[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Brian nie jest głupi,tylko& niekonfrontacyjny.Szczególnie jeśli chodzi o tych, których kocha. - On też kocha Treya?- Nie w romantyczny sposób.Trey opowiedział o tym, jak się ze sobą bzyknęli?Oczy Reagan rozszerzyły się.- Przespali się ze sobą?- Zgaduję, że ci nie powiedział.Jeżeli chcesz, to zapytaj go o to - Dare roześmiał się.-Spójrz, dotarł do baru.Reagan zwróciła swą uwagę z powrotem na Treya, któremu kilka kobiet wpychałoswoje piwo za pasek spodni.I mężczyzn.Wijąc się, starał się uniknąć dodatkowych napojówwsuniętych do jego spodni, podczas gdy złożył zamówienie u barmana.Już mogła stwierdzić,że dobrze się bawił.- Zciąga na siebie uwagę jak mała zdzira - powiedział Dare.Uśmiechał się nawybryki swego brata, pokręcając z niezadowoleniem głową.- Nie oszukasz mnie, Dare Millsie.Twój młodszy brat znaczy dla ciebie więcej, niżktokolwiek inny na tym świecie.- Nie zaprzeczę.Gdyby nie o on, to umarłbym przed moimi szóstymi urodzinami.Głowa Reagan obróciła się ku niemu.- Co masz na myśli?- Miałem ostrą białaczkę szpikową i był mi potrzebny przeszczep szpiku kostnego.Trey pasował, więc został mym dawcą.- Nigdy mi o tym nie powiedział.- Wie o tym, ale nie pamięta tego.Miał tylko dwa lata, ale wciąż boi się szpitali, więcto zdarzenie musiało mieć na niego trwały efekt.Widziałaś wielkość igły, którą używają dousunięcia szpiku? Ja tak - zadrżał.Reagan owinęła obie ręce wokół Dare a i przytuliła go mocno.Poklepał ją po głowie i zapytał:- A to za co?- Za życie.Zachichotał.- Powinnaś przytulić Treya, nie mnie.To on jest bohaterem.- Och, uwierz mi, Trey dostanie wiele przytulasów.Przytulanie do nogi się liczy?- Jestem pewny, że to zaliczy.Odwróciła wzrok ku baru, gdzie Trey został uwięziony między jakimś kolesiem,który miał trzymetrowego, limonkowego irokeza i jakąś celebrytką Hollywood, któratrzymała w swej torebce ujadającą Chihuahue.Z obiema rękami pełnymi napojów, Treyuśmiechał się, potakiwał i rozmawiał, gdy kierował się w ich stronę.- Jeśli kiedykolwiek ucieknie swojemu fan klubowi.- Czy to kolejka do uścisków Reagan?- zabrzmiał za nią głęboki głos.Odwróciła się ichwyciła Steve a w niedzwiedzi uścisk.Odwzajemnił go entuzjastycznie.Nie mogła nic na toporadzić, tylko zauważyła jakie wielkie i silne ramiona miał ten perkusista, gdy otoczył jejciało.Chociaż koncert skończył się dwie godziny wcześniej, to wciąż nie miał na sobiekoszulki i swoich skórzanych biodrówek.- Macie tu jakieś spotkanie gitarzystów?- zapytałSteve.- Zauważyłem, że Dare wybudował swoją niewidzialną barierę, aby odstraszyć tychlizusów.Mam nadzieję, że nie będziecie mieć nic przeciwko, jeśli wbiję na waszą małą,prywatną imprezkę.- Tylko rozmawiamy - powiedziała Reagan.- O koncercie?- zapytał Steve, ściskając Reagan po raz ostatni, zanim ją puścił.-Myślałem, że spieprzymy go o wiele bardziej, niż to zrobiliśmy.Pierwszy koncert nowej trasyzazwyczaj jest najgorszy.Poszło niezle, co nie?Przytaknęła głową.- Mimo, że strasznie się bałam.Steve potarł ją po plecach.- Zwietnie ci poszło, kochanie.Nawet Max tak powiedział.- Sądzę, że po prostu lubi być frontmanem - powiedział Dare.- Nawet bardziejzaangażował się w tłum niż zwykle.Może będzie chciał zachować układ po tym, jak wyleczyswój nadgarstek - Dare puścił Reagan oczko i musiała sobie przypomnieć, że była terazgwiazdą rocka i nie powinna krzyczeć z radości.- Przez całą noc przeszukiwał opinii w internecie - powiedział Steve.- Nie przyzna siędo tego przed nikim, ale naprawdę obchodzi go, co ludzie o nas mówią.Dare zachichotał.- Max? Nie ma mowy.Jest zbyt zajebisty, by się tym przejmować.- Jasne - powiedział Steve.- Idę tylko po drinka dla mojej pani, a gdy odwracam się plecami, zaczyna podrywaćczłonków swego zespołu - powiedział Trey z przesadnym grymasem.- Trey, nie podrywałam członków mojego zespołu - powiedziała Reagan i przyjęładrinka.- Przynajmniej nie publicznie.Steve wybuchnął śmiechem.- Zabijasz mnie, Reagan.Naprawdę - wyciągnął ze spodni Treya butelkę piwa.-Dzięki.Przynajmniej zimne - otworzył butelkę i wziął długi łyk, zanim rzucił kapslem wTreya.- Jak leci, mały braciszku Dare a?- Pomyślałem sobie, że może mógłbym poprosić moją dziewczynę do tańca, ale potym jak zobaczyłem jej towarzystwo, to nie jestem pewien, czy jestem wystarczająco sławny.Reagan owinęła ręce wokół Treya i ścisnęła go.Nie mógł odwzajemnić jej uścisku;miał pełne ręce.- Dare powiedział mi co zrobiłeś.Zesztywniał lekko.- Co zrobiłem?- Uratowałeś mu życie.- Och, to.Nie miałem zbyt wiele do powiedzenia w tej sprawie.W sumie to wtedy niepotrafiłem powiedzieć całego zdania.Trey, chcesz oddać komuś swój szpik kostny? Ba-bada-da tak-tak.Wzięli to za tak.Wtuliła twarz w jego szyje.- Wciąż uważam, że to było bohaterskie.- Opowiedział ci o tym, jak dwa lata niemal umarł?- zapytał Dare,wyciągając za paska Treya piwo.Reagan odsunęła się, by spojrzeć na Treya.- Nie, nie powiedział.Co się stało?Trey chwycił ją za dłoń i nakierował ją na bok swej głowy.Pomacała palcami wąskąbliznę, która wyginała się nad jego uchem.- Oberwałem w głowę pałką - powiedział.- Krwawienie w mózgu.A pózniej za dużociśnienia.Nic wielkiego.Dare zachichotał.- Teraz tak mówi.- Pamiętam, kiedy to się stało - powiedziała Reagan.- Było we wszystkichwiadomościach.Nie zdawałam sobie sprawy, że było to aż tak poważne - jej gardło ścisnęłosię, gdy na niego spojrzała.Nie wyobrażała sobie, żeby nie było go w jej życiu i żałowała, żenie mogła mu pomóc przejść przez te ciężkie chwile w przeszłości.Ogarniętanieoczekiwanymi emocjami, przytuliła go mocno.Nawet nie obchodziło jej to, że jeden zjego drinków chlusnął na jej plecy.- Skończyłam dzisiaj imprezować jak gwiazda rocka.Znajdzmy Ethana i chodzmy do pokoju.Chcę być z tobą sama.Natychmiast.- Dopiero co przyszliście - narzekał Steve.- Wszyscy chcą cię poznać.Reagan rozejrzała się po sali.Wszystkie pary oczu były skierowane na nią.Jeżeli jejzwiązek z Treyem był wcześniej nieznany, to teraz z pewnością nie była to już żadnatajemnica.- Jeden drink - powiedział Trey, podając jej szklankę, którą przyniósł z baru.Podałkolejną swemu bratu i jedną zatrzymał dla siebie.Odwrócił się, by stanąć obok Reagan iotoczyć ręką jej talię, gdy siorbnął swego drinka.- Przyprowadzcie wielbicieli.- Raczej widzów - mruknęła Reagan.Zanim ktokolwiek miał szansę się zbliżyć, Ethan pojawił się obok Reagan.- Nie było dzisiaj żadnych dostaw - powiedział.- Więc jak się tam dostały?- wyszeptała szorstko.- Ktoś musiał je przynieśćosobiście.- Był w mojej garderobie? - Najwidoczniej.- O czym rozmawiacie?- zapytał Trey.- Nie powiedziałaś mu?- zapytał Ethan.- Nie chciałam go martwić.- Czym?- zapytał Trey.-Znowu dostała pogróżkę.I liściki w jakichś kwiatach.Spędziłem ostatnią godzinę nadowiadywaniu się, czy były dzisiaj wykonane jakieś dostawy, ale nikt nie dostarczył kwiatówdo jej garderoby, więc ktokolwiek to był, to musiał dostać wejściówkę za kulisty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Brian nie jest głupi,tylko& niekonfrontacyjny.Szczególnie jeśli chodzi o tych, których kocha. - On też kocha Treya?- Nie w romantyczny sposób.Trey opowiedział o tym, jak się ze sobą bzyknęli?Oczy Reagan rozszerzyły się.- Przespali się ze sobą?- Zgaduję, że ci nie powiedział.Jeżeli chcesz, to zapytaj go o to - Dare roześmiał się.-Spójrz, dotarł do baru.Reagan zwróciła swą uwagę z powrotem na Treya, któremu kilka kobiet wpychałoswoje piwo za pasek spodni.I mężczyzn.Wijąc się, starał się uniknąć dodatkowych napojówwsuniętych do jego spodni, podczas gdy złożył zamówienie u barmana.Już mogła stwierdzić,że dobrze się bawił.- Zciąga na siebie uwagę jak mała zdzira - powiedział Dare.Uśmiechał się nawybryki swego brata, pokręcając z niezadowoleniem głową.- Nie oszukasz mnie, Dare Millsie.Twój młodszy brat znaczy dla ciebie więcej, niżktokolwiek inny na tym świecie.- Nie zaprzeczę.Gdyby nie o on, to umarłbym przed moimi szóstymi urodzinami.Głowa Reagan obróciła się ku niemu.- Co masz na myśli?- Miałem ostrą białaczkę szpikową i był mi potrzebny przeszczep szpiku kostnego.Trey pasował, więc został mym dawcą.- Nigdy mi o tym nie powiedział.- Wie o tym, ale nie pamięta tego.Miał tylko dwa lata, ale wciąż boi się szpitali, więcto zdarzenie musiało mieć na niego trwały efekt.Widziałaś wielkość igły, którą używają dousunięcia szpiku? Ja tak - zadrżał.Reagan owinęła obie ręce wokół Dare a i przytuliła go mocno.Poklepał ją po głowie i zapytał:- A to za co?- Za życie.Zachichotał.- Powinnaś przytulić Treya, nie mnie.To on jest bohaterem.- Och, uwierz mi, Trey dostanie wiele przytulasów.Przytulanie do nogi się liczy?- Jestem pewny, że to zaliczy.Odwróciła wzrok ku baru, gdzie Trey został uwięziony między jakimś kolesiem,który miał trzymetrowego, limonkowego irokeza i jakąś celebrytką Hollywood, któratrzymała w swej torebce ujadającą Chihuahue.Z obiema rękami pełnymi napojów, Treyuśmiechał się, potakiwał i rozmawiał, gdy kierował się w ich stronę.- Jeśli kiedykolwiek ucieknie swojemu fan klubowi.- Czy to kolejka do uścisków Reagan?- zabrzmiał za nią głęboki głos.Odwróciła się ichwyciła Steve a w niedzwiedzi uścisk.Odwzajemnił go entuzjastycznie.Nie mogła nic na toporadzić, tylko zauważyła jakie wielkie i silne ramiona miał ten perkusista, gdy otoczył jejciało.Chociaż koncert skończył się dwie godziny wcześniej, to wciąż nie miał na sobiekoszulki i swoich skórzanych biodrówek.- Macie tu jakieś spotkanie gitarzystów?- zapytałSteve.- Zauważyłem, że Dare wybudował swoją niewidzialną barierę, aby odstraszyć tychlizusów.Mam nadzieję, że nie będziecie mieć nic przeciwko, jeśli wbiję na waszą małą,prywatną imprezkę.- Tylko rozmawiamy - powiedziała Reagan.- O koncercie?- zapytał Steve, ściskając Reagan po raz ostatni, zanim ją puścił.-Myślałem, że spieprzymy go o wiele bardziej, niż to zrobiliśmy.Pierwszy koncert nowej trasyzazwyczaj jest najgorszy.Poszło niezle, co nie?Przytaknęła głową.- Mimo, że strasznie się bałam.Steve potarł ją po plecach.- Zwietnie ci poszło, kochanie.Nawet Max tak powiedział.- Sądzę, że po prostu lubi być frontmanem - powiedział Dare.- Nawet bardziejzaangażował się w tłum niż zwykle.Może będzie chciał zachować układ po tym, jak wyleczyswój nadgarstek - Dare puścił Reagan oczko i musiała sobie przypomnieć, że była terazgwiazdą rocka i nie powinna krzyczeć z radości.- Przez całą noc przeszukiwał opinii w internecie - powiedział Steve.- Nie przyzna siędo tego przed nikim, ale naprawdę obchodzi go, co ludzie o nas mówią.Dare zachichotał.- Max? Nie ma mowy.Jest zbyt zajebisty, by się tym przejmować.- Jasne - powiedział Steve.- Idę tylko po drinka dla mojej pani, a gdy odwracam się plecami, zaczyna podrywaćczłonków swego zespołu - powiedział Trey z przesadnym grymasem.- Trey, nie podrywałam członków mojego zespołu - powiedziała Reagan i przyjęładrinka.- Przynajmniej nie publicznie.Steve wybuchnął śmiechem.- Zabijasz mnie, Reagan.Naprawdę - wyciągnął ze spodni Treya butelkę piwa.-Dzięki.Przynajmniej zimne - otworzył butelkę i wziął długi łyk, zanim rzucił kapslem wTreya.- Jak leci, mały braciszku Dare a?- Pomyślałem sobie, że może mógłbym poprosić moją dziewczynę do tańca, ale potym jak zobaczyłem jej towarzystwo, to nie jestem pewien, czy jestem wystarczająco sławny.Reagan owinęła ręce wokół Treya i ścisnęła go.Nie mógł odwzajemnić jej uścisku;miał pełne ręce.- Dare powiedział mi co zrobiłeś.Zesztywniał lekko.- Co zrobiłem?- Uratowałeś mu życie.- Och, to.Nie miałem zbyt wiele do powiedzenia w tej sprawie.W sumie to wtedy niepotrafiłem powiedzieć całego zdania.Trey, chcesz oddać komuś swój szpik kostny? Ba-bada-da tak-tak.Wzięli to za tak.Wtuliła twarz w jego szyje.- Wciąż uważam, że to było bohaterskie.- Opowiedział ci o tym, jak dwa lata niemal umarł?- zapytał Dare,wyciągając za paska Treya piwo.Reagan odsunęła się, by spojrzeć na Treya.- Nie, nie powiedział.Co się stało?Trey chwycił ją za dłoń i nakierował ją na bok swej głowy.Pomacała palcami wąskąbliznę, która wyginała się nad jego uchem.- Oberwałem w głowę pałką - powiedział.- Krwawienie w mózgu.A pózniej za dużociśnienia.Nic wielkiego.Dare zachichotał.- Teraz tak mówi.- Pamiętam, kiedy to się stało - powiedziała Reagan.- Było we wszystkichwiadomościach.Nie zdawałam sobie sprawy, że było to aż tak poważne - jej gardło ścisnęłosię, gdy na niego spojrzała.Nie wyobrażała sobie, żeby nie było go w jej życiu i żałowała, żenie mogła mu pomóc przejść przez te ciężkie chwile w przeszłości.Ogarniętanieoczekiwanymi emocjami, przytuliła go mocno.Nawet nie obchodziło jej to, że jeden zjego drinków chlusnął na jej plecy.- Skończyłam dzisiaj imprezować jak gwiazda rocka.Znajdzmy Ethana i chodzmy do pokoju.Chcę być z tobą sama.Natychmiast.- Dopiero co przyszliście - narzekał Steve.- Wszyscy chcą cię poznać.Reagan rozejrzała się po sali.Wszystkie pary oczu były skierowane na nią.Jeżeli jejzwiązek z Treyem był wcześniej nieznany, to teraz z pewnością nie była to już żadnatajemnica.- Jeden drink - powiedział Trey, podając jej szklankę, którą przyniósł z baru.Podałkolejną swemu bratu i jedną zatrzymał dla siebie.Odwrócił się, by stanąć obok Reagan iotoczyć ręką jej talię, gdy siorbnął swego drinka.- Przyprowadzcie wielbicieli.- Raczej widzów - mruknęła Reagan.Zanim ktokolwiek miał szansę się zbliżyć, Ethan pojawił się obok Reagan.- Nie było dzisiaj żadnych dostaw - powiedział.- Więc jak się tam dostały?- wyszeptała szorstko.- Ktoś musiał je przynieśćosobiście.- Był w mojej garderobie? - Najwidoczniej.- O czym rozmawiacie?- zapytał Trey.- Nie powiedziałaś mu?- zapytał Ethan.- Nie chciałam go martwić.- Czym?- zapytał Trey.-Znowu dostała pogróżkę.I liściki w jakichś kwiatach.Spędziłem ostatnią godzinę nadowiadywaniu się, czy były dzisiaj wykonane jakieś dostawy, ale nikt nie dostarczył kwiatówdo jej garderoby, więc ktokolwiek to był, to musiał dostać wejściówkę za kulisty [ Pobierz całość w formacie PDF ]