X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Bądz zdrowa  powiedziałem i głos też mi się lekko załamał.Wyglądało wręcz na to, że obydwoje jesteśmy jakoś zadowoleni z tego akcentu nieprzesadnejdramatyczności.Hella wyszła z piwiarni dość spokojnym krokiem, a w parę chwil potem ja.Szedłem wolnoulicą, pogoda bardzo poprawiła się, płaszcz niosłem na ramieniu.Może by tak na plażę? pomyślałem, lecz od razu doszedłem do wniosku, że nie należy bynajmniej igrać z losem i zobersturmbannf�hrerami z Guiollettstrasse.Postanowiłem odtąd szalenie dbać o siebie i o swojebezpieczeństwo.Któż ma o mnie dbać, jeśli nie ja sam?  pomyślałem z płaczliwym żalem inaszło mnie okropne roztkliwienie nad sobą samym znowu i nad mym losem.Pomyślałem sobie,że jednak świat się zawala, że oto koniec wszystkiego, całego życia, że dotykam dna cierpień.I żejak to się mogło stać? A przecież ja tyle razy z kimś innym i nawet z Eufrozyna wtedy, gdy byłemjuż jakoś z Hellą&  refleksje mąciły mi rozeznanie, chaotycznie, niedbale, piekąco. A możeprzebaczyć? Przecież to był jeden, jedyny raz tylko i to wbrew jej woli, na skutek okoliczności,może ten łobuz użył siły, może ona cierpiała, może to nic nie znaczy, ten strzęp materialnegodziania się, ten kosmyk fizycznego, łatwego do zmycia dotyku, nie pozostawiający żadnychobiektywnie istniejących śladów cielesnych& Nie, nie, nie, to nie to samo, co z Eufrozyną&Takich rzeczy nie przebacza się, po nich już nic nie jest możliwe& Wszystko umarło, teraz nie majuż nic i nic już nie może być.Straszliwa pustka i nic.Coś było tylko, coś, co skończyło się głupioi nikczemnie& Przyszło mi z pomocą nowiutkie podejrzenie, że może Hella kłamała przez całyczas, że kto ją tam wie, może zawsze to robiła, tylko przede mną zgrywała dziewicę, bawiła się,czyniąc ze mnie durnia, któż bowiem może wiedzieć lepiej ode mnie, jak łatwo jest takie rzeczyrobić i ukryć, schować, zataić, zręcznie, arcyszybko, w sposób nie do odkrycia czy wytropienia, jakBlanka i miliardy innych, teraz i w ciągu całego istnienia ludzkiego rodzaju.Straszne, straszne& pomyślałem, już na jezdni, i uskoczyłem w ostatniej chwili sprzed szybko jadącegowojskowego auta.Z okna samochodu pogroził mi dobrotliwie, przyjacielsko palcem młody oficer,niby z naganą, że nie uważam, jak chodzę.Zdążyłem zauważyć, że miał bardzo miłą twarz i żółtewyłogi Luftwaffe na kołnierzu.Znienawidziłem go natychmiast, błyskawicznie.4Piotr pracował, wziąłem więc od niego klucz za pośrednictwem Vesselego, który się akuratnapatoczył, i poszedłem na górę, do pokoju.Położyłem się na łóżku na wznak i z ponurąsatysfakcją rejestrowałem me bóle.Bolało mnie wszystko: łydki i uszy, głowa i paznokcie; takbyłem obolały, że przełknięcie śliny wywoływało ból gardła.Rozpamiętywałem każdy szczegółrozmowy, zacięcie, aż do rozpaczliwej uciechy, wmawiając sobie, że rozrzucanie tych detali ciąglena nowo stanowi jakąś terapię.Od czasu do czasu wbijałem głowę między żelazne prętywezgłowia tak mocno, że aż syczałem z jeszcze jednego bólu; była to zresztą najprostsza metodauzasadnienia przemożnej chęci jęku, jaka łapała mnie od czasu do czasu za krtań.Ktoś zapukał, drzwi uchyliły się i w szparze ukazała się twarz Jean Noela, zdobna wwypielęgnowany wąsik. Ach, Przepraszam  powiedział. Piotra nie ma?  Nie ma  odparłem, nie ruszając się z łóżka. Jak się masz, stary  rzekł Jean Noel, czekając nazaproszenie do środka, po czym wszedł bez zaproszenia i przysiadł na łóżku. Jak idzie, stary? kontynuował, skręcając niewprawnie papierosa. Cudownie  powiedziałem. Nie może byćlepiej. Tobie to dobrze  westchnął  mówisz po niemiecku jak Goethe, z każdą dziewczynązałatwisz, co trzeba.Nie masz podstawowych trudności.A ja? Chyba umrę na wewnętrzny wylewspermy w organizmie. Zostawiłeś kogoś w Paryżu?  spytałem życzliwie. Dziewczynę? Dziewczyny  uśmiechnął się melancholijnie. Pierwszy przypadek liczby mnogiej.Zastanówsię, stary, w Paryżu są trudności wyłącznie z wyżywieniem.Jeśli chodzi o te sprawy, żyje sięnormalnie, jak przed wojną.A tu& Pomógłbyś, stary, zlitowałbyś się nade mną, odpaliłbyś coś zeswego zapasu?  Załatwione  powiedziałem. Nie widzę problemów.Zawiadomię cię, jaktylko będę coś miał dla ciebie. Jean Noel uśmiechnął się grzecznie, jak człowiek subtelny idobrze wychowany. Dziękuję, stary  rzekł. Na pewno jesteś zmachany jakąś robótką, co?Rozumiem, chcesz się zdrzemnąć, już idę. Wstał, skłonił się lekko i wyszedł, gwiżdżąc z cicha:On s en fout d attrapper la terole& jak rewolucyjny hymn bojowy, pełen groznej, straceńczejodwagi.Klawi są  spróbowałem uśmiechnąć się  nie ma jak francuska wiedza w tej dziedzinie.Wszystko jest sklasyfikowane od wieków, dziesięć tysięcy gatunków miłości dzieli się napodgatunki i podrodzaje, rzędy, grupy, sorty.I wszystko sprowadza się w końcu dojednokomórkowego wymiaru, stanowiącego prareceptę na higienę, szaleństwo w proporcjachpiękna i uświęcony mądrością sposób zarobkowania.Wcale nie takie głupie.Gdyby ta dziwka dziśw południe powiedziała mi, że uczyniła to, aby mnie ocalić lub utrzymywać, musiałbym jejprzebaczyć, pogodziłbym się z tym nawet.Zmyślni Francuzi wiedzą o tym od dawna, wymierzylidokładnie całą amplitudę wzajemnych zależności oraz ustalili reguły gry.O ileż wiedzą więcej odemnie moi francuscy koledzy i rówieśnicy& Wszedł Piotr bez pukania; spojrzał na mnie przelotniei zaczął ściągać frak. Chłopcze  powiedział  co się stało?  Usiadłem na łóżku i zwiesiłemciężko głowę między oparte na kolanach ręce. Opowiem ci wszystko  powiedziałem. Awięc nic takiego strasznego  rzekł, gdy skończyłem. Istotnie  przyznałem, po czymogarnęła mnie brzydka złość na siebie, a także trochę na niego, że nic nie rozumie lub udaje, że nicnie rozumie, za co zresztą byłem mu, dla odmiany, trochę i w jakiś sposób wdzięczny.Chwilę milczeliśmy, Piotr rozciągnął się na łóżku obok mnie. Chcesz papierosa?  spytał,odpieczętowując pudełko G�ldenringów. Chcę  powiedziałem. Skąd masz G�ldenringi?  zaciekawiło mnie odruchowo.Wiesz, najgorsze jest to  obróciłem się ku niemu gwałtownie  że im wszystko wolno.Im,Niemcom.Wszystko.Zabierać nam wszystko.Gwałcić nasze kobiety.Zabierać nam wszystko.Tak bezkarnie.To straszne&  Narastała we mnie potworna nienawiść, dotkliwiej rozpierającami głowę od goryczy i płaczliwego żalu, które, jak mi się dotąd wydawało, wypełniały mnie bezreszty. Spokojnie  rzekł Piotr. Te G�ldenringi zabrałem ja im. Milczał przez chwilę, poczym dodał:  Gwałcić swoje kobiety, chciałeś chyba powiedzieć? To była moja dziewczyna. Ale Niemka.Bardziej jego niż twoja. Jak ona mogła to zrobić?  zaniosło się coś we mnie na głos, znów na tę samą nutę, jakbysłowa Piotra w ogóle do mnie nie dotarły. Jak ona mogła to zrobić? Ciągle nie rozumiem twojej rozpaczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.