[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kto mówi w takisposób? Tina ewidentnie ogląda za dużo seriali.Nie mogę siępowstrzymać i z ust wyrywa mi się chichot.- Zmiejesz się ze mnie?! - wrzeszczy Tina. - Tina.Tina.- Głos Jeffa brzmi pojednawczo.- Wystarczy.Proszę, bejbi, przestań.Rozłącza się.Patrzę w przestrzeń niewidzącym wzrokiem i marszczę czoło.Jestem zdumiona.Rozmowa nie poszła zgodnie z planem.Nie jestempewna, o co biega, ale wiem jedno: wreszcie zetknęłam się zprawdziwą Złą Czarownicą ze Wschodu.Nie mówię Geraldine o mojej rozmowie z Tiną - po co ją martwić- chociaż widzę, że jej zrenice rozszerza strach, gdy informuję ją, że wczwartek mam randkę z Jeffem.A, tak.Zadzwonił godzinę pózniej z jakiegoś cichego miejsca,kajał się, przepraszał i zaproponował, żebyśmy poszli coś przegryzć wczwartek wieczorem.Właściwie to powiedział przekąsnąć", ale niemiałam serca go poprawiać.Moje dawne nudne nowojorskie japowiedziałoby nie", ale moje nowe niefrasobliwe pekińskiewcielenie zgodziło się.Wciąż nie otrzymałam prawdziwychodpowiedzi na temat Tiny ( przysięgam, nie jesteśmy już razem",zarzekał się), ale jakie to ma znaczenie? Przecież umawiamy się nakolację, a nie potajemny ślub.Siedząc przy biurku, patrzę rozmarzonym wzrokiem w komputer,wspominając ciemne oczy i miękkie usta Jeffa, intensywność naszegopocałunku.Mmm.Wyobrażam sobie, że pijemy koktajlecosmopolitan w Susie Wong's.Może przedstawi mnie swoimsłynnym znajomym: Faye Wong, Jetowi Li i.nie bardzo znaminnych chińskich gwiazdorów.W każdym razie każdemu, kto jestsławny.- Isabelle, Geraldine, w tej chwili do mojego biura.Rumianatwarz Eda pojawia się nagle nad moim biurkiem, przepędzając preczmarzenia.Dzga w moim kierunku palcem i odchodzi ciężkimkrokiem.O - o.Czy coś jest nie tak? Szukam jakichś ostatnichprzewin, ale nic nie mogę znalezć.Rzucam Geraldine zdumionespojrzenie i razem wchodzimy do biura.Ed nogą zatrzaskuje drzwi.- Nie wiem, kto wkurzył Tinę Chang, ale mamy problem.- Co? Dlaczego? - pyta nerwowym głosem Geraldine.Poprawiam się niepewnie na krześle.- Właśnie zadzwoniła z informacją, że Topanga Films nie wpuściGeraldine na plan filmu %7łelazo w złoto - oznajmia głuchym głosem.-Podobno Maksowi Zhangowi nie podobały się twoje drwiny z filmuWschód jest czerwony.- Patrzy na nią.- Kiedy o nim pisałaś?- Nie mam pojęcia - odpowiada powoli Geraldine.- Może to byłjakiś krótki opis w repertuarze.Ten film wyszedł pięć lat temu.I kogoobchodzi, co ja o nim myślę? Zdobył Oskara!- Tina powiedziała też, że z przyjemnością przyjmą na plankogoś innego.Wszyscy wiemy, że nie znosi Gaba, więc zostaje nam.Isabelle.- Patrzą oboje na mnie.- Co się tu, kurwa, dzieje?Otwieram usta, ale nie jestem w stanie nic wykrztusić.- Czy to ma coś wspólnego z Jeffem? - pyta Geraldine, mrużącoczy.- Czy aż tak jej odbiło?- Kto to jest Jeff? Pracuje w Topanga Films?- Jeff to.ten facet.- Czuję, że się rumienię.- To były Tiny, który upodobał sobie Isabelle.- Geraldinekrzyżuje ramiona.- Mówiłam ci, żebyś uważała.- Mało mnie obchodzi życie uczuciowe Isabelle - warczy Ed.-Nieważne, czy jesteś u niej na cenzurowanym.Czemu nagle chce daćci szansę na napisanie naszego tematu z okładki?- Kto to wie? - Geraldine kręci głową.- Ale znając Tinę.jestempewna, że to jakiś makiaweliczny plan.- Nie ma sensu spekulować - wzdycha Ed.- Isabelle, idz siępakować.Jedziesz do Pingyao.- Ale to artykuł Geraldine - protestuję.- Ty chyba nie rozumiesz.- Ed nachyla się i widzę żyłę pulsującąmu na czole.- Musimy mieć ten artykuł.Bierz się do roboty.I niczegonie spieprz, bo wylecisz na zbity pysk.Nie żartuję.- Odwraca się dokomputera.- Prześlę ci informacje o zakwaterowaniu i jak dotrzeć na plan- mówi Geraldine, kiedy wychodzimy.- Autokar wyjeżdża jutroo ósmej rano.- Bardzo mi przykro.- To nie twoja wina.- Kładzie mi dłoń na ramieniu.- Powiemszczerze, że nie zazdroszczę ci spotkania z Tiną.Mój śmiech nawet dla mnie samej brzmi sztucznie.Wędrowałam z plecakiem po górach Adirondack, zjezdziłam całeStany, przeleciałam Pacyfik, ale nigdy nie podróżowałam w tensposób - z kurą u nóg.Jadę do Pingyao w autobusie wypełnionym posufit i chociaż miałam szczęście i znalazłam wolny fotel, pośródgłośnego gwaru i papierosowego dymu trudno się odprężyć.Obok mnie siedzi właścicielka kury, korpulentna kobieta Ookrągłych policzkach i szerokim szczerbatym uśmiechu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Kto mówi w takisposób? Tina ewidentnie ogląda za dużo seriali.Nie mogę siępowstrzymać i z ust wyrywa mi się chichot.- Zmiejesz się ze mnie?! - wrzeszczy Tina. - Tina.Tina.- Głos Jeffa brzmi pojednawczo.- Wystarczy.Proszę, bejbi, przestań.Rozłącza się.Patrzę w przestrzeń niewidzącym wzrokiem i marszczę czoło.Jestem zdumiona.Rozmowa nie poszła zgodnie z planem.Nie jestempewna, o co biega, ale wiem jedno: wreszcie zetknęłam się zprawdziwą Złą Czarownicą ze Wschodu.Nie mówię Geraldine o mojej rozmowie z Tiną - po co ją martwić- chociaż widzę, że jej zrenice rozszerza strach, gdy informuję ją, że wczwartek mam randkę z Jeffem.A, tak.Zadzwonił godzinę pózniej z jakiegoś cichego miejsca,kajał się, przepraszał i zaproponował, żebyśmy poszli coś przegryzć wczwartek wieczorem.Właściwie to powiedział przekąsnąć", ale niemiałam serca go poprawiać.Moje dawne nudne nowojorskie japowiedziałoby nie", ale moje nowe niefrasobliwe pekińskiewcielenie zgodziło się.Wciąż nie otrzymałam prawdziwychodpowiedzi na temat Tiny ( przysięgam, nie jesteśmy już razem",zarzekał się), ale jakie to ma znaczenie? Przecież umawiamy się nakolację, a nie potajemny ślub.Siedząc przy biurku, patrzę rozmarzonym wzrokiem w komputer,wspominając ciemne oczy i miękkie usta Jeffa, intensywność naszegopocałunku.Mmm.Wyobrażam sobie, że pijemy koktajlecosmopolitan w Susie Wong's.Może przedstawi mnie swoimsłynnym znajomym: Faye Wong, Jetowi Li i.nie bardzo znaminnych chińskich gwiazdorów.W każdym razie każdemu, kto jestsławny.- Isabelle, Geraldine, w tej chwili do mojego biura.Rumianatwarz Eda pojawia się nagle nad moim biurkiem, przepędzając preczmarzenia.Dzga w moim kierunku palcem i odchodzi ciężkimkrokiem.O - o.Czy coś jest nie tak? Szukam jakichś ostatnichprzewin, ale nic nie mogę znalezć.Rzucam Geraldine zdumionespojrzenie i razem wchodzimy do biura.Ed nogą zatrzaskuje drzwi.- Nie wiem, kto wkurzył Tinę Chang, ale mamy problem.- Co? Dlaczego? - pyta nerwowym głosem Geraldine.Poprawiam się niepewnie na krześle.- Właśnie zadzwoniła z informacją, że Topanga Films nie wpuściGeraldine na plan filmu %7łelazo w złoto - oznajmia głuchym głosem.-Podobno Maksowi Zhangowi nie podobały się twoje drwiny z filmuWschód jest czerwony.- Patrzy na nią.- Kiedy o nim pisałaś?- Nie mam pojęcia - odpowiada powoli Geraldine.- Może to byłjakiś krótki opis w repertuarze.Ten film wyszedł pięć lat temu.I kogoobchodzi, co ja o nim myślę? Zdobył Oskara!- Tina powiedziała też, że z przyjemnością przyjmą na plankogoś innego.Wszyscy wiemy, że nie znosi Gaba, więc zostaje nam.Isabelle.- Patrzą oboje na mnie.- Co się tu, kurwa, dzieje?Otwieram usta, ale nie jestem w stanie nic wykrztusić.- Czy to ma coś wspólnego z Jeffem? - pyta Geraldine, mrużącoczy.- Czy aż tak jej odbiło?- Kto to jest Jeff? Pracuje w Topanga Films?- Jeff to.ten facet.- Czuję, że się rumienię.- To były Tiny, który upodobał sobie Isabelle.- Geraldinekrzyżuje ramiona.- Mówiłam ci, żebyś uważała.- Mało mnie obchodzi życie uczuciowe Isabelle - warczy Ed.-Nieważne, czy jesteś u niej na cenzurowanym.Czemu nagle chce daćci szansę na napisanie naszego tematu z okładki?- Kto to wie? - Geraldine kręci głową.- Ale znając Tinę.jestempewna, że to jakiś makiaweliczny plan.- Nie ma sensu spekulować - wzdycha Ed.- Isabelle, idz siępakować.Jedziesz do Pingyao.- Ale to artykuł Geraldine - protestuję.- Ty chyba nie rozumiesz.- Ed nachyla się i widzę żyłę pulsującąmu na czole.- Musimy mieć ten artykuł.Bierz się do roboty.I niczegonie spieprz, bo wylecisz na zbity pysk.Nie żartuję.- Odwraca się dokomputera.- Prześlę ci informacje o zakwaterowaniu i jak dotrzeć na plan- mówi Geraldine, kiedy wychodzimy.- Autokar wyjeżdża jutroo ósmej rano.- Bardzo mi przykro.- To nie twoja wina.- Kładzie mi dłoń na ramieniu.- Powiemszczerze, że nie zazdroszczę ci spotkania z Tiną.Mój śmiech nawet dla mnie samej brzmi sztucznie.Wędrowałam z plecakiem po górach Adirondack, zjezdziłam całeStany, przeleciałam Pacyfik, ale nigdy nie podróżowałam w tensposób - z kurą u nóg.Jadę do Pingyao w autobusie wypełnionym posufit i chociaż miałam szczęście i znalazłam wolny fotel, pośródgłośnego gwaru i papierosowego dymu trudno się odprężyć.Obok mnie siedzi właścicielka kury, korpulentna kobieta Ookrągłych policzkach i szerokim szczerbatym uśmiechu [ Pobierz całość w formacie PDF ]