[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie dzięki Lali mogłam ukradkiem popatrzeć przezuchylone drzwi na Sokrata*.Stal między pianinem a szafą,wsparty na kuli.Jasne włosy, biały duży kołnierzyk koszuli,twarz przesłonięta ręką, więc jej nie widziałam.Gdy gościewychodzili, udało mi się zobaczyć w przelocie wszystkich.Mały i dość krępy %7łenią G., pospolity, trochę wsiowyZorka Sz., wsparty na kulach Sokrat, na niego było miprzykro i wstyd patrzeć, wysoki i przystojny Andriej B.Japatrzyłam na nich, a oni na mnie.Było to trochę śmiesznei krępujące.A gdy Andriej powiedział do Lali: Twojasiostra." i coś jeszcze, opuściłam głowę, że nibyczytałam, i poprosiłam %7łenię, żeby zamknęła drzwi.Można powiedzieć, że właściwie ich nie widziałam, %7łenią iLala podśmiewały się ze mnie i mówiły coś pochlebnego omoim wyglądzie.Ale one kłamią!3 pazdziernika 1934Dopóki była piękna pogoda i przerwy spędzaliśmy nadworze, nie dostrzegaliśmy się nawzajem.A gdy deszczezagnały nas do sali.Przez całą zimę chodzić tam i zpowrotem, obijając się o siebie ze strachem, że jakiśpaskudnik popchnie, da stójkę w bok.Albo po prostuobrzuci wyzwiskami.Siódme klasy są w tym roku okropne,strasznie chuliganią! W połowie roku pewnie znówdopadnie mnie taki smutek, że będę musiała zrobić sobiemiesiąc przerwy, chociaż może i nie.Teraz szkoła jużmnie tak nie męczy, bo ma swoje dobre strony: liściki,Linde, Lowka, niektóre tajemnice Iry i innych naszych".A tych naszych" nie jest wiele.Ira, Zina, Musia, kiedyśzwyczajna śmieszka, a teraz drobna, ładna, brązowookadziewczyna z bardzo wąską talią i dużym biustem, RajaK., urocza dziewczyna z czarnymi płonącymi oczami iładnymi dłońmi, Klara A., chyba Litwinka, szarooka i dość* Tu, oprócz podkreślenia, śledczy postawił też wielki znakzapytania.144fajna, Miła J., malutka, ale bardzo zgrabna, z drobną buziąi niebieskimi oczami, wreszcie ja i Ksiuszka.Obie jakoś mocno od nich odbiłyśmy: Ksiusza z powoduswej gburo-watości, niewychowania i jawnego cynizmu, aja.dlatego, że jestem brzydka, nie umiem pisać dochłopaków (i nie chcę), dlatego że nie mam nic doopowiadania, zawszę krzyczę, a często niechętnie i dośćlekceważąco odnoszę się do ich wyczynów.Nasza grupka- to rozrabiaczki, lenie, i takie, o których się mówi, że latają za chłopakami".Tak, chłopcy są w naszych rozmowach głównym, awłaściwie jedynym tematem.Każda z naszych" podobasię jakiemuś chłopakowi, każda ma na swój sposób ładnąbuzię, tylko ja.szkoda mówić! Nam też się podobająchłopcy: jednej Lowka, innej kto inny, Linde podoba sięIrze, bardzo, Rai chyba mnie.Uczę się być obojętna iskryta i nawet mi się to ostatnio udaje.Inaczej niż Rai,która tak otwarcie interesuje się tym oryginalnym i mądrymmłodzianem, że Tolka powiedział mi niedawno: Ja wiem,do kogo ona wzdycha".Przed paru dniami, w mokry, ciemny wieczór, po szkole,wracałyśmy nie we dwie, tylko we trzy: ja, Ira i Raja.Niespytałam, po co ona się ciągnie po błocie tak daleko, bo itak nic by to nie dało.Gdy opowiedziałam o tym Ksiuszce,zapytała z ciekawością: Czy nie poszłyście czasami doLindego?".Tak śmiałe przypuszczenie nie powstało wmojej głowie, ale to całkiem możliwe.Raja opowiedziała mi wszystko, gdy tylko sięzobaczyłyśmy, natomiast Ira odczekała cały dzień, ale naostatniej lekcji już nie wytrzymała. Wiesz co? - szepnęła.-Byłyśmy u Lindego".Przez całą drogę potemrozmawiałyśmy oczywiście tylko o tym.Ach.były u niego,widziały go, innego niż w szkole, rozmawiały, stojąc przynim, poznały jego siostrę.Wypytywałam o najdrobniejszeszczegóły, żeby go sobie wyobrazić, jak stoi w drzwiach,zachowuje się i mówi w typowy dla siebie sposób.Widzęgo, jak się śmieje, dziwnie szurając nogami i pochylającgłowę; jak mówi, trochę się zacinając i gestykulując.Czułam się trochę urażona, ale nie dlatego, że mnie niewzięły (i tak bym nie poszła), tylko dlatego, że nie uznałyza stosowne powiedzieć mi, dokąd idą.Takich sekretówzbiera się coraz więcej i jest mi przykro, że to zawsze Irajest prowodyrem.1455 pazdziernika 1934Jak doszło do tej głupiej historii z amerykanką"?* Niewiem.Po prostu zdarzają się w życiu momenty, gdy rozumnas opuszcza, gdy pochłonięci chwilą, możemy nagadaćtakich idiotyzmów, że potem długo będziemy tegożałować.Jak mogłam się tak zapomnieć - diabli wiedzą.Kiedyś przed rozpoczęciem lekcji spacerowałyśmy przedszkołą: ja, Mu-sia i Ksiusza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Wreszcie dzięki Lali mogłam ukradkiem popatrzeć przezuchylone drzwi na Sokrata*.Stal między pianinem a szafą,wsparty na kuli.Jasne włosy, biały duży kołnierzyk koszuli,twarz przesłonięta ręką, więc jej nie widziałam.Gdy gościewychodzili, udało mi się zobaczyć w przelocie wszystkich.Mały i dość krępy %7łenią G., pospolity, trochę wsiowyZorka Sz., wsparty na kulach Sokrat, na niego było miprzykro i wstyd patrzeć, wysoki i przystojny Andriej B.Japatrzyłam na nich, a oni na mnie.Było to trochę śmiesznei krępujące.A gdy Andriej powiedział do Lali: Twojasiostra." i coś jeszcze, opuściłam głowę, że nibyczytałam, i poprosiłam %7łenię, żeby zamknęła drzwi.Można powiedzieć, że właściwie ich nie widziałam, %7łenią iLala podśmiewały się ze mnie i mówiły coś pochlebnego omoim wyglądzie.Ale one kłamią!3 pazdziernika 1934Dopóki była piękna pogoda i przerwy spędzaliśmy nadworze, nie dostrzegaliśmy się nawzajem.A gdy deszczezagnały nas do sali.Przez całą zimę chodzić tam i zpowrotem, obijając się o siebie ze strachem, że jakiśpaskudnik popchnie, da stójkę w bok.Albo po prostuobrzuci wyzwiskami.Siódme klasy są w tym roku okropne,strasznie chuliganią! W połowie roku pewnie znówdopadnie mnie taki smutek, że będę musiała zrobić sobiemiesiąc przerwy, chociaż może i nie.Teraz szkoła jużmnie tak nie męczy, bo ma swoje dobre strony: liściki,Linde, Lowka, niektóre tajemnice Iry i innych naszych".A tych naszych" nie jest wiele.Ira, Zina, Musia, kiedyśzwyczajna śmieszka, a teraz drobna, ładna, brązowookadziewczyna z bardzo wąską talią i dużym biustem, RajaK., urocza dziewczyna z czarnymi płonącymi oczami iładnymi dłońmi, Klara A., chyba Litwinka, szarooka i dość* Tu, oprócz podkreślenia, śledczy postawił też wielki znakzapytania.144fajna, Miła J., malutka, ale bardzo zgrabna, z drobną buziąi niebieskimi oczami, wreszcie ja i Ksiuszka.Obie jakoś mocno od nich odbiłyśmy: Ksiusza z powoduswej gburo-watości, niewychowania i jawnego cynizmu, aja.dlatego, że jestem brzydka, nie umiem pisać dochłopaków (i nie chcę), dlatego że nie mam nic doopowiadania, zawszę krzyczę, a często niechętnie i dośćlekceważąco odnoszę się do ich wyczynów.Nasza grupka- to rozrabiaczki, lenie, i takie, o których się mówi, że latają za chłopakami".Tak, chłopcy są w naszych rozmowach głównym, awłaściwie jedynym tematem.Każda z naszych" podobasię jakiemuś chłopakowi, każda ma na swój sposób ładnąbuzię, tylko ja.szkoda mówić! Nam też się podobająchłopcy: jednej Lowka, innej kto inny, Linde podoba sięIrze, bardzo, Rai chyba mnie.Uczę się być obojętna iskryta i nawet mi się to ostatnio udaje.Inaczej niż Rai,która tak otwarcie interesuje się tym oryginalnym i mądrymmłodzianem, że Tolka powiedział mi niedawno: Ja wiem,do kogo ona wzdycha".Przed paru dniami, w mokry, ciemny wieczór, po szkole,wracałyśmy nie we dwie, tylko we trzy: ja, Ira i Raja.Niespytałam, po co ona się ciągnie po błocie tak daleko, bo itak nic by to nie dało.Gdy opowiedziałam o tym Ksiuszce,zapytała z ciekawością: Czy nie poszłyście czasami doLindego?".Tak śmiałe przypuszczenie nie powstało wmojej głowie, ale to całkiem możliwe.Raja opowiedziała mi wszystko, gdy tylko sięzobaczyłyśmy, natomiast Ira odczekała cały dzień, ale naostatniej lekcji już nie wytrzymała. Wiesz co? - szepnęła.-Byłyśmy u Lindego".Przez całą drogę potemrozmawiałyśmy oczywiście tylko o tym.Ach.były u niego,widziały go, innego niż w szkole, rozmawiały, stojąc przynim, poznały jego siostrę.Wypytywałam o najdrobniejszeszczegóły, żeby go sobie wyobrazić, jak stoi w drzwiach,zachowuje się i mówi w typowy dla siebie sposób.Widzęgo, jak się śmieje, dziwnie szurając nogami i pochylającgłowę; jak mówi, trochę się zacinając i gestykulując.Czułam się trochę urażona, ale nie dlatego, że mnie niewzięły (i tak bym nie poszła), tylko dlatego, że nie uznałyza stosowne powiedzieć mi, dokąd idą.Takich sekretówzbiera się coraz więcej i jest mi przykro, że to zawsze Irajest prowodyrem.1455 pazdziernika 1934Jak doszło do tej głupiej historii z amerykanką"?* Niewiem.Po prostu zdarzają się w życiu momenty, gdy rozumnas opuszcza, gdy pochłonięci chwilą, możemy nagadaćtakich idiotyzmów, że potem długo będziemy tegożałować.Jak mogłam się tak zapomnieć - diabli wiedzą.Kiedyś przed rozpoczęciem lekcji spacerowałyśmy przedszkołą: ja, Mu-sia i Ksiusza [ Pobierz całość w formacie PDF ]