[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego, synku? Nie jest ona ufundowana jedynie na poczciwych świnkach.Szkło tam gra główną rolę.Reforma rolna, którą właśnie tam przedsiębiorąi rozważają, chociażby jak najbiedniej wypadła, nie będzie papierową, teoretycz-ną, niezniszczalną, lecz rzeczywistą i skuteczną.Rozciągnie ona nowe szklanedomy, rozrzuci je po szerokich pustkach, ugorach, polach, lasach dawnych la-tyfundiów.Trudniej będzie o światło i siłę elektryczną.Ale tego światła i tejsiły będzie z miesiąca na miesiąc przybywać w miarę obwałowania szklanymmurem rzeki Wisły.Siły i światła będzie taki ogrom, iż ono wszędzie dosięgnie.Zobaczymy wnet narzędzia do orki, siewu, żniwa i omłotu, poruszane przez tęmoc błogosławioną. Ano  zobaczymy. A cóż powiesz o szkołach szklanych! O kościołach zakwitających nawzgórzach, według marzenia i skinienia artystów, w formach tak pięknych, iżwobec nich zagaśnie i zblednie wszystko, co dotąd było. Jakoś ta cała cywilizacja idzie u ciebie, ojcze, sposobem cokolwiek fajer-werkowym. Wielkie wynalazki, a raczej niespodziane odkrycia, uchylenie tego, co64 dotąd było obok nas, lecz było zakryte  stwarzają to, że po ich zastosowaniui spożytkowaniu wszystko idzie sposobem fajerwerkowym.Któż by pięćdziesiątlat temu uwierzył, że można konia wyścigowego wsadzić na aeroplan i przewiezćgo pod obłokami, a nawet nad obłokami z Paryża do Antwerpii? Tak to owocfantazji poety Ariosta, koń hipogryf, lata w rzeczywistości nad obłokami.Toteżstare miasta, te straszne zmory starej cywilizacji, będą zanikać, będą stawałysię zabytkami muzealnymi, siedliskiem banków, sklepów, składów, magazynamikrajów, składami towarów  a powstaną nowe miasta-ogrody, miasta-siedziby,wśród pól, lasów, wzgórz rozciągnięte, rozwleczone po okolicach, wzdłuż liniielektrycznych kolei i tramwajów. Tak, tak. Mój synku! Domy robotnicze pod Warszawą, które Baryka planuje a miałem szczęście widzieć te plany  są wygodniejsze, zdrowsze, czyściej-sze, piękniejsze od najwyszukańszych pałaców arystokracji, od will bogaczówamerykańskich, a lepsze od siedlisk królów.Dwa pokoje, lecz dwa pokoje naj-czystsze, najzdrowsze, najładniejsze, czyż to nie szczyt marzeń dla samotnegoczłowieka? Wydaje mi się, że cokolwieczek za dużo tam ma być czystości.Przydałobysię cokolwiek brudnej zakwaski.Co zaś do wyż wzmiankowanych burżujówtudzież ci-devant królów, to wolą oni, jak sądzę, mieszkać po staremu.Wolątaki, dajmy na to, apartamencik, jaki my niegdyś zajmowaliśmy w Baku  co,tatku?  jak my ongi w Baku  pięć, sześć pokojów, choćby tam już  niechbędzie!  kamiennych, niż te szklanki ciągle opłukiwane w wodzie. Nigdy! Przenigdy! Okazuje się przecie, właśnie wskutek i wobec wyna-lazku naszego Baryki, że wyrazem bogactwa nie jest pieniądz ani nagromadze-nie wartości realnych, drogocennych przedmiotów i rzadkich fatałachów, tylko zdrowie.Najbogatszy bankier, jaśnie wielmożny magnat, przejadłszy apetyt,przepiwszy możność pragnienia, zrujnowawszy zdrowie nerwów nadużyciami,słyszy od lekarza radę: trzeba, żeby jaśnie wielmożny pan zamieszkał na wsi,chodził w zgrzebnej bieliznie, bez kapelusza i butów, żeby dostojny smakosz jadłchleb razowy, kaszę, rzepę, rzodkiew, pogryzał czosnek  wystrzegał się jak65 ognia wina, alkoholów, kawy, herbaty, frykasów  żeby rozkazodawca robotni-ków pracował w ogródku  na słońcu  motyką, rydlem, widłami, cepami żeby noktambulista, z dnia czyniący noc, wstawał wraz z ptactwem i szedł spaćz kurami.Cóż to oznacza? Oto zdrowie  apetyt i pragnienie, twardy sen pociężkiej pracy fizycznej  stało się jedynym bogactwem bogacza.A zdrowiezupełne da, zabezpieczy i podtrzyma właśnie dom szklany.Higiena, wygoda, ab-solutna czystość.Praca, spokój, zadowolenie wewnętrzne, wesołość.Do takiegoschronienia przed srogością natury i jej strasznymi jadami, dla uzyskania i za-bezpieczenia zdrowia fizycznego i duchowego  będą dążyć właśnie burżuje.Boję się, że oni to rozwiną tak wielkie zapotrzebowanie szklanych domów, iżdla biedaków nie starczy.Na szczęście. Nie ma strachu! Zbadają oni tę rzecz dobrze, bo przecie burżuje są naj-sprytniejsi, pomimo iż jako klasa są już do niczego.Jeżeli tam zwąchają swójinteres, zafundują sobie u naszego kuzynka Baryki wille i pałace, jakich rzeczy-wiście oko nie widziało. Na szczęście on nie chce stawiać nic innego w miastach i na wsiach,oprócz domów robotniczych, szpitali, muzeów, domów dla pracującej inteligen-cji, dla przeciętnych, szarych ludzi, dla zmęczonych dzisiejszą walką. Filantrop to jakiś.Dobrodziej.Dopóki łotrostwo kradzieży dawnych bo-gactw nie jest wygubione na całym świecie, zamęczy on się, biedaczysko.Aotraw ludzkości trzeba najprzód wygubić, a dopiero pózniej budować normalne ży-cie. Któż to wie, kto wśród nas jest łotr, a kto sprawiedliwy. To wiadomo aż nadto dobrze.Aotra w człowieku trzeba siłą wydusić,a gdy się nie poddaje  zabić! Nie zabijaj! Syneczku! Nie zabijaj! Złe na świecie trzeba zabijać.Zabijamy padalce, żmije, wilki, Najprzód nie bardzo dobrze wiemy, co jest złe, a co na pewno dobre.Potem  jedyne, co z zabijania wynika, to zbrodnia zabójstwa.Zabijanie jestzgoła niepotrzebne.Szkoda na to czasu i zdrowia duszy ludzkiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl