[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyrwany na moment ze snu Jacobo, widzÄ…c zamyÅ›lenie brata, objÄ…Å‚ go za ramiona ienergicznie przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie. Uszy do góry  rzuciÅ‚ na caÅ‚y gÅ‚os. ParÄ™ kieliszków w Ambos Mundos dziÅ›wieczorem i zapomnisz o wszystkich smutkach, czÅ‚owieku! SwojÄ… drogÄ… niezÅ‚a nazwadla knajpy, co?  ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™. Oba Zwiaty!Wreszcie kilka godzin pózniej dotarli do miasta.W Saragossie nie byÅ‚o Å›niegu, alepółnocny wiatr dmuchaÅ‚ niemal tak mocno i lodowato jak w górach.Ulice roiÅ‚y siÄ™jednak od ludzi: od caÅ‚ych dziesiÄ…tków ubranych w weÅ‚niane palta albo beżowe pÅ‚aszczemężczyzn, którzy kulili siÄ™, przytrzymujÄ…c dÅ‚oÅ„mi czapki bÄ…dz kapelusze, oraz tulÄ…cychdo siebie torebki kobiet.Jacobo poprowadziÅ‚ Kiliana do pensjonatu, kilkupiÄ™trowego,wÄ…skiego budynku przy placu España, gdzie zwykli zatrzymywać siÄ™ z ojcem.Zostawiliwalizki w skromnym pokoiku i, nie chcÄ…c tracić ani sekundy z tych niewielu cennychgodzin, które mieli spÄ™dzić w Saragossie, znów ruszyli na miasto.Przede wszystkim, wzorem wielu przyjezdnych, wÄ…skimi uliczkami starówki zwanejpowszechnie El Tubo udali siÄ™ do bazyliki Nuestra Señora del Pilar, prosić NajÅ›wiÄ™tszÄ…PannÄ™ na Kolumnie o wsparcie w podróży.Potem posilili siÄ™ kalmarami w zatÅ‚oczonejtawernie, gdzie przy okazji skorzystali z usÅ‚ug mÅ‚odego czyÅ›ciciela butów.NastÄ™pnie, wobuwiu lÅ›niÄ…cym od pasty Lodix, rozprowadzonej przez niego energicznymipociÄ…gniÄ™ciami Å›ciereczki, spacerowali bez celu po mieÅ›cie, które powoli pustoszaÅ‚o, wmiarÄ™ jak zamykano sklepy.Spacerowali wolno, ponieważ wÅ›ród brukowanych,zabudowanych nawet siedmiopiÄ™trowymi kamienicami ulic, po których jezdziÅ‚ytramwaje i czarne samochody o zaokrÄ…glonych maskach i poÅ‚yskujÄ…cych metalicznie klamkach  takich aut nie byÅ‚o na prowincji!  Kilian bez przerwy siÄ™ na coÅ› zagapiaÅ‚. Zachowujesz siÄ™ jak wieÅ›niak  powtarzaÅ‚ jego brat, umierajÄ…c ze Å›miechu. Cozrobisz, jak dotrzemy do Madrytu? To przecież dopiero poczÄ…tek&Kilian zasypywaÅ‚ go pytaniami.ZupeÅ‚nie jakby nerwowe milczenie ostatnich dniznalazÅ‚o ujÅ›cie w niepowstrzymanym wybuchu ciekawoÅ›ci.Jacobo z przyjemnoÅ›ciÄ…odgrywaÅ‚ rolÄ™ starszego brata, gotowego, z niejakÄ… wyższoÅ›ciÄ… i gÅ‚Ä™bokimsamozadowoleniem, udzielać wyjaÅ›nieÅ„ mÅ‚odym i zagubionym.Doskonale pamiÄ™taÅ‚swojÄ… pierwszÄ… podróż i rozumiaÅ‚ reakcje Kiliana. Widzisz tamten samochód?  mówiÅ‚ na przykÅ‚ad, wskazujÄ…c elegancki czarnypojazd z okrÄ…gÅ‚ymi Å›wiatÅ‚ami, poÅ‚yskujÄ…cy przedniÄ… kratkÄ…. To nowy rodzinnypeugeot 203, model wykorzystywany na taksówki.A ten drugi to z kolei angielski austinFX3, po prostu cudo.No i rodzinny citroën CV, znany jako  kaczka & Aadne, co?Kilian przytakiwaÅ‚ z roztargnieniem, zapatrzony już na okazaÅ‚e fasady solidnych,klasycznych budynków, takich jak siedziba Banku HispanoamerykaÅ„skiego czytowarzystwa ubezpieczeniowego La Unión y el Fénix Español, z ich wielkimi,prostokÄ…tnymi lub Å‚ukowatymi oknami, kolumnami i frontonami zdobiÄ…cymi wejÅ›cia,bogatymi mansardami i balkonami z kutego metalu&ZmÄ™czeni trudnym dniem i Å‚azÄ™gÄ… po mieÅ›cie postanowili wreszcie zajrzeć dowspomnianego przez Jacoba jeszcze w autobusie sÅ‚ynnego lokalu.Kilian już na ulicyzdumiaÅ‚ siÄ™ podÅ›wietlonym napisem informujÄ…cym, że to jedna z najwiÄ™kszych kawiarniw Europie.PodążajÄ…c za bratem, przeszedÅ‚ przez wielkie dwuskrzydÅ‚owe drzwi iprzystanÄ…Å‚ oszoÅ‚omiony.ZnajdujÄ…ce siÄ™ przed nim szerokie schody i podtrzymywaneprzez biaÅ‚e kolumny podcienia wiodÅ‚y bezpoÅ›rednio do ogromnej, dwupoziomowej saliwypeÅ‚nionej gwarem, dymem, gorÄ…cem i muzykÄ….Delikatne barierki biegÅ‚y wzdÅ‚użgalerii na piÄ™trze, pozwalajÄ…c siedzÄ…cym tam klientom podziwiać orkiestrÄ™ umieszczonÄ…w centralnej części parteru.Kilian natychmiast przypomniaÅ‚ sobie scenÄ™ z widzianego wBarmonie lmu, w którym pewien mÅ‚odzieniec kroczyÅ‚ po bardzo podobnych schodach zelegancko przewieszonym przez rÄ™kÄ™ pÅ‚aszczem i papierosem w dÅ‚oni.Serce zabiÅ‚o mumocniej.Ze wzrokiem utkwionym przed siebie, podekscytowany, zszedÅ‚ powoli ku tejmasie stolików, drewnianych krzeseÅ‚ i starannie rozstawionych foteli, zajÄ™tych przezpogrążone w rozmowie damsko-mÄ™skie towarzystwo, które na pierwszy rzut oka zdaÅ‚omu siÄ™ dystyngowane i subtelne.Sukienki kobiet, wiÄ…zane na piersi, gÅ‚Ä™boko wyciÄ™te,byÅ‚y lekkie, wesoÅ‚e, obcisÅ‚e i krótkie w porównaniu z noszonymi w górach grubymispódnicami do kolan i okryciami z ciemnej weÅ‚ny.Mężczyzni, tak jak on, mieli na sobiebiaÅ‚e koszule, cienkie czarne krawaty i marynarki, ozdobione niekiedy wetkniÄ™tÄ… doprzedniej kieszonki chusteczkÄ….Przez chwilÄ™ czuÅ‚ siÄ™ bardzo ważny.Nikt z obecnych nie wiedziaÅ‚, że zaledwie dzieÅ„wczeÅ›niej on, Kilian, czyÅ›ciÅ‚ bydlÄ™ce zagrody z gnoju.ZauważyÅ‚, że Jacobo unosi dÅ‚oÅ„ w geÅ›cie pozdrowienia skierowanym do kogoÅ› wgÅ‚Ä™bi sali.PopatrzyÅ‚ w tamtÄ… stronÄ™ i ujrzaÅ‚, że macha do nich jakiÅ› mężczyzna. Niemożliwe!  wykrzyknÄ…Å‚ Jacobo. Cóż za zbieg okolicznoÅ›ci! Chodz, poznamwas.ZaczÄ™li siÄ™ przedzierać miÄ™dzy stolikami, na których widać byÅ‚o paczki papierosów Bisonte i Camel, z ltrem, pudeÅ‚ka zapaÅ‚ek w najróżniejszych kolorach i ksztaÅ‚tach,kieliszki z anyżówkÄ… lub brandy dla panów i szampanem albo martini bianco dla paÅ„.PanowaÅ‚ Å›cisk.Kilian nie mógÅ‚ wyjść z podziwu, że rozmiary sali pozwalajÄ… jednymspokojnie rozmawiać, innym zaÅ› w tym samym czasie taÅ„czyć koÅ‚o podestu dlaorkiestry.W caÅ‚ej dolinie Pasolobino nie uÅ›wiadczyÅ‚byÅ› nic podobnego.Tam latemtaÅ„czyÅ‚o siÄ™ na placyku w miasteczku, a zimÄ… organizowaÅ‚o od czasu do czasu wieczorkitaneczne po domach; należaÅ‚o wtedy wczeÅ›niej dokonać przemeblowania i poustawiaćkrzesÅ‚a pod Å›cianami, by zrobić miejsce.Przy takich okazjach dziewczÄ™ta siedziaÅ‚y,czekajÄ…c, aż chÅ‚opcy zaproszÄ… je na prowizoryczny parkiet, albo podrygiwaÅ‚y zkoleżankami w rytm paso doble, walca, tanga lub cza-czy, wygrywanych naakordeonie, gitarze i skrzypcach, które w żadnym razie nie mogÅ‚y siÄ™ równać z trÄ…bkamii saksofonami raczÄ…cymi teraz goÅ›ci wesoÅ‚Ä…, chwytliwÄ… rumbÄ….Kilka kroków przed stolikiem znajomego Jacobo odwróciÅ‚ siÄ™ do brata i rzekÅ‚ cicho: Jeszcze jedno, Kilianie.Od tej pory w towarzystwie osób trzecich nie mówimy popasolobiÅ„sku.Jak jesteÅ›my sami, to wszystko jedno, ale przed ludzmi nie chcÄ™ wyjść naprostaka.Zgoda?Lekko zaniepokojony Kilian przytaknÄ…Å‚.Jemu samemu nie przyszÅ‚oby to do gÅ‚owy ostatecznie nigdy nie wyjeżdżaÅ‚ tak daleko od domu.MusiaÅ‚ jednak przyznać, że Jacoboma sÅ‚uszność, i obiecaÅ‚ sobie bardzo uważać, aby nie popeÅ‚nić bÅ‚Ä™du i nie zawstydzićbrata, nawet jeÅ›li odzwyczajenie siÄ™ od ojczystej mowy miaÅ‚o go kosztować sporowysiÅ‚ku.Jacobo wylewnie powitaÅ‚ oczekujÄ…cego ich na stojÄ…co chÅ‚opaka. Co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteÅ› w Madrycie? Już mówiÄ™.Siadajcie  rzuciÅ‚ chÅ‚opak i machajÄ…c w stronÄ™ Kiliana, dodaÅ‚:  Od razuwidać, że to twój brat.Jacobo rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ i dokonaÅ‚ prezentacji. Kilianie, to Manuel Ruiz, Å›wietnie zapowiadajÄ…cy siÄ™ lekarz, który nie wiadomoczego szuka w Gwinei. Na te sÅ‚owa Manuel uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i wzruszyÅ‚ ramionami. Ato mój brat, Kilian.Też nie bardzo wie, co ze sobÄ… począć.Nowi znajomi uÅ›cisnÄ™li sobie dÅ‚onie i zasiedli na półokrÄ…gÅ‚ej skórzanej sofce.JacobozajÄ…Å‚ krzesÅ‚o z oparciem z drewnianych szczebelków.Na podeÅ›cie dla orkiestrywokalista, ubrany w szarÄ… marynarkÄ™ ze srebrnym szlaczkiem, zaczÄ…Å‚ Å›piewać znanÄ…balladÄ™ Antonia Machina Czarne anioÅ‚ki, wywoÅ‚ujÄ…c aplauz publicznoÅ›ci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl