[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przysięgam! Na Zwia-tłość, a także nadzieję zbawienia i odrodzenia, znajdę ją!Gniew w jej głosie zmieniał się, rósł. To nie działa.Nie ma w niej nic takiego, przez co nie można by jej Uzdro-wić.Nadaje się do tego jak każdy.Ale ona umiera.Och, Zwiatłości, czuję, jak mi60się wyślizguje.Oby Moghedien sczezła! Oby sczezła! I obym ja sczezła razemz nią!Ale nie poddawała się.Tkanie trwało, skomplikowane sploty wplatały sięw Birgitte.A ona leżała tylko nieruchomo, złoty warkocz zwisał z jednej stro-ny łóżka, pierś opadała i podnosiła się coraz wolniej. Jestem w stanie zrobić coś, co mogłoby pomóc wolno powiedziała Elay-ne.Powinno się uzyskać na to pozwolenie od angażowanej osoby, ale przecieżw przeszłości nie zawsze tak bywało.Dawnymi czasy często nie pytano o zgodę.Nie było powodu, dla którego nie udałoby się tego zrobić z kobietą.Tyle że niesłyszała dotąd o takim zdarzeniu. Połączenie? Nynaeve nie oderwała wzroku od kobiety leżącej na łóż-ku ani też nie zaprzestała swych zmagań z Mocą. Tak.Będziesz musiała tozrobić.ja nie wiem, jak.ale pozwól, że ja poprowadzę.Nie rozumiem poło-wy tego, co w tej chwili robię, ale wiem, że potrafię to zrobić.Ty nie umiałabyśUzdrowić zwykłego sińca.Elayne zacisnęła usta, ale puściła tę uwagę mimo uszu. Nie chodzi o połączenie. Ilość saidara, jaką Nynaeve wchłonęła w sie-bie, była zdumiewająca.Jeśli nie mogła Uzdrowić nią Birgitte, udział Elayne ni-czego by nie zmienił.Razem obie będą silniejsze niż każda z osobna, ale nie taksilne, niż gdyby zwyczajnie zsumować siły ich obu.Poza tym nie była pewna,czy potrafiłaby się połączyć.Tylko raz brała w tym udział, pod kierunkiem AesSedai, i było to wyłącznie ćwiczenie, które miało na celu raczej zapoznanie jejz tym stanem, nizli pokazanie, jak to zrobić. Przestań, Nynaeve.Sama powiedziałaś, że to nie działa.Przestań i pozwól,bym ja spróbowała.Jeśli się nie uda, będziesz mogła. Co będzie mogła? JakUzdrawianie działało, to działało; jak nie.Nie ma sensu ponawiać próby, skorojuż raz się nie powiodła. Co spróbować? warknęła Nynaeve, jednak odsunęła się niezdarnie, po-zwalając Elayne podejść bliżej.Tkanie Uzdrawiania ustało, ale błyszcząca aureolanie znikła.Elayne, zamiast odpowiedzieć, położyła jedną dłoń na czole Birgitte.Kontaktfizyczny był przy tym równie konieczny jak przy Uzdrawianiu; obserwowała tow Wieży dwukrotnie i Aes Sedai zawsze wtedy dotykały czoła mężczyzny.Stru-mienie Ducha, które tkała, były skomplikowane, aczkolwiek nie tak zawiłe jak te,które Nynaeve uplotła przed chwilą.Ledwie rozumiała część tego, co robi, a jużzupełnie nic z pozostałych elementów, mimo to jednak wtedy zwracała bacznąuwagę, ze swej kryjówki, jaki kształt przybierało tkanie.Obserwowała uważnie,w głowie bowiem zgromadziła sobie całe mnóstwo opowieści, głupich, roman-tycznych historii, mimo iż w tym kontekście takowe zdarzały się tak rzadko.Pojakiejś chwili usiadła na drugim łóżku i wypuściła saidara.Nyaneve spojrzała na nią nieufnie, po czym pochyliła się, by zbadać Birgitte.61Barwa skóry nieprzytomnej kobiety chyba się nieco poprawiła, oddech nieznacz-nie się wzmocnił. Coś ty zrobiła, Elayne? Nynaeve nie odrywała oczu od Birgitte, jed-nak otaczająca ją poświata powoli się rozwiewała. To nie było Uzdrawianie.Wydaje mi się, że teraz sama też mogłabym to zrobić, ale to nie było Uzdrawianie. Czy ona będzie żyła? spytała słabym głosem Elayne.Między nią a Bir-gitte nie było żadnych widocznych połączeń, żadnych splotów, ale wyczuwałaosłabienie kobiety.Straszliwe osłabienie.Teraz już zawsze znać będzie chwilę,w której Birgitte umrze, nawet podczas snu, albo choćby dzielić je będą setki mil. Nie wiem.Przestała już gasnąć, ale ja nie wiem. Nynaeve mówiła gło-sem stłumionym przez zmęczenie i, jakby współodczuwała ranę Birgitte.Z twarząwykrzywioną bólem wstała i rozwinęła koc w czerwone paski, by nakryć nim le-żącą kobietę. Co ty zrobiłaś?Elayne pogrążyła się w milczeniu na czas tak długi, że Nynaeve przyłączyłasię do niej, przysiadając ociężale na łóżku. Więz zobowiązań powiedziała wreszcie Elayne. Ja.połączyłam jąwięzią.Jak Strażnika. Niedowierzanie na twarzy przyjaciółki sprawiło, że za-częła mówić szybciej. Uzdrawianie nie pomagało.Musiałam coś zrobić.Wiesz,jakie dary nabywa Strażnik pod wpływem więzi zobowiązania.Jednym jest siła,energia.On się trzyma, kiedy inni mężczyzni słabną i umierają, utrzymuje sięprzy życiu mimo ran, które kogoś innego by zabiły.Nie przyszło mi do głowy nicinnego.Nynaeve zrobiła głęboki wdech. Cóż, działa lepiej niż to, co ja zrobiłam.Kobieta Strażnik.Ciekawe, coby pomyślał o tym Lan? Nie ma powodu, dla którego ona nie miałaby stać sięStrażnikiem.Skoro może być nim kobieta, to ona chyba zwłaszcza się nadaje.Z wysiłkiem podkuliła nogi pod siebie, jej wzrok stale powracał do Birgitte.Będziesz musiała zachować to w tajemnicy.Jeśli ktoś się dowie, że jakaś Przyjętazwiązała z sobą Strażnika, niezależnie od okoliczności.Elayne zadygotała. Wiem odparła krótko, lecz wyraznie przejęta.Niby nie było to wykro-czenie, za jakie karzą ujarzmieniem, ale każda Aes Sedai zapewne potrafiłabysprawić, że jeszcze zapragnęłaby ujarzmienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Przysięgam! Na Zwia-tłość, a także nadzieję zbawienia i odrodzenia, znajdę ją!Gniew w jej głosie zmieniał się, rósł. To nie działa.Nie ma w niej nic takiego, przez co nie można by jej Uzdro-wić.Nadaje się do tego jak każdy.Ale ona umiera.Och, Zwiatłości, czuję, jak mi60się wyślizguje.Oby Moghedien sczezła! Oby sczezła! I obym ja sczezła razemz nią!Ale nie poddawała się.Tkanie trwało, skomplikowane sploty wplatały sięw Birgitte.A ona leżała tylko nieruchomo, złoty warkocz zwisał z jednej stro-ny łóżka, pierś opadała i podnosiła się coraz wolniej. Jestem w stanie zrobić coś, co mogłoby pomóc wolno powiedziała Elay-ne.Powinno się uzyskać na to pozwolenie od angażowanej osoby, ale przecieżw przeszłości nie zawsze tak bywało.Dawnymi czasy często nie pytano o zgodę.Nie było powodu, dla którego nie udałoby się tego zrobić z kobietą.Tyle że niesłyszała dotąd o takim zdarzeniu. Połączenie? Nynaeve nie oderwała wzroku od kobiety leżącej na łóż-ku ani też nie zaprzestała swych zmagań z Mocą. Tak.Będziesz musiała tozrobić.ja nie wiem, jak.ale pozwól, że ja poprowadzę.Nie rozumiem poło-wy tego, co w tej chwili robię, ale wiem, że potrafię to zrobić.Ty nie umiałabyśUzdrowić zwykłego sińca.Elayne zacisnęła usta, ale puściła tę uwagę mimo uszu. Nie chodzi o połączenie. Ilość saidara, jaką Nynaeve wchłonęła w sie-bie, była zdumiewająca.Jeśli nie mogła Uzdrowić nią Birgitte, udział Elayne ni-czego by nie zmienił.Razem obie będą silniejsze niż każda z osobna, ale nie taksilne, niż gdyby zwyczajnie zsumować siły ich obu.Poza tym nie była pewna,czy potrafiłaby się połączyć.Tylko raz brała w tym udział, pod kierunkiem AesSedai, i było to wyłącznie ćwiczenie, które miało na celu raczej zapoznanie jejz tym stanem, nizli pokazanie, jak to zrobić. Przestań, Nynaeve.Sama powiedziałaś, że to nie działa.Przestań i pozwól,bym ja spróbowała.Jeśli się nie uda, będziesz mogła. Co będzie mogła? JakUzdrawianie działało, to działało; jak nie.Nie ma sensu ponawiać próby, skorojuż raz się nie powiodła. Co spróbować? warknęła Nynaeve, jednak odsunęła się niezdarnie, po-zwalając Elayne podejść bliżej.Tkanie Uzdrawiania ustało, ale błyszcząca aureolanie znikła.Elayne, zamiast odpowiedzieć, położyła jedną dłoń na czole Birgitte.Kontaktfizyczny był przy tym równie konieczny jak przy Uzdrawianiu; obserwowała tow Wieży dwukrotnie i Aes Sedai zawsze wtedy dotykały czoła mężczyzny.Stru-mienie Ducha, które tkała, były skomplikowane, aczkolwiek nie tak zawiłe jak te,które Nynaeve uplotła przed chwilą.Ledwie rozumiała część tego, co robi, a jużzupełnie nic z pozostałych elementów, mimo to jednak wtedy zwracała bacznąuwagę, ze swej kryjówki, jaki kształt przybierało tkanie.Obserwowała uważnie,w głowie bowiem zgromadziła sobie całe mnóstwo opowieści, głupich, roman-tycznych historii, mimo iż w tym kontekście takowe zdarzały się tak rzadko.Pojakiejś chwili usiadła na drugim łóżku i wypuściła saidara.Nyaneve spojrzała na nią nieufnie, po czym pochyliła się, by zbadać Birgitte.61Barwa skóry nieprzytomnej kobiety chyba się nieco poprawiła, oddech nieznacz-nie się wzmocnił. Coś ty zrobiła, Elayne? Nynaeve nie odrywała oczu od Birgitte, jed-nak otaczająca ją poświata powoli się rozwiewała. To nie było Uzdrawianie.Wydaje mi się, że teraz sama też mogłabym to zrobić, ale to nie było Uzdrawianie. Czy ona będzie żyła? spytała słabym głosem Elayne.Między nią a Bir-gitte nie było żadnych widocznych połączeń, żadnych splotów, ale wyczuwałaosłabienie kobiety.Straszliwe osłabienie.Teraz już zawsze znać będzie chwilę,w której Birgitte umrze, nawet podczas snu, albo choćby dzielić je będą setki mil. Nie wiem.Przestała już gasnąć, ale ja nie wiem. Nynaeve mówiła gło-sem stłumionym przez zmęczenie i, jakby współodczuwała ranę Birgitte.Z twarząwykrzywioną bólem wstała i rozwinęła koc w czerwone paski, by nakryć nim le-żącą kobietę. Co ty zrobiłaś?Elayne pogrążyła się w milczeniu na czas tak długi, że Nynaeve przyłączyłasię do niej, przysiadając ociężale na łóżku. Więz zobowiązań powiedziała wreszcie Elayne. Ja.połączyłam jąwięzią.Jak Strażnika. Niedowierzanie na twarzy przyjaciółki sprawiło, że za-częła mówić szybciej. Uzdrawianie nie pomagało.Musiałam coś zrobić.Wiesz,jakie dary nabywa Strażnik pod wpływem więzi zobowiązania.Jednym jest siła,energia.On się trzyma, kiedy inni mężczyzni słabną i umierają, utrzymuje sięprzy życiu mimo ran, które kogoś innego by zabiły.Nie przyszło mi do głowy nicinnego.Nynaeve zrobiła głęboki wdech. Cóż, działa lepiej niż to, co ja zrobiłam.Kobieta Strażnik.Ciekawe, coby pomyślał o tym Lan? Nie ma powodu, dla którego ona nie miałaby stać sięStrażnikiem.Skoro może być nim kobieta, to ona chyba zwłaszcza się nadaje.Z wysiłkiem podkuliła nogi pod siebie, jej wzrok stale powracał do Birgitte.Będziesz musiała zachować to w tajemnicy.Jeśli ktoś się dowie, że jakaś Przyjętazwiązała z sobą Strażnika, niezależnie od okoliczności.Elayne zadygotała. Wiem odparła krótko, lecz wyraznie przejęta.Niby nie było to wykro-czenie, za jakie karzą ujarzmieniem, ale każda Aes Sedai zapewne potrafiłabysprawić, że jeszcze zapragnęłaby ujarzmienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]