz.Jeszcze mi pani podziękuje.To co?Ryzykujemy?".Kupiłam trochę bez przekonania, ale uwierzyłam miłemu sprzedawcy.Poza tym życzył mi, żeby to,co mam zamiar uczcić, przyniosło mi szczęście.Na raziesię na to jakoś nie zanosiło.Leopold Podsiadło trochę wypytywał o matkę, trochęmówił o sobie, ale słuchałam dość nieuważnie, bez więk-290szego zainteresowania.Cały czas zastanawiałam się nadprzyczyną niczym nieuzasadnionej nieobecności Piotra [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.I że ona też by chętnie pojechała, a jej koleżanki to jeżdżąsame, a mężów i dzieci zostawiają w domu, a ona taka niejest.I powiedziała jeszcze, że jak wujek się ożeni, to też musię ukróci, więc teraz musi korzystać z życia.On będzie korzystać z tego życia w Liverpoolu.Powiedział, że już ma bilety na samolot.Ja jeszcze nigdy nie leciałem samolotem,a ciocia? Tato powiedział, że jak będę miał tyle lat co wujek,to też na pewno polecę.A ciocia ma tyle lat co wujek?Wujek obiecał, że mi przywiezie z tego Liverpoolu klubowyszalik.Tam jest taki klub piłkarski, Liverpool FC, a drugiEverton, ale słabszy.Ale ja i tak wolę Barcelonę, a ciocia?Ale do Liverpoolu mógłbym polecieć, jeszcze nigdy nie widziałem meczu na prawdziwym stadionie.Tatuś obiecał, żemnie zabierze na mecz, jak będzie u nas EURO, ale mamapowiedziała, że wykluczone, bo napadną na nas pseudoki-bice.A czy ciocia nie boi się latać samolotami? Bo gdybyciocia się jednak bała, to ja bym chętnie z wujkiem poleciał.Muzyki to bym słuchać nie musiał, ale stadion chciałbymzobaczyć.A ciocia też lubi tych Beatlesów co wujek? Wujekkiedyś powiedział, że lubi ich najbardziej na świecie, aleteraz powiedział, że najbardziej na świecie lubi ciocię. Stop, stop, Kacprze, czy możesz mówić trochę wolniej i nie przeskakiwać z tematu na temat? - Miałam wrażenie, że śnię.Zwłaszcza że w tym samym momencie moimoczom ukazał się ten potworny chomik usiłujący wydostaćsię z kieszeni bluzy Kacpra.Oczy jak paciorki i wąsiki byłyte same.Wzdrygnęłam się na wypadek, gdybym musiała gojednak odczarować za pomocą pocałunku.287Kacper usiłował wepchnąć zwierzątko z powrotem dokieszeni.- Ciocia to mówi zupełnie tak jak pani Kasia z zerówki.Pafnucy, siedz grzecznie, ja wiem, że się za mną stęskniłeśi chętnie byś sobie pobiegał, ale jesteśmy u cioci Ali i tu niemożesz biegać, bo ciocia ma tu dużo różnych ważnych papierów, które mógłbyś pogryzć.Oswajam go wyjaśnił.- Zresztą musimy już niedługo iść, bo powiedziałemmamie, że wychodzę tylko na chwilę.Mama zabiera mniedo fryzjera, bo mówi, że zarosłem jak małpa, ale to nieprawda.Małpy są zarośnięte dużo bardziej i nie tylko nagłowie.A potem przyjdzie wujek i na pewno do cioci teżprzyjdzie, bo nam mówił.- Posłuchaj, Kacprze, czy mógłbyś z łaski swojej powtórzyć to, co wcześniej powiedziałeś?- Ale o czym? Podrapał się po głowie.- Ojej, zapomniałem, że nie miałem nic mówić.Tylko już z tegowszystkiego zapomniałem, o czym miałem nie mówić.W razie czego to ciocia nic nie wie, dobrze? To będzie naszatajemnica.- Ale ja nadal nic nie wiem powiedziałam zgodniez prawdą.- Kacprze, skoro już zacząłeś, to mów, tylkojakoś bardziej składnie, bo nic nie rozumiem.Ale Kacper tylko położył sobie palec na usta, po razkolejny wepchnął chomika do kieszeni, poczęstował sięczekoladkami, które dostałam od pani Rozalii, i pobiegł dowyjścia.- Do zobaczenia wieczorem! - krzyknął od drzwi.- Tylko sza! Ja nic nie mówiłem.Wujek nie wie, że wszystkosłyszałem.Nie podsłuchiwałem, przysięgam, Hania możepowiedzieć, zresztą ona też słyszała.288- Ale co?Ale Kacper już był za drzwiami.Nie wiem, jak długosiedziałam bez ruchu, odtwarzając w myślach to, co powiedział.Niestety, wciąż brakowało mi jakiegoś elementutej układanki.39.Za drzwiami stał facet z kwiatami.Sądząc po rozmiarach bukietu, róż było co najmniej dwadzieścia.Bladoróżowych.Właściwie bladoróżowopomarańczowych.Takich jeszcze nigdy nie dostałam.Róże lubię, i owszem,każde, tyle że facet miał być inny.No, może jeszcze nie mójosobisty, ale niedługo.Mógłby nawet mieć tę śmieszną czapeczkę z napisem Pizzeria Italiana".Wtedy nie byłobywątpliwości.Nawet wskazane, żeby miał.I pizzę pod pachą,choć nie lubię pizzy.Ostatecznie mogliby ją zjeść Kacperz Hanią.Ten facet był mi absolutnie nieznany.Dość niski,szpakowaty, z jednodniowym zarostem.Kogoś mi przypominał.Obok stała pokazna walizka.W pierwszej chwili pomyślałam, że może to kolejny sublokator.W niczym nieprzypominał Piotra, na którego czekałam od dobrej godziny.Piotr przysłał mi SMS-a, że będzie u mnie o szóstej.Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że chce się odpłacićpięknym za nadobne i że specjalnie każe mi czekać przynajmniej tyle samo, ile on czekał na mnie.Przez tę godzinęzdążyłam wyczytać w Internecie wszystko na temat słoni. Dobry wieczór.Nazywam się Leopold Podsiadło przedstawił się nieznajomy, a nawet złożył na mojejdłoni staromodny pocałunek, co trochę mnie zażenowało.289- Szukam pani Rozalii Podsiadło.To moja matka.Stukałem, ale nikogo nie ma.Czy pani się nie orientuje, gdziemoże być? Czy może jest jeszcze w szpitalu?- Witam.Bardzo się cieszę, że pan przyjechał.Pani Rozalia czuje się dobrze, jest już w domu.Z tego co wiem,miała wyjść na spacer ze swoją znajomą, panią Bogusią.Lekarz zalecił jej ruch.Powinny zaraz wrócić.Przechowałam pana Leopolda i walizkę przez pół godziny.Zaproponowałam mu herbatę, której jednak niechciał, żeby nie robić kłopotu (choć zapewniałam, że tożaden kłopot), nawet wstawiłam jego kwiaty dla matki dowazonu, żeby nie zwiędły.I tylko co rusz zerkałam naścienny zegar nad komodą.Na kuchennym blacie czekałojuż wino zakupione specjalnie dla uczczenia mojego sukcesu.A może jeszcze czegoś, co dopiero miało nadejść,a co było już bardzo blisko, a teraz znowu się oddalało.Czyżby znowu nie było nam dane się spotkać? A tak się starałam, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik.Nie znałamsię za bardzo na winach, ale sprzedawca w monopolowymmi doradził: Jeśli na specjalną okazję, to polecam kata-lońską Cavę" - i przyniósł mi butelkę podobną do szampana.Trochę się skrzywiłam, bo nie lubię szampana. Proszę mi wierzyć.Mało kto jeszcze je zna.Klasa szampana, a cena symboliczna.Subtelny smak, przepiękny kolor,bąbelków w sam raz.Jeszcze mi pani podziękuje.To co?Ryzykujemy?".Kupiłam trochę bez przekonania, ale uwierzyłam miłemu sprzedawcy.Poza tym życzył mi, żeby to,co mam zamiar uczcić, przyniosło mi szczęście.Na raziesię na to jakoś nie zanosiło.Leopold Podsiadło trochę wypytywał o matkę, trochęmówił o sobie, ale słuchałam dość nieuważnie, bez więk-290szego zainteresowania.Cały czas zastanawiałam się nadprzyczyną niczym nieuzasadnionej nieobecności Piotra [ Pobierz całość w formacie PDF ]