[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wypełniliśmy razem większość białych plam.Ma chłod- SCHWYTANA GWIAZDA 231ną głowę, bystry umysł.I wariuje na punkcie twojej przyjaciółki.- Chyba to zauważyłam.Jack wziął MJ za rękę, przyjrzał się jej.Nie jest tak delikatnajak dłoń Bailey, ale wąska, zręczna, mocna.- On ma wiele do zaoferowania.Pochodzi ze znanej i bogatej rodziny, ma pieniądze i piękny dom.Chyba może dać kobiecie poczucie bezpieczeństwa.Zaintrygowana przyglądała się jego twarzy.- Chyba tak.Zdał sobie sprawę, że nie zamierzał zaczynać takiej rozmowy.Uznał, że niezależnie od tego, jak szybko pewne rzeczymogą się dziać, życie jest za krótkie, by tracić czas.Mój stary był włóczęgą, próżniakiem - powiedział szorstko.- Moja matka serwowała drinki pijakom, kiedy była w nastroju do pracy.W college'u zarabiałem na życie, nosząc cegłyi mieszając zaprawę dla pewnego murarza.Tak doszedłem dobezużytecznego stopnia naukowego z angielskiego i na okrasędodatkowego z antropologii.Nie pytaj dlaczego.Wówczas wydawało mi się, że właśnie to powinienem zrobić.Mam parę tysięcy odłożone na czarną godzinę.W mojej pracy zdarzająsię posuchy.Wynajmuję dwa pokoje.- Odczekał chwilę, ale MJmilczała.- Nie mam niczego, co można by nazwać pewnym.- Faktycznie.- Czy tego chcesz? Poczucia bezpieczeństwa?Zastanowiła się.- Nie.Przejechał dłonią po włosach.- Wiesz, jak wyglądały te dwa kamienie, kiedy tyi Bailey położyłyście je obok siebie? Wyglądały efektownie, 232 SCHWYTANA GWIAZDAjasne, cały ten ogień i siła naraz.Ale przede wszystkim wyglądały tak jak powinny, na swoim miejscu.- Spojrzał jejw oczy, próbując zajrzeć w głąb duszy.- Czasami tak właśniejest.- A kiedy tak jest, nie trzeba szukać powodów.- Może i nie.Nie wiem, co tutaj robię.Nie wiem, dlaczegotak jest.Przez całe życie byłem sam i taki stan rzeczy mi odpowiadał.Rozumiesz to?Bawiła ją irytacja w jego głosie.Uśmiechnęła się z satysfakcją.- Tak, rozumiem.Samotny wilk.Chcesz dziś w nocy wyć doksiężyca czy co?- Nie bądz taka przemądrzała, kiedy próbuję ci wyjaśnić, cosię ze mną dzieje.Okrążył wielkimi krokami patio.Między dwoma drzewamipowieszono hamak.Gdzieś w ociekających wodą zielonych liściach śpiewał ptak.Jego życie, zadumał się Jack, nigdy nie było tak proste,spokojne i miłe.Nie miał nic do zaoferowania poza sobą samymi swoimi uczuciami.Będzie musiała zdecydować, czy to wystarczająca podstawa,by na niej budować.- Chodzi o to, że nie chcę dłużej być sam.- Gwałtownieuniósł głowę i podbite oko spojrzało wściekle spod uniesionej,przeciętej blizną brwi.- Rozumiesz to?- Czemu miałabym nie rozumieć? - Jej uśmiech się niezmienił.- Jesteś ckliwie we mnie zakochany, kolego.-- Trzymaj tak dalej, po prostu trzymaj tak dalej.- Wypuścił z sykiem oddech, dotknął dłonią bolącego boku.- Nie chodzi o moje uczucia, a może o twoje również nie.W szczegól- SCHWYTANA GWIAZDA 233nych okolicznościach z ludzkimi uczuciami dzieją się dziwnerzeczy.- Teraz znów zaczyna filozofować.To chyba ta dodatkowaspecjalizacja z antropologii.Zamknął oczy, modlił się o cierpliwość.- Próbuję wyłożyć karty na stół.Pochodzisz z innego środo-.wiska niż ja, być może nie zechcesz iść tam, gdzie ja.Może terazplanujesz trochę zwolnić, podejść do tego ostrożniej.Bardziejtradycyjnie.Teraz parsknęła.- To tak mnie widzisz? Jako tradycjonalistkę?Jego zmarszczka tylko się pogłębiła.- Może nie, ale to nie zmienia faktu, że przed tygodniem.chodziłaś swoimi własnymi ścieżkami i było ci z tym dobrze.Masz prawo zadawać pytania, szukać uzasadnień.Parę dniw moim towarzystwie.- Nie zadaję pytań i nie szukam uzasadnień, Jack - przerwała mu.- Przestałam chodzić własnymi ścieżkami w dniu, w którym cię spotkałam, i cieszę się z tego.- Co tam, do diabła,pomyślała i zebrała się w sobie.- Te inicjały oznaczają Magdalen Juliette.Parsknął niedowierzającym śmiechem.Była to ostatniarzecz, jakiej się spodziewał.- Nabierasz mnie.- To inicjały Magdalen Juliette - powtórzyła przez zęby.A jedyne osoby, które o tym wiedzą, to moja rodzina, Baileyi Grace.Innymi słowy, tylko ludzie, których kocham i którymufam.co teraz odnosi się również do ciebie.- Magdalen Juliette - powtórzył, rozkoszując się brzmieniem tych słów.- Niezle, kotku. 234 SCHWYTANA GWIAZDA- Mam na imię MJ.Zgodnie z przepisami MJ, ponieważwłaśnie tego chciałam.A jeśli kiedykolwiek nazwiesz mnieMagdalen Juliette, obedrę cię żywcem ze skóry.Osobiście iz wielką przyjemnością.Zrobiłaby to, pomyślał z krzywym uśmiechem.- Skoro nie chcesz, żebym tak do ciebie mówił, to dlaczegomi powiedziałaś?Podeszła bliżej.- Powiedziałam ci tamto i mówię ci to, ponieważ nazywamsię 0'Leary i wiem, czego chcę.Jego oczy zapłonęły.- Jesteś tego pewna?- Drugi kamień to wiedza.I ja wiem.A ty?- Tak.- Zabrakło mu tchu.- To poważny krok.- Najważniejszy.- Dobrze.- Dłonie spociły mu się w kieszeniach, więc jewyjął.- Ty pierwsza.Zaśmiała się szeroko.- Nie, ty.- Nie ma mowy.Ostatnio ja powiedziałem to pierwszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl