[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Modlę się o życie wieczne w niebie.Modlę się zaciebie, Mirando, za mamę i za tatę, nawet za nową rodzinę taty.Modlę się, jak nam kazałWielebny Marshall, za dusze grzeszników, oby i oni ujrzeli światło Pana i oby oszczędzonoim wiecznego potępienia.- Dziękuję - westchnęłam, bo nic innego nie przychodziło mi do głowy.Megan patrzyła na mnie z politowaniem.- Wiem, że nie wierzysz - stwierdziła.- Bo dostrzegam rozpacz w twoich oczach.Czymożesz powiedzieć o sobie, że jesteś szczęśliwa, Mirando? %7łe zawarłaś pokój ze światem?- Nie, oczywiście, że nie - przyznałam.- Ale nie ma w tym nic dziwnego.Nibydlaczego miałabym być szczęśliwa, skoro brakuje jedzenia, ludzie chorują, a w domu nawetklimatyzacja nie działa?Megan roześmiała się.- To wszystko marność - oznajmiła.- %7łycie doczesne stanowi ledwie mgnienie oka wobliczu wieczności.Módl się ze mną, Mirando.Wiesz, dlaczego nie jestem w pełniszczęśliwa? Bo wiem, że nie każdy, którego kocham, zostanie zbawiony.- No, ale przecież nikt nie mówi, że masz się cieszyć ze wszystkiego - stwierdziłam.-Słuchaj, Megan, wiem, że powinnam się cieszyć twoim szczęściem.Lecz, szczerze mówiąc,uważam, że wariujesz.A jeśli nakłania cię do wariactwa Wielebny Marshall, to zły człowiek.Mamy tylko jedno życie, tę tutaj egzystencję.Według mnie grzechem jest odrzucaniedoczesnego życia, grzechem jest śmierć.Dawna Megan, ta, która była moją najlepszą przyjaciółką, wdałaby się ze mną wdyskusję, a potem obie parsknęłybyśmy śmiechem.Nowa Megan osunęła się na kolana.Zaczęła się modlić.Po powrocie do domu skoczyłam jeszcze do lasu i zebrałam kolejne trzy workichrustu.Może rzeczywiście skończę w ogniu piekielnym, jak twierdzi Megan.Ale wcześniejogrzeję się przy piecu opalanym drewnem.3 lipcaDzisiaj po kolacji mama zwróciła się do nas:- Zastanawiałam się nad tym przez cała drogę powrotną.Jak zapatrywalibyście się nazredukowanie liczby posiłków do dwóch dziennie?Chyba nawet Matta zaskoczyła, bo nie odpowiedział tak od razu.- Których dwóch? - zapytałam.Jakby to miało jakieś znaczenie.- Pewno zostawimy kolację - orzekła.- Ważne, żebyśmy raz dziennie jadali razem.Ale moglibyśmy codziennie decydować, czy wolimy jeść śniadanie czy obiad.Ja na przykładzrezygnuję ze śniadań.Nigdy nie jadałam ich chętnie.- Ja czasami w szkole darowałem sobie obiad - dodał Matt.- To dla mnie niewielkiewyrzeczenie.- Oczywiście, robimy to na zasadzie dobrowolności - zastrzegła mama.- To nie tak, żekończą się nam zapasy.Ale pomyślałam, że kiedy nie ma Jonny ego, damy radę jeść trochęmniej.Wyobraziłam sobie Jonny ego na farmie, jak zajada jajka i opija się mlekiem.Przezchwilę szczerze go nienawidziłam.- Nie ma sprawy, mamo - zapewniłam.- Zniosę o jeden posiłek mniej.Przeżyję.Ciekawe, jak będzie u taty i Lisy.Coraz częściej fantazjuję na temat Springfield.Wyobrażam sobie kuchnię pełną jedzenia, z działającą lodówką, z wiejskim targiem, naktórym do kupienia są warzywa, jajka, ciasta, placki, słodycze.Wyobrażam sobie Internet iklimatyzację, i chłodną pogodę, baseny, zero komarów.Wystarczy mi choćby jedna z tych rzeczy.No i czekolada.4 lipcaWszystkiego najlepszego z okazji Dnia Niepodległości.Ha!Horton przez całą noc nie dał nam spać, miauczał pod drzwiami Jonny ego.Dąsa się,zjadł tylko połowę swojej porcji (ale przynajmniej mama nie musiała go namawiać).Od trzech dni nie włączali prądu ani razu.Temperatura oscyluje w okolicachtrzydziestu trzech stopni, nawet nocami jest niewiele chłodniej.Zniło mi się niebo - tym razem jako lodowy pałac, biały, zimny, kuszący.Dzisiaj rano nie zjadłam śniadania, poszłam pływać z pustym żołądkiem.Jutropostaram się nie jeść lunchu.Przez cały czas z Danem (za mało, zwłaszcza że Emilytowarzyszyła nam praktycznie na każdym kroku) myślałam tylko o jedzeniu.O tym, jak miszkoda śniadania.O tym, co zjem na lunch.Ile bochenków chleba jeszcze upieczemy, zanimskończą się drożdże.Myślę o Jonnym, który dostaje trzy posiłki dziennie, w dodatku prawdziwe wiejskiejedzenie, a mama tuż po jego wyjezdzie wprowadziła obecny reżim dwuposiłkowy, więcstrasznie się złoszczę.Jakby uważała, że Jonny jest najważniejszy.%7łe on musi jeść.Więc nawszelki wypadek, dla pewności, ofiarujmy mu porcję Mirandy.Mam nadzieję, że mój złyhumor wynika z tego, że dzisiaj Czwarty Lipca.To jedno z moich ulubionych Zwiąt.Uwielbiam parady, targ, fajerwerki.W tym roku Matt przywiózł panią Nesbitt na kolację.Po posiłku usiedliśmy nawerandzie, śpiewaliśmy pieśni patriotyczne.Horton pomiaukiwał razem z nami.Już sama niewiem, kto bardziej fałszował.Trwa z całą pewnością najgorsze lato w moim życiu, a zostały jeszcze dwa miesiące.6 lipcaZero prądu od pięciu dni.%7ładne z nas nie chce powiedzieć tego na głos, ale może jużnigdy nie będzie elektryczności.Po południu trzydzieści pięć stopni.Mama każe pić mnóstwo wody.Matt dalej rąbie drewno, ja zbieram chrust.Nie wyobrażam sobie, że kiedyś możenadejść zimno.Zniadanie sprawdza się świetnie, przynajmniej w moim wypadku.Rano idę pływać,gdy wracam, jem.Dzięki temu nie widzę, jak Matt wcina śniadanie, ani jak mama wydzielasobie pół porcji na lunch.Przynajmniej nie gryzę się, że jem więcej niż ona.7 lipcaWłączyli prąd zaraz po tym, jak wróciłam znad stawu, i to po raz pierwszy odtygodnia, więc cieszyliśmy się jak dzieci.Mama zawsze ma w pralce coś, co trzeba jak najszybciej wyprać, więc błyskawicznienastawiła pranie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Modlę się o życie wieczne w niebie.Modlę się zaciebie, Mirando, za mamę i za tatę, nawet za nową rodzinę taty.Modlę się, jak nam kazałWielebny Marshall, za dusze grzeszników, oby i oni ujrzeli światło Pana i oby oszczędzonoim wiecznego potępienia.- Dziękuję - westchnęłam, bo nic innego nie przychodziło mi do głowy.Megan patrzyła na mnie z politowaniem.- Wiem, że nie wierzysz - stwierdziła.- Bo dostrzegam rozpacz w twoich oczach.Czymożesz powiedzieć o sobie, że jesteś szczęśliwa, Mirando? %7łe zawarłaś pokój ze światem?- Nie, oczywiście, że nie - przyznałam.- Ale nie ma w tym nic dziwnego.Nibydlaczego miałabym być szczęśliwa, skoro brakuje jedzenia, ludzie chorują, a w domu nawetklimatyzacja nie działa?Megan roześmiała się.- To wszystko marność - oznajmiła.- %7łycie doczesne stanowi ledwie mgnienie oka wobliczu wieczności.Módl się ze mną, Mirando.Wiesz, dlaczego nie jestem w pełniszczęśliwa? Bo wiem, że nie każdy, którego kocham, zostanie zbawiony.- No, ale przecież nikt nie mówi, że masz się cieszyć ze wszystkiego - stwierdziłam.-Słuchaj, Megan, wiem, że powinnam się cieszyć twoim szczęściem.Lecz, szczerze mówiąc,uważam, że wariujesz.A jeśli nakłania cię do wariactwa Wielebny Marshall, to zły człowiek.Mamy tylko jedno życie, tę tutaj egzystencję.Według mnie grzechem jest odrzucaniedoczesnego życia, grzechem jest śmierć.Dawna Megan, ta, która była moją najlepszą przyjaciółką, wdałaby się ze mną wdyskusję, a potem obie parsknęłybyśmy śmiechem.Nowa Megan osunęła się na kolana.Zaczęła się modlić.Po powrocie do domu skoczyłam jeszcze do lasu i zebrałam kolejne trzy workichrustu.Może rzeczywiście skończę w ogniu piekielnym, jak twierdzi Megan.Ale wcześniejogrzeję się przy piecu opalanym drewnem.3 lipcaDzisiaj po kolacji mama zwróciła się do nas:- Zastanawiałam się nad tym przez cała drogę powrotną.Jak zapatrywalibyście się nazredukowanie liczby posiłków do dwóch dziennie?Chyba nawet Matta zaskoczyła, bo nie odpowiedział tak od razu.- Których dwóch? - zapytałam.Jakby to miało jakieś znaczenie.- Pewno zostawimy kolację - orzekła.- Ważne, żebyśmy raz dziennie jadali razem.Ale moglibyśmy codziennie decydować, czy wolimy jeść śniadanie czy obiad.Ja na przykładzrezygnuję ze śniadań.Nigdy nie jadałam ich chętnie.- Ja czasami w szkole darowałem sobie obiad - dodał Matt.- To dla mnie niewielkiewyrzeczenie.- Oczywiście, robimy to na zasadzie dobrowolności - zastrzegła mama.- To nie tak, żekończą się nam zapasy.Ale pomyślałam, że kiedy nie ma Jonny ego, damy radę jeść trochęmniej.Wyobraziłam sobie Jonny ego na farmie, jak zajada jajka i opija się mlekiem.Przezchwilę szczerze go nienawidziłam.- Nie ma sprawy, mamo - zapewniłam.- Zniosę o jeden posiłek mniej.Przeżyję.Ciekawe, jak będzie u taty i Lisy.Coraz częściej fantazjuję na temat Springfield.Wyobrażam sobie kuchnię pełną jedzenia, z działającą lodówką, z wiejskim targiem, naktórym do kupienia są warzywa, jajka, ciasta, placki, słodycze.Wyobrażam sobie Internet iklimatyzację, i chłodną pogodę, baseny, zero komarów.Wystarczy mi choćby jedna z tych rzeczy.No i czekolada.4 lipcaWszystkiego najlepszego z okazji Dnia Niepodległości.Ha!Horton przez całą noc nie dał nam spać, miauczał pod drzwiami Jonny ego.Dąsa się,zjadł tylko połowę swojej porcji (ale przynajmniej mama nie musiała go namawiać).Od trzech dni nie włączali prądu ani razu.Temperatura oscyluje w okolicachtrzydziestu trzech stopni, nawet nocami jest niewiele chłodniej.Zniło mi się niebo - tym razem jako lodowy pałac, biały, zimny, kuszący.Dzisiaj rano nie zjadłam śniadania, poszłam pływać z pustym żołądkiem.Jutropostaram się nie jeść lunchu.Przez cały czas z Danem (za mało, zwłaszcza że Emilytowarzyszyła nam praktycznie na każdym kroku) myślałam tylko o jedzeniu.O tym, jak miszkoda śniadania.O tym, co zjem na lunch.Ile bochenków chleba jeszcze upieczemy, zanimskończą się drożdże.Myślę o Jonnym, który dostaje trzy posiłki dziennie, w dodatku prawdziwe wiejskiejedzenie, a mama tuż po jego wyjezdzie wprowadziła obecny reżim dwuposiłkowy, więcstrasznie się złoszczę.Jakby uważała, że Jonny jest najważniejszy.%7łe on musi jeść.Więc nawszelki wypadek, dla pewności, ofiarujmy mu porcję Mirandy.Mam nadzieję, że mój złyhumor wynika z tego, że dzisiaj Czwarty Lipca.To jedno z moich ulubionych Zwiąt.Uwielbiam parady, targ, fajerwerki.W tym roku Matt przywiózł panią Nesbitt na kolację.Po posiłku usiedliśmy nawerandzie, śpiewaliśmy pieśni patriotyczne.Horton pomiaukiwał razem z nami.Już sama niewiem, kto bardziej fałszował.Trwa z całą pewnością najgorsze lato w moim życiu, a zostały jeszcze dwa miesiące.6 lipcaZero prądu od pięciu dni.%7ładne z nas nie chce powiedzieć tego na głos, ale może jużnigdy nie będzie elektryczności.Po południu trzydzieści pięć stopni.Mama każe pić mnóstwo wody.Matt dalej rąbie drewno, ja zbieram chrust.Nie wyobrażam sobie, że kiedyś możenadejść zimno.Zniadanie sprawdza się świetnie, przynajmniej w moim wypadku.Rano idę pływać,gdy wracam, jem.Dzięki temu nie widzę, jak Matt wcina śniadanie, ani jak mama wydzielasobie pół porcji na lunch.Przynajmniej nie gryzę się, że jem więcej niż ona.7 lipcaWłączyli prąd zaraz po tym, jak wróciłam znad stawu, i to po raz pierwszy odtygodnia, więc cieszyliśmy się jak dzieci.Mama zawsze ma w pralce coś, co trzeba jak najszybciej wyprać, więc błyskawicznienastawiła pranie [ Pobierz całość w formacie PDF ]