[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alestało się.Był po uszy zakochany w Jennie.Teraz pozostało mu już tylko jedno.- Wyjdziesz za mnie? - spytał, zanim niestety zdołał się ugryzćw język.Uniosła się lekko na łokciu i spojrzała na niego.Na jej ustachpojawił się pełen satysfakcji uśmiech.- Wiesz co, Bobby, nie jesteś szybki, ale jak już się zdecydujesz,to nie tracisz czasu.- rzuciła.- Mówisz o projekcie? - spytał, udając naiwność.- O projekcie też.- Ostatnio, kiedy zdecydowałem się czekać, przegrałem -powiedział z całą powagą.- Nie chcę już ryzykować.Jesteś dla mniezbyt cenna.- Tak, mnie też na tobie bardzo zależy.- Ale nie odpowiedziałaś jeszcze na moje pytanie - przypomniałjej.- Naprawdę? Myślałam, że wszystko jasne.Spojrzał na nią zezdziwieniem.- Od kiedy?413Anulausoldanasc - Sama nie wiem - odparła.- Ale już tego wieczoru, kiedyrozmawiałeś z moim ojcem, nabrałam pewności, że mogłabymprzeżyć z tobą całe życie.- I nic mi nie powiedziałaś?- Bo nie pytałeś - zaśmiała się i pocałowała go lekko.414Anulausoldanasc ROZDZIAA DWUDZIESTY CZWARTYFrances była szybsza niż wystraszony zając.King próbował jązłapać w całym Trinity Harbor, ale zawsze docierał na miejsce paręminut po jej wyjściu.Po jakimś czasie nabrał pewności, że onacelowo go unika.Kiedy w końcu zobaczył ją w niedzielę w kościele, zaczaj się doniej przepychać po nabożeństwie, chcąc ją złapać, zanim zdąży wyjść.Niestety, ponieważ należał do klanu Spencerów, a nawet był jegoseniorem, wszyscy chcieli się z nim przywitać i zamienić parę słów.Tym razem nie był jednak zbyt grzeczny i po jakimś czasie mógłwznowić swój pościg.Ale kiedy dotarł na dziedziniec przedświątynią, Frances już nigdzie nie było.- Szukasz kogoś? - spytała Anna-Louise, a w jej oczach pojawiłysię wesołe iskierki.- Co z nią zrobiłaś? Schowałaś na plebanii? Przecież ma już,prawda, swoje lata i nie uciekłaby tak szybko.- Może była bardzo zmotywowana - podsunęła mu pani pastor.- Zmotywowana? Chodzi jej o to, żebym oszalał? Anna-Louiseuśmiechnęła się szeroko.- Być może nie wie, że ci to grozi.- Jak to nie wie? Przecież ucieka, prawda, a ja biegam za nią zwywieszonym językiem! - wściekał się King.- Czy może wiesz, dlaczego to robi?- Z powodu głupiej kłótni!415Anulausoldanasc - Na temat?- To nie twoja sprawa, prawda - mruknął.- Nie musisz wewszystko wsadzać nosa.Pani pastor roześmiała się na te słowa.- W przeciwieństwie do ciebie, prawda? Spojrzał na nią zoburzeniem.- Co to ma, do licha, znaczyć?- Przecież całe miasteczko wie, że się do wszystkiego mieszasz.Ileż wysiłku włożyłeś w to, żeby skojarzyć Daisy z Walkerem.No ateraz przyszła pora na Bobby'ego i Jennę.Być może nawet nie zdająsobie sprawy ze wszystkich twoich zabiegów.King miał taką nadzieję.- Mój syn potrzebuje zachęty - mruknął.- Przecież najpierw trzyrazy się zastanowi, czy warto coś zrobić, a potem, prawda, pójdziespać.Anna-Louise nie mogła powstrzymać śmiechu, gdyż opisBobby'ego był bardzo trafny.- No, ale tym razem ci się udało - przyznała.- Myślę, że możeszbyć z tego dumny.King przestał się rozglądać dookoła w poszukiwaniu Frances ispojrzał na swoją rozmówczynię.- Co chcesz przez to powiedzieć? Anna-Louise pokręciła głową.- Czyżbym wiedziała coś, o czym ty jeszcze nie wiesz? -zdziwiła się.416Anulausoldanasc - Mów, kobieto.Nie mam, prawda, za dużo czasu.- Znowupomyślał o Frances.- Czy Bobby będzie w Cedar Hill na obiedzie? King wzruszyłrarnionami.- Chyba tak.Niczego nie odwoływał.- Wobec tego spytaj go o to - powiedziała zdecydowanie panipastor.- Ma prawo sam ci powiedzieć.King nareszcie zrozumiał, o co chodzi.- Chce się ożenić z Jenną - rzucił, bacznie obserwując An-nę-Louise.Nawet nie drgnęła.Jej twarz nie zmieniła się w najmniejszymstopniu.Zwietnie grałaby w pokera.Jaka szkoda, że nie lubi hazardu.- Nic takiego nie powiedziałam.- Najwyższy czas! - King aż klasnął w dłonie.- Dostatecznie się,prawda, wyczekałem.Gdybym teraz dopadł tę przeklętą babę, tomiałbym spokój.Pani pastor pokręciła głową.- Obawiam się, że niewiele zwojujesz, nazywając Francesprzeklętą babą - westchnęła.- W moich ustach, to prawdziwy komplement.- Tak, rozumiem.Zajrzyj na chór.Miała tam zaczekać, aż sobiepójdziesz.- Dzięki.Na pewno tego, prawda, nie pożałujesz.- Niczymmłodzieniaszek pobiegł w stronę kościoła.417Anulausoldanasc - Mam nadzieję - szepnęła do siebie Anna-Louise i popatrzyła zanim.Za każdym razem, kiedy go widziała, przychodził jej na myślsłoń w składzie porcelany.Ciekawe, jak zachowa się tym razem?King odepchnął od drzwi ostatnie osoby wychodzące z chóru,nie zważając nawet na to, że jedna z nich go przeprosiła.Francessiedziała w rogu chóru i patrzyła przed siebie.- No dobrze, dosyć już tych fochów, prawda - powiedział,czując, że serce znowu podskoczyło mu w piersi.- Najwyższy czas,żeby się pogodzić.Spojrzała na niego przeciągle, a on aż otworzył ze zdziwieniausta.- O Boże, Frances! Coś ty ze sobą zrobiła?! W jej oczach pojawiłsię gniew.- Mogłam się domyślić, że powiesz mi coś równienieprzyjemnego - westchnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl