X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gładkość jej bladych ramion, drwiący łuk czerwonych ust i prowokujący blaskbrązowych oczu sprawiały, że Dan zaczął się zastanawiać, jak w ogóle potrafił żyć bez niej.Oparł się pokusie, by natychmiast wyciągnąć swój czarny notatnik i napisać wiersz.Zamiasttego wyjął camela i wsunął go sobie do ust, nawet nie zapalając.- Może chcesz się przejść? Napić się kawy, czy coś? - zaryzykował, starając sięwypaść w miarę naturalnie.Vanessa wzruszyła ramionami, nie odsuwając się.- Mam wrażenie d�j� vu - przyznała mu się ze zdezorientowanym uśmiechem. Czy nie tak właśnie zeszli się ostatnim razem? Wpadł do niej i praktycznie zerwali zsiebie ciuchy?- Ja też - przyznał, w głębi ducha mając nadzieję, że historia się powtórzy.- Blair i ja dopiero co odkryłyśmy drzwi na dach budynku.Przez cały czas myślałam,że są zamknięte na kłódkę, ale zamek zupełnie się rozpadł.Tam jest naprawdę fajnie, chceszzobaczyć?Więc teraz Vanessa lubiła się też opalać?- Jasne - odparł Dan.Ku jego zaskoczeniu, wyjęła z lodówki ćwiartkę absolutu i butelkę toniku, i schowałado papierowej torby razem z dwoma plastikowymi szklankami ze Scooby - Doo, któreprzedtem napełniła lodem.- Polubiłam to ostatnio - przyznała z szelmowskim uśmiechem.Dan patrzył ze zdumieniem, cały rozdygotany w oczekiwaniu tego co miało nadejść.Vanessa nigdy nie miała mocnej głowy.On też nie.Wyszli z mieszkania i ruszyli brudnym betonowym korytarzem, a potem w góręczarnymi, śmierdzącymi schodami.Dwa piętra wyżej Vanessa pchnęła czarne, metalowedrzwi z napisem: Nie wchodzić i wyszła na zalany gorącym słońcem dach.Wokół nichwyrosło miasto, a most Williamsburg wydawał się na wyciągniecie ręki.Na prawo lśniła EastRiver Jakiś jacht przepływał nieopodal barki ciągnącej ładunek przenośnych kibli, a jego białeżagle łopotały w gęstym popołudniowym powietrzu.Po lewej znajdowała się cukrownia, a zjej wielkich kominów unosiły się kłęby dymu, by po chwili zmienić się w miejski smog.Podrugiej stronie mostu rozciągał się Manhattan, ogromny i pełen obietnic.Zawsze kiedy Dan,rodowity manhattańczyk, był na Brooklynie, miał wrażenie, że po drugiej stronie rzeki dziejesię coś ekscytującego, co właśnie go omija.- Tutaj! - zawołała Vanessa, przekrzykując ruch uliczny.Zanurkowała pod metalową podporę podtrzymującą gigantyczną, drewnianą wieżęciśnień, górującą nad dachem.- Tutaj jesteśmy całkiem osłonięci przed słońcem i deszczem.A dzięki wieży jest tunawet całkiem chłodno.Dan podszedł i zanurkował pod wieżę ciśnień.Na ziemi leżał czarny materac, a nanim cała kolekcja czarnych poduszek ze sztucznego futra.Vanessa uwiła sobie gniazdkomiłości na świeżym powietrzu.- Pewnie ty i Aaron spędzacie tu mnóstwo czasu - stwierdził niezręcznie.Usiadła na materacu i zaczęła nalewać wódkę do plastikowych szklanek ze Scooby - Doo.- Właściwie to obiecałam Blair, że nie zagarnę tego miejsca tylko dla siebie.Odkryłyśmy je dopiero w sobotę, a wczoraj padało, więc Aaron jeszcze tu nie był.To znaczy, że ona i Aaron jeszcze tu tego nie robili.Ta świadomość sprawiła, że Danpoczuł się swobodniej, siedząc na materacu.Vanessa podała mu wódkę z tonikiem.- Przepraszam, nie mam limonek.Usiadł i zapalił papierosa.Nieopodal przeleciał helikopter, potwornie przy tymhałasując.Dan musiał przyznać, że to naprawdę tajne miejsce.- Więc będziesz mówcą? Zastanawiałam się, czy nie urwać się z mojego rozdaniadyplomów.- Stuknęła się szklanką z Danem i wzięła duży łyk.- Za nas.Dan przechylił szklaneczkę, zerkając na Vanessę.Trzymał są w tej samej dłoni copapieros, wystawiając bladą twarz do słońca.Vanessa wydawała mu się jakaś inna, Gnuśna,niebezpieczna i bardzo seksowna.Kobra zwinięta na gorącym betonie - zaczął zapisywać gorączkowo w myślach.Niemógł się powstrzymać.Vanessa uśmiechnęła się szeroko, odpowiadając na jego uważne spojrzeniezakłopotanym śmiechem.- Nie wiem, czemu to robię, ale.- zaczęła.Potem odstawiła szklankę, nachyliła się powoli do niego i wsunęła mu język prawiedo gardła.Wow!Rozmarzone brązowe oczy Dana rozszerzyły się ze zdumienia.Zastanawiał się, czyVanessa nie piła przypadkiem przez cały dzień i jakiś cudem nie pomyliła go z Aaronem.Amoże on i Aaron wpadli w jakąś pętlę czasoprzestrzeni.Zamienili się ciałami i umysłami, jakw kiepskich komiksach, które Dan czytywał jako dziewiętnastolatek, i teraz naprawdę byłAaronem.Nieważne.Móc znowu całować Vanessę było czystą rozkoszą, a sama myśl, żemieliby przerwać, czystą agonią.Ale po paru minutach zmusił się, żeby przestać.- Hm, mogę cię o coś zapytać? Co my właściwie robimy?Vanessa złapała za brzeg wyblakłego, czerwonego T - shirta Stussy Dana, podciągnęłago do góry i zerknęła na jego jasny, plaski brzuch.- Nie zastanawiasz się czasem, o co tyle krzyku? - zapytała, jakby to wystarczało zaodpowiedz.Dan nie odpowiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.