[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza sprawą Forsythe'a inne złe in-westycje nie istniały.Były przykrywką działań kartelu Trenta i w ten sposób fundusze Bedeve-re wykorzystywano do finansowania planów uruchomienia kopalni.- Na żadnym z dokumentów nie ma twojego nazwiska - gładko argumentował Trent.- Nawszystkich widnieją podpisy młodego hrabiego.- Złożone przeze mnie.Aleks jest teraz w domu.- Grozba wykrycia fałszerstwa wzrosłaniepomiernie, ale Henry nie zdążył tego powiedzieć, bo wtrącił się Cunningham.- Teraz, kiedy młody hrabia jest w domu, nie mamy nad nim kontroli.Doktor Lawrencenie może mu zaaplikować środka uspokajającego, gdy staje się zbyt pewny siebie.RLTTo nie był cios poniżej pasa.Przecież to nie jego wina, że Ashe sprowadził brata do do-mu.- Wszyscy zainwestowaliśmy w to przedsięwzięcie.Im dłużej zwlekamy, tym bardziejopózniamy nasze zyski.Miesiąc temu postanowiliśmy poczynić zdecydowane kroki i nic niezrobiliśmy.- Kilka głów pokiwało z aprobatą.- Dobrze więc, oto moja propozycja - zgodził się Marcus Trent.- Postaramy się odkupićod hrabiego park za jego własne pieniądze.- Na dole jest dwóch dżentelmenów, którzy pragną się widzieć z jaśnie panem - zakomu-nikował kamerdyner Gardener.Ashe niechętnie uniósł głowę znad szachownicy.Rozgrywali z Aleksem partię, jak zadawnych lat.- Byli umówieni? - Ashe nie przypominał sobie, by zapraszał kogoś na spotkanie.- Po-wiedzieli, w jakiej sprawie?- Nie, proszę pana.- Czy to naprawdę dżentelmeni, Gardener, czy tylko starasz się być uprzejmy?- To biznesmeni - odpowiedział kamerdyner bez zmrużenia oka, ale musiał nie być naj-lepszego zdania o przybyłych.Nie byli dżentelmenami, przybyli nieumówieni, nie mieli listu polecającego.Wyglądałoto bardzo dziwnie.- Zejdę zobaczyć się z nimi - zadecydował w końcu.Wstał i włożył wcześniej zdjęty ża-kiet.- Skończymy, gdy wrócę.Niczego nie dotykaj! Pamiętam, gdzie stoją moje pionki.- Może zejdę z tobą?- To chyba niekonieczne.- Chyba nie.Nikt nie chce robić interesów z człowiekiem szalonym.- Roześmiał się, aleuwaga zabolała Ashe'a.- Nie o to chodzi.Myślałem o twoim bezpieczeństwie.Nie podobał mi się pomysł, aby-śmy znalezli się we dwóch w zamkniętym pomieszczeniu z obcymi, którzy przychodzą niepro-szeni.- I doktor twierdzi, że to ja cierpię na paranoję - zażartował Aleks.- Bardzo możliwe, żeHenry się poddał i siedzi spokojnie na swojej farmie.Upłynął już miesiąc i nie słyszeliśmy ożadnej jego niegodziwości.RLT- Pozostanę w tej kwestii sceptyczny, drogi bracie.Gardener, proszę mi dać pięć minut, apotem wprowadzić gości do gabinetu.Gardener miał rację.Nie byli dżentelmenami, chociaż bardzo się starali na takich wyglą-dać.Nie mówili w sposób charakterystyczny dla wyższych klas i brakowało im arystokratycz-nej wyniosłości.Sądząc po powierzchowności, na pewno byli bogaci i to musiało im wystar-czyć za całą rekomendację.- Panie Bedevere, dziękujemy, że zechciał pan nas przyjąć - zaczął gładko większy,ciemnowłosy mężczyzna.- Ja jestem Marcus Trent, a to mój wspólnik, Arthur Ellingson.Ellingson rzucił łakome spojrzenie na karafki stojące na bocznym stoliku, ale Ashe udał,że niczego nie zauważył.Poprosił, żeby usiedli, poświęcił im swój czas, i to było wszystko, naco mogli liczyć.- Panowie, nie mam zbyt dużo czasu, dlatego byłbym wdzięczny, gdybyście od razuprzeszli do rzeczy.Co was sprowadza? - zachowywał się z rezerwą, aczkolwiek grzecznie.- Być może przestanie się pan spieszyć po wysłuchaniu tego, co mamy do powiedzenia -powiedział ten, który przedstawił się jako Trent.Ashe zmierzył go nieprzyjaznym wzrokiem.- Wiemy z pewnych zródeł, że grunty Bedevere kryją bogate złoża węgla.Otóż owo zło-że, gdyby w sposób właściwy przystąpić do jego eksploatacji, wypełniałoby pieniędzmi kiesze-nie przyszłych hrabiów na wiele generacji do przodu.Chcielibyśmy kupić prawa do eksploata-cji złoża za poważną kwotę dwudziestu tysięcy funtów i zaproponować piętnaście procent odzysków po uruchomieniu wydobycia.To szczodra oferta.- Jestem tego pewien, gdybym zdecydował się zmienić swoją posiadłość w kopalnię.-Ton Ashe'a był lodowaty.- Zapewniam jednak, że nie mam takiego zamiaru i nie wiem, skądpanowie mają informację o węglu na moich gruntach.- Mamy mapy, proszę pana.- Ellingson podskoczył na krześle.- Proszę się nie martwić oprawdziwość tej informacji.- To nie jest przedmiotem mojego zmartwienia.- Ashe wstał.- Do widzenia panom.- Niech pan nie działa pochopnie.Może pan pożałować utraty takiej okazji.- Czy to grozba, panie Trent?- Umówmy się, że skontaktuje się pan ze mną, jeśli zmieni pan zdanie.Albo zostanie do tego zmuszony, dopowiedział w myślach Ashe.Znał takich ludzi ażnadto dobrze.RLT- Nie zmienię.Nie czekając dłużej, zadzwonił na Gardenera i poprosił, by wyprowadził gości.Niechciał, żeby rozglądali się po domu dłużej niż to konieczne.- Gardener! Gdzie jest pani Bedevere? Czy już wróciła do domu? - Ashe wiedział, żeGenevra pojechała do wioski, by pomóc położnicy po urodzeniu dziecka.- Jeszcze nie, proszę pana.- Kiedy wróci, przyślij ją do mnie.- Ashe odetchnie z ulgą, dopiero gdy ujrzy Genevrę zpowrotem w domu.Wizyta niezapowiedzianych gości dała mu do myślenia.Informacja o złożach węgla mo-głaby stanowić motyw dla Henry'ego do zrujnowania Bedevere, bowiem oferta eksploatacjiwęgla byłaby wybawieniem dla zrujnowanego majątku.Henry z pewnością by ją przyjął.Dwa-dzieścia tysięcy funtów to niezła sumka za usunięcie się z Bedevere i oddanie go górnikom, aewentualne piętnaście procent zysków - godziwe kieszonkowe".I tym właśnie różnił się od Henry'ego.Kuzyn widział tylko pieniądze, a Ashe chciał za-dbać o dziedzictwo przodków.Nawet gdyby nie miał do dyspozycji pieniędzy Genevry, Ashewiedział, że nie uległby pokusie.Staffordshire było terenem silnie uprzemysłowionym i działa-ły tu liczne kopalnie.Widział brzydkie oblicze industrializacji i przedkładał uroki krajobrazurolniczego nad fabryczną zabudowę.Do gabinetu wtargnęła Genevra, z rozwianymi włosami wymykającymi się spod kapelu-sza i zaróżowionymi policzkami.- Będziesz zadowolony, gdy ci powiem, że matka i dziecko czują się dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Poza sprawą Forsythe'a inne złe in-westycje nie istniały.Były przykrywką działań kartelu Trenta i w ten sposób fundusze Bedeve-re wykorzystywano do finansowania planów uruchomienia kopalni.- Na żadnym z dokumentów nie ma twojego nazwiska - gładko argumentował Trent.- Nawszystkich widnieją podpisy młodego hrabiego.- Złożone przeze mnie.Aleks jest teraz w domu.- Grozba wykrycia fałszerstwa wzrosłaniepomiernie, ale Henry nie zdążył tego powiedzieć, bo wtrącił się Cunningham.- Teraz, kiedy młody hrabia jest w domu, nie mamy nad nim kontroli.Doktor Lawrencenie może mu zaaplikować środka uspokajającego, gdy staje się zbyt pewny siebie.RLTTo nie był cios poniżej pasa.Przecież to nie jego wina, że Ashe sprowadził brata do do-mu.- Wszyscy zainwestowaliśmy w to przedsięwzięcie.Im dłużej zwlekamy, tym bardziejopózniamy nasze zyski.Miesiąc temu postanowiliśmy poczynić zdecydowane kroki i nic niezrobiliśmy.- Kilka głów pokiwało z aprobatą.- Dobrze więc, oto moja propozycja - zgodził się Marcus Trent.- Postaramy się odkupićod hrabiego park za jego własne pieniądze.- Na dole jest dwóch dżentelmenów, którzy pragną się widzieć z jaśnie panem - zakomu-nikował kamerdyner Gardener.Ashe niechętnie uniósł głowę znad szachownicy.Rozgrywali z Aleksem partię, jak zadawnych lat.- Byli umówieni? - Ashe nie przypominał sobie, by zapraszał kogoś na spotkanie.- Po-wiedzieli, w jakiej sprawie?- Nie, proszę pana.- Czy to naprawdę dżentelmeni, Gardener, czy tylko starasz się być uprzejmy?- To biznesmeni - odpowiedział kamerdyner bez zmrużenia oka, ale musiał nie być naj-lepszego zdania o przybyłych.Nie byli dżentelmenami, przybyli nieumówieni, nie mieli listu polecającego.Wyglądałoto bardzo dziwnie.- Zejdę zobaczyć się z nimi - zadecydował w końcu.Wstał i włożył wcześniej zdjęty ża-kiet.- Skończymy, gdy wrócę.Niczego nie dotykaj! Pamiętam, gdzie stoją moje pionki.- Może zejdę z tobą?- To chyba niekonieczne.- Chyba nie.Nikt nie chce robić interesów z człowiekiem szalonym.- Roześmiał się, aleuwaga zabolała Ashe'a.- Nie o to chodzi.Myślałem o twoim bezpieczeństwie.Nie podobał mi się pomysł, aby-śmy znalezli się we dwóch w zamkniętym pomieszczeniu z obcymi, którzy przychodzą niepro-szeni.- I doktor twierdzi, że to ja cierpię na paranoję - zażartował Aleks.- Bardzo możliwe, żeHenry się poddał i siedzi spokojnie na swojej farmie.Upłynął już miesiąc i nie słyszeliśmy ożadnej jego niegodziwości.RLT- Pozostanę w tej kwestii sceptyczny, drogi bracie.Gardener, proszę mi dać pięć minut, apotem wprowadzić gości do gabinetu.Gardener miał rację.Nie byli dżentelmenami, chociaż bardzo się starali na takich wyglą-dać.Nie mówili w sposób charakterystyczny dla wyższych klas i brakowało im arystokratycz-nej wyniosłości.Sądząc po powierzchowności, na pewno byli bogaci i to musiało im wystar-czyć za całą rekomendację.- Panie Bedevere, dziękujemy, że zechciał pan nas przyjąć - zaczął gładko większy,ciemnowłosy mężczyzna.- Ja jestem Marcus Trent, a to mój wspólnik, Arthur Ellingson.Ellingson rzucił łakome spojrzenie na karafki stojące na bocznym stoliku, ale Ashe udał,że niczego nie zauważył.Poprosił, żeby usiedli, poświęcił im swój czas, i to było wszystko, naco mogli liczyć.- Panowie, nie mam zbyt dużo czasu, dlatego byłbym wdzięczny, gdybyście od razuprzeszli do rzeczy.Co was sprowadza? - zachowywał się z rezerwą, aczkolwiek grzecznie.- Być może przestanie się pan spieszyć po wysłuchaniu tego, co mamy do powiedzenia -powiedział ten, który przedstawił się jako Trent.Ashe zmierzył go nieprzyjaznym wzrokiem.- Wiemy z pewnych zródeł, że grunty Bedevere kryją bogate złoża węgla.Otóż owo zło-że, gdyby w sposób właściwy przystąpić do jego eksploatacji, wypełniałoby pieniędzmi kiesze-nie przyszłych hrabiów na wiele generacji do przodu.Chcielibyśmy kupić prawa do eksploata-cji złoża za poważną kwotę dwudziestu tysięcy funtów i zaproponować piętnaście procent odzysków po uruchomieniu wydobycia.To szczodra oferta.- Jestem tego pewien, gdybym zdecydował się zmienić swoją posiadłość w kopalnię.-Ton Ashe'a był lodowaty.- Zapewniam jednak, że nie mam takiego zamiaru i nie wiem, skądpanowie mają informację o węglu na moich gruntach.- Mamy mapy, proszę pana.- Ellingson podskoczył na krześle.- Proszę się nie martwić oprawdziwość tej informacji.- To nie jest przedmiotem mojego zmartwienia.- Ashe wstał.- Do widzenia panom.- Niech pan nie działa pochopnie.Może pan pożałować utraty takiej okazji.- Czy to grozba, panie Trent?- Umówmy się, że skontaktuje się pan ze mną, jeśli zmieni pan zdanie.Albo zostanie do tego zmuszony, dopowiedział w myślach Ashe.Znał takich ludzi ażnadto dobrze.RLT- Nie zmienię.Nie czekając dłużej, zadzwonił na Gardenera i poprosił, by wyprowadził gości.Niechciał, żeby rozglądali się po domu dłużej niż to konieczne.- Gardener! Gdzie jest pani Bedevere? Czy już wróciła do domu? - Ashe wiedział, żeGenevra pojechała do wioski, by pomóc położnicy po urodzeniu dziecka.- Jeszcze nie, proszę pana.- Kiedy wróci, przyślij ją do mnie.- Ashe odetchnie z ulgą, dopiero gdy ujrzy Genevrę zpowrotem w domu.Wizyta niezapowiedzianych gości dała mu do myślenia.Informacja o złożach węgla mo-głaby stanowić motyw dla Henry'ego do zrujnowania Bedevere, bowiem oferta eksploatacjiwęgla byłaby wybawieniem dla zrujnowanego majątku.Henry z pewnością by ją przyjął.Dwa-dzieścia tysięcy funtów to niezła sumka za usunięcie się z Bedevere i oddanie go górnikom, aewentualne piętnaście procent zysków - godziwe kieszonkowe".I tym właśnie różnił się od Henry'ego.Kuzyn widział tylko pieniądze, a Ashe chciał za-dbać o dziedzictwo przodków.Nawet gdyby nie miał do dyspozycji pieniędzy Genevry, Ashewiedział, że nie uległby pokusie.Staffordshire było terenem silnie uprzemysłowionym i działa-ły tu liczne kopalnie.Widział brzydkie oblicze industrializacji i przedkładał uroki krajobrazurolniczego nad fabryczną zabudowę.Do gabinetu wtargnęła Genevra, z rozwianymi włosami wymykającymi się spod kapelu-sza i zaróżowionymi policzkami.- Będziesz zadowolony, gdy ci powiem, że matka i dziecko czują się dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]