[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wszyscy trzymajÄ… siÄ™ od tamtego miejsca z daleka. Ale co to znaczy? - zapytaÅ‚em, wskazujÄ…c dziwaczny podpis pod wieżyczkÄ…. Nie wiem - odparÅ‚.PrzypomniaÅ‚em sobie wystraszonÄ…, ale stanowczÄ… paniÄ… Cloris. Glista. - mruknÄ…Å‚em. Czy pan coÅ› wie, panie Boone?. Zapewne.bÄ™dzie zabawnie odwiedzić jutro to miasteczko.Co o tym myÅ›lisz, Cal?.Oczy mu rozbÅ‚ysÅ‚y i skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….StrawiliÅ›my blisko godzinÄ™, opukujÄ…c i przeszukujÄ…cÅ›cianÄ™ za znalezionÄ… przez Cala skrytkÄ…, ale bez rezultatu.Nie powtórzyÅ‚y siÄ™ równieżodgÅ‚osy, które mi opisaÅ‚.DaliÅ›my sobie wreszcie spokój.NastÄ™pnego dnia rano ruszyliÅ›my na piechotÄ™ przez las.PadajÄ…cy w nocy deszcz ustaÅ‚, aleniebo ciÄ…gle byÅ‚o szare i nad ziemiÄ… nisko pÅ‚ynęły chmury.Kiedy zauważyÅ‚em zaniepokojonywzrok Cala, spiesznie zapewniÅ‚em go, że jeÅ›li poczujÄ™ siÄ™ zmÄ™czony lub droga okaże siÄ™ zbytdÅ‚uga, natychmiast go o tym powiadomiÄ™ i zrezygnujemy z caÅ‚ego przedsiÄ™wziÄ™cia.ZabraliÅ›my ze sobÄ… potężnÄ… wałówkÄ™, wyÅ›mienity kompas Buckwhite a i oczywiÅ›cietajemniczÄ…, starÄ… mapÄ™ Doli Jeruzalem.DzieÅ„ byÅ‚ dziwny i posÄ™pny; kiedy posuwaliÅ›my siÄ™ przez mroczny, sosnowy las, najpierw napoÅ‚udnie, a pózniej na wschód, nie sÅ‚yszeliÅ›my ani jednego ptaka, a w zaroÅ›lach nie poruszyÅ‚osiÄ™ żadne zwierzÄ™.GÅ‚uchÄ… ciszÄ™ mÄ…ciÅ‚ jedynie dzwiÄ™k naszych stóp i odlegÅ‚y Å‚oskot bijÄ…cegow skaÅ‚y przylÄ…dka oceanu.TowarzyszyÅ‚ nam caÅ‚y czas prawie nadprzyrodzenie ciężki zapachmorza.Po niecaÅ‚ych trzech kilometrach natknÄ™liÅ›my siÄ™ na zaroÅ›niÄ™tÄ…, niegdyÅ› wyÅ‚ożonÄ… palamidrogÄ™, która ciÄ…gnęła siÄ™ mniej wiÄ™cej w tym samym kierunku, gdzie zdążaliÅ›my.RuszyliÅ›myniÄ…, co pozwoliÅ‚o zaoszczÄ™dzić sporo czasu.RozmawialiÅ›my niewiele.Pochmurny, ponurydzieÅ„ opadaÅ‚ ciężkÄ… pÅ‚achtÄ…, gaszÄ…c w nas caÅ‚ego ducha.OkoÅ‚o jedenastej usÅ‚yszeliÅ›my szum pÅ‚ynÄ…cej wody.ZaroÅ›niÄ™ta droga, którÄ… szliÅ›my,gwaÅ‚townie odbijaÅ‚a w lewo, a po drugiej stronie spienionego, ciemnoszarego potoku, niczymjakieÅ› widziadÅ‚o, rozsiadÅ‚o siÄ™ miasteczko Dola Jeruzalem!Potok miaÅ‚ okoÅ‚o dwóch i pół metra szerokoÅ›ci, jego brzegi Å‚Ä…czyÅ‚a obroÅ›niÄ™ta mchem kÅ‚adka.Po drugiej stronie, Bonesie, znajdowaÅ‚o siÄ™ przepiÄ™kne miasteczko.Naturalnie nieubÅ‚aganedziaÅ‚anie czasu wywarÅ‚o na nim swoje piÄ™tno, ale i tak zachowaÅ‚o siÄ™ w zadziwiajÄ…co dobrymstanie.KilkanaÅ›cie domów, z jakich znani byli purytanie - surowych w swoim ksztaÅ‚cie, ale26mimo to imponujÄ…cych - staÅ‚o nad stromym brzegiem rzeki.Dalej, wzdÅ‚uż zaroÅ›niÄ™tejchwastami ulicy widniaÅ‚y trzy lub cztery budynki.Ód biedy mogÅ‚y stanowić prymitywnecentrum handlowe.Jeszcze dalej sterczaÅ‚a iglica zaznaczonego na mapie koÅ›cioÅ‚a; kÅ‚uÅ‚aoÅ‚owiane niebo i sprawiaÅ‚a nieprawdopodobnie posÄ™pne wrażenie z powodu Å‚uszczÄ…cej siÄ™farby i zmatowiaÅ‚ego, przekrzywionego krzyża. Nazwa pasuje do miasteczka jak ulaÅ‚ - odezwaÅ‚ siÄ™ cicho stojÄ…cy za mymi plecami Cal.PrzeszliÅ›my mostek, ruszyliÅ›my w stronÄ™ wioski.i w tym miejscu moja opowieść stanie siÄ™nieco dziwaczna, wiÄ™c przygotuj siÄ™, Bonesie!W miarÄ™ jak posuwaliÅ›my siÄ™ miÄ™dzy domami, powietrze zdawaÅ‚o siÄ™ przybieraćkonsystencjÄ™ oÅ‚owiu; jeÅ›li wolisz, byÅ‚o ciężkie.Budynki znajdowaÅ‚y siÄ™ w stanie kompletnegorozkÅ‚adu - pozrywane okiennice, pozapadane pod ciężarem Å›niegów dachy, pokryte kurzemokna Å‚ypiÄ…ce na nas zezem.Cienie rzucane przez dziwaczne zaÅ‚omy Å›cian i kanciasteprzybudówki zdawaÅ‚y siÄ™ zamieniać w jakieÅ› zÅ‚owrogie jeziora.Najpierw wkroczyliÅ›my do starej walÄ…cej siÄ™ karczmy - nie opuszczaÅ‚o mnie dziwneprzeÅ›wiadczenie, że nie powinniÅ›my swojÄ… obecnoÅ›ciÄ… zakłócać spokoju domów, w którychzmÄ™czeni ludzie szukali chwili wytchnienia i samotnoÅ›ci.ZmurszaÅ‚a tablica wiszÄ…ca nadpoÅ‚upanymi drzwiami gÅ‚osiÅ‚a, że byÅ‚ tu ongiÅ› ZAJAZD I KARCZMA POD ZWICSKIMABEM.WiszÄ…ce na jednym zawiasie drzwi zaskrzypiaÅ‚y potÄ™pieÅ„czo, a my weszliÅ›my dopogrążonego w gÅ‚Ä™bokim cieniu wnÄ™trza.Smród pleÅ›ni i rozkÅ‚adu zwalaÅ‚ po prostu z nóg.WydawaÅ‚o mi siÄ™, że pod tym zapachem kryje siÄ™ inny jeszcze fetor, zawiesisty, morowyodór, zapach wieków i zgnilizny.TakÄ… woÅ„ wydzielać mogÄ… jedynie zniszczone trumny lubzbezczeszczone grobowce.JednoczeÅ›nie przyÅ‚ożyliÅ›my do nosów chusteczki.ObrzuciliÅ›mypomieszczenie uważnym spojrzeniem. Boże drogi, sir. - zaczÄ…Å‚ sÅ‚abym gÅ‚osem Cal..Nie powinniÅ›my byli tu wchodzić - dokoÅ„czyÅ‚em za niego.I tak rzeczywiÅ›cie byÅ‚o.StoÅ‚y i krzesÅ‚a staÅ‚y niczym upiorni strażnicy; zakurzone, z niezatartym piÄ™tnem, jakiewywarÅ‚y na nich gwaÅ‚towne zmiany temperatur, z których znany jest klimat Nowej Anglii, ajednoczeÅ›nie w jakiÅ› sposób w stanie nienaruszonym - jakby czekaÅ‚y poprzez milczÄ…ce,napÄ™czniaÅ‚e echem dziesiÄ™ciolecia, aż wróci ów miniony, dawny czas i ktoÅ› wejdzie, zawoÅ‚a,żeby podano mu kufel piwa albo szklankÄ™ gorzaÅ‚ki, rozda karty, po czym zaciÄ…gnie siÄ™wykonanÄ… z gliny fajkÄ….WiszÄ…ce na Å›cianie obok tablicy z regulaminem kwadratowe, maÅ‚elustro byÅ‚o caÅ‚e.Rozumiesz, Bonesie? Mali chÅ‚opcy znani sÄ… z tego, że wszÄ™dzie siÄ™ dostanÄ… iwszystko zniszczÄ….Nie istnieje dla nich żaden nawiedzony dom, który po ich wizycie27ostaÅ‚by siÄ™ z caÅ‚ymi szybami bez wzglÄ™du na to, jak niesamowici i przerażajÄ…cy byliby jegorzekomi mieszkaÅ„cy; dla takich Å‚obuziaków nie ma Å›wiÄ™toÅ›ci pogrążonego w posÄ™pnymcieniu cmentarza, nie ma grobowca, gdzie by siÄ™ nie wdarli.A z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… w odlegÅ‚ymod Doli Jeruzalem o niecaÅ‚e trzy kilometry Preacher s Corners urwisów takich jest bardzowielu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Wszyscy trzymajÄ… siÄ™ od tamtego miejsca z daleka. Ale co to znaczy? - zapytaÅ‚em, wskazujÄ…c dziwaczny podpis pod wieżyczkÄ…. Nie wiem - odparÅ‚.PrzypomniaÅ‚em sobie wystraszonÄ…, ale stanowczÄ… paniÄ… Cloris. Glista. - mruknÄ…Å‚em. Czy pan coÅ› wie, panie Boone?. Zapewne.bÄ™dzie zabawnie odwiedzić jutro to miasteczko.Co o tym myÅ›lisz, Cal?.Oczy mu rozbÅ‚ysÅ‚y i skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….StrawiliÅ›my blisko godzinÄ™, opukujÄ…c i przeszukujÄ…cÅ›cianÄ™ za znalezionÄ… przez Cala skrytkÄ…, ale bez rezultatu.Nie powtórzyÅ‚y siÄ™ równieżodgÅ‚osy, które mi opisaÅ‚.DaliÅ›my sobie wreszcie spokój.NastÄ™pnego dnia rano ruszyliÅ›my na piechotÄ™ przez las.PadajÄ…cy w nocy deszcz ustaÅ‚, aleniebo ciÄ…gle byÅ‚o szare i nad ziemiÄ… nisko pÅ‚ynęły chmury.Kiedy zauważyÅ‚em zaniepokojonywzrok Cala, spiesznie zapewniÅ‚em go, że jeÅ›li poczujÄ™ siÄ™ zmÄ™czony lub droga okaże siÄ™ zbytdÅ‚uga, natychmiast go o tym powiadomiÄ™ i zrezygnujemy z caÅ‚ego przedsiÄ™wziÄ™cia.ZabraliÅ›my ze sobÄ… potężnÄ… wałówkÄ™, wyÅ›mienity kompas Buckwhite a i oczywiÅ›cietajemniczÄ…, starÄ… mapÄ™ Doli Jeruzalem.DzieÅ„ byÅ‚ dziwny i posÄ™pny; kiedy posuwaliÅ›my siÄ™ przez mroczny, sosnowy las, najpierw napoÅ‚udnie, a pózniej na wschód, nie sÅ‚yszeliÅ›my ani jednego ptaka, a w zaroÅ›lach nie poruszyÅ‚osiÄ™ żadne zwierzÄ™.GÅ‚uchÄ… ciszÄ™ mÄ…ciÅ‚ jedynie dzwiÄ™k naszych stóp i odlegÅ‚y Å‚oskot bijÄ…cegow skaÅ‚y przylÄ…dka oceanu.TowarzyszyÅ‚ nam caÅ‚y czas prawie nadprzyrodzenie ciężki zapachmorza.Po niecaÅ‚ych trzech kilometrach natknÄ™liÅ›my siÄ™ na zaroÅ›niÄ™tÄ…, niegdyÅ› wyÅ‚ożonÄ… palamidrogÄ™, która ciÄ…gnęła siÄ™ mniej wiÄ™cej w tym samym kierunku, gdzie zdążaliÅ›my.RuszyliÅ›myniÄ…, co pozwoliÅ‚o zaoszczÄ™dzić sporo czasu.RozmawialiÅ›my niewiele.Pochmurny, ponurydzieÅ„ opadaÅ‚ ciężkÄ… pÅ‚achtÄ…, gaszÄ…c w nas caÅ‚ego ducha.OkoÅ‚o jedenastej usÅ‚yszeliÅ›my szum pÅ‚ynÄ…cej wody.ZaroÅ›niÄ™ta droga, którÄ… szliÅ›my,gwaÅ‚townie odbijaÅ‚a w lewo, a po drugiej stronie spienionego, ciemnoszarego potoku, niczymjakieÅ› widziadÅ‚o, rozsiadÅ‚o siÄ™ miasteczko Dola Jeruzalem!Potok miaÅ‚ okoÅ‚o dwóch i pół metra szerokoÅ›ci, jego brzegi Å‚Ä…czyÅ‚a obroÅ›niÄ™ta mchem kÅ‚adka.Po drugiej stronie, Bonesie, znajdowaÅ‚o siÄ™ przepiÄ™kne miasteczko.Naturalnie nieubÅ‚aganedziaÅ‚anie czasu wywarÅ‚o na nim swoje piÄ™tno, ale i tak zachowaÅ‚o siÄ™ w zadziwiajÄ…co dobrymstanie.KilkanaÅ›cie domów, z jakich znani byli purytanie - surowych w swoim ksztaÅ‚cie, ale26mimo to imponujÄ…cych - staÅ‚o nad stromym brzegiem rzeki.Dalej, wzdÅ‚uż zaroÅ›niÄ™tejchwastami ulicy widniaÅ‚y trzy lub cztery budynki.Ód biedy mogÅ‚y stanowić prymitywnecentrum handlowe.Jeszcze dalej sterczaÅ‚a iglica zaznaczonego na mapie koÅ›cioÅ‚a; kÅ‚uÅ‚aoÅ‚owiane niebo i sprawiaÅ‚a nieprawdopodobnie posÄ™pne wrażenie z powodu Å‚uszczÄ…cej siÄ™farby i zmatowiaÅ‚ego, przekrzywionego krzyża. Nazwa pasuje do miasteczka jak ulaÅ‚ - odezwaÅ‚ siÄ™ cicho stojÄ…cy za mymi plecami Cal.PrzeszliÅ›my mostek, ruszyliÅ›my w stronÄ™ wioski.i w tym miejscu moja opowieść stanie siÄ™nieco dziwaczna, wiÄ™c przygotuj siÄ™, Bonesie!W miarÄ™ jak posuwaliÅ›my siÄ™ miÄ™dzy domami, powietrze zdawaÅ‚o siÄ™ przybieraćkonsystencjÄ™ oÅ‚owiu; jeÅ›li wolisz, byÅ‚o ciężkie.Budynki znajdowaÅ‚y siÄ™ w stanie kompletnegorozkÅ‚adu - pozrywane okiennice, pozapadane pod ciężarem Å›niegów dachy, pokryte kurzemokna Å‚ypiÄ…ce na nas zezem.Cienie rzucane przez dziwaczne zaÅ‚omy Å›cian i kanciasteprzybudówki zdawaÅ‚y siÄ™ zamieniać w jakieÅ› zÅ‚owrogie jeziora.Najpierw wkroczyliÅ›my do starej walÄ…cej siÄ™ karczmy - nie opuszczaÅ‚o mnie dziwneprzeÅ›wiadczenie, że nie powinniÅ›my swojÄ… obecnoÅ›ciÄ… zakłócać spokoju domów, w którychzmÄ™czeni ludzie szukali chwili wytchnienia i samotnoÅ›ci.ZmurszaÅ‚a tablica wiszÄ…ca nadpoÅ‚upanymi drzwiami gÅ‚osiÅ‚a, że byÅ‚ tu ongiÅ› ZAJAZD I KARCZMA POD ZWICSKIMABEM.WiszÄ…ce na jednym zawiasie drzwi zaskrzypiaÅ‚y potÄ™pieÅ„czo, a my weszliÅ›my dopogrążonego w gÅ‚Ä™bokim cieniu wnÄ™trza.Smród pleÅ›ni i rozkÅ‚adu zwalaÅ‚ po prostu z nóg.WydawaÅ‚o mi siÄ™, że pod tym zapachem kryje siÄ™ inny jeszcze fetor, zawiesisty, morowyodór, zapach wieków i zgnilizny.TakÄ… woÅ„ wydzielać mogÄ… jedynie zniszczone trumny lubzbezczeszczone grobowce.JednoczeÅ›nie przyÅ‚ożyliÅ›my do nosów chusteczki.ObrzuciliÅ›mypomieszczenie uważnym spojrzeniem. Boże drogi, sir. - zaczÄ…Å‚ sÅ‚abym gÅ‚osem Cal..Nie powinniÅ›my byli tu wchodzić - dokoÅ„czyÅ‚em za niego.I tak rzeczywiÅ›cie byÅ‚o.StoÅ‚y i krzesÅ‚a staÅ‚y niczym upiorni strażnicy; zakurzone, z niezatartym piÄ™tnem, jakiewywarÅ‚y na nich gwaÅ‚towne zmiany temperatur, z których znany jest klimat Nowej Anglii, ajednoczeÅ›nie w jakiÅ› sposób w stanie nienaruszonym - jakby czekaÅ‚y poprzez milczÄ…ce,napÄ™czniaÅ‚e echem dziesiÄ™ciolecia, aż wróci ów miniony, dawny czas i ktoÅ› wejdzie, zawoÅ‚a,żeby podano mu kufel piwa albo szklankÄ™ gorzaÅ‚ki, rozda karty, po czym zaciÄ…gnie siÄ™wykonanÄ… z gliny fajkÄ….WiszÄ…ce na Å›cianie obok tablicy z regulaminem kwadratowe, maÅ‚elustro byÅ‚o caÅ‚e.Rozumiesz, Bonesie? Mali chÅ‚opcy znani sÄ… z tego, że wszÄ™dzie siÄ™ dostanÄ… iwszystko zniszczÄ….Nie istnieje dla nich żaden nawiedzony dom, który po ich wizycie27ostaÅ‚by siÄ™ z caÅ‚ymi szybami bez wzglÄ™du na to, jak niesamowici i przerażajÄ…cy byliby jegorzekomi mieszkaÅ„cy; dla takich Å‚obuziaków nie ma Å›wiÄ™toÅ›ci pogrążonego w posÄ™pnymcieniu cmentarza, nie ma grobowca, gdzie by siÄ™ nie wdarli.A z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… w odlegÅ‚ymod Doli Jeruzalem o niecaÅ‚e trzy kilometry Preacher s Corners urwisów takich jest bardzowielu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]