[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ned, zreflektowawszy się za pózno, poczuł się bardzo niezręcznie: Ból głowy i wspomnienia z ostatniej nocy tak go dręczyły, że postanowił udać się na przejażdżkę po Hyde Parku,gdzie natychmiast wpadł na Victora Loringa.Ponieważ to właśnie do Victora przegrał wszystko, co muzostało z pensji, i podpisał kwity dłużne na niemałą sumę, niemiał ochoty z nim rozmawiać.Kiedy jednak Victor powitał gowesoło, Ned pomyślał, że chyba się pomylił co do długu karcianego i że być może był to tylko koszmarny, pijacki sen.Victor szybko pozbawił go tych iluzji:- Nie zapomnij, Ned, jak najszybciej mi zapłacić.Będę po-trzebował trochę gotówki w tych dniach, tym bardziej że niemam co liczyć na spadek po Waringach.- Oczywiście - odrzekł ponuro Ned.- Graliśmy w kartyostatniego wieczora.A ile ci jestem winien?- Powinieneś zapisywać w notesie, chłopie - poradził muwesoło Victor.Wiedział, że Ned wydał całą pensję i że sir Hart nie poręczyza niego, bo Ned uprzednio go o tym poinformował.Victor nie chciał pieniędzy Neda.Oczekiwał od niego czegośinnego i wiedział, że w tej sytuacji Ned zgodzi się na wszystko,żeby tylko nie narazić się na utratę spadku po sir Harcie.Nednie należał do najsprytniejszych i z tego korzystali mądrzejsi odniego, a do takich Victor sam się zaliczał.Wyjaśnił więc od razu Nedowi, zanim się rozstali, jak może rozwiązać kwestię długu.Wracał do domu, gratulując sobie sprytu, dzięki któremu miał nadzieję i siebie wyciągnąćz opresji.Eleanor, która nie mogła się doczekać balu u państwa Leominsterów, ponieważ spodziewała się spotkać tam Alana - byłwszak ostatnio ulubieńcem wszystkich - nagle poczuła, że niema ochoty go widzieć.Zawarł bliższą znajomość z lady Bencolin, która nie cieszyła się najlepszą reputacją, więc.Uświadomiła sobie, że zazdrość nie należy do przyjemnychuczuć.Wybrała się jednak do Leominster House.Gdy zobaczyłaAlana zmierzającego w jej kierunku, w pierwszym odruchuchciała odwrócić się i uciec.Tak pewnie postąpiłaby Nell Hatton.Eleanor jednak zachowała się tak, jak nakazywały dobremaniery - rozmawiała grzecznie, choć chłodno, jakby ledwo sięznali.Wrażliwy Alan natychmiast wyczuł jej rezerwę.PoprosiłEleanor o taniec, po czym uzyskawszy niechętnie udzielonązgodę, odszedł na bok i zadał sobie w duchu pytanie, co mogłobyć przyczyną tego nagłego chłodu.Wkrótce poznał odpowiedzz ust Neda, który podszedł do niego z wyrazem zawstydzeniana twarzy.- Chciałem cię przeprosić, chłopie - zaczął.- Dziś rano zrobiłem coś paskudnego.Sprowokowała mnie babka, a mnie poniosło do tego stopnia, że w obecności Eleanor powiedziałem,że spotykasz się z La Bencolin.Wprawdzie zaraz potem tłumaczyłem, że to plotki rozsiewane przez Victora Loringa, alewiesz, jakie są kobiety.Tak, Alan znał kobiety, ale poznał też Neda Hattona i niezdziwiło go, że wypaplał o jego spotkaniach z La Bencolin, coz kolei pewnie ucieszyło Victora.yle się stało, to pewne.Licząsię wytrwałość i cierpliwość, a jeśli to nie wystarczy, będziewalczył o Eleanor.Zdecydowanie w nie najszczęśliwszym dla siebie momencie, w kilka minut po tym, jak Alan dowiedział się o niedyskrecji Neda, podeszła do niego Marguerite Bencolin.Wcześniej widziała go rozmawiającego z tą młodziutką, piękną dziewczyną,Eleanor Hatton, i z lekka się zaniepokoiła, bo po dwóch wspólnie spędzonych rozkosznych wieczorach Alan więcej się u niejnie pojawił.Podczas drugiej wizyty tłumaczył się, że ma wiele pracyw biurze firmy Dilhorne'ów, którą właśnie reorganizuje, i obiecał odwiedzić ją pózniej.Do ponownego spotkania jednak niedoszło.- Jest pan niesłowny, panie Dilhorne - powiedziała, patrzącna niego swymi pięknymi oczyma.- Kiedy będę miała znowuprzyjemność podejmowania pana na ulicy Connaught?Alan skłonił się i pocałował ją w rękę.- Obawiam się, że nieprędko.Moje sprawy się pokompli-kowały i jestem bardzo zajęty.Na razie obowiązek muszę postawić na pierwszym miejscu.- Uśmiechnął się czarująco, muskając wargami jej dłoń, lecz wyczuł, że nie była zadowolonaz jego odpowiedzi.- A mnie się wydaje, że zabawia się pan w niańkę, mój drogi.- Marguerite spojrzała znacząco w stronę Eleanor, która rozmawiała właśnie z Victorem Loringiem.- Sądziłam, że wolipan dojrzalsze kobiety!Gdyby znała go lepiej, nigdy by czegoś podobnego nie powiedziała.Kiedy popatrzył prosto w jej twarz, zrozumiała, że go straciła.Spojrzenie jego jasnych, błękitnych oczu było zimne.- No cóż, lady Bencolin, odnawiam wspomnienia z dzieciństwa.Delikatne potrawy są zdrowsze od dań ostrych, które mogą niekiedy zaszkodzić zdrowiu.Nie przywykła, by ją odtrącano, a ponadto miała nadzieję nadłuższy romans.- Zaskakuje mnie pan - odcięła się.- Czy w koloniachwszyscy są tacy naiwni?- Ja, akurat, jestem po prostu mniej wymagający.Pomyślała z goryczą, że to kłamstwo.Nie ulegało wątpliwości, że zamierza z nią zerwać.Nie chcąc być natrętną ani zdradzić się z tym, że poczuła się upokorzona, ponieważ zostawiałją dla ślicznej debiutantki, skinęła mu zimno głową i odeszła.Alanowi zrobiło się jej nagle żal i po raz pierwszy wyrzucałsobie, że tak łatwo wdał się w ten romans.Słyszał, że Marguerite Bencolin szuka przygód z kim się da i nigdy się poważnienie angażuje.Tymczasem okazało się, że to, co się między nimiwydarzyło, nabrało dla niej znaczenia.Dostał nauczkę, żeby nie ulegać zbyt łatwo pokusom.Niechciał przecież jej ranić, tylko trochę się zabawić i jej sprawićprzyjemność.Wyrządził jej krzywdę, musi więc na przyszłośćbyć bardziej ostrożny.Krótka rozmowa Marguerite Bencolin z Alanem została zauważona przez wszystkich, jak też i fakt, że pożegnała go chłodno, co przyjął z widoczną ulgą.- Głupstwo, nie ma o czym mówić - powiedział Frank Gresham do przyjaciół.Była to jedna z wielu podobnych uwag na tentemat, ale, niestety, żadna z nich nie dotarła do uszu Eleanor.Odnosiła się do Alana z obojętną poprawnością, kiedy zająłsąsiednie krzesło w oczekiwaniu na wspólny taniec.Martwiłasię o Neda, do którego podszedł Victor, gdy tylko przybyli doLeominsterów. Strasznie tu nudno" - stwierdził i namówił Neda, żeby poszukali ciekawszych rozrywek.Przezornie odczekał,aż Almeria Stanton i Alan będą czymś zajęci, zanim zabrał swoją ofiarę.Alan szybko się zorientował, że Eleanor jest niespokojna,mimo iż z pozoru swobodnie z nim gawędziła.Obawiał się, żemoże to mieć związek z La Bencolin, postanowił więc zaryzykować i zapytał:- Coś cię dręczy, Eleanor? Czy mogę ci pomóc?Eleanor uświadomiła sobie, że nie pierwszy raz czytał w jejmyślach.- To prawda, mam pewien problem.- Spojrzała na niegopoważnie.- Może rzeczywiście mógłbyś mi pomóc.Chodzio Neda.Nie wiem dlaczego, ale niepokoję się o niego.Wyszedłstąd z Victorem i nietrudno się domyślić, że, jak zwykle, zjawisię w domu nad ranem, ledwie żywy z przepicia.Mam przeczucie, że przegrał duże pieniądze.Nagle pomyślała, że nie powinna mówić o tym Alanowi,zwłaszcza że dowiedziała się o jego romansie z La Bencolin,ale promieniowała od niego jakaś siła, której chętnie by siępoddała.Poza tym, komu innemu mogłaby zaufać? BabkaAlmeria wyrzuciłaby Neda z domu, gdyby się dowiedziałao przegranej.- Nie chcę cię oszukiwać - rzekł z powagą Alan [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ned, zreflektowawszy się za pózno, poczuł się bardzo niezręcznie: Ból głowy i wspomnienia z ostatniej nocy tak go dręczyły, że postanowił udać się na przejażdżkę po Hyde Parku,gdzie natychmiast wpadł na Victora Loringa.Ponieważ to właśnie do Victora przegrał wszystko, co muzostało z pensji, i podpisał kwity dłużne na niemałą sumę, niemiał ochoty z nim rozmawiać.Kiedy jednak Victor powitał gowesoło, Ned pomyślał, że chyba się pomylił co do długu karcianego i że być może był to tylko koszmarny, pijacki sen.Victor szybko pozbawił go tych iluzji:- Nie zapomnij, Ned, jak najszybciej mi zapłacić.Będę po-trzebował trochę gotówki w tych dniach, tym bardziej że niemam co liczyć na spadek po Waringach.- Oczywiście - odrzekł ponuro Ned.- Graliśmy w kartyostatniego wieczora.A ile ci jestem winien?- Powinieneś zapisywać w notesie, chłopie - poradził muwesoło Victor.Wiedział, że Ned wydał całą pensję i że sir Hart nie poręczyza niego, bo Ned uprzednio go o tym poinformował.Victor nie chciał pieniędzy Neda.Oczekiwał od niego czegośinnego i wiedział, że w tej sytuacji Ned zgodzi się na wszystko,żeby tylko nie narazić się na utratę spadku po sir Harcie.Nednie należał do najsprytniejszych i z tego korzystali mądrzejsi odniego, a do takich Victor sam się zaliczał.Wyjaśnił więc od razu Nedowi, zanim się rozstali, jak może rozwiązać kwestię długu.Wracał do domu, gratulując sobie sprytu, dzięki któremu miał nadzieję i siebie wyciągnąćz opresji.Eleanor, która nie mogła się doczekać balu u państwa Leominsterów, ponieważ spodziewała się spotkać tam Alana - byłwszak ostatnio ulubieńcem wszystkich - nagle poczuła, że niema ochoty go widzieć.Zawarł bliższą znajomość z lady Bencolin, która nie cieszyła się najlepszą reputacją, więc.Uświadomiła sobie, że zazdrość nie należy do przyjemnychuczuć.Wybrała się jednak do Leominster House.Gdy zobaczyłaAlana zmierzającego w jej kierunku, w pierwszym odruchuchciała odwrócić się i uciec.Tak pewnie postąpiłaby Nell Hatton.Eleanor jednak zachowała się tak, jak nakazywały dobremaniery - rozmawiała grzecznie, choć chłodno, jakby ledwo sięznali.Wrażliwy Alan natychmiast wyczuł jej rezerwę.PoprosiłEleanor o taniec, po czym uzyskawszy niechętnie udzielonązgodę, odszedł na bok i zadał sobie w duchu pytanie, co mogłobyć przyczyną tego nagłego chłodu.Wkrótce poznał odpowiedzz ust Neda, który podszedł do niego z wyrazem zawstydzeniana twarzy.- Chciałem cię przeprosić, chłopie - zaczął.- Dziś rano zrobiłem coś paskudnego.Sprowokowała mnie babka, a mnie poniosło do tego stopnia, że w obecności Eleanor powiedziałem,że spotykasz się z La Bencolin.Wprawdzie zaraz potem tłumaczyłem, że to plotki rozsiewane przez Victora Loringa, alewiesz, jakie są kobiety.Tak, Alan znał kobiety, ale poznał też Neda Hattona i niezdziwiło go, że wypaplał o jego spotkaniach z La Bencolin, coz kolei pewnie ucieszyło Victora.yle się stało, to pewne.Licząsię wytrwałość i cierpliwość, a jeśli to nie wystarczy, będziewalczył o Eleanor.Zdecydowanie w nie najszczęśliwszym dla siebie momencie, w kilka minut po tym, jak Alan dowiedział się o niedyskrecji Neda, podeszła do niego Marguerite Bencolin.Wcześniej widziała go rozmawiającego z tą młodziutką, piękną dziewczyną,Eleanor Hatton, i z lekka się zaniepokoiła, bo po dwóch wspólnie spędzonych rozkosznych wieczorach Alan więcej się u niejnie pojawił.Podczas drugiej wizyty tłumaczył się, że ma wiele pracyw biurze firmy Dilhorne'ów, którą właśnie reorganizuje, i obiecał odwiedzić ją pózniej.Do ponownego spotkania jednak niedoszło.- Jest pan niesłowny, panie Dilhorne - powiedziała, patrzącna niego swymi pięknymi oczyma.- Kiedy będę miała znowuprzyjemność podejmowania pana na ulicy Connaught?Alan skłonił się i pocałował ją w rękę.- Obawiam się, że nieprędko.Moje sprawy się pokompli-kowały i jestem bardzo zajęty.Na razie obowiązek muszę postawić na pierwszym miejscu.- Uśmiechnął się czarująco, muskając wargami jej dłoń, lecz wyczuł, że nie była zadowolonaz jego odpowiedzi.- A mnie się wydaje, że zabawia się pan w niańkę, mój drogi.- Marguerite spojrzała znacząco w stronę Eleanor, która rozmawiała właśnie z Victorem Loringiem.- Sądziłam, że wolipan dojrzalsze kobiety!Gdyby znała go lepiej, nigdy by czegoś podobnego nie powiedziała.Kiedy popatrzył prosto w jej twarz, zrozumiała, że go straciła.Spojrzenie jego jasnych, błękitnych oczu było zimne.- No cóż, lady Bencolin, odnawiam wspomnienia z dzieciństwa.Delikatne potrawy są zdrowsze od dań ostrych, które mogą niekiedy zaszkodzić zdrowiu.Nie przywykła, by ją odtrącano, a ponadto miała nadzieję nadłuższy romans.- Zaskakuje mnie pan - odcięła się.- Czy w koloniachwszyscy są tacy naiwni?- Ja, akurat, jestem po prostu mniej wymagający.Pomyślała z goryczą, że to kłamstwo.Nie ulegało wątpliwości, że zamierza z nią zerwać.Nie chcąc być natrętną ani zdradzić się z tym, że poczuła się upokorzona, ponieważ zostawiałją dla ślicznej debiutantki, skinęła mu zimno głową i odeszła.Alanowi zrobiło się jej nagle żal i po raz pierwszy wyrzucałsobie, że tak łatwo wdał się w ten romans.Słyszał, że Marguerite Bencolin szuka przygód z kim się da i nigdy się poważnienie angażuje.Tymczasem okazało się, że to, co się między nimiwydarzyło, nabrało dla niej znaczenia.Dostał nauczkę, żeby nie ulegać zbyt łatwo pokusom.Niechciał przecież jej ranić, tylko trochę się zabawić i jej sprawićprzyjemność.Wyrządził jej krzywdę, musi więc na przyszłośćbyć bardziej ostrożny.Krótka rozmowa Marguerite Bencolin z Alanem została zauważona przez wszystkich, jak też i fakt, że pożegnała go chłodno, co przyjął z widoczną ulgą.- Głupstwo, nie ma o czym mówić - powiedział Frank Gresham do przyjaciół.Była to jedna z wielu podobnych uwag na tentemat, ale, niestety, żadna z nich nie dotarła do uszu Eleanor.Odnosiła się do Alana z obojętną poprawnością, kiedy zająłsąsiednie krzesło w oczekiwaniu na wspólny taniec.Martwiłasię o Neda, do którego podszedł Victor, gdy tylko przybyli doLeominsterów. Strasznie tu nudno" - stwierdził i namówił Neda, żeby poszukali ciekawszych rozrywek.Przezornie odczekał,aż Almeria Stanton i Alan będą czymś zajęci, zanim zabrał swoją ofiarę.Alan szybko się zorientował, że Eleanor jest niespokojna,mimo iż z pozoru swobodnie z nim gawędziła.Obawiał się, żemoże to mieć związek z La Bencolin, postanowił więc zaryzykować i zapytał:- Coś cię dręczy, Eleanor? Czy mogę ci pomóc?Eleanor uświadomiła sobie, że nie pierwszy raz czytał w jejmyślach.- To prawda, mam pewien problem.- Spojrzała na niegopoważnie.- Może rzeczywiście mógłbyś mi pomóc.Chodzio Neda.Nie wiem dlaczego, ale niepokoję się o niego.Wyszedłstąd z Victorem i nietrudno się domyślić, że, jak zwykle, zjawisię w domu nad ranem, ledwie żywy z przepicia.Mam przeczucie, że przegrał duże pieniądze.Nagle pomyślała, że nie powinna mówić o tym Alanowi,zwłaszcza że dowiedziała się o jego romansie z La Bencolin,ale promieniowała od niego jakaś siła, której chętnie by siępoddała.Poza tym, komu innemu mogłaby zaufać? BabkaAlmeria wyrzuciłaby Neda z domu, gdyby się dowiedziałao przegranej.- Nie chcę cię oszukiwać - rzekł z powagą Alan [ Pobierz całość w formacie PDF ]