[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Felicity otworzyła szeroko oczy, ale nic nie powiedziała, gdyLeila nawiązała rozmowę z następnym mężczyzną w kolejce i,ująwszy go pod ramię, ruszyła na salę balową.W głównym korytarzu oddaliła się w kierunku pokoju zfontanną.Zanim do niego dotarła, na nosie pękła jej mieniąca siękolorami tęczy bańka mydlana.Następna opadła na koronkowy265RSrękaw, kilka innych na rękawiczki.Dookoła w powietrzu unosiły sięcałe chmury błyszczących kuleczek.Goście pomrukiwali zadowoleni, a kilku rozsądniej-szych udałosię w stronę, z której nadlatywały bańki.Leila nie musiała się długozastanawiać, żeby zgadnąć, kto je rozpyla.Wiedziała.Przygryzła wargi, żeby się nie roześmiać, i przecisnęła się przeztłum.Była przekonana, że zapach optymizmu nie pochodził odbaniek.One pachniały mydłem.Leila nie miała pojęcia, co ten wariatwyprawiał, ale dobrze wiedziała, czego się spodziewać, gdy goznajdzie.Wśliznęła się do małego pokoiku z bulgoczącą fontanną, wokółktórej stały obite aksamitem sofy, i utkwiła wzrok w szerokich barachubranego w zielony frak mężczyzny i jego ciemnych włosach,górujących nad kilkunastoma perukami.Dołączyło do niego jeszczedwóch brunetów, którzy nie wiedzieć jak dostali się do pokoju.Drzwi do oranżerii były otwarte i przeciąg wywiewał kolorowebańki do sali balowej.Byłby to zachwycający widok, gdyby nie małe,mokre plamki na ubraniach, pozostałości po pękniętych kuleczkach.Na razie na szczęście nikt nie zwracał na nie uwagi.Leila poklepała wachlarzem znajome szerokie plecy i niemalroztkliwiła się na widok serdecznego uśmiechu Dunstana.- To według ciebie jest poważne zachowanie? - spytałazuchwale.- Według mnie tak - odparł dumnie młodszy Ives.-Chciałemsprawić Felicity przyjemność.266RS- Joseph, prawda? - Leila spojrzała na młodzieńca uważnie.- Toty zaprojektowałeś jedną z posiadłości mojego wuja? Myślałam, że toEwen jest architektem.Dunstan nie dotknął jej, ale Leila poczuła się tak, jakby to zrobił.Stał tuż obok, wyraznie odbierała jego podniecenie i.optymizm.Czyżby dobrze się bawił? Czyżby ze skorupy wyłonił sięprawdziwy Dunstan Ives? Dla niej?- Za tę sztuczkę Ewena wyrzucono ze szkoły - odparł Dunstan.-Joseph i David po prostu ulepszyli jego pomysł.W przeciwieństwiedo Ewena dopilnowali, by fontanna nie wylała się na podłogę.David, wyższy i szerszy w ramionach od Josepha, zarumienił sięi ukłonił.- Próbowaliśmy pompować wodę w rytm akompaniamentumuzycznego.- Ach, tak.- Leila spojrzała wymownie w sufit.- Felicity zpewnością bardzo wam podziękuje, gdy skończy witać gości.Czymogłabym na chwilę porwać waszego brata?- Pamiętajcie, co powiedziałem wcześniej - Dunstan zwrócił siędo chłopców.- Miejcie oczy i uszy otwarte.David, nie odchodz odJosepha.I nie chwal się za bardzo tym świecidełkiem.Pokazuj gotym, komu trzeba.Dopiero teraz Leila zauważyła szmaragd przypięty do krawataDavida.Młodzieniec przytaknął posłusznie.- Co ty knujesz? - szepnęła, gdy Dunstan prowadził ją dooranżerii.267RSDzięki swojej posturze bez trudu poruszał się w tłumie, któryrozstępował się przed nim.Ludzie zaczynali szeptać na jego widok,ale Dunstan tylko patrzył na nich z wyższością.Wzruszył ramionami.- Szukam kłopotów?- Wszyscy od razu się zorientują, że wróciłeś do stolicy.- Nie zamierzam się ukrywać.Muszę albo udawać, że niezrobiłem nic złego, albo powiesić się na żyrandolu, żeby zyskaćaprobatę tu zebranych - powiedział i wpuścił Leilę przed sobą dooranżerii.- Czy ten szmaragd należał do Celii?- Nie ten, ale podobny.To jest szkiełko.- Dunstan owinął sobiewokół palca lok Leili i przyciągnął ją do siebie.- Gdy jesteś obokmnie, nie czuję się jak przebrana małpa.Myślę tylko o tobie.Leila wiedziała, że Dunstan mówi poważnie.I może też kręciłomu się w głowie jak jej?- Zatańczysz ze mną pózniej? - szepnęła.Dunstanowi kamieńspadł z serca, gdy usłyszał jej słowa.- Tak, jeśli to będzie wiejski taniec.W każdym innym depczępartnerkom po stopach.Wiedziałaś, że twój bratanek należał do gronaznajomych Celii?- Nie, ale powinnam, skoro romansowała z typami pokrojuWickhama i lorda Johna.Obaj są tu dzisiaj.Kogo jeszcze masz naliście?- Townsenda i pewnie wszystkich pozostałych gości.Ale ciąglenie znalezliśmy motywu.Czy ona mogła kogoś szantażować?268RS- Spróbuję porozmawiać z nimi o Celii.Zobaczymy, co sięstanie.Co innego wiedzieć, że czuję zapach strachu, a co innegowykorzystać tę wiedzę.Obserwuj wszystkich uważnie i w miaręmożliwości przysłuchuj się rozmowom.Dunstan spuścił wzrok na głęboko wycięty dekolt Leili.- Będę obserwował uważnie, ale nie ze względu na Celię.Nieuśmiechaj się zbyt słodko do tych bałwanów, bo będę musiałwszystkim powiedzieć, że należysz tylko do mnie.Leilę zaskoczyły te słowa, ale nie okazała zdumienia, bospostrzegła, że zdziwiły one samego Dunstana.- Myślałam, że wiesz, iż moje uśmiechy do innych mężczyzn nicnie znaczą - mruknęła.- Nie zdobyłem zbyt wielu doświadczeń w stosunkach zkobietami, więc uważaj - ostrzegł ją.- Wiem, że nie mam do ciebieprawa, ale w tej chwili zdrowy rozsądek nie jest moją najmocniejsząstroną.Leila rozumiała go doskonale.- Kochałeś Celię? - szepnęła wbrew sobie.Dunstan znieruchomiał, po czym oparł się o blat stołu.Płatek orchidei połaskotał go po czole, więc odsunął go.- Ja nie wiem, co to jest miłość - odparł ostrożnie.-Celia byłaśliczna, zachwycająca.Była jak piękny motyl, który nie możeusiedzieć w miejscu.Miałem nadzieję, że jeśli ją uwolnię, przekonasię, jaki naprawdę jest świat, i wróci do mnie.- Kochałeś ją - powiedziała z przekonaniem.- Kochałeś ją takbardzo, że zaniedbałeś dla niej swojego syna, a ona cię zdradziła.Ale269RSci, którzy cię naprawdę kochają i szanują, nigdy cię nie zdradzą.Zaufaj nam.- Zdenerwowana tym, że odkryła więcej, niż chciała,Leila poprawiła włosy.- Goście przygotowują się do pierwszegotańca.Bądz grzeczny, pózniej cię znajdę.Oszołomiony Dunstan pozwolił jej wyjść.Stał w drzwiachoranżerii i patrzył, jak kruczoczarna Leila mija damy w nijakichszarych perukach.Przy jej granatowej sukni bladły różowe i zielonestroje pozostałych pań.Dunstan nigdy nie zastanawiał się, jak wedługniego powinna wyglądać idealna kobieta, ale Leila byłaucieleśnieniem tego ideału.Duma, że wybrała właśnie jego, dodawałamu pewności siebie.Zastanawiając się nad ostatnimi słowami Leili, Dunstan poczułsię nieswojo.Czy wyrzuty sumienia po śmierci Celii były wywołaneutratą kobiety, którą kiedyś kochał?Musiałby mieć miękkie serce, żeby kochać, a przecież nie byłsłabym człowiekiem.Skąd Leili przyszedł do głowy taki pomysł?No, tak.Leila przejrzała go, znała go lepiej niż on sam znałsiebie.Do oranżerii zbliżyli się Joseph i David [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Felicity otworzyła szeroko oczy, ale nic nie powiedziała, gdyLeila nawiązała rozmowę z następnym mężczyzną w kolejce i,ująwszy go pod ramię, ruszyła na salę balową.W głównym korytarzu oddaliła się w kierunku pokoju zfontanną.Zanim do niego dotarła, na nosie pękła jej mieniąca siękolorami tęczy bańka mydlana.Następna opadła na koronkowy265RSrękaw, kilka innych na rękawiczki.Dookoła w powietrzu unosiły sięcałe chmury błyszczących kuleczek.Goście pomrukiwali zadowoleni, a kilku rozsądniej-szych udałosię w stronę, z której nadlatywały bańki.Leila nie musiała się długozastanawiać, żeby zgadnąć, kto je rozpyla.Wiedziała.Przygryzła wargi, żeby się nie roześmiać, i przecisnęła się przeztłum.Była przekonana, że zapach optymizmu nie pochodził odbaniek.One pachniały mydłem.Leila nie miała pojęcia, co ten wariatwyprawiał, ale dobrze wiedziała, czego się spodziewać, gdy goznajdzie.Wśliznęła się do małego pokoiku z bulgoczącą fontanną, wokółktórej stały obite aksamitem sofy, i utkwiła wzrok w szerokich barachubranego w zielony frak mężczyzny i jego ciemnych włosach,górujących nad kilkunastoma perukami.Dołączyło do niego jeszczedwóch brunetów, którzy nie wiedzieć jak dostali się do pokoju.Drzwi do oranżerii były otwarte i przeciąg wywiewał kolorowebańki do sali balowej.Byłby to zachwycający widok, gdyby nie małe,mokre plamki na ubraniach, pozostałości po pękniętych kuleczkach.Na razie na szczęście nikt nie zwracał na nie uwagi.Leila poklepała wachlarzem znajome szerokie plecy i niemalroztkliwiła się na widok serdecznego uśmiechu Dunstana.- To według ciebie jest poważne zachowanie? - spytałazuchwale.- Według mnie tak - odparł dumnie młodszy Ives.-Chciałemsprawić Felicity przyjemność.266RS- Joseph, prawda? - Leila spojrzała na młodzieńca uważnie.- Toty zaprojektowałeś jedną z posiadłości mojego wuja? Myślałam, że toEwen jest architektem.Dunstan nie dotknął jej, ale Leila poczuła się tak, jakby to zrobił.Stał tuż obok, wyraznie odbierała jego podniecenie i.optymizm.Czyżby dobrze się bawił? Czyżby ze skorupy wyłonił sięprawdziwy Dunstan Ives? Dla niej?- Za tę sztuczkę Ewena wyrzucono ze szkoły - odparł Dunstan.-Joseph i David po prostu ulepszyli jego pomysł.W przeciwieństwiedo Ewena dopilnowali, by fontanna nie wylała się na podłogę.David, wyższy i szerszy w ramionach od Josepha, zarumienił sięi ukłonił.- Próbowaliśmy pompować wodę w rytm akompaniamentumuzycznego.- Ach, tak.- Leila spojrzała wymownie w sufit.- Felicity zpewnością bardzo wam podziękuje, gdy skończy witać gości.Czymogłabym na chwilę porwać waszego brata?- Pamiętajcie, co powiedziałem wcześniej - Dunstan zwrócił siędo chłopców.- Miejcie oczy i uszy otwarte.David, nie odchodz odJosepha.I nie chwal się za bardzo tym świecidełkiem.Pokazuj gotym, komu trzeba.Dopiero teraz Leila zauważyła szmaragd przypięty do krawataDavida.Młodzieniec przytaknął posłusznie.- Co ty knujesz? - szepnęła, gdy Dunstan prowadził ją dooranżerii.267RSDzięki swojej posturze bez trudu poruszał się w tłumie, któryrozstępował się przed nim.Ludzie zaczynali szeptać na jego widok,ale Dunstan tylko patrzył na nich z wyższością.Wzruszył ramionami.- Szukam kłopotów?- Wszyscy od razu się zorientują, że wróciłeś do stolicy.- Nie zamierzam się ukrywać.Muszę albo udawać, że niezrobiłem nic złego, albo powiesić się na żyrandolu, żeby zyskaćaprobatę tu zebranych - powiedział i wpuścił Leilę przed sobą dooranżerii.- Czy ten szmaragd należał do Celii?- Nie ten, ale podobny.To jest szkiełko.- Dunstan owinął sobiewokół palca lok Leili i przyciągnął ją do siebie.- Gdy jesteś obokmnie, nie czuję się jak przebrana małpa.Myślę tylko o tobie.Leila wiedziała, że Dunstan mówi poważnie.I może też kręciłomu się w głowie jak jej?- Zatańczysz ze mną pózniej? - szepnęła.Dunstanowi kamieńspadł z serca, gdy usłyszał jej słowa.- Tak, jeśli to będzie wiejski taniec.W każdym innym depczępartnerkom po stopach.Wiedziałaś, że twój bratanek należał do gronaznajomych Celii?- Nie, ale powinnam, skoro romansowała z typami pokrojuWickhama i lorda Johna.Obaj są tu dzisiaj.Kogo jeszcze masz naliście?- Townsenda i pewnie wszystkich pozostałych gości.Ale ciąglenie znalezliśmy motywu.Czy ona mogła kogoś szantażować?268RS- Spróbuję porozmawiać z nimi o Celii.Zobaczymy, co sięstanie.Co innego wiedzieć, że czuję zapach strachu, a co innegowykorzystać tę wiedzę.Obserwuj wszystkich uważnie i w miaręmożliwości przysłuchuj się rozmowom.Dunstan spuścił wzrok na głęboko wycięty dekolt Leili.- Będę obserwował uważnie, ale nie ze względu na Celię.Nieuśmiechaj się zbyt słodko do tych bałwanów, bo będę musiałwszystkim powiedzieć, że należysz tylko do mnie.Leilę zaskoczyły te słowa, ale nie okazała zdumienia, bospostrzegła, że zdziwiły one samego Dunstana.- Myślałam, że wiesz, iż moje uśmiechy do innych mężczyzn nicnie znaczą - mruknęła.- Nie zdobyłem zbyt wielu doświadczeń w stosunkach zkobietami, więc uważaj - ostrzegł ją.- Wiem, że nie mam do ciebieprawa, ale w tej chwili zdrowy rozsądek nie jest moją najmocniejsząstroną.Leila rozumiała go doskonale.- Kochałeś Celię? - szepnęła wbrew sobie.Dunstan znieruchomiał, po czym oparł się o blat stołu.Płatek orchidei połaskotał go po czole, więc odsunął go.- Ja nie wiem, co to jest miłość - odparł ostrożnie.-Celia byłaśliczna, zachwycająca.Była jak piękny motyl, który nie możeusiedzieć w miejscu.Miałem nadzieję, że jeśli ją uwolnię, przekonasię, jaki naprawdę jest świat, i wróci do mnie.- Kochałeś ją - powiedziała z przekonaniem.- Kochałeś ją takbardzo, że zaniedbałeś dla niej swojego syna, a ona cię zdradziła.Ale269RSci, którzy cię naprawdę kochają i szanują, nigdy cię nie zdradzą.Zaufaj nam.- Zdenerwowana tym, że odkryła więcej, niż chciała,Leila poprawiła włosy.- Goście przygotowują się do pierwszegotańca.Bądz grzeczny, pózniej cię znajdę.Oszołomiony Dunstan pozwolił jej wyjść.Stał w drzwiachoranżerii i patrzył, jak kruczoczarna Leila mija damy w nijakichszarych perukach.Przy jej granatowej sukni bladły różowe i zielonestroje pozostałych pań.Dunstan nigdy nie zastanawiał się, jak wedługniego powinna wyglądać idealna kobieta, ale Leila byłaucieleśnieniem tego ideału.Duma, że wybrała właśnie jego, dodawałamu pewności siebie.Zastanawiając się nad ostatnimi słowami Leili, Dunstan poczułsię nieswojo.Czy wyrzuty sumienia po śmierci Celii były wywołaneutratą kobiety, którą kiedyś kochał?Musiałby mieć miękkie serce, żeby kochać, a przecież nie byłsłabym człowiekiem.Skąd Leili przyszedł do głowy taki pomysł?No, tak.Leila przejrzała go, znała go lepiej niż on sam znałsiebie.Do oranżerii zbliżyli się Joseph i David [ Pobierz całość w formacie PDF ]