[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewdzięcznik.- W takim razie proszę to zgłosić na policję - odparł, ale zignorowałem go i mówiłemdalej.- Nazywa się Ronny Olsen i pracuje dla pana.Wiem też, od której kobiety powinienemtrzymać się z dala.Chodzi o Ninę Hagen.Pańską kochankę.Nietrudno jest dodać dwa do dwóch,Kluge.Zrobił się purpurowy na twarzy, on, mężczyzna, który na wszelkie grozby reagowałinstynktowną wściekłością.- Wynocha, Brenne.Jak pan chce, to niech pan idzie na policję z tą swoją gadką.Ja niemuszę tego wysłuchiwać.- Zaraz pójdę, ale najpierw mnie pan wysłucha - odparłem spokojnie, zrównoważonymtonem głosu.Uniosłem rękę i został na swoim miejscu.- Nie wybieram się na policję.Ma panzupełną rację, nie dysponuję żadnymi dowodami na to, że to pan stał za tym atakiem.Ale równiedobrze mogę się bez nich obejść.Wiem, że to pańska sprawka, i wcale mi się to nie podoba.Otworzył usta.- Proszę wysłuchać mnie do końca, Kluge.Wiem co nieco o tym, czym się pan zajmuje,jakiego typu kontakty utrzymuje, jakich ludzi pan zna.Nie wydaje mi się jednak, żeby pan znałmnie.A jeśli tak pan sądzi, to najwidoczniej się pan grubo myli.- Co chce pan przez to powiedzieć?- Jestem adwokatem.Od wielu lat wykonuję swój zawód w tym mieście.I też mam siećkontaktów.Nie są to kontakty tego typu, jakie pan utrzymuje, ale mimo wszystko je mam.Ilepubów i restauracji należy do pana? Pięć?- Siedem.- Okej.Proszę ruszyć głową i pomyśleć, kogo znam, z kim pracuję, z kim chodzę doklubów, z kim studiowałem.Niech pan na przykład pomyśli, kto prowadzi kontrolę sprzedażyalkoholu, kto jest dyrektorem sanepidu.To prawnicy.Ludzie, wśród których się obracam.Apolicja? Mam w niej znajomych jeszcze z okresu studiów.To mój świat, Kluge.Będzie pan miałkontrole sprzedaży alkoholu co tydzień.Jedno piwko sprzedane nieletniemu i koniec z licencją.Sanepid będzie wpadał z wizytą i najlepiej by było dla pana, żeby za każdym razem zastawałlokale dokładnie wymyte.Straż pożarna się zainteresuje.Zaczną się policyjne obławy.Będąsprawdzać pańskich ochroniarzy.A nie doszliśmy jeszcze nawet do urzędu skarbowego ipodatkowego.Przeprowadzono u pana kiedyś rewizję ksiąg rachunkowych?Bez słowa potrząsnął głową.- Mogę panu zapewnić takie rewizje w związku ze wszystkim, czym się pan zajmuje.Icoś się znajdzie.Zawsze coś się znajduje, bo oni każdy kamień obrócą, sprawdzą przepływgotówki, zweryfikują wypłaty, wszystko.- Patrzyłem na niego spokojnie.- Mogę zgotować panupiekło na ziemi, Kluge.Jednorazowe pobicie to pestka w porównaniu z tym, co się rozpęta.Nie podobały mu się moje słowa, ale wyraz oczu, sposób, w jaki wodził wzrokiem popokoju, świadczyły o tym, że mi uwierzył.W tym, co mu powiedziałem, nie było krzty prawdy,ale miałem pewność, że wezmie to na poważnie.Wydawało się to logiczne.Był krętaczem,człowiekiem, który żył i działał po obu stronach prawa.Jego świat składał się z pogróżek,kłamstw, przysług i odwdzięczania się.Był skorumpowany i jak wszyscy jemu podobni sądził, żeinni ludzie w gruncie rzeczy działają tak samo, że wszyscy jesteśmy równie przeżarci korupcją iskarłowaciali, co on.- Ona nie jest tego warta, Kluge.Nina Hagen nie jest tego warta.Nic nie odpowiedział, ale wściekłość go opuściła i niemal niezauważalnie skinął głową.- Cieszy mnie, że się rozumiemy - oznajmiłem, wstając.- Aha, jeszcze jedno.Otworzyłem teczkę, wyjąłem skoroszyt, który wziąłem z biura, i podałem mu go.Spojrzałna mnie pytająco.- Proszę zerknąć - zachęciłem.Otworzył pierwszą stronę, zbladł i odrzucił skoroszyt, jakby się sparzył.- Co to, kurwa&- Przykre, prawda? Wie pan, co to jest?Potrząsnął głową bez słowa.Oczy miał wlepione w teczkę i widziałem, jak jego grdykaprzesuwa się w górę i w dół niczym tłok.- Są to zdjęcia młodej dziewczyny o imieniu Maja.Jestem pewien, że pamięta pan tęsprawę.- Dlaczego?- Ze względu na Ninę Hagen.Pańską kochankę.Chcę, by pan wiedział, że jestzamieszana w tę sprawę.Lubi takie rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Niewdzięcznik.- W takim razie proszę to zgłosić na policję - odparł, ale zignorowałem go i mówiłemdalej.- Nazywa się Ronny Olsen i pracuje dla pana.Wiem też, od której kobiety powinienemtrzymać się z dala.Chodzi o Ninę Hagen.Pańską kochankę.Nietrudno jest dodać dwa do dwóch,Kluge.Zrobił się purpurowy na twarzy, on, mężczyzna, który na wszelkie grozby reagowałinstynktowną wściekłością.- Wynocha, Brenne.Jak pan chce, to niech pan idzie na policję z tą swoją gadką.Ja niemuszę tego wysłuchiwać.- Zaraz pójdę, ale najpierw mnie pan wysłucha - odparłem spokojnie, zrównoważonymtonem głosu.Uniosłem rękę i został na swoim miejscu.- Nie wybieram się na policję.Ma panzupełną rację, nie dysponuję żadnymi dowodami na to, że to pan stał za tym atakiem.Ale równiedobrze mogę się bez nich obejść.Wiem, że to pańska sprawka, i wcale mi się to nie podoba.Otworzył usta.- Proszę wysłuchać mnie do końca, Kluge.Wiem co nieco o tym, czym się pan zajmuje,jakiego typu kontakty utrzymuje, jakich ludzi pan zna.Nie wydaje mi się jednak, żeby pan znałmnie.A jeśli tak pan sądzi, to najwidoczniej się pan grubo myli.- Co chce pan przez to powiedzieć?- Jestem adwokatem.Od wielu lat wykonuję swój zawód w tym mieście.I też mam siećkontaktów.Nie są to kontakty tego typu, jakie pan utrzymuje, ale mimo wszystko je mam.Ilepubów i restauracji należy do pana? Pięć?- Siedem.- Okej.Proszę ruszyć głową i pomyśleć, kogo znam, z kim pracuję, z kim chodzę doklubów, z kim studiowałem.Niech pan na przykład pomyśli, kto prowadzi kontrolę sprzedażyalkoholu, kto jest dyrektorem sanepidu.To prawnicy.Ludzie, wśród których się obracam.Apolicja? Mam w niej znajomych jeszcze z okresu studiów.To mój świat, Kluge.Będzie pan miałkontrole sprzedaży alkoholu co tydzień.Jedno piwko sprzedane nieletniemu i koniec z licencją.Sanepid będzie wpadał z wizytą i najlepiej by było dla pana, żeby za każdym razem zastawałlokale dokładnie wymyte.Straż pożarna się zainteresuje.Zaczną się policyjne obławy.Będąsprawdzać pańskich ochroniarzy.A nie doszliśmy jeszcze nawet do urzędu skarbowego ipodatkowego.Przeprowadzono u pana kiedyś rewizję ksiąg rachunkowych?Bez słowa potrząsnął głową.- Mogę panu zapewnić takie rewizje w związku ze wszystkim, czym się pan zajmuje.Icoś się znajdzie.Zawsze coś się znajduje, bo oni każdy kamień obrócą, sprawdzą przepływgotówki, zweryfikują wypłaty, wszystko.- Patrzyłem na niego spokojnie.- Mogę zgotować panupiekło na ziemi, Kluge.Jednorazowe pobicie to pestka w porównaniu z tym, co się rozpęta.Nie podobały mu się moje słowa, ale wyraz oczu, sposób, w jaki wodził wzrokiem popokoju, świadczyły o tym, że mi uwierzył.W tym, co mu powiedziałem, nie było krzty prawdy,ale miałem pewność, że wezmie to na poważnie.Wydawało się to logiczne.Był krętaczem,człowiekiem, który żył i działał po obu stronach prawa.Jego świat składał się z pogróżek,kłamstw, przysług i odwdzięczania się.Był skorumpowany i jak wszyscy jemu podobni sądził, żeinni ludzie w gruncie rzeczy działają tak samo, że wszyscy jesteśmy równie przeżarci korupcją iskarłowaciali, co on.- Ona nie jest tego warta, Kluge.Nina Hagen nie jest tego warta.Nic nie odpowiedział, ale wściekłość go opuściła i niemal niezauważalnie skinął głową.- Cieszy mnie, że się rozumiemy - oznajmiłem, wstając.- Aha, jeszcze jedno.Otworzyłem teczkę, wyjąłem skoroszyt, który wziąłem z biura, i podałem mu go.Spojrzałna mnie pytająco.- Proszę zerknąć - zachęciłem.Otworzył pierwszą stronę, zbladł i odrzucił skoroszyt, jakby się sparzył.- Co to, kurwa&- Przykre, prawda? Wie pan, co to jest?Potrząsnął głową bez słowa.Oczy miał wlepione w teczkę i widziałem, jak jego grdykaprzesuwa się w górę i w dół niczym tłok.- Są to zdjęcia młodej dziewczyny o imieniu Maja.Jestem pewien, że pamięta pan tęsprawę.- Dlaczego?- Ze względu na Ninę Hagen.Pańską kochankę.Chcę, by pan wiedział, że jestzamieszana w tę sprawę.Lubi takie rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]