[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje życie być możeułożyłoby się całkiem inaczej, gdybym nie miała takiego wujka.Mogłoby ono też być inne, gdyby nie zniknął.A po jegoodejściu światełka ze wszystkich stron zaczęły gasnąć.Założyłam, że wujek umarł mniej więcej w tym samymczasie, co mój ulubiony króliczek.Ojciec przyniósł do domupuchatego białego króliczka.Zwierzak został zamkniętyw klatce i opiekowanie się nim było moim obowiązkiem.Niemieliśmy kota ani psa, więc królik stał się czymś wyjątkowym;był ładny i biały, i taki mięciutki.Dawałam mu jarzyny z dużego ogrodu za naszym nowym domem i liście, i chwastyz mojego własnego ogródka.Zbierałam najlepsze smakołykidla tego królika.Skąd miałam wiedzieć, że był tuczony do garnka? Pewnego dnia zniknął, chociaż drzwiczki do klatki były zamknięte.- Mamo! - krzyknęłam i pobiegłam do mojej matki.-W klatce nie ma królika!Ale matka nie zwracała na mnie uwagi i ogarnęło mnieokropne uczucie, że byłam głupia, obdarzając tego królikamiłością.Co gorsza, został on podany na obiad.Nikt oczywiście nie mówił, że to ten biały królik.Przyglądałam się, jakwszyscy nakładają sobie trochę na talerze, a potem mnie teżnałożyli.Po latach, kiedy oglądałam niemiecki wojenny filmo chłopcu, który bezwiednie zjadł swoich rodziców w zupieznalezionej w ich opuszczonym domu, wróciło do mnie wspo-mnienie tego obiadu.Nie mogłam wtedy protestować - oberwałabym pasem, gdybym odmówiła jedzenia i rozbudziłauczucia, o których nikt nie chciał wiedzieć.Mimo to, jedząctego królika - mojego zamordowanego ulubionego królika -w jakiś sposób przyłączyłam się do ich spisku, chociaż było miniedobrze.Przyłączyłam się do kłamstwa, że uczucia dziecinie mają znaczenia, że moje uczucia nie mają znaczenia.A przecież rodzice nie byli potworami - ani trochę.Byliszczerymi i utalentowanymi ludzmi i mieli świetne poczuciehumoru.Tak się złożyło, że należałam do dzieci, których poczucie sprawiedliwości łatwo urazić i które nienawidzą, kiedyktoś podaje w wątpliwość ich zdanie.Prawdopodobnie otrzymałam te cechy w spadku, jako że mój ojciec również nienawidził, kiedy ktoś podawał w wątpliwość jego zdanie,a zwłaszcza kiedy robiło to małe dziecko.Może bezradnygniew, jaki ogarniał go, gdy krytykowała go i lekceważyła jego żona perfekcjonistka, powodował, że wyładowywał frustrację na swoich dzieciach.W przypadku dziecka grzechem było upierać się przy swoim zdaniu, a nawet twierdzić, że się je ma, zwłaszcza jeżelidziecko było dziewczynką (w katolickich naukach nie znalazłam usprawiedliwienia dla tego poglądu).Cały kościółzresztą był i jest żywym przykładem męskiej dominacji.W tamtych czasach dzieci nie mogły sprzeczać się z dorosłymi, bo spotykało się to z głębokim oburzeniem.Jeżeli nieuciszył nas krzyk, następowało lanie twardą ręką albo czymśgorszym.Mój ojciec dał sobie zresztą spokój z mówieniemi spuszczał nam lanie z wściekłością, nad którą coraz trudniejbyło mu zapanować.A mój upór, nad którym rodzice tak ubolewali - oraz towarzysząca mu pewność siebie - zostały dosyć nagle podkopane.Pewnego dnia ojciec uznał, że trzeba mnie utempero-wać.I dopilnował, żebym albo się poddała, albo umarła.Pęd chwastuChodziłam do szkoły podstawowej dopiero od kilku miesięcy, kiedy nagle zaczęłam lecieć z wagi.Ona tak szybko rośnie - mówili wszyscy - może dlatego zrobiła się taka chuda,i do tego jest taka nieśmiała.Mogli jeszcze dodać taka nieśmiała, że boi się na człowieka patrzeć i wolałaby, żeby jejnikt nie zauważał".Powodem nie było to, że zaczęłam szybciej rosnąć, tylkostraszliwy sekret.Nie mogłam się z nikim podzielić tymmrocznym i smutnym brzemieniem.Nie mogłam nikomu się zwierzyć, nawet księdzu, a zwłaszczaojcu Janusowi.Ten powracający koszmarny sen, ten koszmar,który dręczył mnie od trzech lat, przed którym nie mogłamuciec; koszmar, w którym mój papa wpełzał głęboką nocą domojego łóżka jak duch.Zaspaną, półprzytomną, odkrywałmnie i całował, i przesuwał swoimi szorstkimi rękami po moimciele [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Moje życie być możeułożyłoby się całkiem inaczej, gdybym nie miała takiego wujka.Mogłoby ono też być inne, gdyby nie zniknął.A po jegoodejściu światełka ze wszystkich stron zaczęły gasnąć.Założyłam, że wujek umarł mniej więcej w tym samymczasie, co mój ulubiony króliczek.Ojciec przyniósł do domupuchatego białego króliczka.Zwierzak został zamkniętyw klatce i opiekowanie się nim było moim obowiązkiem.Niemieliśmy kota ani psa, więc królik stał się czymś wyjątkowym;był ładny i biały, i taki mięciutki.Dawałam mu jarzyny z dużego ogrodu za naszym nowym domem i liście, i chwastyz mojego własnego ogródka.Zbierałam najlepsze smakołykidla tego królika.Skąd miałam wiedzieć, że był tuczony do garnka? Pewnego dnia zniknął, chociaż drzwiczki do klatki były zamknięte.- Mamo! - krzyknęłam i pobiegłam do mojej matki.-W klatce nie ma królika!Ale matka nie zwracała na mnie uwagi i ogarnęło mnieokropne uczucie, że byłam głupia, obdarzając tego królikamiłością.Co gorsza, został on podany na obiad.Nikt oczywiście nie mówił, że to ten biały królik.Przyglądałam się, jakwszyscy nakładają sobie trochę na talerze, a potem mnie teżnałożyli.Po latach, kiedy oglądałam niemiecki wojenny filmo chłopcu, który bezwiednie zjadł swoich rodziców w zupieznalezionej w ich opuszczonym domu, wróciło do mnie wspo-mnienie tego obiadu.Nie mogłam wtedy protestować - oberwałabym pasem, gdybym odmówiła jedzenia i rozbudziłauczucia, o których nikt nie chciał wiedzieć.Mimo to, jedząctego królika - mojego zamordowanego ulubionego królika -w jakiś sposób przyłączyłam się do ich spisku, chociaż było miniedobrze.Przyłączyłam się do kłamstwa, że uczucia dziecinie mają znaczenia, że moje uczucia nie mają znaczenia.A przecież rodzice nie byli potworami - ani trochę.Byliszczerymi i utalentowanymi ludzmi i mieli świetne poczuciehumoru.Tak się złożyło, że należałam do dzieci, których poczucie sprawiedliwości łatwo urazić i które nienawidzą, kiedyktoś podaje w wątpliwość ich zdanie.Prawdopodobnie otrzymałam te cechy w spadku, jako że mój ojciec również nienawidził, kiedy ktoś podawał w wątpliwość jego zdanie,a zwłaszcza kiedy robiło to małe dziecko.Może bezradnygniew, jaki ogarniał go, gdy krytykowała go i lekceważyła jego żona perfekcjonistka, powodował, że wyładowywał frustrację na swoich dzieciach.W przypadku dziecka grzechem było upierać się przy swoim zdaniu, a nawet twierdzić, że się je ma, zwłaszcza jeżelidziecko było dziewczynką (w katolickich naukach nie znalazłam usprawiedliwienia dla tego poglądu).Cały kościółzresztą był i jest żywym przykładem męskiej dominacji.W tamtych czasach dzieci nie mogły sprzeczać się z dorosłymi, bo spotykało się to z głębokim oburzeniem.Jeżeli nieuciszył nas krzyk, następowało lanie twardą ręką albo czymśgorszym.Mój ojciec dał sobie zresztą spokój z mówieniemi spuszczał nam lanie z wściekłością, nad którą coraz trudniejbyło mu zapanować.A mój upór, nad którym rodzice tak ubolewali - oraz towarzysząca mu pewność siebie - zostały dosyć nagle podkopane.Pewnego dnia ojciec uznał, że trzeba mnie utempero-wać.I dopilnował, żebym albo się poddała, albo umarła.Pęd chwastuChodziłam do szkoły podstawowej dopiero od kilku miesięcy, kiedy nagle zaczęłam lecieć z wagi.Ona tak szybko rośnie - mówili wszyscy - może dlatego zrobiła się taka chuda,i do tego jest taka nieśmiała.Mogli jeszcze dodać taka nieśmiała, że boi się na człowieka patrzeć i wolałaby, żeby jejnikt nie zauważał".Powodem nie było to, że zaczęłam szybciej rosnąć, tylkostraszliwy sekret.Nie mogłam się z nikim podzielić tymmrocznym i smutnym brzemieniem.Nie mogłam nikomu się zwierzyć, nawet księdzu, a zwłaszczaojcu Janusowi.Ten powracający koszmarny sen, ten koszmar,który dręczył mnie od trzech lat, przed którym nie mogłamuciec; koszmar, w którym mój papa wpełzał głęboką nocą domojego łóżka jak duch.Zaspaną, półprzytomną, odkrywałmnie i całował, i przesuwał swoimi szorstkimi rękami po moimciele [ Pobierz całość w formacie PDF ]