[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wygląda na to, że mieliście z Foxem bardzo podobnysen.Ciekawe, czy był identyczny i jakimi szczegółami się różnił.- Ciekawe.-I może dostarczyć nam informacji.Mogłaś mnie obudzić,Layla.Wszyscy wiemy, jak to jest mieć te koszmary.- Poczułam się lepiej po rozmowie z Foxem.- Zdobyła się na słabyuśmiech.- Poza tym nie potrzebuję kozetki psychoanalityka, żebywiedzieć, że śniłam po części o tym, o czym mówiliśmy wczorajwieczorem.O moim strachu, że skrzywdzę kogoś z was.- Zwłaszcza Foxa.- Może zwłaszcza.Pracuję dla niego, na razie.I muszę działać razemz nim.Ty, ja i Quinn jesteśmy, cóż, z jednej gliny.O was dwie nie martwięsię tak bardzo.Opowiedz Ouinn o moim śnie.- Jak tylko wróci z treningu.Chyba zaciągnęła ze sobą do siłowniCala, więc pewnie wrócą razem na kawę.Wtedy im opowiem, ale ktośbędzie musiał opowiedzieć Gage'owi.Wczoraj był dla ciebie trochęnieprzyjemny.-Był.- Ale to ci się przydało.- Może.- Nie ma co się nad sobą użalać, pomyślała Layla.- Pozwól,że cię o coś zapytam.Nadejdzie moment, w którym ty i Gage będzieciemusieli zacząć działać razem.Jak sobie z tym poradzisz?- Pomyślę o tym, jak przyjdzie pora.I sądzę, że uda nam się znalezćsposób na załatwienie tej sprawy bez rozlewu krwi.- Skoro tak mówisz.Idę na górę się ubrać, muszę już iść do pracy.- Podwiezć cię?- Nie, dziękuję.Spacer dobrze mi zrobi.Layla się nie spieszyła.Alice Hawbaker miała dziś przyjść, więc niebędzie dużo do roboty.Nie uważała za rozsądne rozmawiać z Foxem przyAlice o ich wspólnym śnie.Ani odbywać lekcji udoskonalania - a przedewszystkim kontrolowania - swojego daru.Przez klika godzin zajmie się najpilniejszymi sprawami, pomożeAlice.Wystarczyło jej kilka dni, żeby złapała rytm pracy.Przydałaby jejsię taka praktyka, gdyby miała jakiekolwiek aspiracje na zostaniekierowniczką kancelarii.Jednak w takiej sytuacji praca znudzi ją do cna w przeciągu kilkutygodni.Ale nie o to chodzi, upomniała się Layla, celowo idąc w stronęplacu.Zamierzała pomóc Foxowi, zarobić pieniądze na rachunki i miećjakieś zajęcie.Przystanęła na placu.I o to także chodzi, pomyślała.Może tu stać ipatrzeć na potłuczone lub zaklejone dyktą szyby.Potrafi stanąćtwarzą w twarz z tym, co wydarzyło się wczoraj wieczorem.Obiecałasobie, że zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby to się nie powtórzyło.Odwróciła się i ruszyła Main Street w stronę biura.Hollow było sympatycznym miasteczkiem, jeśli nie myślało się0 ekscesach, które powtarzały się tu co siedem lat.Wzdłuż głównejulicy stały urocze stare domy i sklepiki, panował ruch właściwy dlamałych miejscowości.Przechodnie pozdrawiali się, idąc po zakupy czywypłacając pieniądze z bankomatów.Znajome twarze dookoła dawałyzapewne mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa.Layli podobały się szerokie werandy, markizy, schludne ogródki1brukowane chodniki.Miłe, oryginalne miejsce, przynajmniej napierwszy rzut oka, nie na tyle pocztówkowe, żeby mogło irytować.Szybko poczuła także rytm tego miasta.Ludzie spacerowali,przystawali, żeby pogawędzić z przyjacielem czy sąsiadem.Gdyby przeszłana drugą stronę ulicy, do Spiżarni Ma, kelnerka przywitałaby ją po imieniui zapytała, co słychać.W połowie drogi zatrzymała się przed małym sklepem zupominkami, w którym kupiła kilka drobiazgów do domu.Właścicielkastała przed wystawą, patrząc na potłuczone szyby.Kiedy się odwróciła,Layla zobaczyła w jej oczach łzy.- Tak mi przykro.- Layla podeszła do niej.- Czy mogłabymcoś.Kobieta potrząsnęła głową.- To tylko szkło, prawda? Tylko szyby i przedmioty.Potłuczonerzeczy.Kilka z tych przeklętych ptaków wpadło do środka, zniszczyłopołowę towarów.Tak jakby robiły to celowo, jak pijacy na zabawie.Niewiem.- Przykro mi.- Powtarzam sobie, że jestem przecież ubezpieczona.A pan Hawkinswprawi szyby.To dobry właściciel i zaraz będę miała nowe okna.Ale tonieważne.- Też byłabym załamana - powiedziała Layla i położyła rękę naramieniu kobiety, żeby ją pocieszyć.- Miała pani takie śliczne rzeczy.- Zostały same skorupy.Siedem lat temu grupka dzieciaków - takmyślimy - włamała się do sklepu i wszystko zniszczyła.Potłukli, comogli, wypisali obsceniczne słowa na ścianach.Trudno nam było się potym podnieść, ale daliśmy radę.Nie wiem, czy mam siłę jeszcze raz przezto przechodzić.Nie wiem, czy mam do tego serce.- Weszła do sklepu izniknęła za potrzaskanymi szybami.To nie tylko potłuczone szkło i przedmioty, pomyślała Layla, idącdalej, ale także roztrzaskane marzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Wygląda na to, że mieliście z Foxem bardzo podobnysen.Ciekawe, czy był identyczny i jakimi szczegółami się różnił.- Ciekawe.-I może dostarczyć nam informacji.Mogłaś mnie obudzić,Layla.Wszyscy wiemy, jak to jest mieć te koszmary.- Poczułam się lepiej po rozmowie z Foxem.- Zdobyła się na słabyuśmiech.- Poza tym nie potrzebuję kozetki psychoanalityka, żebywiedzieć, że śniłam po części o tym, o czym mówiliśmy wczorajwieczorem.O moim strachu, że skrzywdzę kogoś z was.- Zwłaszcza Foxa.- Może zwłaszcza.Pracuję dla niego, na razie.I muszę działać razemz nim.Ty, ja i Quinn jesteśmy, cóż, z jednej gliny.O was dwie nie martwięsię tak bardzo.Opowiedz Ouinn o moim śnie.- Jak tylko wróci z treningu.Chyba zaciągnęła ze sobą do siłowniCala, więc pewnie wrócą razem na kawę.Wtedy im opowiem, ale ktośbędzie musiał opowiedzieć Gage'owi.Wczoraj był dla ciebie trochęnieprzyjemny.-Był.- Ale to ci się przydało.- Może.- Nie ma co się nad sobą użalać, pomyślała Layla.- Pozwól,że cię o coś zapytam.Nadejdzie moment, w którym ty i Gage będzieciemusieli zacząć działać razem.Jak sobie z tym poradzisz?- Pomyślę o tym, jak przyjdzie pora.I sądzę, że uda nam się znalezćsposób na załatwienie tej sprawy bez rozlewu krwi.- Skoro tak mówisz.Idę na górę się ubrać, muszę już iść do pracy.- Podwiezć cię?- Nie, dziękuję.Spacer dobrze mi zrobi.Layla się nie spieszyła.Alice Hawbaker miała dziś przyjść, więc niebędzie dużo do roboty.Nie uważała za rozsądne rozmawiać z Foxem przyAlice o ich wspólnym śnie.Ani odbywać lekcji udoskonalania - a przedewszystkim kontrolowania - swojego daru.Przez klika godzin zajmie się najpilniejszymi sprawami, pomożeAlice.Wystarczyło jej kilka dni, żeby złapała rytm pracy.Przydałaby jejsię taka praktyka, gdyby miała jakiekolwiek aspiracje na zostaniekierowniczką kancelarii.Jednak w takiej sytuacji praca znudzi ją do cna w przeciągu kilkutygodni.Ale nie o to chodzi, upomniała się Layla, celowo idąc w stronęplacu.Zamierzała pomóc Foxowi, zarobić pieniądze na rachunki i miećjakieś zajęcie.Przystanęła na placu.I o to także chodzi, pomyślała.Może tu stać ipatrzeć na potłuczone lub zaklejone dyktą szyby.Potrafi stanąćtwarzą w twarz z tym, co wydarzyło się wczoraj wieczorem.Obiecałasobie, że zrobi wszystko, co w jej mocy, żeby to się nie powtórzyło.Odwróciła się i ruszyła Main Street w stronę biura.Hollow było sympatycznym miasteczkiem, jeśli nie myślało się0 ekscesach, które powtarzały się tu co siedem lat.Wzdłuż głównejulicy stały urocze stare domy i sklepiki, panował ruch właściwy dlamałych miejscowości.Przechodnie pozdrawiali się, idąc po zakupy czywypłacając pieniądze z bankomatów.Znajome twarze dookoła dawałyzapewne mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa.Layli podobały się szerokie werandy, markizy, schludne ogródki1brukowane chodniki.Miłe, oryginalne miejsce, przynajmniej napierwszy rzut oka, nie na tyle pocztówkowe, żeby mogło irytować.Szybko poczuła także rytm tego miasta.Ludzie spacerowali,przystawali, żeby pogawędzić z przyjacielem czy sąsiadem.Gdyby przeszłana drugą stronę ulicy, do Spiżarni Ma, kelnerka przywitałaby ją po imieniui zapytała, co słychać.W połowie drogi zatrzymała się przed małym sklepem zupominkami, w którym kupiła kilka drobiazgów do domu.Właścicielkastała przed wystawą, patrząc na potłuczone szyby.Kiedy się odwróciła,Layla zobaczyła w jej oczach łzy.- Tak mi przykro.- Layla podeszła do niej.- Czy mogłabymcoś.Kobieta potrząsnęła głową.- To tylko szkło, prawda? Tylko szyby i przedmioty.Potłuczonerzeczy.Kilka z tych przeklętych ptaków wpadło do środka, zniszczyłopołowę towarów.Tak jakby robiły to celowo, jak pijacy na zabawie.Niewiem.- Przykro mi.- Powtarzam sobie, że jestem przecież ubezpieczona.A pan Hawkinswprawi szyby.To dobry właściciel i zaraz będę miała nowe okna.Ale tonieważne.- Też byłabym załamana - powiedziała Layla i położyła rękę naramieniu kobiety, żeby ją pocieszyć.- Miała pani takie śliczne rzeczy.- Zostały same skorupy.Siedem lat temu grupka dzieciaków - takmyślimy - włamała się do sklepu i wszystko zniszczyła.Potłukli, comogli, wypisali obsceniczne słowa na ścianach.Trudno nam było się potym podnieść, ale daliśmy radę.Nie wiem, czy mam siłę jeszcze raz przezto przechodzić.Nie wiem, czy mam do tego serce.- Weszła do sklepu izniknęła za potrzaskanymi szybami.To nie tylko potłuczone szkło i przedmioty, pomyślała Layla, idącdalej, ale także roztrzaskane marzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]