[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." Turysta?- Turysta? - powtórzył indagowany, jakby słyszał to słowo po raz pierwszy.Z nich dwóch prędzej Colin kwalifikował się na turystę.Pod rozpiętym płaszczem Basilabyło widać wymięty drogi garnitur i równie zmaltretowaną błękitną koszulę w prążki.Był bezkrawata.Na nogach miał przybrudzone eleganckie buty.Nikt przy zdrowych zmysłach niewyjeżdża w góry w stroju, który wkłada się na posiedzenie rady nadzorczej poważnegokoncernu._ Po co tu przyjechałeś, Basil?Pytanie brutalnie wstrzeliło się w umysł zajęty maglowaniem owego turysty".Mężczyznapoderwał głowę.- Po co tu.? Nie wiem.Musiałem.Poczułem, że muszę wsiąść do samochodu i jechać.Jechać, właśnie.Jechałem.Zrobiłem postój na stacji.Raz.Nawet nie poszedłem do.Izatrzymałem się dopiero tutaj.Lorraine.Lorraine mnie zabije.Myśli Basila wskoczyły na właściwy tor, Colin zwlekał więc z kolejnym pytaniem, chcąc sięprzekonać, co z tego wyniknie.Mężczyzna zaczął z roztargnieniem szperać po kieszeniachpłaszcza, trzy razy włożył dłoń do lewej, dopiero potem przypomniał sobie o istnieniu prawej.Wreszcie z wewnętrznej kieszonki na piersi wyjął komórkę.Przez chwilę gapił się na ekranik,po czym ze zdumieniem na twarzy podsunął telefon Colinowi pod nos." Czterdzieści dziewięć nieodebranych połączeń - poinformował.- Czterdzieści dziewięć." Basil.- Colin ponownie złapał z nim kontakt wzrokowy.- Czemu nie odbierałeś, Basil?" Nie.? Trzy odebrałem.- Basil zamrugał z wysiłkiem; wyglądało to, jakby ruch powiekwspomagał jego procesy myślowe.- Co jej powiem? Co to za miejsce? Poznałem cudownąkobietę.Lorraine nie zrozumie." Zabiłeś kiedyś człowieka, Basil? - przerwał mu Colin, nie interesowały go bowiemopowieści o małżeńskiej zdradzie." Zabi.? Nie! - Stanowczo pokręcił głową, a w jego oczach na moment błysnęło oburzenie.Zaraz jednak na Powrót przybrały nieprzytomny wyraz.Colin zadał to pytanie, bo był ciekaw reakcji mężczyzny, sensacji raczej nie oczekiwał.Basilnie wyglądał na zabójcę) a gdyby nawet ponosił odpowiedzialność za śmierć Geo-rge'aHammera, niczego by z tamtej nocy nie pamiętał.Może Gordon potrafiłby wyłuskać z jegopodświadomości poszukiwaną informację, Colinowi jednak pozostało w tej dziedzinie jeszczewiele tajników do zgłębienia.Na szczęście tak zaawansowane umiejętności nie będą mupotrzebne.W nocy po prostu pójdzie na miejsce zdarzenia i ustali sprawcę po zapachu." Kiedy tu przyjechałeś?" W sobotę przed południem.Cholera, potencjalnie więc Woods mógł dopaść Hammera.To o niczym nie przesądzało,gdyż zapewne nie był wówczas jedynym reprezentantem społeczności w miasteczku.Basil nieprzejawiał morderczych instynktów -takie rzeczy Colin wyczuwał.Jeśli zabił, zdarzyło się toprzypadkiem, prawdopodobnie w samoobronie, wystarczyłyby zatem standardowe środkizapobiegawcze stosowane względem łagodnych nieświadomych.- Gdzie się zatrzymałeś?- Hotel Silver Falls, siłownia, w sezonie podgrzewany basen pod gołym niebem.-Zabrzmiało to, jakby Basil recytował tekst z ulotki.- Wracaj do swojego pokoju, Basil.Colin odprowadził mężczyznę zatroskanym spojrzeniem.Co tu było, u diabła, grane? Jużwjeżdżając do miasteczka, zorientował się, że ma do czynienia z niezwykłą sprawą, i imgłębiej w nią wnikał, natrafiał na coraz więcej zagadek.W tej chwili boleśnie odczuwał brakdoświadczenia.Zaliczył marne kilka akcji, łyknął więcej teorii niż praktyki.Ale, psiakrew,nawet w teorii nie natknął się na podobną sytuację.Ledwie przed paroma dniami Basil byłnormalnym mężczyzną i raczej miał nim pozostać do końca życia.Po czym nagle wstrząsnąłnim nieokreślony impuls, popychając do przyjazdu tutaj.I żeby jeszcze chodziło ojednostkowy przypadek! Wokół jednak panowało niespotykane zagęszczenie zapachów.Colinbył gotów się założyć, że pozostali przybyli do miasteczka na podobnej zasadzie, sami niewiedząc po co.Wyrabiał sobie opinię na podstawie jednej rozmowy.Bardzo, cholera, profesjonalnie.Silver Falls, Colin zanotował nazwę hotelu w pamięci.Będzie musiał wrócić do Martha's Innpo zioła i uśpić Ba-sila.W normalnych warunkach uciekłby się do dominacji, ale tutaj opórwydawał mu się zbyt silny.Niezidentyfikowany czynnik zewnętrzny błyskawiczniezniwelowałby efekty wpływu Colina.Zastanowił się.Bez sensu; jeśli wyłączy Basila, nie dowie się, co go tu ściągnęło.Lepiej sięwstrzymać.Gdyby w nocy Colin stwierdził, że właśnie Woods zabił Hammera, odwiedzi gojutro z ziołami, żeby zapobiec kolejnym nieszczęśliwym wypadkom.Powęszył.Gdzie teraz? Wiatr utrudniał rozeznanie.Za budynkiem ratusza rozciągał sięniewielki park, dalej natomiast znajdowały się już rejony uczęszczane raczej przezmiejscowych niż turystów.Colin cofnął się zatem na ulicę sklepów z pamiątkami, restauracjiserwujących ryby i dziczyznę, przytulnych cukierni oraz barów szybkiej obsługi.SzyldBurgerów Phila przypomniał mu, że od rana nie miał w ustach nic poza kawą i trzemapysznymi, ale nieszczególnie sycącymi owsianymi ciasteczkami Noreen.Niestety, posiłekmusiał zaczekać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
." Turysta?- Turysta? - powtórzył indagowany, jakby słyszał to słowo po raz pierwszy.Z nich dwóch prędzej Colin kwalifikował się na turystę.Pod rozpiętym płaszczem Basilabyło widać wymięty drogi garnitur i równie zmaltretowaną błękitną koszulę w prążki.Był bezkrawata.Na nogach miał przybrudzone eleganckie buty.Nikt przy zdrowych zmysłach niewyjeżdża w góry w stroju, który wkłada się na posiedzenie rady nadzorczej poważnegokoncernu._ Po co tu przyjechałeś, Basil?Pytanie brutalnie wstrzeliło się w umysł zajęty maglowaniem owego turysty".Mężczyznapoderwał głowę.- Po co tu.? Nie wiem.Musiałem.Poczułem, że muszę wsiąść do samochodu i jechać.Jechać, właśnie.Jechałem.Zrobiłem postój na stacji.Raz.Nawet nie poszedłem do.Izatrzymałem się dopiero tutaj.Lorraine.Lorraine mnie zabije.Myśli Basila wskoczyły na właściwy tor, Colin zwlekał więc z kolejnym pytaniem, chcąc sięprzekonać, co z tego wyniknie.Mężczyzna zaczął z roztargnieniem szperać po kieszeniachpłaszcza, trzy razy włożył dłoń do lewej, dopiero potem przypomniał sobie o istnieniu prawej.Wreszcie z wewnętrznej kieszonki na piersi wyjął komórkę.Przez chwilę gapił się na ekranik,po czym ze zdumieniem na twarzy podsunął telefon Colinowi pod nos." Czterdzieści dziewięć nieodebranych połączeń - poinformował.- Czterdzieści dziewięć." Basil.- Colin ponownie złapał z nim kontakt wzrokowy.- Czemu nie odbierałeś, Basil?" Nie.? Trzy odebrałem.- Basil zamrugał z wysiłkiem; wyglądało to, jakby ruch powiekwspomagał jego procesy myślowe.- Co jej powiem? Co to za miejsce? Poznałem cudownąkobietę.Lorraine nie zrozumie." Zabiłeś kiedyś człowieka, Basil? - przerwał mu Colin, nie interesowały go bowiemopowieści o małżeńskiej zdradzie." Zabi.? Nie! - Stanowczo pokręcił głową, a w jego oczach na moment błysnęło oburzenie.Zaraz jednak na Powrót przybrały nieprzytomny wyraz.Colin zadał to pytanie, bo był ciekaw reakcji mężczyzny, sensacji raczej nie oczekiwał.Basilnie wyglądał na zabójcę) a gdyby nawet ponosił odpowiedzialność za śmierć Geo-rge'aHammera, niczego by z tamtej nocy nie pamiętał.Może Gordon potrafiłby wyłuskać z jegopodświadomości poszukiwaną informację, Colinowi jednak pozostało w tej dziedzinie jeszczewiele tajników do zgłębienia.Na szczęście tak zaawansowane umiejętności nie będą mupotrzebne.W nocy po prostu pójdzie na miejsce zdarzenia i ustali sprawcę po zapachu." Kiedy tu przyjechałeś?" W sobotę przed południem.Cholera, potencjalnie więc Woods mógł dopaść Hammera.To o niczym nie przesądzało,gdyż zapewne nie był wówczas jedynym reprezentantem społeczności w miasteczku.Basil nieprzejawiał morderczych instynktów -takie rzeczy Colin wyczuwał.Jeśli zabił, zdarzyło się toprzypadkiem, prawdopodobnie w samoobronie, wystarczyłyby zatem standardowe środkizapobiegawcze stosowane względem łagodnych nieświadomych.- Gdzie się zatrzymałeś?- Hotel Silver Falls, siłownia, w sezonie podgrzewany basen pod gołym niebem.-Zabrzmiało to, jakby Basil recytował tekst z ulotki.- Wracaj do swojego pokoju, Basil.Colin odprowadził mężczyznę zatroskanym spojrzeniem.Co tu było, u diabła, grane? Jużwjeżdżając do miasteczka, zorientował się, że ma do czynienia z niezwykłą sprawą, i imgłębiej w nią wnikał, natrafiał na coraz więcej zagadek.W tej chwili boleśnie odczuwał brakdoświadczenia.Zaliczył marne kilka akcji, łyknął więcej teorii niż praktyki.Ale, psiakrew,nawet w teorii nie natknął się na podobną sytuację.Ledwie przed paroma dniami Basil byłnormalnym mężczyzną i raczej miał nim pozostać do końca życia.Po czym nagle wstrząsnąłnim nieokreślony impuls, popychając do przyjazdu tutaj.I żeby jeszcze chodziło ojednostkowy przypadek! Wokół jednak panowało niespotykane zagęszczenie zapachów.Colinbył gotów się założyć, że pozostali przybyli do miasteczka na podobnej zasadzie, sami niewiedząc po co.Wyrabiał sobie opinię na podstawie jednej rozmowy.Bardzo, cholera, profesjonalnie.Silver Falls, Colin zanotował nazwę hotelu w pamięci.Będzie musiał wrócić do Martha's Innpo zioła i uśpić Ba-sila.W normalnych warunkach uciekłby się do dominacji, ale tutaj opórwydawał mu się zbyt silny.Niezidentyfikowany czynnik zewnętrzny błyskawiczniezniwelowałby efekty wpływu Colina.Zastanowił się.Bez sensu; jeśli wyłączy Basila, nie dowie się, co go tu ściągnęło.Lepiej sięwstrzymać.Gdyby w nocy Colin stwierdził, że właśnie Woods zabił Hammera, odwiedzi gojutro z ziołami, żeby zapobiec kolejnym nieszczęśliwym wypadkom.Powęszył.Gdzie teraz? Wiatr utrudniał rozeznanie.Za budynkiem ratusza rozciągał sięniewielki park, dalej natomiast znajdowały się już rejony uczęszczane raczej przezmiejscowych niż turystów.Colin cofnął się zatem na ulicę sklepów z pamiątkami, restauracjiserwujących ryby i dziczyznę, przytulnych cukierni oraz barów szybkiej obsługi.SzyldBurgerów Phila przypomniał mu, że od rana nie miał w ustach nic poza kawą i trzemapysznymi, ale nieszczególnie sycącymi owsianymi ciasteczkami Noreen.Niestety, posiłekmusiał zaczekać [ Pobierz całość w formacie PDF ]