[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie wiesz? Po prostu: Stopień - Człowieczeństwa! - wyjaśnił spokojnie Alvi.Do przejrzystości ścian można było rzeczywiście przywyknąć.Rinah coraz rzadziej zwracał uwagę naludzi zajętych swoimi sprawami - podobnie, jak oni nie interesowali się jego osobą.- Sądziłem, że w większym stopniu korzystacie tu z automatyzacji - zauważył, obserwując personelkuchenny, widoczny przez ścianą ze stołówki, gdzie jedli obiad.- Tymczasem okazuje się, żewiększość prac wykonują tu ludzie.- Automatyka opłaca się tam, gdzie nie ma dość rąk do pracy.U nas nie narzekamy na brak pracowni-ków - uśmiechnął się Alvi.- Każdemu trzeba dać zajęcie.Automatyka jest droga, urządzenia pocho-dzą z importu.Musimy przede wszystkim zaspokoić potrzeby Systemu Zabezpieczeń, który wymagawielu kosztownych podzespołów.Poza tym urządzenia automatyczne muszą kontrolować rozdział to-warów i żywności.Nikt tutaj nie dostanie więcej, niż mu się należy, choćby był zaprzyjazniony z per-sonelem kuchennym.Przy ostatniej fazie wydawania posiłków czuwa automatyczny kontroler, nieczu-ły na prośby i uśmiechy.Jeśli wyczerpałeś swój limit, nic więcej nie będzie ci wydane, klapka podaj-nika nie otworzy się na sygnał twojego identyfikatora.Dawniej, zanim wprowadzono to zabezpiecze-54 nie, zdarzały się przypadki nadużyć.Nawet kontrolerzy też czasem ulegali czyjemuś urokowi osobi-stemu.- A więc każdemu należy się jedna porcja obiadu dziennie?- W zasadzie, tak.To znaczy.jedna porcja na jednostkę.Jeśli ktoś ma SC wyższy od jedności,otrzymać może co pewien czas dodatkową porcję.Natomiast przy SC równym pół jednostki, dostajeobiad tylko co drugi dzień.- A jeśli ma jeszcze mniejszy wskaznik?- Takich tutaj nie ma - powiedział Alvi z naciskiem.- Rozumiem.Tacy pracują na Tartarze - domyślił się Rinah.- Uhm! - przytaknął Alvi.- Tam zaś obowiązują nieco inne zasady.Dlatego każdy stara się pozostaćtutaj.- Ciekaw jestem, kto będzie pracował na Tartarze, gdy wszyscy okażą się pracowici, rozsądni izdyscyplinowani?- To nie ma nic do rzeczy - Alvi pokręcił głową.- Praca na Tartarze jest koniecznością.Bez niej niemogłaby istnieć Paradyzja.- Czy uważasz, że zawsze będzie wśród was dostatecznie wielu takich, którzy zasłużą sobie nawskaznik mniejszy niż pięć dziesiątych?- To naprawdę nie ma znaczenia.Na Tartarze musi pracować określona liczba obywateli i ta właśnieliczba stanowi parametr wyjściowy do określenia granicznej wartości wskaznika, poniżej którejdostaje się przydział na Tartar! Wszystko to oczywiście kalkuluje i reguluje Centrala, ona też kierujeposzczególne osoby do tej czy innej pracy.Tutaj także nie pomoże żadna protekcja.Dziś na przykładwskaznik 0,6 zapewnia ci pracę zmywacza naczyń, a jutro nad ranem budzi cię głośnik i oznajmia, żewszyscy ze wskaznikiem mniejszym od 0,7 mają się zgłosić na głównym korytarzu swego piętra doodlotu na Tartar.- Trudno nazwać tę sytuację psychicznym komfortem - zauważył Rinah oględnie, zupełniepodświadomie unikając bardziej dosadnych określeń.Coraz wyrazniej odczuwał, jak atmosfera Paradyzji wpływa na jego sposób wyrażania się, a nawet nasposób myślenia: grozba ujemnych ocen, wisząca nad tubylcami, zaczynała kształtować również jegozachowania; wciąż nie był pewien, czy ogólna zasada nie objęła także jego osoby, czy nie włączonogo do tej powszechnej gry.Uprzedzano go przecież w chwili przekraczania komory kontrolnej, żejego także obejmują wszelkie miejscowe prawa i przepisy.Kiedy przypadkiem sprawdziłpoprzedniego dnia wartość swojego wskaznika SC, okazał się on mniejszy od jedności.Czyżbyzapomniano poinformować Centralę o szczególnej sytuacji Rinaha w tym świecie? Trudno mu byłouwierzyć, że w tak doskonale funkcjonującym systemie mógłby ulec przeoczeniu tak istotnyszczegół.- Wszystko zależy od punktu widzenia.- Alvi był widać przyzwyczajony do cierpliwego odpowiada-nia na różne pytania i na każde miał gotową odpowiedz.- Wystarczy sobie pomyśleć, że praca na Tar-55 tarze jest naturalnym obowiązkiem, a określanie wskaznika ma na celu nie karanie za przewinienia,lecz wyróżnianie poprzez tymczasowe zwolnienie z tego obowiązku.Trzeba jednak być zawsze świa-domym tego, że wcześniej czy pózniej może przyjść kolej na każdego z nas.Zmora lęku zamienia siętym samym w powód do codziennego zadowolenia, że nasza kolej jeszcze nie nadeszła.ROZDZIAA XIIGdy wychodzili z jadłodajni, zaczęła się ona dopiero zapełniać ludzmi kończącymi pracą o piętnastej.Na głównym korytarzu spory ruch, ludzie wstępowali do magazynów, by pobrać jakieś przydziałowedrobiazgi.Niektórzy przysiadali w małych barach i herbaciarniach, pokazując sobie nawzajemotrzymanie towary i ciesząc się najwyrazniej z każdego zdobytego przedmiotu.Informowali się przytym, gdzie można dostać dobre szczotki do zębów gdzie właśnie dostarczono ostrza do golenia albochusteczki do nosa.- Przyszedł pierwszy transport towarów, z twojego, frachtowca - wyjaśnił Alvi.- Stąd ten wyjątkowyruch w magazynach.Dostawy są, niestety, niezbyt rytmiczne.Statki z Ziemi przybywają w kilkumiesięcznych odstępach idlatego każdy woli pobrać swój przydział od razu.Ludzie nosili zakupy w przezroczystych torbach z folii, więc Rinah mógł łatwo dostrzec, co byłopowodem ich radości i podniecenia.Towary te na Ziemi nie wzbudzałyby specjalnych emocji,przeważnie były to drobiazgi osobistego użytku, jakie można spotkać w każdym ziemskim kiosku czyautomacie.Alvi obejrzał się za grupką młodych, rozgadanych dziewcząt które wyszły razem z pomieszczeniaoznaczonego wizerunkiem maszyny do szycia.- Aadne mamy dziewczyny, prawdą? - uśmiechnął się do Rinaha.Dwie czy trzy z dziewcząt obejrzały się za nimi, wymieniły jakieś uwagi.- Twoja ciemna cera rzuca, się w oczy.Nie wygląda na opaleniznę od lampy kwarcowej.Zresztąwidziano cię w telewizji.Miałbyś pewnie powodzenie u tutejszych kobiet.Wiele z nich marzy opoznaniu Ziemianina.Co zamierzasz robić dziś wieczorem.?- Mam spotkanie - powiedział Rinah.- A przedtem.Może popracuję, zrobię trochę notatek.- Spotkanie? - zdziwił się Alvi.- A więc już masz tu znajomych?-- Zinia Vett była u mnie wczoraj.- Ho, ho! - Alvi pokręcił głową z nietajonym podziwem i zazdrością.- Jak ty to robisz?- Przecież sam mówiłeś, że Ziemianie są tutaj lubiani - zaśmiał się Rinah.- Ale, niestety, chodzi tylkoo wywiad.Możesz to sprawdzić w zapisach Centrali.Alvi naburmuszył się nagle.- Nie jestem pracownikiem służby porządkowej, mówiłem ci już o tym.Nic mnie nie obchodzi, z kimsię spotykasz i o czym rozmawiasz.To sprawa Systemu Zabezpieczeń.Nie śledzimy się tutaj wzajem-nie, to zupełnie zbyteczne.56 - Wiem, nie musisz się od razu obrażać! - powiedział Rinah pojednawczo.- Dziękuję ci za cierpliwośći miłe towarzystwo.Jeśli masz jakieś własne sprawy, nie będę cię zatrzymywał, spotkamy się jutro.- Zwietnie! - ucieszył się przewodnik.- Wiesz, trochę zaniedbałem osobiste sprawy, muszę toodrobić.- Dziewczyna?- Zciśle mówiąc, żona.Obiecałem jej, że pójdziemy gdzieś razem.- Gdzie tutaj można pójść wieczorem?- Jest kilka miejsc.Koncert, teatr, można potańczyć przy dobrych nagraniach.Są też taśmoteki znagraniami literatury pięknej.Poza tym, od czasu do czasu, imprezy sportowe, zawodymiędzysegmentowe, ale to już na innym piętrze, jeśli się ma zezwolenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl