[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczur czterdziesty pierwszy i biały.Ponadto szczur przywódczy.Ten szczegół rozważał powtarza się we wszystkich trzech snach.Byłby więc najważniejszy? Czymoże cały sen został wymyślony po to, by stworzyć czterdziestego pierwszego szczura?407Czterdziesty pierwszy szczur ma więc wskazywać, wręcz nawet przekonać nieodparcieadresata, że dowody Agrykoli należy traktować śmiertelnie serio.Nieruchoma twarz Gajusza Tyberiusza Cezara Augustusa patrzyła nań ironicznie,rozciągając marmurowe policzki w uśmiechu, który wydawał się jeszcze bardziej niżzazwyczaj posępny.Stało się więc to, czego się najbardziej obawiał.Przywódczy biały szczur, to XLI.Dlaczego biały? To proste.Agrykola i ci, z którymi się sprzymierzył, wiedzą już o jegośmierci.Przypomniał sobie teraz dokładnie, że w niektórych rejonach Wschodu białykolor jest kolorem żałoby, podobnie jak liczba trzy oznacza śmierć.Są w niej w tejśmierci zorientowani tak dobrze, jak w roli, którą odegrał przy potknięciu się lubpośliznięciu Barucha bar Symeona człowiek zwany czterdziestym pierwszym, setniknumerowanych.Skąd wiedzą? Czy nie od niego samego? Czy to zemsta przebiegła,dalekowzroczna, wschodnia za śmierć przeczuwaną, jaką w rzeczywistości, już nie weśnie, zadał szczurowi wilk czy też wilcy, o ile za takich można by uznać też i obu Gre-ków wilk i psy raczej gryzące się, lecz teraz już zgodne z sobą w obawie przedświadectwem szczura, który wszelako i tak, już pośmiertnie, odgryza swemu chlebo-408czy raczej żerodawcy łapy, czyniąc go jak chce to udowodnić Agrykola bezbron-nym?Piłat znów wstał i przechadzając się po atrium budził echo drzemiące wśród mar-murów.Stanął przed głową przybraną w diadem.Wysunął język obłożony, żółty. Przegrałeś syknął Gajusz Tyberiusz Poncjusz Piłat Cezar potknąłeś się i tyna koniec.Piłat wybuchnął śmiechem, który niósł się po pustej sali wśród kolumn.Patrzył nałyse czoło i pomarszczone, zwiędłe policzki swego sobowtóra, na bezzębne zapadłe ustanadające twarzy wyraz przebiegły i złośliwy.Obaj, Tyberiusz i on, Piłat, są już starzyi rozczarowani, a to, co mieli dokonać wielkiego, już się stało.Nie w czynach, niestety.W marzeniach.Teraz nawet marzenia są jałowe.Jego własne życie wydało mu się puste.Plon małych szalbierstw, które w niczym nie zmieniają stanu choćby jednej prowincjiImperium i to wszystko, co zabierze z sobą do Hadesu? w nicość, jak uczyEpikur? czy w ogień spalający i oczyszczający wszystko, o którym słyszał kiedyśw Atenach od filozofów malowanego portyku? w każdym bądz razie w niewiadomą,gdzie wtrącić go może rozkaz cesarski, może nawet płynący już na okręcie z Syrakuz?409Gdybym był Augustusem pomyślał puściłbym chyba wolno tego Jezusa barNash.Wydało mu się, że istota władzy polega na niezależności.Im wyższa władza, tymwiększa zdolność podporządkowania sobie wypadków i ludzi bez konieczności ulega-nia ich decyzjom i kaprysom.Był przytłoczony koniecznością liczenia się z innymi,z których każdy, jak podejrzewał, chciał nad nim górować.Teraz byle przetrwać pomyślał potem wyjedzie stąd i osiądzie w Kampanii na wsi, w majątku rodzin-nym Poncjuszów, gdzie urodził się jeszcze jego dziad, żołnierz Sulli.Przypomniał sobiepewną melodię.Słyszał ją ostatnio na przyjęciu u Agrykoli, śpiewaną przez pokraczne-go błazna po to, by go wykpić.Zagwizdał w roztargnieniu nuty, które chodziły za nimpotem przez całą noc natrętnie jak wizja:Używaj, brachu, życia, bo jutro może zgnijesz.Krewni podzielą cały twój majątek.Usłyszał kroki.Do atrium wszedł niewolnik i podając, zwyczajem wschodnim, natwarz oznajmił, iż szlachetny Trasyllos przysłał żołnierza z wiadomością, że tłum %7ły-dów zebrał się znów na placu przed pretorium i niecierpliwi się, oczekując wyrokuśmierci na Jezusa bar Nash.410 Wzmocniony oddział straży i lektykę! rozkazał.Posłał tego Człowieka Antypasowi, nie zajmując się specjalnie Jego sprawą.An-typas odesłał mu Go z uprzejmym listem.To było, zdaje się, zręczne posunięcie.Tuwszyscy na Wschodzie mają przeczulone poczucie własnej godności.Antypas zostałnajwyrazniej ujęty.Okazuje się jednak, że sprawa Jezusa ma też swoją dobrą, prak-tyczną stronę.Będzie można rozluznić sieć numerowanych zarzuconą wokół Antypasa.O ile Piłat znał Wschód, gdzie wszystko dojrzewało powoli, to dopiero za kilka miesięcynależało spodziewać się nowych intryg Antypasa nie wcześniej.Niewolnik ułożył mu fałdy togi i klęcząc zapinał sandały.Piłat zdjął ze srebrnej ta-cy pierścień rycerski kuty w złocie, wsunął go na palec.Równocześnie inni niewolnicyszminkowali mu usta i malowali paznokcie.Dwaj żołnierze w pełnym uzbrojeniu sta-li już w progu atrium.Czerwona lektyka ze złotymi frędzlami była gotowa do drogii liktorzy, trzymając w rękach topory otoczone rózgami, czekali po obu jej stronach.Piłat skinął dłonią.Trzasnęły kaligi żołnierzy.Grzmot kroków wypełnił pałac He-roda.Szedł za nimi, cherlawy i upokorzony, na sąd, którego wyrok podyktował muswoim snem Agrykola.Nie znosił szantażu zwłaszcza ze strony tych, których nie uwa-411żał za równych sobie.Buntowała się jego pycha Rzymianina i despoty i teraz, bardziejmoże niż dotąd, pogardzał Agrykolą, Kajfaszem i tłumem, który już zebrał się na drodzewiodącej z pałacu Heroda do Antonii, by powitać prokuratora.Ze szmeru Piłat wyłowiłkrzyk: Ukrzyżuj Jezusa bar Nash!Więc znów grozba? Zmrużył oczy oślepiony słońcem. Przeklęta hołota syknął.Gdyby zebrać żołnierzy z Antonii i ściągnąć oddziałysyryjskie znad Hebronu, można by spróbować rozpędzić ją batami.Wiedział jednak, że jest to równie nierealne jak marzenie o najwyższej władzy.Ktośpociągnął go za togę.Odwrócił się.Stała przed nim niewolnica Aspazji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Szczur czterdziesty pierwszy i biały.Ponadto szczur przywódczy.Ten szczegół rozważał powtarza się we wszystkich trzech snach.Byłby więc najważniejszy? Czymoże cały sen został wymyślony po to, by stworzyć czterdziestego pierwszego szczura?407Czterdziesty pierwszy szczur ma więc wskazywać, wręcz nawet przekonać nieodparcieadresata, że dowody Agrykoli należy traktować śmiertelnie serio.Nieruchoma twarz Gajusza Tyberiusza Cezara Augustusa patrzyła nań ironicznie,rozciągając marmurowe policzki w uśmiechu, który wydawał się jeszcze bardziej niżzazwyczaj posępny.Stało się więc to, czego się najbardziej obawiał.Przywódczy biały szczur, to XLI.Dlaczego biały? To proste.Agrykola i ci, z którymi się sprzymierzył, wiedzą już o jegośmierci.Przypomniał sobie teraz dokładnie, że w niektórych rejonach Wschodu białykolor jest kolorem żałoby, podobnie jak liczba trzy oznacza śmierć.Są w niej w tejśmierci zorientowani tak dobrze, jak w roli, którą odegrał przy potknięciu się lubpośliznięciu Barucha bar Symeona człowiek zwany czterdziestym pierwszym, setniknumerowanych.Skąd wiedzą? Czy nie od niego samego? Czy to zemsta przebiegła,dalekowzroczna, wschodnia za śmierć przeczuwaną, jaką w rzeczywistości, już nie weśnie, zadał szczurowi wilk czy też wilcy, o ile za takich można by uznać też i obu Gre-ków wilk i psy raczej gryzące się, lecz teraz już zgodne z sobą w obawie przedświadectwem szczura, który wszelako i tak, już pośmiertnie, odgryza swemu chlebo-408czy raczej żerodawcy łapy, czyniąc go jak chce to udowodnić Agrykola bezbron-nym?Piłat znów wstał i przechadzając się po atrium budził echo drzemiące wśród mar-murów.Stanął przed głową przybraną w diadem.Wysunął język obłożony, żółty. Przegrałeś syknął Gajusz Tyberiusz Poncjusz Piłat Cezar potknąłeś się i tyna koniec.Piłat wybuchnął śmiechem, który niósł się po pustej sali wśród kolumn.Patrzył nałyse czoło i pomarszczone, zwiędłe policzki swego sobowtóra, na bezzębne zapadłe ustanadające twarzy wyraz przebiegły i złośliwy.Obaj, Tyberiusz i on, Piłat, są już starzyi rozczarowani, a to, co mieli dokonać wielkiego, już się stało.Nie w czynach, niestety.W marzeniach.Teraz nawet marzenia są jałowe.Jego własne życie wydało mu się puste.Plon małych szalbierstw, które w niczym nie zmieniają stanu choćby jednej prowincjiImperium i to wszystko, co zabierze z sobą do Hadesu? w nicość, jak uczyEpikur? czy w ogień spalający i oczyszczający wszystko, o którym słyszał kiedyśw Atenach od filozofów malowanego portyku? w każdym bądz razie w niewiadomą,gdzie wtrącić go może rozkaz cesarski, może nawet płynący już na okręcie z Syrakuz?409Gdybym był Augustusem pomyślał puściłbym chyba wolno tego Jezusa barNash.Wydało mu się, że istota władzy polega na niezależności.Im wyższa władza, tymwiększa zdolność podporządkowania sobie wypadków i ludzi bez konieczności ulega-nia ich decyzjom i kaprysom.Był przytłoczony koniecznością liczenia się z innymi,z których każdy, jak podejrzewał, chciał nad nim górować.Teraz byle przetrwać pomyślał potem wyjedzie stąd i osiądzie w Kampanii na wsi, w majątku rodzin-nym Poncjuszów, gdzie urodził się jeszcze jego dziad, żołnierz Sulli.Przypomniał sobiepewną melodię.Słyszał ją ostatnio na przyjęciu u Agrykoli, śpiewaną przez pokraczne-go błazna po to, by go wykpić.Zagwizdał w roztargnieniu nuty, które chodziły za nimpotem przez całą noc natrętnie jak wizja:Używaj, brachu, życia, bo jutro może zgnijesz.Krewni podzielą cały twój majątek.Usłyszał kroki.Do atrium wszedł niewolnik i podając, zwyczajem wschodnim, natwarz oznajmił, iż szlachetny Trasyllos przysłał żołnierza z wiadomością, że tłum %7ły-dów zebrał się znów na placu przed pretorium i niecierpliwi się, oczekując wyrokuśmierci na Jezusa bar Nash.410 Wzmocniony oddział straży i lektykę! rozkazał.Posłał tego Człowieka Antypasowi, nie zajmując się specjalnie Jego sprawą.An-typas odesłał mu Go z uprzejmym listem.To było, zdaje się, zręczne posunięcie.Tuwszyscy na Wschodzie mają przeczulone poczucie własnej godności.Antypas zostałnajwyrazniej ujęty.Okazuje się jednak, że sprawa Jezusa ma też swoją dobrą, prak-tyczną stronę.Będzie można rozluznić sieć numerowanych zarzuconą wokół Antypasa.O ile Piłat znał Wschód, gdzie wszystko dojrzewało powoli, to dopiero za kilka miesięcynależało spodziewać się nowych intryg Antypasa nie wcześniej.Niewolnik ułożył mu fałdy togi i klęcząc zapinał sandały.Piłat zdjął ze srebrnej ta-cy pierścień rycerski kuty w złocie, wsunął go na palec.Równocześnie inni niewolnicyszminkowali mu usta i malowali paznokcie.Dwaj żołnierze w pełnym uzbrojeniu sta-li już w progu atrium.Czerwona lektyka ze złotymi frędzlami była gotowa do drogii liktorzy, trzymając w rękach topory otoczone rózgami, czekali po obu jej stronach.Piłat skinął dłonią.Trzasnęły kaligi żołnierzy.Grzmot kroków wypełnił pałac He-roda.Szedł za nimi, cherlawy i upokorzony, na sąd, którego wyrok podyktował muswoim snem Agrykola.Nie znosił szantażu zwłaszcza ze strony tych, których nie uwa-411żał za równych sobie.Buntowała się jego pycha Rzymianina i despoty i teraz, bardziejmoże niż dotąd, pogardzał Agrykolą, Kajfaszem i tłumem, który już zebrał się na drodzewiodącej z pałacu Heroda do Antonii, by powitać prokuratora.Ze szmeru Piłat wyłowiłkrzyk: Ukrzyżuj Jezusa bar Nash!Więc znów grozba? Zmrużył oczy oślepiony słońcem. Przeklęta hołota syknął.Gdyby zebrać żołnierzy z Antonii i ściągnąć oddziałysyryjskie znad Hebronu, można by spróbować rozpędzić ją batami.Wiedział jednak, że jest to równie nierealne jak marzenie o najwyższej władzy.Ktośpociągnął go za togę.Odwrócił się.Stała przed nim niewolnica Aspazji [ Pobierz całość w formacie PDF ]