[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. BÄ…dz zdrowa  powiedziaÅ‚em i gÅ‚os też mi siÄ™ lekko zaÅ‚amaÅ‚.WyglÄ…daÅ‚o wrÄ™cz na to, że obydwoje jesteÅ›my jakoÅ› zadowoleni z tego akcentu nieprzesadnejdramatycznoÅ›ci.Hella wyszÅ‚a z piwiarni dość spokojnym krokiem, a w parÄ™ chwil potem ja.SzedÅ‚em wolnoulicÄ…, pogoda bardzo poprawiÅ‚a siÄ™, pÅ‚aszcz niosÅ‚em na ramieniu.Może by tak na plażę? pomyÅ›laÅ‚em, lecz od razu doszedÅ‚em do wniosku, że nie należy bynajmniej igrać z losem i zobersturmbannführerami z Guiollettstrasse.PostanowiÅ‚em odtÄ…d szalenie dbać o siebie i o swojebezpieczeÅ„stwo.Któż ma o mnie dbać, jeÅ›li nie ja sam?  pomyÅ›laÅ‚em z pÅ‚aczliwym żalem inaszÅ‚o mnie okropne roztkliwienie nad sobÄ… samym znowu i nad mym losem.PomyÅ›laÅ‚em sobie,że jednak Å›wiat siÄ™ zawala, że oto koniec wszystkiego, caÅ‚ego życia, że dotykam dna cierpieÅ„.I żejak to siÄ™ mogÅ‚o stać? A przecież ja tyle razy z kimÅ› innym i nawet z Eufrozyna wtedy, gdy byÅ‚emjuż jakoÅ› z HellÄ…&  refleksje mÄ…ciÅ‚y mi rozeznanie, chaotycznie, niedbale, piekÄ…co. A możeprzebaczyć? Przecież to byÅ‚ jeden, jedyny raz tylko i to wbrew jej woli, na skutek okolicznoÅ›ci,może ten Å‚obuz użyÅ‚ siÅ‚y, może ona cierpiaÅ‚a, może to nic nie znaczy, ten strzÄ™p materialnegodziania siÄ™, ten kosmyk fizycznego, Å‚atwego do zmycia dotyku, nie pozostawiajÄ…cy żadnychobiektywnie istniejÄ…cych Å›ladów cielesnych& Nie, nie, nie, to nie to samo, co z EufrozynÄ…&Takich rzeczy nie przebacza siÄ™, po nich już nic nie jest możliwe& Wszystko umarÅ‚o, teraz nie majuż nic i nic już nie może być.Straszliwa pustka i nic.CoÅ› byÅ‚o tylko, coÅ›, co skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ gÅ‚upioi nikczemnie& PrzyszÅ‚o mi z pomocÄ… nowiutkie podejrzenie, że może Hella kÅ‚amaÅ‚a przez caÅ‚yczas, że kto jÄ… tam wie, może zawsze to robiÅ‚a, tylko przede mnÄ… zgrywaÅ‚a dziewicÄ™, bawiÅ‚a siÄ™,czyniÄ…c ze mnie durnia, któż bowiem może wiedzieć lepiej ode mnie, jak Å‚atwo jest takie rzeczyrobić i ukryć, schować, zataić, zrÄ™cznie, arcyszybko, w sposób nie do odkrycia czy wytropienia, jakBlanka i miliardy innych, teraz i w ciÄ…gu caÅ‚ego istnienia ludzkiego rodzaju.Straszne, straszne& pomyÅ›laÅ‚em, już na jezdni, i uskoczyÅ‚em w ostatniej chwili sprzed szybko jadÄ…cegowojskowego auta.Z okna samochodu pogroziÅ‚ mi dobrotliwie, przyjacielsko palcem mÅ‚ody oficer,niby z naganÄ…, że nie uważam, jak chodzÄ™.ZdążyÅ‚em zauważyć, że miaÅ‚ bardzo miÅ‚Ä… twarz i żółtewyÅ‚ogi Luftwaffe na koÅ‚nierzu.ZnienawidziÅ‚em go natychmiast, bÅ‚yskawicznie.4Piotr pracowaÅ‚, wziÄ…Å‚em wiÄ™c od niego klucz za poÅ›rednictwem Vesselego, który siÄ™ akuratnapatoczyÅ‚, i poszedÅ‚em na górÄ™, do pokoju.PoÅ‚ożyÅ‚em siÄ™ na łóżku na wznak i z ponurÄ…satysfakcjÄ… rejestrowaÅ‚em me bóle.BolaÅ‚o mnie wszystko: Å‚ydki i uszy, gÅ‚owa i paznokcie; takbyÅ‚em obolaÅ‚y, że przeÅ‚kniÄ™cie Å›liny wywoÅ‚ywaÅ‚o ból gardÅ‚a.RozpamiÄ™tywaÅ‚em każdy szczegółrozmowy, zaciÄ™cie, aż do rozpaczliwej uciechy, wmawiajÄ…c sobie, że rozrzucanie tych detali ciÄ…glena nowo stanowi jakÄ…Å› terapiÄ™.Od czasu do czasu wbijaÅ‚em gÅ‚owÄ™ miÄ™dzy żelazne prÄ™tywezgÅ‚owia tak mocno, że aż syczaÅ‚em z jeszcze jednego bólu; byÅ‚a to zresztÄ… najprostsza metodauzasadnienia przemożnej chÄ™ci jÄ™ku, jaka Å‚apaÅ‚a mnie od czasu do czasu za krtaÅ„.KtoÅ› zapukaÅ‚, drzwi uchyliÅ‚y siÄ™ i w szparze ukazaÅ‚a siÄ™ twarz Jean Noela, zdobna wwypielÄ™gnowany wÄ…sik. Ach, Przepraszam  powiedziaÅ‚. Piotra nie ma?  Nie ma  odparÅ‚em, nie ruszajÄ…c siÄ™ z łóżka. Jak siÄ™ masz, stary  rzekÅ‚ Jean Noel, czekajÄ…c nazaproszenie do Å›rodka, po czym wszedÅ‚ bez zaproszenia i przysiadÅ‚ na łóżku. Jak idzie, stary? kontynuowaÅ‚, skrÄ™cajÄ…c niewprawnie papierosa. Cudownie  powiedziaÅ‚em. Nie może byćlepiej. Tobie to dobrze  westchnÄ…Å‚  mówisz po niemiecku jak Goethe, z każdÄ… dziewczynÄ…zaÅ‚atwisz, co trzeba.Nie masz podstawowych trudnoÅ›ci.A ja? Chyba umrÄ™ na wewnÄ™trzny wylewspermy w organizmie. ZostawiÅ‚eÅ› kogoÅ› w Paryżu?  spytaÅ‚em życzliwie. DziewczynÄ™? Dziewczyny  uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ melancholijnie. Pierwszy przypadek liczby mnogiej.ZastanówsiÄ™, stary, w Paryżu sÄ… trudnoÅ›ci wyÅ‚Ä…cznie z wyżywieniem.JeÅ›li chodzi o te sprawy, żyje siÄ™normalnie, jak przed wojnÄ….A tu& PomógÅ‚byÅ›, stary, zlitowaÅ‚byÅ› siÄ™ nade mnÄ…, odpaliÅ‚byÅ› coÅ› zeswego zapasu?  ZaÅ‚atwione  powiedziaÅ‚em. Nie widzÄ™ problemów.ZawiadomiÄ™ ciÄ™, jaktylko bÄ™dÄ™ coÅ› miaÅ‚ dla ciebie. Jean Noel uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ grzecznie, jak czÅ‚owiek subtelny idobrze wychowany. DziÄ™kujÄ™, stary  rzekÅ‚. Na pewno jesteÅ› zmachany jakÄ…Å› robótkÄ…, co?Rozumiem, chcesz siÄ™ zdrzemnąć, już idÄ™. WstaÅ‚, skÅ‚oniÅ‚ siÄ™ lekko i wyszedÅ‚, gwiżdżąc z cicha:On s en fout d attrapper la terole& jak rewolucyjny hymn bojowy, peÅ‚en groznej, straceÅ„czejodwagi.Klawi sÄ…  spróbowaÅ‚em uÅ›miechnąć siÄ™  nie ma jak francuska wiedza w tej dziedzinie.Wszystko jest sklasyfikowane od wieków, dziesięć tysiÄ™cy gatunków miÅ‚oÅ›ci dzieli siÄ™ napodgatunki i podrodzaje, rzÄ™dy, grupy, sorty.I wszystko sprowadza siÄ™ w koÅ„cu dojednokomórkowego wymiaru, stanowiÄ…cego prareceptÄ™ na higienÄ™, szaleÅ„stwo w proporcjachpiÄ™kna i uÅ›wiÄ™cony mÄ…droÅ›ciÄ… sposób zarobkowania.Wcale nie takie gÅ‚upie.Gdyby ta dziwka dziÅ›w poÅ‚udnie powiedziaÅ‚a mi, że uczyniÅ‚a to, aby mnie ocalić lub utrzymywać, musiaÅ‚bym jejprzebaczyć, pogodziÅ‚bym siÄ™ z tym nawet.ZmyÅ›lni Francuzi wiedzÄ… o tym od dawna, wymierzylidokÅ‚adnie caÅ‚Ä… amplitudÄ™ wzajemnych zależnoÅ›ci oraz ustalili reguÅ‚y gry.O ileż wiedzÄ… wiÄ™cej odemnie moi francuscy koledzy i rówieÅ›nicy& WszedÅ‚ Piotr bez pukania; spojrzaÅ‚ na mnie przelotniei zaczÄ…Å‚ Å›ciÄ…gać frak. ChÅ‚opcze  powiedziaÅ‚  co siÄ™ staÅ‚o?  UsiadÅ‚em na łóżku i zwiesiÅ‚emciężko gÅ‚owÄ™ miÄ™dzy oparte na kolanach rÄ™ce. Opowiem ci wszystko  powiedziaÅ‚em. AwiÄ™c nic takiego strasznego  rzekÅ‚, gdy skoÅ„czyÅ‚em. Istotnie  przyznaÅ‚em, po czymogarnęła mnie brzydka zÅ‚ość na siebie, a także trochÄ™ na niego, że nic nie rozumie lub udaje, że nicnie rozumie, za co zresztÄ… byÅ‚em mu, dla odmiany, trochÄ™ i w jakiÅ› sposób wdziÄ™czny.ChwilÄ™ milczeliÅ›my, Piotr rozciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ na łóżku obok mnie. Chcesz papierosa?  spytaÅ‚,odpieczÄ™towujÄ…c pudeÅ‚ko Güldenringów. ChcÄ™  powiedziaÅ‚em. SkÄ…d masz Güldenringi?  zaciekawiÅ‚o mnie odruchowo.Wiesz, najgorsze jest to  obróciÅ‚em siÄ™ ku niemu gwaÅ‚townie  że im wszystko wolno.Im,Niemcom.Wszystko.Zabierać nam wszystko.GwaÅ‚cić nasze kobiety.Zabierać nam wszystko.Tak bezkarnie.To straszne&  NarastaÅ‚a we mnie potworna nienawiść, dotkliwiej rozpierajÄ…cami gÅ‚owÄ™ od goryczy i pÅ‚aczliwego żalu, które, jak mi siÄ™ dotÄ…d wydawaÅ‚o, wypeÅ‚niaÅ‚y mnie bezreszty. Spokojnie  rzekÅ‚ Piotr. Te Güldenringi zabraÅ‚em ja im. MilczaÅ‚ przez chwilÄ™, poczym dodaÅ‚:  GwaÅ‚cić swoje kobiety, chciaÅ‚eÅ› chyba powiedzieć? To byÅ‚a moja dziewczyna. Ale Niemka.Bardziej jego niż twoja. Jak ona mogÅ‚a to zrobić?  zaniosÅ‚o siÄ™ coÅ› we mnie na gÅ‚os, znów na tÄ™ samÄ… nutÄ™, jakbysÅ‚owa Piotra w ogóle do mnie nie dotarÅ‚y. Jak ona mogÅ‚a to zrobić? CiÄ…gle nie rozumiem twojej rozpaczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl