[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście żaden z tych zabobonów na nic się nie zdał i Hannah była corazbardziej zdesperowana.Wiedziała, że Simeon pragnie nowego pokolenia Hillów,które pewnego dnia przejmie dom i interesy.Ale im dłużej bezskutecznie czekała na126RLTstan błogosławiony, tym bardziej się bała, że Simeon znajdzie inny sposób nowążonę.Coś takiego się już zdarzyło na wyspie.Trzy lata wcześniej Hannah patrzyłaze zgrozą, jak Sandra Harrington wsiada na prom, z bagażami w rękach i twarząukrytą za woalką.Nie wróciła.Parę miesięcy pózniej jej mąż przywiózł nowąoblubienicę, z którą zamieszkał w domu zbudowanym dla Sandry, i zajął siępowiększaniem rodziny. Straszne! odezwałam się, wyobrażając sobie upokorzenie biednej,odtrąconej Sandry. Wierz mi, kobiety niemogące dać mężom dziedzica spotykał jeszcze gorszylos.Sandra miała szczęście, że dostała hojną sumkę na życie.Mogła zginąć wtajemniczych okolicznościach.Zadrżałam. Dlaczego nie adoptowali dziecka? Tego się wtedy nie robiło.Bogaci mężczyzni chcieli mieć własnychpotomków, krew z krwi, i nie wybaczali kobietom, które nie mogły im daćpotomstwa.Hannah nie zamierzała dopuścić, by ją to spotkało za bardzo kochałaswego męża więc zdecydowała się na drastyczny krok.Iris zniżyła głos, jakby zdradzała mi jakąś tajemnicę. Pewnego popołudnia, gdy Simeon wypłynął z wyspy, Hannah zapukała dodrzwi miejscowej zielarki Martine Bertrand, Kanadyjki z francuskiej rodziny.Martine przyjechała tu przed pięćdziesięcioma laty wraz z mężem, handlarzem futer.Miejscowi uważali, że kobieta para się czarami. Oczy Iris błysnęły. Dziecinazywały ją wiedzmą z Letniej Polany.Głęboko w cedrowym lesie po drugiej stronie wyspy kryło się pozbawionedrzew miejsce, przez które przepływał strumyk.Tam właśnie Jacques Bertrandzbudował chatkę dla siebie i żony.Ale to wydarzyło się dawno, przed127RLTprzyjazdem Hannah na wyspę.Martine była teraz staruszką, od dziesiątkówlat żyjącą samotnie na Letniej Polanie.Krążyło o niej wiele opowieści, które z czasem stawały się corazciekawsze.Dzieci zakradały się do lasu, żeby na nią spojrzeć, choć bały się,że je przepędzi.Mówiły, że to złośliwa wiedzma, zle życząca tym, którzyzmienili jej zacisze w letnisko dla bogaczy. Wiedzma? Proszę cię.Chyba w to nie wierzysz. Oczywiście, że nie, dziecko powiedziała Iris z uśmiechem. Towszystko tylko histeryczne bzdury.Martine zajmowała się zielarstwem,umiała przyrządzać napary i wyciągi z tego, co znalazła na ziemi i w wodzie.Miała wielką, prastarą wiedzę.Choć nikt by tego nie przyznał głośno, wiele pań z towarzystwaodwiedzało ją potajemnie, kryjąc twarze w kapturach peleryn.Niektóreprosiły o eliksir miłosny, który rozpali serce obojętnego mężczyzny, inne olek na uporczywy kaszel.Jeszcze innym chodziło o mieszankę ziołową, któraobniży gorączkę dziecka albo o herbatkę na problemy kobiece.Martinezawsze dawała im to, czego chciały, i nigdy nie prosiła o nic w zamian ani opieniądze, ani o polecenie jej innym, ani nawet o dobre słowo.Ale w miasteczku rozeszła się pogłoska, że Martine jednak wyznaczacenę za swoje usługi.Mówiono, że czasem dodaje do eliksirów złośliweczary, by jednocześnie leczyły i powodowały chorobę.Ktoś pozbywał sięgorączki wraz z głosem.Chore dziecko nabierało sił, by bawić się na dworze,i spadało z pierwszego drzewa, na które się wspięło. Przecież to nieprawda szepnęłam.Zrobiło mi się zimno na samąmyśl, że moja prababka szukała pomocy u takiej kobiety.Historia zaczęła sięstawać dziwnie ponura.Czy Iris nie dała się ponieść wyobrazni?128RLT Sama nie wiem, w co wierzyć. Iris przyjrzała mi się podejrzliwie,jakby czytała w moich myślach. Wiem tylko, co spotkało Hannah.Gdywszystko zawiodło, a lekarze mogli jej zalecić jedynie modlitwę, gdy ostatnianadzieja na posiadanie dziecka umarła, Hannah włożyła szkarłatny płaszcz,zakradła się do stajni, osiodłała konia twoja prababka była wspaniałąamazonką i pojechała na Letnią Polanę, by odwiedzić Martine.Spojrzenie Iris stało się mroczne i tajemnicze. Zielarka już czekała w kuchni.Otworzyła drzwi.Tak niskie, że twojaprababka musiała się pochylić.Hannah znalazła się w malutkiej kuchni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Oczywiście żaden z tych zabobonów na nic się nie zdał i Hannah była corazbardziej zdesperowana.Wiedziała, że Simeon pragnie nowego pokolenia Hillów,które pewnego dnia przejmie dom i interesy.Ale im dłużej bezskutecznie czekała na126RLTstan błogosławiony, tym bardziej się bała, że Simeon znajdzie inny sposób nowążonę.Coś takiego się już zdarzyło na wyspie.Trzy lata wcześniej Hannah patrzyłaze zgrozą, jak Sandra Harrington wsiada na prom, z bagażami w rękach i twarząukrytą za woalką.Nie wróciła.Parę miesięcy pózniej jej mąż przywiózł nowąoblubienicę, z którą zamieszkał w domu zbudowanym dla Sandry, i zajął siępowiększaniem rodziny. Straszne! odezwałam się, wyobrażając sobie upokorzenie biednej,odtrąconej Sandry. Wierz mi, kobiety niemogące dać mężom dziedzica spotykał jeszcze gorszylos.Sandra miała szczęście, że dostała hojną sumkę na życie.Mogła zginąć wtajemniczych okolicznościach.Zadrżałam. Dlaczego nie adoptowali dziecka? Tego się wtedy nie robiło.Bogaci mężczyzni chcieli mieć własnychpotomków, krew z krwi, i nie wybaczali kobietom, które nie mogły im daćpotomstwa.Hannah nie zamierzała dopuścić, by ją to spotkało za bardzo kochałaswego męża więc zdecydowała się na drastyczny krok.Iris zniżyła głos, jakby zdradzała mi jakąś tajemnicę. Pewnego popołudnia, gdy Simeon wypłynął z wyspy, Hannah zapukała dodrzwi miejscowej zielarki Martine Bertrand, Kanadyjki z francuskiej rodziny.Martine przyjechała tu przed pięćdziesięcioma laty wraz z mężem, handlarzem futer.Miejscowi uważali, że kobieta para się czarami. Oczy Iris błysnęły. Dziecinazywały ją wiedzmą z Letniej Polany.Głęboko w cedrowym lesie po drugiej stronie wyspy kryło się pozbawionedrzew miejsce, przez które przepływał strumyk.Tam właśnie Jacques Bertrandzbudował chatkę dla siebie i żony.Ale to wydarzyło się dawno, przed127RLTprzyjazdem Hannah na wyspę.Martine była teraz staruszką, od dziesiątkówlat żyjącą samotnie na Letniej Polanie.Krążyło o niej wiele opowieści, które z czasem stawały się corazciekawsze.Dzieci zakradały się do lasu, żeby na nią spojrzeć, choć bały się,że je przepędzi.Mówiły, że to złośliwa wiedzma, zle życząca tym, którzyzmienili jej zacisze w letnisko dla bogaczy. Wiedzma? Proszę cię.Chyba w to nie wierzysz. Oczywiście, że nie, dziecko powiedziała Iris z uśmiechem. Towszystko tylko histeryczne bzdury.Martine zajmowała się zielarstwem,umiała przyrządzać napary i wyciągi z tego, co znalazła na ziemi i w wodzie.Miała wielką, prastarą wiedzę.Choć nikt by tego nie przyznał głośno, wiele pań z towarzystwaodwiedzało ją potajemnie, kryjąc twarze w kapturach peleryn.Niektóreprosiły o eliksir miłosny, który rozpali serce obojętnego mężczyzny, inne olek na uporczywy kaszel.Jeszcze innym chodziło o mieszankę ziołową, któraobniży gorączkę dziecka albo o herbatkę na problemy kobiece.Martinezawsze dawała im to, czego chciały, i nigdy nie prosiła o nic w zamian ani opieniądze, ani o polecenie jej innym, ani nawet o dobre słowo.Ale w miasteczku rozeszła się pogłoska, że Martine jednak wyznaczacenę za swoje usługi.Mówiono, że czasem dodaje do eliksirów złośliweczary, by jednocześnie leczyły i powodowały chorobę.Ktoś pozbywał sięgorączki wraz z głosem.Chore dziecko nabierało sił, by bawić się na dworze,i spadało z pierwszego drzewa, na które się wspięło. Przecież to nieprawda szepnęłam.Zrobiło mi się zimno na samąmyśl, że moja prababka szukała pomocy u takiej kobiety.Historia zaczęła sięstawać dziwnie ponura.Czy Iris nie dała się ponieść wyobrazni?128RLT Sama nie wiem, w co wierzyć. Iris przyjrzała mi się podejrzliwie,jakby czytała w moich myślach. Wiem tylko, co spotkało Hannah.Gdywszystko zawiodło, a lekarze mogli jej zalecić jedynie modlitwę, gdy ostatnianadzieja na posiadanie dziecka umarła, Hannah włożyła szkarłatny płaszcz,zakradła się do stajni, osiodłała konia twoja prababka była wspaniałąamazonką i pojechała na Letnią Polanę, by odwiedzić Martine.Spojrzenie Iris stało się mroczne i tajemnicze. Zielarka już czekała w kuchni.Otworzyła drzwi.Tak niskie, że twojaprababka musiała się pochylić.Hannah znalazła się w malutkiej kuchni [ Pobierz całość w formacie PDF ]