[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak on sobie poradzi z utrzymaniem siebie i siostry w ojczystymkraju, jeśli jedyne, co potrafi, tonauczać języka angielskiego?Kogo tam będzie uczył, rodaków?- Naszychrodaków- pocieszył mnie przytomnieMietek.- Najechało ich się na Wyspy odgroma i trochę.Wyjeżdżają hurtowocałewsie.Poradzi sobie, nie martw się.Pomyśl lepiej o sobie.Cozrobisz, jak wróci Paweł?Wzruszyłam ramionami.- Nie wiem.Możenic.Czy to ważne teraz?- Oj, Domisia, Domisia - westchnął Mietek.- Coja z tobąmam.Zrobił midrinka, po którym był zmuszony udostępnić mina parę godzin kanapę na zapleczu,a moim największymproblemem stało się to, jak ukryć mój pożałowania godny stan - zanimnadeszłapora powrotu do domu, zdążyłam się dorobić potężnego kaca -przed mamą i innymipotworami.Dwudziesty ósmyKto oglądał głupawego skądinąd"Titanica" albo przynajmniejsłuchał ścieżki dzwiękowej,tenz pewnością zna słowa piosenki,śpiewanejprzez Celinę Dion: ".love can touchjust one time, andlastfor the life time.".Miłość może dotknąć jedyny raz i pozostać na całe życie.Ja, Dominika, matkaMarcela, byłakonkubinaKrystiana, tkwiąca po uszy w niedo końcazdefiniowanym związku z Pawłem, dziewczyna na jedną noc, noc pożegnaniaznaszympięknymkrajemdlamężczyzny o imieniu Brian, mogę tylko zaświadczyć, że to prawda.I chociaż nieupłynęło całe życie, a zaledwie dwa dni - tak właśnie toodczuwam.Inie rozumiem, dlaczego stało siętak, jak się stało.Dlaczego,do cholery, on nie mógł powiedzieć czy zrobić nic więcej?Gdyby mnie poprosił: "poczekaj", czekałabym.Gdyby powiedział: "pojedz ze mną", rzuciłabym wszystkoi w dwie godziny pózniej byłabym nalotnisku.Tak przynajmniej mi się wydaje.Ale on nie zrobiłżadnej z tych rzeczy.Poprostu odszedł.Pojutrze wraca Paweł, ajanie mam mu nic, absolutnie nic dopowiedzenia.214Miecio też nicnie ma,na szczęście.Sam z siebie zadeklarował się, że nie powie.Możedobrze,możezle, nie mam siłyo tym rozmyślać.KwiecieńMartaSIOSTRO, TLENU!Na terenie Królewskiego Miasta Krakowatajemnicze Coś wyssałoz powietrzacały tlen.Pozostałytylko azot, różne tlenki i dwutlenki oraz siarka.Wokół mnie samebeztlenowce,nic ichtonie rusza.A ja,jak dwa lata temu o tej samej porze - znowu jestem w dziesiątym miesiącu ciąży.Z tego prostego powodu zaległam wdomu,uznawszy,że nie muszę już chodzić na zajęcia iwykonywać podobnie skomplikowanych czynności. Wystarczającym wyzwaniem jestgłęboki wdech.Moje płuca zalegają cienką warstwą gdzieś w okolicachszyi, reszta mnie to brzuch.Postanowiłam urodzićdopierow czwartek, po świętach.W tenprostysposób młody -już wiem, żeto facet, a przynajmniej mamtakądziewięćdziesięcioprocentową pewność oraz tak zwane przeczucia- będzie młodszy od Malwinkijak w pysk strzelił dwa lata.Jeślichodzi o organizację imprez urodzinowych,todo końca podstawówki luz i wygoda, jednabalanga, jeden tort, wystarczy po zdmuchnięciu świeczek przez Malwinę wyjąćdwie i znowupodpalić.Nawetprezent,przy odrobinie inwencji, można wymyślić jakiś wspólnyRany kota.Za parę dni będę mamą trojga.Większość populacjii tak stawia oczy w słupna wieść,że jużmam dwoje.Nie mam pojęcia dlaczego.Gacia, koleżanka z roku, twierdzi, że po prostu wyglądam niepoważnie.A w świadomości większości - dzieci to bardzo poważna sprawa.Miewam na ten temat odmienne zdanie,ostatnio coraz częściej,bo Malwinka uczy sięmówić, ato, co wygłasza, sprawia, że posiadanie dzieci przypomina raczej utrzymywanie w domumałego prywatnego kabaretu, działającegotrzynaście godzin na dobę.215. Prosty przykład.Wczoraj długo próbowała nabić sałatę na widelec, a w końcuodłożyła go na talerzyk,potrząsnęła blond loczkami i rozłożyła ręce.- Nie mam siły - westchnęła, kręcąc głową.- Nie mam.Umarliśmy ze śmiechu, ja zaczęłam się wymądrzać doAnki, zaproszonej na obiad, jak to małedzieci rozumieją więcej, niż myślimy, i niż początkowo są w stanie powiedzieć, po czym mójmążwziął Malwinę na kolana i zaczął dopytywać się jej w kółko, czy jużma siłę, czy dalej nie.- Nie mam- powiedziała zpełnym przekonaniem młoda, rozkładając rączki.- Nie mamsiły A cio jest siła?-zapytała nagle,przechylając główkę.I jak to słusznie zauważyła Anka, cała mojamądra teoria wzięław łeb.Wieczorem, jako że nadszedłWielkiCzwartek, wtaszczyłam siędo taksówki (jak tylkowyszłam z domu,pan taksówkarz rzucił sięprzesuwać fotel daleko do przodu i w rezultacieto Ankajechałaz zębami na kolanach) i zabrałam baby na mszę do dominikanów.Malwince się nudziło, dałam jej więc torebkę do przegrzebania.Wyciągnęła zniej paszport.- Mama!- ucieszyła sięgłośno, oglądając ostatnią stronę.-Aadna mama.Po czymprzerzuciła się na stronę pierwszą,tę z godłem.- Popatś, kaćka!- wykrzyknęła entuzjastycznie.-Aadna kaćka!Trzy schodki nad nami ryknęły śmiechem.- Głupia jesteś - powiedziałaMiśka, też niespecjalnie cicho.-To niekaczka,tylko orzeł.W zasadzie powinna być kaczka.-dodała ponamyśle.- A dokładnie: dwie kaczki - dodałaAnkai trzy schodkinadnami chichotały przez pięć minut.Następny popisdała Miśka, boprzy ołtarzuzasiadło dwunastumężczyzn i zdjęło buty Lewe.Wytłumaczyłam jej, że napamiątkęuczynku Jezusa z Ostatniej Wieczerzy kapłan będzie mył nogi.- O, Jezu - zmartwiła się nabożnie młoda.- Aja mam rajstopy.Wyjaśniłamjej, że ksiądz nie będzie mył nóg wszystkim, tylkotym dwunastu, jak dwunastuapostołom.- O, Jezu - relacjonowała z przejęciem,przewieszona przez barierkę.- On go w tę nogę pocałował.Po umyciu.- Logiczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl