[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mniej więcej takponiżające, jak siedzenie w biurze przez całe życie, kiedy na zewnątrz świeci słońce.Mniej więcej tak poniżające, jak wyjście za mąż i rodzenie dzieci, a potem odkrycie,że to sukinsyn, który pomiata tobą i chce, żebyś dawała mu pięć razy w tygodniu, aty nie możesz odmówić, chociaż go nienawidzisz - i to wszystko za mniej na tydzieńniż Lily może zarobić w parę godzin.No i kto tu daje się wyruchać?Byłam zaskoczona.Nawet po naładowaniu się heroiną ciągle byłam zaskoczona inieustannie powtarzałam: Nie zrobiłaś tego.Robisz sobie jaja, prawda?.- Przez pół godziny byłam małą kurewką, a teraz znów jestem Lily.I naprawdę jest midobrze.Któregoś dnia przyszła Vonny z Richardem i.Och, nie mogłam się oprzeć.Jużwcześniej powiedziałam im, że wyobracałam paru frajerów.Kocham to.Trzeba byłowidzieć ich twarze, jak próbują jakoś się z tym uporać.Oni po prostu nienawidząokazywać przygany.Myślą, że tacy z nich państwo Alternatywni, prawdziwi126wywrotowcy.Zakleją parę banków, wypalą parę skrętów.Ja mam dopiero piętnaścielat, a robiłam rzeczy, o których baliby się nawet pomyśleć.Kiedy powiedziałam im, że poszłam w obieg, Vonny siedziała przez chwilęzastanawiając się, jaką ma przyjąć postawę, a potem powiedziała: To obrzydliwe,Gemmo.- No cóż, wszystkiego można raz spróbować - oświadczył Richard - ale niedoradzałbym tego jako kariery zawodowej.- Co zresztą zgadzało się z moimpoglądem.Czasem mnie zaskakuje.Zresztą chcę wspomnieć o czymś innym.Nie potrafiłamsię oprzeć.Siedzieli tam i chcieli wiedzieć, na czym jestem.Więc pomyślałam:pokażę wam na czym.Podwinęłam rękawy i pokazałam im ślady.Po igle.Nie będę zanudzać cię detalami.Prawie pożałowałam swojego kroku - tyle musiałamwysłuchać.Tak mówię, ale naprawdę myślę inaczej.Lubię mówić o herze.Mogłabymrozmawiać o niej przez cały dzień.To mnie fascynuje - co z tobą robi i jak reagują nanią ludzie.Lecz oni byli po prostu przerażeni, o wiele bardziej niż wtedy, kiedypowiedziałam im, że obracam frajerów.Ciągnęło się to godzinami.- Jeszcze zapłaczesz z tego powodu - rzekł Richard.Wybuchłam śmiechem.Nie znałmnie!- Każdy myśli, że jest silniejszy od heroiny - przestrzegała Vonny.- Ona to właśnie ztobą robi.Ale to się kończy śmiercią.Chyba naprawdę ją to poruszyło.Wstała i zaczęła chodzić wielkimi krokami po pokoju jak anioł zagłady. Niektórzy zwas zmierzają ku śmierci.Było tam kilkoro młodszych dzieciaków; małe żebraczki,które sprzedawały działki jeszcze nędzniejszym żebrakom.Przywarły do dywanu,usiłując się w nim ukryć, i wpatrywały się w nią, jak w posłańca śmierci.To było takieśmieszne.- Wiesz o tym wszystko, przeszłaś przez to, co? - zapytał Smółka.Oczywiście Vonny musiała przyznać, że nigdy nawet nie spróbowała.Wszyscyzaczęli się z niej śmiać, nawet najmłodsi.Vonny stała przygnębiona.- To się kończy śmiercią - powtórzyła.- Tak.Wszyscy umrzecie! Tak! - Lily była rozbawiona.Tańczyła wokół pokoju jakduch.127Była tamtego dnia w formie, jak wówczas na imprezie, kiedy ją spotkałam.Podeszłatanecznym krokiem do Vonny.- %7łyj szybko, umieraj młodo, kochanie, zanim się zestarzejesz - zaśpiewała.Vonny spojrzała na nią, jakby chciało jej się wymiotować, jakby Lily nie miała prawatak myśleć.Wtedy jeszcze mnie to bawiło.Ale przychodzili za często, razem albo pojedynczo.Ichcieli rozmawiać tylko o tym.Przysięgam, że są bardziej uzależnieni ode mnie.Rzeczywiście przychodziły tu po działkę małe dzieci.No bo ja zaczynając miałamczternaście lat, a teraz mam piętnaście i pół, lecz niektóre z nich mają trzynaście, awidziałam nawet dwunastolatkę.Czuję się winna sprzedając im to, ale potem myślę:co one mają innego w życiu? Te dzieciaki nie uciekły z domu tak jak ja - żebyposmakować życia.Uciekły, bo musiały uciec.Nie mogły znieść domu.Problem w tym, że nie mogły także znieść ulicy.Nie brałyhery, żeby dobrze się bawić; brały ją, żeby uciec od wszystkiego.Nie wchodziły wobieg, żeby zarabiać pieniądze.One robiły to, żeby przeżyć.Powinny były pracowaćw kawiarni albo pilnować dzieci w przedszkolnej stołówce, żeby piły mleko.One to co innego.One naprawdę nie powinny być w obiegu.Poza wszystkim innym nie ufałabymmężczyznom, którzy chcą to robić z małymi dziewczynkami.Ale tak to jest - nie mająinnego sposobu na zarabianie pieniędzy.I taka też jest prawda o nas.Co innego możesz sprzedać?Chodzi mi zresztą głównie o nieletnich.Możesz dostać byle jaką robotę w jakiejścholernej manufakturze, tyrając dwa tysiące godzin tygodniowo.Albo możeszspędzić dwa dni w tygodniu, leżąc na plecach.Jest taka mała dziewczynka, którą mijam w drodze do pracy.Sterczy na rogu BrookRoad, pokazując udo.Kręci się przy niej długi, cherlawy chłopaczek.On nie mawięcej niż czternaście lat, ale jej nie zaliczyłabym do nastolatek.Maluje się i nosiszpilki.Przypuszczam, że w jej mniemaniu jest przez to bardziej kobieca, ale taknaprawdę interes się kręci, bo wygląda na to, czym jest - małą dziewczynkęprzebraną za kobietę.Robi numer, a potem oboje idą i wydają pieniądze na słodycze i heroinę.128Kiedy tu przychodzi, próbuję jej tłumaczyć: Zobacz, możesz być, czym zechcesz.Nie musisz tam sterczeć. , a ona tylko patrzy i wzdycha.Lubi tu być.Przypuszczam, że dla towarzystwa.Jeśli naciskam zbyt mocno, wzdycha i mówi: Czy mogę już iść? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Mniej więcej takponiżające, jak siedzenie w biurze przez całe życie, kiedy na zewnątrz świeci słońce.Mniej więcej tak poniżające, jak wyjście za mąż i rodzenie dzieci, a potem odkrycie,że to sukinsyn, który pomiata tobą i chce, żebyś dawała mu pięć razy w tygodniu, aty nie możesz odmówić, chociaż go nienawidzisz - i to wszystko za mniej na tydzieńniż Lily może zarobić w parę godzin.No i kto tu daje się wyruchać?Byłam zaskoczona.Nawet po naładowaniu się heroiną ciągle byłam zaskoczona inieustannie powtarzałam: Nie zrobiłaś tego.Robisz sobie jaja, prawda?.- Przez pół godziny byłam małą kurewką, a teraz znów jestem Lily.I naprawdę jest midobrze.Któregoś dnia przyszła Vonny z Richardem i.Och, nie mogłam się oprzeć.Jużwcześniej powiedziałam im, że wyobracałam paru frajerów.Kocham to.Trzeba byłowidzieć ich twarze, jak próbują jakoś się z tym uporać.Oni po prostu nienawidząokazywać przygany.Myślą, że tacy z nich państwo Alternatywni, prawdziwi126wywrotowcy.Zakleją parę banków, wypalą parę skrętów.Ja mam dopiero piętnaścielat, a robiłam rzeczy, o których baliby się nawet pomyśleć.Kiedy powiedziałam im, że poszłam w obieg, Vonny siedziała przez chwilęzastanawiając się, jaką ma przyjąć postawę, a potem powiedziała: To obrzydliwe,Gemmo.- No cóż, wszystkiego można raz spróbować - oświadczył Richard - ale niedoradzałbym tego jako kariery zawodowej.- Co zresztą zgadzało się z moimpoglądem.Czasem mnie zaskakuje.Zresztą chcę wspomnieć o czymś innym.Nie potrafiłamsię oprzeć.Siedzieli tam i chcieli wiedzieć, na czym jestem.Więc pomyślałam:pokażę wam na czym.Podwinęłam rękawy i pokazałam im ślady.Po igle.Nie będę zanudzać cię detalami.Prawie pożałowałam swojego kroku - tyle musiałamwysłuchać.Tak mówię, ale naprawdę myślę inaczej.Lubię mówić o herze.Mogłabymrozmawiać o niej przez cały dzień.To mnie fascynuje - co z tobą robi i jak reagują nanią ludzie.Lecz oni byli po prostu przerażeni, o wiele bardziej niż wtedy, kiedypowiedziałam im, że obracam frajerów.Ciągnęło się to godzinami.- Jeszcze zapłaczesz z tego powodu - rzekł Richard.Wybuchłam śmiechem.Nie znałmnie!- Każdy myśli, że jest silniejszy od heroiny - przestrzegała Vonny.- Ona to właśnie ztobą robi.Ale to się kończy śmiercią.Chyba naprawdę ją to poruszyło.Wstała i zaczęła chodzić wielkimi krokami po pokoju jak anioł zagłady. Niektórzy zwas zmierzają ku śmierci.Było tam kilkoro młodszych dzieciaków; małe żebraczki,które sprzedawały działki jeszcze nędzniejszym żebrakom.Przywarły do dywanu,usiłując się w nim ukryć, i wpatrywały się w nią, jak w posłańca śmierci.To było takieśmieszne.- Wiesz o tym wszystko, przeszłaś przez to, co? - zapytał Smółka.Oczywiście Vonny musiała przyznać, że nigdy nawet nie spróbowała.Wszyscyzaczęli się z niej śmiać, nawet najmłodsi.Vonny stała przygnębiona.- To się kończy śmiercią - powtórzyła.- Tak.Wszyscy umrzecie! Tak! - Lily była rozbawiona.Tańczyła wokół pokoju jakduch.127Była tamtego dnia w formie, jak wówczas na imprezie, kiedy ją spotkałam.Podeszłatanecznym krokiem do Vonny.- %7łyj szybko, umieraj młodo, kochanie, zanim się zestarzejesz - zaśpiewała.Vonny spojrzała na nią, jakby chciało jej się wymiotować, jakby Lily nie miała prawatak myśleć.Wtedy jeszcze mnie to bawiło.Ale przychodzili za często, razem albo pojedynczo.Ichcieli rozmawiać tylko o tym.Przysięgam, że są bardziej uzależnieni ode mnie.Rzeczywiście przychodziły tu po działkę małe dzieci.No bo ja zaczynając miałamczternaście lat, a teraz mam piętnaście i pół, lecz niektóre z nich mają trzynaście, awidziałam nawet dwunastolatkę.Czuję się winna sprzedając im to, ale potem myślę:co one mają innego w życiu? Te dzieciaki nie uciekły z domu tak jak ja - żebyposmakować życia.Uciekły, bo musiały uciec.Nie mogły znieść domu.Problem w tym, że nie mogły także znieść ulicy.Nie brałyhery, żeby dobrze się bawić; brały ją, żeby uciec od wszystkiego.Nie wchodziły wobieg, żeby zarabiać pieniądze.One robiły to, żeby przeżyć.Powinny były pracowaćw kawiarni albo pilnować dzieci w przedszkolnej stołówce, żeby piły mleko.One to co innego.One naprawdę nie powinny być w obiegu.Poza wszystkim innym nie ufałabymmężczyznom, którzy chcą to robić z małymi dziewczynkami.Ale tak to jest - nie mająinnego sposobu na zarabianie pieniędzy.I taka też jest prawda o nas.Co innego możesz sprzedać?Chodzi mi zresztą głównie o nieletnich.Możesz dostać byle jaką robotę w jakiejścholernej manufakturze, tyrając dwa tysiące godzin tygodniowo.Albo możeszspędzić dwa dni w tygodniu, leżąc na plecach.Jest taka mała dziewczynka, którą mijam w drodze do pracy.Sterczy na rogu BrookRoad, pokazując udo.Kręci się przy niej długi, cherlawy chłopaczek.On nie mawięcej niż czternaście lat, ale jej nie zaliczyłabym do nastolatek.Maluje się i nosiszpilki.Przypuszczam, że w jej mniemaniu jest przez to bardziej kobieca, ale taknaprawdę interes się kręci, bo wygląda na to, czym jest - małą dziewczynkęprzebraną za kobietę.Robi numer, a potem oboje idą i wydają pieniądze na słodycze i heroinę.128Kiedy tu przychodzi, próbuję jej tłumaczyć: Zobacz, możesz być, czym zechcesz.Nie musisz tam sterczeć. , a ona tylko patrzy i wzdycha.Lubi tu być.Przypuszczam, że dla towarzystwa.Jeśli naciskam zbyt mocno, wzdycha i mówi: Czy mogę już iść? [ Pobierz całość w formacie PDF ]