[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej strony Lannachowie byli bardziej typowymi przedstawicielami mieszkańcówDiomedesa a zajmowali się głównie łowiectwem.Było wśród nich bardzo niewieluwyspecjalizowanych rzemieślników, bowiem pojedynczy osobnik mógł \yć u\ywając broni inarzędzi wykonanych samodzielnie.Niski współczynnik kaloryczny powierzchnicharakterystyczny dla gospodarki łowieckiej sprawił, \e Lannachowie osiedlali się z dala jedni oddrugich, a ka\da grupka była prawie zupełnie niezale\na od reszty.Siły swe wytę\ali w zrywach,na przykład ścigając zwierzynę, lecz nie potrzebowali trudzić się w pocie czoła dzień po dniu, bypadać ze zmęczenia niczym zwykli wioślarze i \eglarze we Flocie  tote\ nie byłoekonomicznego uzasadnienia do powstania klasy panów i nadzorców.Z tego powodu podstawową jednostką organizacyjną mieszkańców Lannachu był niewielki klanzwiązany pokrewieństwem w linii \eńskiej.Te półformalne grupy rodowe, prawie nieposiadające \adnego systemu władzy, łączyły się luzno w Wielkie Stado.A powodem istnieniaStada, poza prowadzeniem drobnych interesów między klanami we własnym kraju, było tylkozwiększenie bezpieczeństwa Diomedańczyków z Lannachu, gdy odlatywali na południe na czaszimy.Lub wracali do domu, by zastać tam wojnę! Ciekawe  rozwa\ał van Rijn, na wpół w swym ojczystym języku. Wśród naszychnarodów, jak na większości planet, tylko ludy rolnicze się ucywilizowały.Tutaj gospodarstwrolnych nie ma w ogóle, najbardziej zbli\one do nich są półdzikie stada rogaczy, nie? Polujecie,zbieracie jagody i ziarna dziko rosnących traw, trochę łowicie ryby  a mimo to niektórzy z wasznają pismo i piszą księgi; widzę, \e macie maszyny, budujecie domy i tkacie płótno.Mo\e tocoroczny kontakt z innymi ludami w tropikach jest dla was bodzcem dla rozwoju? Co mówisz?  zapytał machinalnie Trolwen.  Nic.Zastanawiałem się tylko, dlaczego  skoro \ycie tu jest łatwe i macie czas nacywilizowanie się  nie mno\ycie się tak bardzo by zjeść wszystkie swe stada i wyrąbać lasy.Tak na Ziemi rozumieją dobrze rozwiniętą cywilizację. My się szybko nie mno\ymy  odrzekł Trolwen. Około trzystu lat temu, gdy było naszbyt wielu, część Stada odłączyła się od nas i przeniosła w inne miejsce; lecz w sumie przyrostnaturalny jest niewielki.Rozumiesz, wielu ginie w czasie przelotów, od burzy, wyczerpania,choroby, ataku dzikich, drapie\ników, czasem zimna i głodu&  Wzruszył ramionami. Aha! Dobór naturalny, który sam w sobie jest niezły, jeśli to ciebie natura wybrała doprzetrwania.Inaczej to tragedia. Van Rijn pogładził się po bródce.Wokół niej policzkipokryły się szczeciną w miarę jak mijało działanie inhibitora zarostu. No więc mamy ju\pewne pojęcie, skąd u nas rozum.Albo zamarzniesz  albo odlecisz do ciepłych krajów.A jakju\ lecisz  uwa\aj na to, co cię mo\e po drodze spotkać, verrek!Na nowo podjął hałaśliwą wspinaczkę po ście\ce. Ale teraz trzeba się zastanowić nadobecnymi kłopotami, a w szczególności dlatego, \e dotyczą one równie\ Nicholasa van Rijna.Cojest nie do zniesienia.Hm! Powiedz mi coś jeszcze.Rozumiem, \e Flota rozpędziła was na czterywiatry i zepchnęła tutaj, gdzie jedyny płaski teren to ten, który narysowano na mapie.A wychcecie z powrotem do domów na niziny.Chcecie tak\e pozbyć się Floty. Broniliśmy się dzielnie  sztywno odparł Trolwen. Wcią\ mo\emy dać im się we znaki i zrobimy to, na ducha mojej babki! Były wa\ne powody, dla których doznaliśmy tak cię\kiejpora\ki.Przybyliśmy tu zmęczeni i głodni po dziesiątkach dni lotu; po wiosennej podró\y dodomu ka\dy jest słaby.Nasze twierdze były ju\ zajęte.Miotacze ognia Drakhonów zniszczyłynasze łodzie i uniemo\liwiły walkę z nimi na morzu, gdzie skupione są ich główne siły.Zacisnął zęby w drapie\nym odruchu. Musimy szybko ich pokonać! Jeśli się to nie uda, to ponas.A oni wiedzą o tym! Jeszcze niezbyt dobrze to rozumiem  przyznał van Rijn. Cały ten pośpiech stąd, \ewasze młode rodzą się jednocześnie, nie? Tak. Trolwen dotarł do szczytu i czekał pod murem Salmenbroku na swego zadyszanegogościa.Jak ka\da osada Lannachów, Salmenbrok był ufortyfikowany przeciwko wrogom inteligentnym lub zwykłym zwierzętom.Nie było tu palisady, która nie miała sensu na tejplanecie, gdzie wszystkie wy\sze formy \ycia natura obdarzyła skrzydłami.Typowy budynekkształtem przypominał dawną ziemską kamienicę.Na parterze drzwi nie było, a tylko wąskieszczeliny słu\yły jako okna.Do środka wchodziło się przez górne piętro lub właz w strzesze.Fortyfikacja dworku nie polegała na stawianiu murów, ale na łączeniu poszczególnychbudynków krytymi mostami i podziemnymi przejściami.Tu, na wzgórzach, powy\ej granicy lasu domy były zbudowane z kamienia wiązanego zaprawą, anie z kłód drewna częściej spotykanych wśród klanów nizinnych.Jednak ta osada zostaławybudowana solidnie, urządzona na tyle wygodnie, by wskazywać, o ile zamo\niejsze musząbyć tereny nizinne.Van Rijn poświęcił wiele czasu na podziwianie takich przedmiotów jak drewniane zegaryzbudowane na wzór chińskich łamigłówek, drewniana tokarka z ostrzem wykonanym z mozolnieobrobionego diamentu, oraz drewniana piła z wymiennymi zębami ze szkła wulkanicznego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl