[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚o to iScie gigantyczne zadanie, lecz szef wymagaÅ‚ w jego realizacji nad-zwyczajnej dokÅ‚adnoSci.Patti musiaÅ‚a zdobyæ kopiê ka¿dego wpisu do karty cho-robowej, nawet jeSli wizyta u lekarza byÅ‚a spowodowana zwykÅ‚ym rozciêciemkolana, bólem gardÅ‚a czy przeziêbieniem.A kartoteki dzieci chorych na biaÅ‚aczkêobejmowaÅ‚y tysi¹ce stron obserwacji i wyników badañ, szczegółowych opisówdawkowania leków, do tego uwagi pielêgniarek i lekarzy, pracowników opiekispoÅ‚ecznej i psychoanalityków.Natomiast w wypadku dorosÅ‚ych niektóre wpisypochodziÅ‚y jeszcze z lat trzydziestych.Patti potrafiÅ‚a jednak zadziwiæ Schlichtmanna, poniewa¿, jak póxniej wyszÅ‚ona jaw, zaczêÅ‚a siê w nim podkochiwaæ.Ze wszystkich siÅ‚ staraÅ‚a siê speÅ‚niæ jegowymagania, napotykaÅ‚a jednak olbrzymie trudnoSci w dotarciu do najstarszychdokumentów.Kiedy pewnego ranka wbiegÅ‚a do kancelarii, natknêÅ‚a siê na Janaw recepcji. ZebraÅ‚aS ju¿ wszystkie zapisy medyczne? spytaÅ‚.170 Nie mogê dotrzeæ do najstarszych kart chorobowych Anne Anderson, po-niewa¿& Nic mnie to nie obchodzi! warkn¹Å‚ Schlichtmann. Masz je zdobyæ! To niemo¿liwe.Rodzinny lekarz Andersonów nie ¿yje. PowiedziaÅ‚em, ¿e nic mnie to nie obchodzi! wybuchn¹Å‚ adwokat, jakbyspecjalnie zale¿aÅ‚o mu na tym, by wszyscy go sÅ‚yszeli. Wykop tego cholernegodoktorka z grobu! Zrób nalot na dom wdowy i za Å‚eb zaci¹gnij sukê do piwnicy!S¹dzisz, ¿e Facher bêdzie siê interesowaÅ‚, dlaczego nie mogÅ‚aS znalexæ tych kart?!Obra¿ona D Addieco ze Å‚zami w oczach biegiem uciekÅ‚a do biblioteki.Kie-dy minutê póxniej usÅ‚yszaÅ‚a w korytarzu kroki Schlichtmanna, pospiesznie usia-dÅ‚a przy telefonie. Patti, odłó¿ sÅ‚uchawkê poleciÅ‚ stanowczym tonem. Nie rozumiesz, ¿e jestem wSciekÅ‚a? Nie mam ochoty z tob¹ rozmawiaæ! Dlaczego jesteS wSciekÅ‚a? Bo naprawdê bardzo siê staram mruknêÅ‚a, ocieraj¹c Å‚zy. Jestem takwSciekÅ‚a, ¿e nawet nie mogê mówiæ. W porz¹dku, ja bêdê mówiÅ‚, a ty sÅ‚uchaj rzekÅ‚ pojednawczo.Aagodnym tonem wyjaSniÅ‚, ¿e doskonale wie, jak ona siê stara, i ¿e doceniajej wysiÅ‚ki, uwa¿a j¹ za szczególnie cennego pracownika.MówiÅ‚ tak bez przerwyprzez kilka minut, lecz w monologu ani razu nie padÅ‚o sÅ‚owo: przepraszam.PattiuspokoiÅ‚a siê jednak i w koñcu, chocia¿ wbrew swej woli, zaczêÅ‚a siê nawet uSmie-chaæ.Wtedy Schlichtmann rzuciÅ‚: No, dobra.A teraz bierz siê do roboty.Kilka miesiêcy póxniej D Addieco wykorzystaÅ‚a sposobnoSæ do zemsty.Najego urodziny skomponowaÅ‚a piosenkê zatytuÅ‚owan¹ Schlichtmannowy rap i wy-konaÅ‚a j¹ podczas uroczystego przyjêcia w biurze.Tekst brzmiaÅ‚ nastêpuj¹co:Opowiem wam o goSciu, co ma na imiê JanI rz¹dzi w Swiecie prawa niczym feudalny pan.Na sali rozpraw uSmiech na jego ustach tkwi,CzySciutkie zawsze rêce i nienaganny sznyt.Gdy karty chorobowe masz zbieraæ w try miga,Nic jego nie obchodzi, czy noc, czy deszcz i mgÅ‚a.Porz¹dek ma byæ, ordnung, do dzieÅ‚a, ni mru mru,Bo jeSli coS tu spieprzysz, za mordê i na bruk.Co? Znowu nie ma soku? MówiÅ‚em przecie¿, ¿eW tej kancelarii zawsze sok ma byæ, noc czy dzieñ,Do tego naturalny, najlepszy, nawet ba! Najdro¿szy z wszystkich soków, jakie znaÅ‚ dot¹d Swiat!Nim jeszcze tu zakoñczê ów Schlichtmannowy rap,Dopowiem szczerze goSæ ten i zalet kilka ma.171To ciêty jêzyk oraz nadzwyczaj têgi Å‚eb.I to, ¿e jakoS zdzier¿yÅ‚ ten beÅ‚kotliwy tekst.Zgromadzenie wszystkich zapisów medycznych byÅ‚o pomysÅ‚em pewnej le-karki, specjalistki z zakresu medycyny pracy, niejakiej Shirley Conibear.Schlicht-mann wybraÅ‚ siê do Chicago w celu zwerbowania jej do współpracy ponad rokwczeSniej.Sporz¹dziÅ‚ listê wszystkich biegÅ‚ych, onkologów, patologów, immu-nologów i toksykologów, którzy zeznawali w gÅ‚oSnych rozprawach s¹dowych, naprzykÅ‚ad wymierzonych przeciwko producentom azbestu.CzêSæ z nich oSwiad-czyÅ‚a, ¿e jest teraz zbyt zajêta, by choæby odwiedziæ Woburn.Inni w ogóle niechcieli z nim rozmawiaæ, wyra¿aj¹c siê z pow¹tpiewaniem o zasadnoSci prowa-dzonej przez niego sprawy.Tym, którzy okazali choæby odrobinê zainteresowa-nia, Jan porozsyÅ‚aÅ‚ grube streszczenia zgromadzonej dokumentacji wraz z czeka-mi na dwa i pół tysi¹ca dolarów, gdy¿ tyle zwykÅ‚ dot¹d pÅ‚aciæ specjalistom zazgodê na wyst¹pienie w roli biegÅ‚ego.Doktor Shirley Conibear byÅ‚a autork¹ wielu artykułów dotycz¹cych proble-mów zdrowotnych ludzi stykaj¹cych siê w pracy z toksycznymi chemikaliami.ZaintrygowaÅ‚a j¹ sprawa Woburn, a zwÅ‚aszcza wykonane przez Colvina analizylimfocytów T oraz Studium Harwardzkie.PrzesiedziaÅ‚a ze Schlichtmannem wielegodzin w swoim gabinecie, omawiaj¹c rozmaite aspekty medyczne sprawy.WÅ‚a-Snie wtedy podsunêÅ‚a mySl, by zacz¹æ gromadziæ wszelkie zapisy z kart chorobo-wych powodów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.ByÅ‚o to iScie gigantyczne zadanie, lecz szef wymagaÅ‚ w jego realizacji nad-zwyczajnej dokÅ‚adnoSci.Patti musiaÅ‚a zdobyæ kopiê ka¿dego wpisu do karty cho-robowej, nawet jeSli wizyta u lekarza byÅ‚a spowodowana zwykÅ‚ym rozciêciemkolana, bólem gardÅ‚a czy przeziêbieniem.A kartoteki dzieci chorych na biaÅ‚aczkêobejmowaÅ‚y tysi¹ce stron obserwacji i wyników badañ, szczegółowych opisówdawkowania leków, do tego uwagi pielêgniarek i lekarzy, pracowników opiekispoÅ‚ecznej i psychoanalityków.Natomiast w wypadku dorosÅ‚ych niektóre wpisypochodziÅ‚y jeszcze z lat trzydziestych.Patti potrafiÅ‚a jednak zadziwiæ Schlichtmanna, poniewa¿, jak póxniej wyszÅ‚ona jaw, zaczêÅ‚a siê w nim podkochiwaæ.Ze wszystkich siÅ‚ staraÅ‚a siê speÅ‚niæ jegowymagania, napotykaÅ‚a jednak olbrzymie trudnoSci w dotarciu do najstarszychdokumentów.Kiedy pewnego ranka wbiegÅ‚a do kancelarii, natknêÅ‚a siê na Janaw recepcji. ZebraÅ‚aS ju¿ wszystkie zapisy medyczne? spytaÅ‚.170 Nie mogê dotrzeæ do najstarszych kart chorobowych Anne Anderson, po-niewa¿& Nic mnie to nie obchodzi! warkn¹Å‚ Schlichtmann. Masz je zdobyæ! To niemo¿liwe.Rodzinny lekarz Andersonów nie ¿yje. PowiedziaÅ‚em, ¿e nic mnie to nie obchodzi! wybuchn¹Å‚ adwokat, jakbyspecjalnie zale¿aÅ‚o mu na tym, by wszyscy go sÅ‚yszeli. Wykop tego cholernegodoktorka z grobu! Zrób nalot na dom wdowy i za Å‚eb zaci¹gnij sukê do piwnicy!S¹dzisz, ¿e Facher bêdzie siê interesowaÅ‚, dlaczego nie mogÅ‚aS znalexæ tych kart?!Obra¿ona D Addieco ze Å‚zami w oczach biegiem uciekÅ‚a do biblioteki.Kie-dy minutê póxniej usÅ‚yszaÅ‚a w korytarzu kroki Schlichtmanna, pospiesznie usia-dÅ‚a przy telefonie. Patti, odłó¿ sÅ‚uchawkê poleciÅ‚ stanowczym tonem. Nie rozumiesz, ¿e jestem wSciekÅ‚a? Nie mam ochoty z tob¹ rozmawiaæ! Dlaczego jesteS wSciekÅ‚a? Bo naprawdê bardzo siê staram mruknêÅ‚a, ocieraj¹c Å‚zy. Jestem takwSciekÅ‚a, ¿e nawet nie mogê mówiæ. W porz¹dku, ja bêdê mówiÅ‚, a ty sÅ‚uchaj rzekÅ‚ pojednawczo.Aagodnym tonem wyjaSniÅ‚, ¿e doskonale wie, jak ona siê stara, i ¿e doceniajej wysiÅ‚ki, uwa¿a j¹ za szczególnie cennego pracownika.MówiÅ‚ tak bez przerwyprzez kilka minut, lecz w monologu ani razu nie padÅ‚o sÅ‚owo: przepraszam.PattiuspokoiÅ‚a siê jednak i w koñcu, chocia¿ wbrew swej woli, zaczêÅ‚a siê nawet uSmie-chaæ.Wtedy Schlichtmann rzuciÅ‚: No, dobra.A teraz bierz siê do roboty.Kilka miesiêcy póxniej D Addieco wykorzystaÅ‚a sposobnoSæ do zemsty.Najego urodziny skomponowaÅ‚a piosenkê zatytuÅ‚owan¹ Schlichtmannowy rap i wy-konaÅ‚a j¹ podczas uroczystego przyjêcia w biurze.Tekst brzmiaÅ‚ nastêpuj¹co:Opowiem wam o goSciu, co ma na imiê JanI rz¹dzi w Swiecie prawa niczym feudalny pan.Na sali rozpraw uSmiech na jego ustach tkwi,CzySciutkie zawsze rêce i nienaganny sznyt.Gdy karty chorobowe masz zbieraæ w try miga,Nic jego nie obchodzi, czy noc, czy deszcz i mgÅ‚a.Porz¹dek ma byæ, ordnung, do dzieÅ‚a, ni mru mru,Bo jeSli coS tu spieprzysz, za mordê i na bruk.Co? Znowu nie ma soku? MówiÅ‚em przecie¿, ¿eW tej kancelarii zawsze sok ma byæ, noc czy dzieñ,Do tego naturalny, najlepszy, nawet ba! Najdro¿szy z wszystkich soków, jakie znaÅ‚ dot¹d Swiat!Nim jeszcze tu zakoñczê ów Schlichtmannowy rap,Dopowiem szczerze goSæ ten i zalet kilka ma.171To ciêty jêzyk oraz nadzwyczaj têgi Å‚eb.I to, ¿e jakoS zdzier¿yÅ‚ ten beÅ‚kotliwy tekst.Zgromadzenie wszystkich zapisów medycznych byÅ‚o pomysÅ‚em pewnej le-karki, specjalistki z zakresu medycyny pracy, niejakiej Shirley Conibear.Schlicht-mann wybraÅ‚ siê do Chicago w celu zwerbowania jej do współpracy ponad rokwczeSniej.Sporz¹dziÅ‚ listê wszystkich biegÅ‚ych, onkologów, patologów, immu-nologów i toksykologów, którzy zeznawali w gÅ‚oSnych rozprawach s¹dowych, naprzykÅ‚ad wymierzonych przeciwko producentom azbestu.CzêSæ z nich oSwiad-czyÅ‚a, ¿e jest teraz zbyt zajêta, by choæby odwiedziæ Woburn.Inni w ogóle niechcieli z nim rozmawiaæ, wyra¿aj¹c siê z pow¹tpiewaniem o zasadnoSci prowa-dzonej przez niego sprawy.Tym, którzy okazali choæby odrobinê zainteresowa-nia, Jan porozsyÅ‚aÅ‚ grube streszczenia zgromadzonej dokumentacji wraz z czeka-mi na dwa i pół tysi¹ca dolarów, gdy¿ tyle zwykÅ‚ dot¹d pÅ‚aciæ specjalistom zazgodê na wyst¹pienie w roli biegÅ‚ego.Doktor Shirley Conibear byÅ‚a autork¹ wielu artykułów dotycz¹cych proble-mów zdrowotnych ludzi stykaj¹cych siê w pracy z toksycznymi chemikaliami.ZaintrygowaÅ‚a j¹ sprawa Woburn, a zwÅ‚aszcza wykonane przez Colvina analizylimfocytów T oraz Studium Harwardzkie.PrzesiedziaÅ‚a ze Schlichtmannem wielegodzin w swoim gabinecie, omawiaj¹c rozmaite aspekty medyczne sprawy.WÅ‚a-Snie wtedy podsunêÅ‚a mySl, by zacz¹æ gromadziæ wszelkie zapisy z kart chorobo-wych powodów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]