[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hizzoner ciągnął monotonnym głosem, a Nau wskazał na stos toreb z kokainą izapytał Maynarda: Do czego to służy? Poprawia nastrój.Działa trochę jak.rum, coś w tym rodzaju. Czy to dodaje odwagi? Nie. Więc po co się tego używa? Sprawia, że dobrze się czujesz.Tak mówią. Piłeś to? Nie.To się wącha. Wącha? Jak tabakę? Nau rozciął jedną z toreb, czubkiem noża nabrał trochębiałego proszku i przystawił sobie do nosa.Wciągnął głęboko, czekając na efekt.Potrząsnął głową i splunął z pogardą. Zatopić to! rozkazał i mężczyzni zaczęliwyrzucać torby za burtę. Hej, człowieku! zaprotestował jeden z ocalonych. To tak, jakbyśwyrzucał cały pieprzony szmal! Cisza!Hizzoner przerwał w pół słowa. Kontynuuj, Hizzoner powiedział Nau ale nabierz trochę wiatru w żagle.Zanudzisz tych nieszczęśników na śmierć. Zanudzę! Hizzoner był urażony. Przedstawiam im drogę do zbawienia.Czy to jest nudne? Robisz to bez końca.Kontynuuj. Miejcie upodobanie w prawie Pana i nad jego prawem rozmyślajcie dniem inocą, Księga Psalmów 1;2, a jego słowo niech będzie lampą dla waszych stóp iświatłem na waszej ścieżce, Księga Psalmów 119,105, bowiem wszystko to, copoczytujecie sobie za stratę, jest niczym wobec tego największego daru, jakim jestpoznanie Jezusa Chrystusa, Listy do Filipian 3;8, bo dla tych, którzy są powołani, jestmoc boża i mądrość boża, Listy do Koryntian 1;24, nawet ta ukryta mądrość, którą Bógustanowił przed stworzeniem świata, Rozdział 2;7.Doceńcie więc wagę PismaZwiętego, bowiem w nim jedynie możecie znalezć wielką tajemnicę zbawieniaupadłej ludzkości i tylko ono pouczy was, że grzech poniża naturę ludzką, jako żepochodzi ona od czystości, prostoty i świętości, w której Bóg powołał nas do życia, aprzestrzeganie praw boskich przynosi większy pożytek aniżeli życie w grzechu, wedlepraw Szatana; albowiem drogi cnoty są drogami miłymi, ku szczęściu wiodą wszystkiejej ścieżki, Księga Przysłów 3; 17.Ostatnia torba kokainy wpadła do wody i wraz z pozostałymi popłynęła napołudnie, niesiona przez szybki prąd.Na przestrzeni stu metrów za rufą podskakiwałłańcuch białych klusek.Nau niecierpliwie postukiwał nożem o reling.Hizzoner zauważył to i powiedział: Już kończę. Pospiesz się. Kto szczerze zwróci swe serce do Chrystusa ciągnął dalej dla tego nigdynie będzie za pózno, nawet gdy przyjdzie o jedenastej godzinie, Ewangelia wedługZw.Mateusza 20;6, On go przyjmie.Oczywiście, nie muszę wam mówić, żewarunkami Jego łaski są wiara i żal za grzechy.I niech wasza skrucha nie będzie tylkoubolewaniem nad sobą, spowodowanym karą, jaka teraz na was spadła; powinniścieżałować waszych grzechów dlatego, że ciężko nimi obraziliście łaskawego imiłosiernego Boga.Nie będę udawał, że daję wam jakiekolwiek szczegółowewskazówki co do natury waszej pokuty: myślę, że mówię do osób, których grzechywywodzą się nie tyle z niewiedzy, co z niedopełniania swoich obowiązków.Ja tylkoserdecznie wierzę, przez litość dla waszych dusz, że to, co wam powiedziałem przytej smutnej, a zarazem uroczystej okazji, namawiając was do wiary i żalu za grzechy,wywrze na was odpowiedni skutek i w ten sposób staniecie się prawdziwymipokutnikami. Na Judasza! wybuchnął Nau. Jak prosił chłopiec, skończ z tym wreszcie! Nie wyjdzie ci na zdrowie wzywanie na pomoc imienia zdrajcy.To właśnie on,w obliczu decyzji, kiedy potępienie i zbawienie toczyły wojnę o jego duszę, wybrał. Wiem, co zrobił Judasz! Kończ swoją mowę! Taak.więc.Hizzoner chrząknął. A teraz, kiedy spełniłem wobec wasswój chrześcijański obowiązek, udzielając wam najlepszej rady, jaką mogłem daćmając na względzie ocalenie waszych dusz, muszę spełnić swój obowiązek jakosędzia.A więc wyrokiem tego tu sądu, albowiem sąd jest tam, gdzie siedzi sędzia,nawet jeśli sędzia stoi, a nie siedzi, i nawet jeśli stoi na morzu, wy. przerwał jakie są wasze imiona? Kogo obchodzi, jakie są ich imiona?! ryknął Nau. Nazwij ich Willy, Billyi Milly! A więc wy, Willy, Billy i Milly.i jeszcze raz Willy i Billy, bo jest waspięcioro.zostaliście skazani na śmierć, śmierć, śmierć!Maynard spojrzał na nich.Okaleczony mężczyzna wydawał się nic nie słyszeć, ajeśli coś słyszał, to nie dbał o to; był zahipnotyzowany swoją ręką.Pozostali patrzyli zniedowierzaniem; szurali nogami, spoglądali na siebie i mamrotali rzeczy w stylu: Noco wy.i: Słuchaj, szefie.i: Dajcie spokój.Tylko kobieta uwierzyła.Wpadła w histerię i zaczęła krzyczeć. Basco. powiedział Nau.Basco zrobił krok do przodu, złapał kobietę za włosy i poderżnął jej gardło.Nie czekając na rozkaz, Justin wyciągnął z kabury waltera i strzelił do rannegomężczyzny, prosto w piersi.Mężczyzna upadł nie wydając z siebie żadnego dzwięku.Kiedy zwalił się na pokład, Justin wycelował w niego ponownie, ale Nau złapał go zarękę. Nie dodawaj zniewagi do ran.On jest gotów.Poza tym kule są cenne.Szybko, trzema cięciami swojego kordu, Basco załatwił trzech pozostałych.Maynard stał na rufie trzęsąc się z przerażenia i odrazy.Powiedział do Nau: Zrobiłeś z niego potwora. Potwora? Ani trochę.Maszynę.Robota musi być zrobiona.Opłakujesz tychpięcioro? Tych? Palcem u nogi Nau szturchnął jedno z ciągle jeszcze drgającychciał. Co za strata? Czy ich opłakuję? Nie, chociaż powinienem.Opłakuję mojego syna. Tak, to jest strata.Ale masz pociechę! Twoja strata jest naszym zyskiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Hizzoner ciągnął monotonnym głosem, a Nau wskazał na stos toreb z kokainą izapytał Maynarda: Do czego to służy? Poprawia nastrój.Działa trochę jak.rum, coś w tym rodzaju. Czy to dodaje odwagi? Nie. Więc po co się tego używa? Sprawia, że dobrze się czujesz.Tak mówią. Piłeś to? Nie.To się wącha. Wącha? Jak tabakę? Nau rozciął jedną z toreb, czubkiem noża nabrał trochębiałego proszku i przystawił sobie do nosa.Wciągnął głęboko, czekając na efekt.Potrząsnął głową i splunął z pogardą. Zatopić to! rozkazał i mężczyzni zaczęliwyrzucać torby za burtę. Hej, człowieku! zaprotestował jeden z ocalonych. To tak, jakbyśwyrzucał cały pieprzony szmal! Cisza!Hizzoner przerwał w pół słowa. Kontynuuj, Hizzoner powiedział Nau ale nabierz trochę wiatru w żagle.Zanudzisz tych nieszczęśników na śmierć. Zanudzę! Hizzoner był urażony. Przedstawiam im drogę do zbawienia.Czy to jest nudne? Robisz to bez końca.Kontynuuj. Miejcie upodobanie w prawie Pana i nad jego prawem rozmyślajcie dniem inocą, Księga Psalmów 1;2, a jego słowo niech będzie lampą dla waszych stóp iświatłem na waszej ścieżce, Księga Psalmów 119,105, bowiem wszystko to, copoczytujecie sobie za stratę, jest niczym wobec tego największego daru, jakim jestpoznanie Jezusa Chrystusa, Listy do Filipian 3;8, bo dla tych, którzy są powołani, jestmoc boża i mądrość boża, Listy do Koryntian 1;24, nawet ta ukryta mądrość, którą Bógustanowił przed stworzeniem świata, Rozdział 2;7.Doceńcie więc wagę PismaZwiętego, bowiem w nim jedynie możecie znalezć wielką tajemnicę zbawieniaupadłej ludzkości i tylko ono pouczy was, że grzech poniża naturę ludzką, jako żepochodzi ona od czystości, prostoty i świętości, w której Bóg powołał nas do życia, aprzestrzeganie praw boskich przynosi większy pożytek aniżeli życie w grzechu, wedlepraw Szatana; albowiem drogi cnoty są drogami miłymi, ku szczęściu wiodą wszystkiejej ścieżki, Księga Przysłów 3; 17.Ostatnia torba kokainy wpadła do wody i wraz z pozostałymi popłynęła napołudnie, niesiona przez szybki prąd.Na przestrzeni stu metrów za rufą podskakiwałłańcuch białych klusek.Nau niecierpliwie postukiwał nożem o reling.Hizzoner zauważył to i powiedział: Już kończę. Pospiesz się. Kto szczerze zwróci swe serce do Chrystusa ciągnął dalej dla tego nigdynie będzie za pózno, nawet gdy przyjdzie o jedenastej godzinie, Ewangelia wedługZw.Mateusza 20;6, On go przyjmie.Oczywiście, nie muszę wam mówić, żewarunkami Jego łaski są wiara i żal za grzechy.I niech wasza skrucha nie będzie tylkoubolewaniem nad sobą, spowodowanym karą, jaka teraz na was spadła; powinniścieżałować waszych grzechów dlatego, że ciężko nimi obraziliście łaskawego imiłosiernego Boga.Nie będę udawał, że daję wam jakiekolwiek szczegółowewskazówki co do natury waszej pokuty: myślę, że mówię do osób, których grzechywywodzą się nie tyle z niewiedzy, co z niedopełniania swoich obowiązków.Ja tylkoserdecznie wierzę, przez litość dla waszych dusz, że to, co wam powiedziałem przytej smutnej, a zarazem uroczystej okazji, namawiając was do wiary i żalu za grzechy,wywrze na was odpowiedni skutek i w ten sposób staniecie się prawdziwymipokutnikami. Na Judasza! wybuchnął Nau. Jak prosił chłopiec, skończ z tym wreszcie! Nie wyjdzie ci na zdrowie wzywanie na pomoc imienia zdrajcy.To właśnie on,w obliczu decyzji, kiedy potępienie i zbawienie toczyły wojnę o jego duszę, wybrał. Wiem, co zrobił Judasz! Kończ swoją mowę! Taak.więc.Hizzoner chrząknął. A teraz, kiedy spełniłem wobec wasswój chrześcijański obowiązek, udzielając wam najlepszej rady, jaką mogłem daćmając na względzie ocalenie waszych dusz, muszę spełnić swój obowiązek jakosędzia.A więc wyrokiem tego tu sądu, albowiem sąd jest tam, gdzie siedzi sędzia,nawet jeśli sędzia stoi, a nie siedzi, i nawet jeśli stoi na morzu, wy. przerwał jakie są wasze imiona? Kogo obchodzi, jakie są ich imiona?! ryknął Nau. Nazwij ich Willy, Billyi Milly! A więc wy, Willy, Billy i Milly.i jeszcze raz Willy i Billy, bo jest waspięcioro.zostaliście skazani na śmierć, śmierć, śmierć!Maynard spojrzał na nich.Okaleczony mężczyzna wydawał się nic nie słyszeć, ajeśli coś słyszał, to nie dbał o to; był zahipnotyzowany swoją ręką.Pozostali patrzyli zniedowierzaniem; szurali nogami, spoglądali na siebie i mamrotali rzeczy w stylu: Noco wy.i: Słuchaj, szefie.i: Dajcie spokój.Tylko kobieta uwierzyła.Wpadła w histerię i zaczęła krzyczeć. Basco. powiedział Nau.Basco zrobił krok do przodu, złapał kobietę za włosy i poderżnął jej gardło.Nie czekając na rozkaz, Justin wyciągnął z kabury waltera i strzelił do rannegomężczyzny, prosto w piersi.Mężczyzna upadł nie wydając z siebie żadnego dzwięku.Kiedy zwalił się na pokład, Justin wycelował w niego ponownie, ale Nau złapał go zarękę. Nie dodawaj zniewagi do ran.On jest gotów.Poza tym kule są cenne.Szybko, trzema cięciami swojego kordu, Basco załatwił trzech pozostałych.Maynard stał na rufie trzęsąc się z przerażenia i odrazy.Powiedział do Nau: Zrobiłeś z niego potwora. Potwora? Ani trochę.Maszynę.Robota musi być zrobiona.Opłakujesz tychpięcioro? Tych? Palcem u nogi Nau szturchnął jedno z ciągle jeszcze drgającychciał. Co za strata? Czy ich opłakuję? Nie, chociaż powinienem.Opłakuję mojego syna. Tak, to jest strata.Ale masz pociechę! Twoja strata jest naszym zyskiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]