[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MusiaÅ‚ je zadać.- Panno Beaumont, czy podpisaÅ‚a pani swój list?- Nie - odpowiedziaÅ‚a szybko.OdetchnÄ…Å‚ z ulgÄ….- UżyÅ‚am tylko inicjałów.List musiaÅ‚ zaginąć.a zawieraÅ‚ informacje wystarczajÄ…­ce do tego, by zaszkodzić jej reputacji, uznaÅ‚ Kit.Marina -w swej niewinnoÅ›ci i naiwnoÅ›ci - myÅ›laÅ‚a, że jest bezpiecz­na, nie podpisujÄ…c listu peÅ‚nym imieniem i nazwiskiem.DodiabÅ‚a, czy wydawaÅ‚o jej siÄ™, że istniejÄ… tysiÄ…ce kobiet z tymisamymi inicjaÅ‚ami?- Panno Beaumont.- Panie Stratton.przepraszam za sÅ‚owa, które pochop­nie wypowiedziaÅ‚am - wykrztusiÅ‚a, unikajÄ…c wzroku Kita.WyrwaÅ‚a dÅ‚onie z jego uÅ›cisku i ukryÅ‚a je w faÅ‚dach spódni­cy.SpÅ‚onęła ognistym rumieÅ„cem, dopiero teraz zdajÄ…c sobiesprawÄ™, że przez caÅ‚y czas trzymaÅ‚ jÄ… za rÄ™ce.Znów zwróciÅ‚ uwagÄ™ na jej nieskazitelnÄ… cerÄ™.ChciaÅ‚, że­by Marina na niego spojrzaÅ‚a.MiaÅ‚a piÄ™kne oczy.PowiedziaÅ‚a coÅ› ze wzrokiem wbitym w spódnicÄ™.Mówi­Å‚a tak cicho, że z trudem rozróżniaÅ‚ sÅ‚owa.- Panie Stratton, myÅ›lÄ™, że sprawa przedstawia siÄ™ jeszczegorzej.Ta gazetka krąży w towarzystwie.Napisano tam, żema pan nowÄ… kochankÄ™, wysokÄ… damÄ™ o inicjaÅ‚ach M.B.Wszyscy zastanawiajÄ… siÄ™ teraz, kim jest ta dama.Kit pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….To istotnie brzmiaÅ‚o groznie - dlapanny Beaumont. - Czy ma pani podstawy, by twierdzić, że zostaÅ‚a panizidentyfikowana jako M.B., milady? - zapytaÅ‚ Å‚agodnie.- Nie! - wykrzyknęła, ponownie chowajÄ…c twarz w dÅ‚o­niach.- Nie mam żadnych podstaw.Kit pomyÅ›laÅ‚, że panna Beaumont wpada w histeriÄ™.Nie­potrzebnie.Powinna wiedzieć, że jest bezpieczna, dopókiM.B.pozostaje nierozpoznana.- Lady Luce jest przekonana, że tÄ… damÄ… jest Tilly Blaine.Kit popatrzyÅ‚ na niÄ… osÅ‚upiaÅ‚y, jakby nie dowierzaÅ‚ wÅ‚as­nym uszom.Panna Blaine? Tilly Blaine?- NaprawdÄ™ ma na imiÄ™ Mathilda, ale wszyscy mówiÄ… naniÄ… Tilly, wiÄ™c nie od razu Å‚Ä…czÄ… jÄ… z tymi inicjaÅ‚ami, ale.Kit zaczÄ…Å‚ siÄ™ Å›miać.Nie byÅ‚ w stanie nic na to poradzić.To wszystko zakrawaÅ‚o na kpinÄ™.Tilly Blaine! Ta egzaltowa­na gidia, która gadaÅ‚a jak najÄ™ta - tak że nie sposób byÅ‚owpaść jej w sÅ‚owo - wyÅ‚Ä…cznie o poezji.Panna Beaumont zerwaÅ‚a siÄ™ na nogi, aż filiżanki na stolezadzwoniÅ‚y o spodki.- Jak pan może siÄ™ Å›miać? Nie pomyÅ›laÅ‚ pan o tym, coczeka pannÄ™ Blaine? Jest pan.Kit wstaÅ‚ i spokojnie odstawiÅ‚ stolik, bojÄ…c siÄ™, że Marinaza chwilÄ™ coÅ› strÄ…ci.- Moja droga panno Beaumont - powiedziaÅ‚ Å‚agodnie -nie mam najmniejszych wÄ…tpliwoÅ›ci, że nic z tego nie wy­niknie.Kto by uwierzyÅ‚, że mógÅ‚bym.?- Ty zarozumiaÅ‚y piÄ™knisiu! - wybuchnęła.- MyÅ›li pantylko o sobie.Uważa pan, że nikt by nie uwierzyÅ‚, że pan- wielki Kit Stratton - mógÅ‚by potajemnie spotykać siÄ™ z po­spolitÄ… dziewczynÄ… w rodzaju Tilly Blaine! Czy mogÄ™ panuprzypomnieć, że dwa razy spotkaÅ‚ siÄ™ pan ze mnÄ…?Kit gÅ‚Ä™boko zaczerpnÄ…Å‚ tchu.Co też go napadÅ‚o, żeby po­wiedzieć coÅ› tak niezrÄ™cznego? Kogut piejÄ…cy na kupie gnoju miaÅ‚ w sobie wiÄ™cej pokory niż on.Panna Beaumont nigdyjuż nie potraktuje go poważnie.ChciaÅ‚ ponownie ująć jejdÅ‚oÅ„, ale cofnęła siÄ™ jak oparzona.W tym momencie otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi salonu.WróciÅ‚a Emma.- Ma pani ochotÄ™ na partyjkÄ™ faraona, milady?- Owszem - odpowiedziaÅ‚a lady Luce.- WidzÄ™,Mechante, że bardzo ciÄ™ niepokoi moja dobra passa.- Po­zwoliÅ‚a, by lokaj zdjÄ…Å‚ jej ciemnÄ… wieczorowÄ… pelerynÄ™.-Ciesz siÄ™, że nie jestem lady Blaine.Czasami przegrywam.Sama jestem ciekawa, czy dziÅ› dopisze mi szczęście.Lady Marchant kiwnęła gÅ‚owÄ….- Jak pani sobie życzy, milady - powiedziaÅ‚a.- Moje sa­lony zawsze stojÄ… przed paniÄ… otworem.Lady Luce prychnęła i ruszyÅ‚a w stronÄ™ schodów.- Co pani sÄ…dzi o najÅ›wieższych plotkach?- Jakich plotkach? - zapytaÅ‚a szorstko lady Luce, przy­stajÄ…c na stopniu.- OczywiÅ›cie tych na temat najnowszej kochanki KitaStrattona, tajemniczej M.B.Lady Luce zmrużyÅ‚a oczy.- Nie wiesz, kto to jest - odparÅ‚a z satysfakcjÄ….- MusiciÄ™ to niepokoić [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl