[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolega.- Ale coS tam miêdzy wami jest?- Nic nie ma.Zreszt¹ on ma dziewczynê.- Powiedzia³aS zreszt¹", czyli coS jest.Podoba ci siê, to jasne.- Powtarzam ci: on ma dziewczynê.Koniec, kropka.-I co z tego?-Jak to co? Jest zajêty.Sara siê zaczerwieni³a.Poczu³a, ¿e taksówkarz patrzy na nie, i nagle zrobi³o jej siê bardzo gor¹co.- Zajêty? Rlub brali? Dzieci maj¹? Jaki zajêty? To fajny ch³opak?- Tak - rzuci³a krótko Sara.O £ukaszu mog³aby d³ugo mówiæ, ale nie zamierza³a wtajemniczaæ Beaty w coS, co i tak by³obeznadziejne.- Bogaty?- Nic mnie to nie obchodzi.-Jasne.Ciebie mo¿e nie obchodziæ.JaSnie panienki - mruknê³a Beata pod nosem, ale Sara to us³ysza³a.5859- Nie wiem, czy jest bogaty.Jest m¹dry.Lubiê go.-Lubisz.Aha, rozumiem.Lubisz go, wiêc co stoi naprzeszkodzie?- Na przeszkodzie?- Spotkamy siê jutro?- Nie wiem.Sara mia³a masê zaleg³oSci i najchêtniej jutro zaraz po szkole zabra³aby siê do roboty, ale nie umia³atego otwarcie powiedzieæ.Milcza³a, licz¹c na to, ¿e Beata sama zrezygnuje ze spotkania.- Rozumiem, szkoda czasu na kogoS takiego jak ja.Nie zaprzeczaj.¯yjê nie od dziS.Jasne, znajomoSæze mn¹ nie przyniesie ci ¿adnej korzySci.- Nigdy w ten sposób nie mySla³am.Mo¿emy siê jutro zobaczyæ.- Rwietnie.Wex ze sob¹ jego zdjêcia.- Mowy nie ma.-JeSli nie chcesz.Sylwia na pewno bêdzie mia³a jakieS wasze klasowe zdjêcie z wycieczki albo zespotkania czy wyjScia do kina, prawda?- Czasem jesteS gorsza ni¿ przewlek³e problemy ¿o³¹dkowe.Sara odprowadzi³a Beatê pod same drzwi.Paczek by³o sporoi w sumie wa¿y³y doSæ du¿o.Sara poczu³a, ¿e jest spocona, kiedy stawia³a je pod drzwiami mieszkaniaBeaty.Ju¿ mia³a odejSæ, ale Beata nagle odwróci³a siê do niej z dziwn¹ min¹ i powiedzia³a:- S³uchaj, mam wielk¹ proSbê.Prawdê mówi¹c, to dlatego chcia³am siê z tob¹ jutro spotkaæ.Z tob¹ alboz Sylwi¹.- Powiedz wreszcie, o co ci chodzi!- Czy mo¿esz coS dla mnie zrobiæ? Pewnie chce po¿yczyæ pieni¹dze.Dobre sobie! Po¿yczyæ na wieczne nieoddanie.Czu³am, ¿e to siê takskoñczy.Czego innego mog³am siê spodziewaæ?".60- Dlaczego tak milczysz? - Beata wsadzi³a rêce do kieszeni, jakby siê obrazi³a.- To zale¿y, o co ci chodzi - ostro¿nie powiedzia³a Sara.-Jasne, ale na moje oko dla ciebie to nicwielkiego. A wiêc pieni¹dze.Niez³y z niej numerek".- Spojrzysz na moje prace? -Jakie prace?- Rysunki.Nie pamiêtasz, ¿e zawsze lubi³am rysowaæ? Malowaæ zreszt¹ te¿.To mi zosta³o do dziS.JesteScie przecie¿ w profilu plastyczno jakimS tam.Mam pe³n¹ teczkê prac.Zaraz ci przyniosê.Beata znik³a za drzwiami swojego mieszkania.Sara opar³a siê o Scianê i wsadzi³a rêce do kieszenikurtki.Beata pojawi³a siê dos³ownie po kilku sekundach.- Nie ogl¹daj teraz, nie znios³abym krytyki.- Beata przytrzyma³a teczkê tak, ¿e Sara nie mog³a do niejzajrzeæ.- JeSli s¹ dobre, to mi powiesz.JeSli z³e, to.to wtedy tylko mi je oddaj i nic nie mów.Niemusisz oddawaæ szybko, i tak le¿¹ i nic z nimi nie robiê.Nie mam takich mo¿liwoSci jak wy.czeSæ.Sara wróci³a do taksówki.By³o ju¿ po zmroku i nie bardzo widzia³a nawet ogólny zarys niektórych pracBeaty.Nie mia³a pojêcia, czy s¹ dobre, czy z³e, ale przysz³o jej do g³owy, ¿e mo¿e te prace s¹ genialne iBeata znajdzie siê na przyk³ad w jej klasie - tak jak Mateusz, jako stypendystka.Sara pomySla³a, ¿e zjednej strony by³oby to fajne, ale z drugiej.by³a jeszcze Sylwia.Przyjaxnienie siê we trzy jakoS Sarynie poci¹ga³o, a wizja, ¿e Beata oka¿e siê wybitnie uzdolniona plastycznie, te¿ nie by³a wcalezachwycaj¹ca.Stanê³y jej przed oczami wspomnienia z egzaminów do szko³y.Piekielny tydzieñ.Powietrze by³o gêsteod atmosfery rywalizacji, nikt z nikim nie rozmawia³.Jak wrogowie na wojnie - rysowanie61w stresie, potem wielogodzinne egzaminy ustne, testy, rozmowy z psychologiem, z nauczycielami, pracepisemne na kompletnie niezrozumia³e tematy w stylu: Co byS czu³, gdybyS cokolwiek czu³" albo Czym siê ró¿ni¹.".Gdy w koñcu ten tydzieñ min¹³ i okaza³o siê, ¿e Sara zosta³a przyjêta, by³a takzmêczona, ¿e nawet siê nie ucieszy³a tak, jak by wypada³o.Dopiero kiedy siê wyspa³a i odpoczê³a,dotar³o do niej, ¿e przesz³a okropne sito.Skoro do klasy przyjmowano siedem osób (a raczej szeSæ, boMateusz by³ spoza konkursu), to musi byæ wybitnie uzdolniona, prawda?Zamknê³a teczkê.Ciê¿ko westchnê³a i nieoczekiwanie pomySla³a o £ukaszu - jak dziS cudownie stan¹³w jej obronie.CoS Scisnê³o j¹ w do³ku.Opar³a g³owê o szybê i zamknê³a oczy.Jak to by by³o piêknie.Wraca dodomu, dzwoni do niego albo gadaj¹ przez Skype'a i ona mu wszystko opowiada.Mo¿e nawetprzyjecha³by do niej.Tak, to by³aby najcudowniejsza rzecz na Swiecie - gdyby tak £ukasz po prostuzjawi³ siê przed jej domem.Wziêliby siê za rêce, pochodzili po ogrodzie.Ale nigdy tak siê nie stanie.To filmowa wersja ¿ycia, zdecydowanie za piêkna. Koniec z takimi mySlami, bo od tego mo¿na zwariowaæ.Ciekawe, dlaczego w domu jest tak ciemno?".Rwiat³o w kurnikach by³o wygaszone, w ogrodzie te¿ nie pali³y siê latarnie.U Januarego równie¿panowa³a ciemnoSæ.Gdyby nie ma³e Swiat³o w kuchni, dom wygl¹da³by na ca³kiem opuszczony.By³oto dziwne, bo rodzice lubili wieczorem rzêsiScie go oSwietlaæ.Masza siedzia³a na wysokim taborecie w kuchni, popija³a herbatê i pisa³a listy do domu.Sara, ¿eby jejnie przeszkadzaæ, kiw-nê³a tylko g³ow¹.OSwiadczy³a, ¿e nie jest g³odna, i szybko posz³a do siebie.Spojrza³a na planjutrzejszych lekcji.Niedobrze.Fizyka nietkniêta, æwiczenia z angielskiego nieruszone, plastyka i liSæ,który wczoraj nie istnia³, nawet nie zacz¹³ powstawaæ.Na dodatek nie mia³a nawet pomys³u na pracê orzeczy znalezionej w przejSciu podziemnym.Postanowi³a zrobiæ plastykê i tyle æwiczeñ, ile da radê, a jutro wstaæ o czwartej i dokoñczyæ lekcje.Umy³a rêce i szybko zabra³a siê do roboty.Wpó³ do jedenastej, kiedy ledwo ju¿ widzia³a na oczy, wróci³ January i zajrza³ do niej.- ¯yjesz, jak widzê.- Dziêki za paczkê.- Nie ma sprawy.Wiesz, ¿e dziadek siê do nas wprowadza? Jest ju¿ w takim wieku, ¿e ktoS musi siê nimopiekowaæ.No i.ktoS bêdzie siê musia³ zaj¹æ jego mieszkaniem.Sporo roboty przed nami -powiedzia³ January takim tonem, jakby musia³ to mieszkanie dziadka dopiero zbudowaæ.- Tak? - Sara usi³owa³a ukryæ brak zainteresowania tematem, ale nie uda³o jej siê.- Ca³a ty.Zreszt¹ co tu siê dziwiæ? Rpi¹ce królewny nie interesuj¹ siê starymi, schorowanymi ludxmi.Niewiesz, gdzie jest mama?-Nie.- A co z feniksem?- Nie wiem, a co ma byæ? - Sara wzruszy³a ramionami.- Kiedy ojciec wraca? I w ogóle dok¹d pojecha³?- Nie wiem.Nie przeszkadzaj.Widzisz, ¿e mam pracê.-Jasne, genialna pora na naukê.W tym momencie oboje us³yszeli szum silnika przed domem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Kolega.- Ale coS tam miêdzy wami jest?- Nic nie ma.Zreszt¹ on ma dziewczynê.- Powiedzia³aS zreszt¹", czyli coS jest.Podoba ci siê, to jasne.- Powtarzam ci: on ma dziewczynê.Koniec, kropka.-I co z tego?-Jak to co? Jest zajêty.Sara siê zaczerwieni³a.Poczu³a, ¿e taksówkarz patrzy na nie, i nagle zrobi³o jej siê bardzo gor¹co.- Zajêty? Rlub brali? Dzieci maj¹? Jaki zajêty? To fajny ch³opak?- Tak - rzuci³a krótko Sara.O £ukaszu mog³aby d³ugo mówiæ, ale nie zamierza³a wtajemniczaæ Beaty w coS, co i tak by³obeznadziejne.- Bogaty?- Nic mnie to nie obchodzi.-Jasne.Ciebie mo¿e nie obchodziæ.JaSnie panienki - mruknê³a Beata pod nosem, ale Sara to us³ysza³a.5859- Nie wiem, czy jest bogaty.Jest m¹dry.Lubiê go.-Lubisz.Aha, rozumiem.Lubisz go, wiêc co stoi naprzeszkodzie?- Na przeszkodzie?- Spotkamy siê jutro?- Nie wiem.Sara mia³a masê zaleg³oSci i najchêtniej jutro zaraz po szkole zabra³aby siê do roboty, ale nie umia³atego otwarcie powiedzieæ.Milcza³a, licz¹c na to, ¿e Beata sama zrezygnuje ze spotkania.- Rozumiem, szkoda czasu na kogoS takiego jak ja.Nie zaprzeczaj.¯yjê nie od dziS.Jasne, znajomoSæze mn¹ nie przyniesie ci ¿adnej korzySci.- Nigdy w ten sposób nie mySla³am.Mo¿emy siê jutro zobaczyæ.- Rwietnie.Wex ze sob¹ jego zdjêcia.- Mowy nie ma.-JeSli nie chcesz.Sylwia na pewno bêdzie mia³a jakieS wasze klasowe zdjêcie z wycieczki albo zespotkania czy wyjScia do kina, prawda?- Czasem jesteS gorsza ni¿ przewlek³e problemy ¿o³¹dkowe.Sara odprowadzi³a Beatê pod same drzwi.Paczek by³o sporoi w sumie wa¿y³y doSæ du¿o.Sara poczu³a, ¿e jest spocona, kiedy stawia³a je pod drzwiami mieszkaniaBeaty.Ju¿ mia³a odejSæ, ale Beata nagle odwróci³a siê do niej z dziwn¹ min¹ i powiedzia³a:- S³uchaj, mam wielk¹ proSbê.Prawdê mówi¹c, to dlatego chcia³am siê z tob¹ jutro spotkaæ.Z tob¹ alboz Sylwi¹.- Powiedz wreszcie, o co ci chodzi!- Czy mo¿esz coS dla mnie zrobiæ? Pewnie chce po¿yczyæ pieni¹dze.Dobre sobie! Po¿yczyæ na wieczne nieoddanie.Czu³am, ¿e to siê takskoñczy.Czego innego mog³am siê spodziewaæ?".60- Dlaczego tak milczysz? - Beata wsadzi³a rêce do kieszeni, jakby siê obrazi³a.- To zale¿y, o co ci chodzi - ostro¿nie powiedzia³a Sara.-Jasne, ale na moje oko dla ciebie to nicwielkiego. A wiêc pieni¹dze.Niez³y z niej numerek".- Spojrzysz na moje prace? -Jakie prace?- Rysunki.Nie pamiêtasz, ¿e zawsze lubi³am rysowaæ? Malowaæ zreszt¹ te¿.To mi zosta³o do dziS.JesteScie przecie¿ w profilu plastyczno jakimS tam.Mam pe³n¹ teczkê prac.Zaraz ci przyniosê.Beata znik³a za drzwiami swojego mieszkania.Sara opar³a siê o Scianê i wsadzi³a rêce do kieszenikurtki.Beata pojawi³a siê dos³ownie po kilku sekundach.- Nie ogl¹daj teraz, nie znios³abym krytyki.- Beata przytrzyma³a teczkê tak, ¿e Sara nie mog³a do niejzajrzeæ.- JeSli s¹ dobre, to mi powiesz.JeSli z³e, to.to wtedy tylko mi je oddaj i nic nie mów.Niemusisz oddawaæ szybko, i tak le¿¹ i nic z nimi nie robiê.Nie mam takich mo¿liwoSci jak wy.czeSæ.Sara wróci³a do taksówki.By³o ju¿ po zmroku i nie bardzo widzia³a nawet ogólny zarys niektórych pracBeaty.Nie mia³a pojêcia, czy s¹ dobre, czy z³e, ale przysz³o jej do g³owy, ¿e mo¿e te prace s¹ genialne iBeata znajdzie siê na przyk³ad w jej klasie - tak jak Mateusz, jako stypendystka.Sara pomySla³a, ¿e zjednej strony by³oby to fajne, ale z drugiej.by³a jeszcze Sylwia.Przyjaxnienie siê we trzy jakoS Sarynie poci¹ga³o, a wizja, ¿e Beata oka¿e siê wybitnie uzdolniona plastycznie, te¿ nie by³a wcalezachwycaj¹ca.Stanê³y jej przed oczami wspomnienia z egzaminów do szko³y.Piekielny tydzieñ.Powietrze by³o gêsteod atmosfery rywalizacji, nikt z nikim nie rozmawia³.Jak wrogowie na wojnie - rysowanie61w stresie, potem wielogodzinne egzaminy ustne, testy, rozmowy z psychologiem, z nauczycielami, pracepisemne na kompletnie niezrozumia³e tematy w stylu: Co byS czu³, gdybyS cokolwiek czu³" albo Czym siê ró¿ni¹.".Gdy w koñcu ten tydzieñ min¹³ i okaza³o siê, ¿e Sara zosta³a przyjêta, by³a takzmêczona, ¿e nawet siê nie ucieszy³a tak, jak by wypada³o.Dopiero kiedy siê wyspa³a i odpoczê³a,dotar³o do niej, ¿e przesz³a okropne sito.Skoro do klasy przyjmowano siedem osób (a raczej szeSæ, boMateusz by³ spoza konkursu), to musi byæ wybitnie uzdolniona, prawda?Zamknê³a teczkê.Ciê¿ko westchnê³a i nieoczekiwanie pomySla³a o £ukaszu - jak dziS cudownie stan¹³w jej obronie.CoS Scisnê³o j¹ w do³ku.Opar³a g³owê o szybê i zamknê³a oczy.Jak to by by³o piêknie.Wraca dodomu, dzwoni do niego albo gadaj¹ przez Skype'a i ona mu wszystko opowiada.Mo¿e nawetprzyjecha³by do niej.Tak, to by³aby najcudowniejsza rzecz na Swiecie - gdyby tak £ukasz po prostuzjawi³ siê przed jej domem.Wziêliby siê za rêce, pochodzili po ogrodzie.Ale nigdy tak siê nie stanie.To filmowa wersja ¿ycia, zdecydowanie za piêkna. Koniec z takimi mySlami, bo od tego mo¿na zwariowaæ.Ciekawe, dlaczego w domu jest tak ciemno?".Rwiat³o w kurnikach by³o wygaszone, w ogrodzie te¿ nie pali³y siê latarnie.U Januarego równie¿panowa³a ciemnoSæ.Gdyby nie ma³e Swiat³o w kuchni, dom wygl¹da³by na ca³kiem opuszczony.By³oto dziwne, bo rodzice lubili wieczorem rzêsiScie go oSwietlaæ.Masza siedzia³a na wysokim taborecie w kuchni, popija³a herbatê i pisa³a listy do domu.Sara, ¿eby jejnie przeszkadzaæ, kiw-nê³a tylko g³ow¹.OSwiadczy³a, ¿e nie jest g³odna, i szybko posz³a do siebie.Spojrza³a na planjutrzejszych lekcji.Niedobrze.Fizyka nietkniêta, æwiczenia z angielskiego nieruszone, plastyka i liSæ,który wczoraj nie istnia³, nawet nie zacz¹³ powstawaæ.Na dodatek nie mia³a nawet pomys³u na pracê orzeczy znalezionej w przejSciu podziemnym.Postanowi³a zrobiæ plastykê i tyle æwiczeñ, ile da radê, a jutro wstaæ o czwartej i dokoñczyæ lekcje.Umy³a rêce i szybko zabra³a siê do roboty.Wpó³ do jedenastej, kiedy ledwo ju¿ widzia³a na oczy, wróci³ January i zajrza³ do niej.- ¯yjesz, jak widzê.- Dziêki za paczkê.- Nie ma sprawy.Wiesz, ¿e dziadek siê do nas wprowadza? Jest ju¿ w takim wieku, ¿e ktoS musi siê nimopiekowaæ.No i.ktoS bêdzie siê musia³ zaj¹æ jego mieszkaniem.Sporo roboty przed nami -powiedzia³ January takim tonem, jakby musia³ to mieszkanie dziadka dopiero zbudowaæ.- Tak? - Sara usi³owa³a ukryæ brak zainteresowania tematem, ale nie uda³o jej siê.- Ca³a ty.Zreszt¹ co tu siê dziwiæ? Rpi¹ce królewny nie interesuj¹ siê starymi, schorowanymi ludxmi.Niewiesz, gdzie jest mama?-Nie.- A co z feniksem?- Nie wiem, a co ma byæ? - Sara wzruszy³a ramionami.- Kiedy ojciec wraca? I w ogóle dok¹d pojecha³?- Nie wiem.Nie przeszkadzaj.Widzisz, ¿e mam pracê.-Jasne, genialna pora na naukê.W tym momencie oboje us³yszeli szum silnika przed domem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]